Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem.. jak 6 w Totka, jedyna na całe życie Jestem.. jak Kwiat, tak łatwo mnie zranić Jestem.. jak Motyl, tak trudno mnie złapać Jestem.. jak Nadzieja, tak łatwo mnie stracić Jestem.. jak Wiatr, tak trudno mnie zatrzymać Jestem.. jak Gwiazda, spełniam życzenia Jestem.. jak Czekolada, po prostu słodka

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 65709
Komentarzy: 451
Założony: 5 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 13 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
truskawkaa89

kobieta, 35 lat, Tychy

168 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: waga: 55kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 września 2013 , Komentarze (10)

Szybki wpis, kolana coraz lepiej musiałam troszkę ograniczyć rower, ale wracam do aktywności. Ograniczyłam słodycze na razie nie do maksimum ale dążę do tego.
Wrzesień zapowiada się procująca. Niemalże codziennie jestem w pracy.



Wyzwania hula-hop.

1.09: 30min
2.09: 30min
3.09: 30min
4.09: 30min
5.09: 30min
6.09: 30min
7.09: 30min
8.09: 30min
9.09: 30min


Wczoraj zrobiliśmy sobie wypad na rolkach







Dzisiaj kupiłam sobie 2 lakiery z bell, są super. Mają mocny lustrzany połysk i intensywne kolory, bardzo fajnie się nimi maluje. Ciekawa jestem tylko ile się utrzymają. Mam różowy i niebieski.




A teraz idę robić pyszny obiad. Łosoś na grillu z mozzarellą  + sałata z pomidorkami cherry + grillowana papryka.





1 września 2013 , Komentarze (4)

Tak wiec dzisiaj pierwszy dzień w pracy po urlopie z rowerem. Ciężko wczoraj było opuszczać góry.
Pogoda była względna, raz konkretnie przemokliśmy w Wiśle. Mimo wszystko podsumowując było super. Pierwszy raz tak mało udałam pieniędzy na wakacjach:) w końcu zatrzymałam się u rodziców. Nocleg i wyżerka gratis:)
Niestety tak poszalałam, że teraz mam kontuzję kolana. I dzisiaj o rowerze do pracy nie było mowy.
Zabrakło nam jedynie czasu, albo sił na Żywiec.


Niedziela:
dom - Jaworze + zapora Wapiennica : 67km (1676kcal)
Poniedziałek: Jaworze - Szczyrk - Brenna: 60km (1500kcal)
Wtorek: wycieczka piesza, 3 szczyty zdobyte: Szyndzielnia - Klimczok - Błatnia: 25km
Środa: Bielsko : 25km
Czwartek: Ustroń - Wisła: 70km (1750kcal)
Piątek: spacerki po okolicy
Sobota: dom :55km (1375kcal)


Zaczął się wrzesień. Trzeba ogarnąć się w końcu ze słodyczami i powrócić na dobre tory żywieniowe. Po tych wszystkich przysmakach wczasowych, mój brzuch odmawia posłuszeństwa:P

Dzisiaj planuj rozpocząć wyzwanie Hula-hop (mam nadzieję, że z moją kontuzją kolana dam radę)













23 sierpnia 2013 , Komentarze (11)

Jeszcze dwa dni zostały do naszego urlopu rowerowego, nasze rzeczy są już w górach, jeszcze tylko nas brakuje:) Martwią mnie prognozy pogody, mamy tyle planów, a tu zapowiadają deszcze.

Wczoraj troszkę pogotowałam, zdobiła pyszny krem z pomidorów z mozzarellą




i moją ulubioną francuską zapiekankę ze szpinakiem i fetą



Czujecie w powietrzu zbliżającą się zimę? Ponuro, liście spadają. Tal wszyscy wyczekiwali lata, a już się kończy.


I mam kolejną książkę wartą przeczytania. Właśnie ją kończę. Może nie jest pisana lekkim językiem, ale z czasem naprawdę wciąga.




19 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Cudowny weekend:) Zrobiliśmy sobie dłuższe wycieczki rowerowe

Sobota: 58km
Niedziela: 55km


I chociaż tyłek boli jak nie wiem, warto było. Odpoczęłam. Byliśmy w dwóch pięknych parkach. W Chorzowie i Pszczynie.
A teraz trzeba wrócić do codzienności i czekać na Niedziele.

Dzień rozpoczęłam jak zazwyczaj od owsianki. Dzisiejsza to zmiksowane truskawki, pół banana, brzoskwinia, orzechy. Zboża: owsiane górskie, płatki jęczmienne, otręby pszenne i żytnie. Jak się średnio zdrowo je (mówię tu o słodyczach) to chociaż śniadanie musi być zdrowe i syte:) A ja takie właśnie lubię.

Wczoraj kupiłam w tesco najlepsze lody jakie w tym roku jadłam. Kupiłam też tiramissu i ciasteczkowe i tak właśnie wygląda moja dieta.. Oby chociaż dłużej utrzymały się w mojej zamrażarce.
Jest lato wiec drobne ustępstwa chyba wskazane:P
















16 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Od niedawna na tvn style leci bardzo ciekawy program "Tajemnice Korporacji". Wczorajszy odcinek dotyczył CUKRU. Kto oglądał to wie.
Można było dowiedzieć się wiele interesujących rzeczy ma temat przemysłu cukierniczego największych korporacji w tym Nestle, Coca Cola, Kraft foods (milki itp).
To, że światem, rządzi pieniądz wie chyba każdy. To, że nami manipulują także. Ale jakie potrafią zastosować środki aby tego dokonać, już nie do końca. Po trupach do celu.
Przyznam się, że naiwnie wierzyłam tym dobrze nam znanym marką. Oczywiście, że to w dużej ilości cukier wiedziałam. Ale sama dałam się nabrać na chwyty marketingowe LU GO. Energia na cały poranek z ty, że z czystego cukru, a nie owoców. Równie dobrze mogla bym sobie zjeść 3 kostki cukru, za niższą cenę. 
Idąc ulicą, widząc logu milki mam na nią ochotę. Mój mózg już dopomina się o przyjemną słodycz, podświadomie. Taki wpływ wywierają na nas znane marki (przynajmniej na mnie). A to nic innego tylko cukier w czystej postaci, dobrze zareklamowany. Ciasteczka oreo mają prawie 50% cukru (bezwartościowego) w swoim składzie, o czym producent jasno nas nie poinformuje.
Przeprowadzone badania potwierdzają, że cukier to narkotyk, w dodatku powszechnie dostępny i rozprowadzany.
Duże koncerny upierają się, że cukier nie wpływa na otyłość (powszechną chorobę cywilizacyjną), śmieszne. Wykupują lekarzy i dietetyków aby i oni to potwierdzili. Ale w sumie to prawa, cukier nie, tylko jego spożycie, a to już nasz wybór. Dlatego nie dajmy sobą manipulować.

To tak w dużym skrócie, naprawdę warto obejrzeć ten odcinek, pewnie będzie powtórka. Dzisiaj jestem na słodycze obrażona:P i oby ten program zadziałał tak na moją podświadomość jak chociażby milka.


Dzień jak na razie zaczęty z dużą ilością cukru naturalnego z owoców. Owsianka z malinami, truskawkami, pół banana, brzoskwinia, orzechy z jogurtem naturalnym. Ostatnio mam trochę problemy z brzuchem dlatego stosuje dużo błonnika i mięty.


Jutro pewnie wyskoczę na jakoś wycieczkę rowerową, w końcu 2 dni wolnego pon 7 pełnych dniach w pracy:)









15 sierpnia 2013 , Komentarze (9)

Dzień jak co dzień, znowu cały w pracy. Tym razem na swoje życzenie, szkoda mi tracić dniówkę dla mnie dziś nie ma święta, takich nie obchodzę.

We wrześniu mam zamiar, po za zwykłą aktywność, wykonać wyzwanie hula-hop. Początkowo dokładne pomiary (1.09), następnie codziennie po 30 min kręcenia. Jestem ciekawa jakie to będzie miało efekty po miesiącu. Kiedyś dużo kręciła, wiem że efekty były, ale nigdy nie wykonywała dokładnych pomiarów,
Do tego dorzucę standardowe wyznanie słodyczowe, co jak się uprę zawsze mi wychodzi:)


Ale puki co przede mną wakacje rowerowe.. bez ograniczeń (wszystko w ramach rozsądku oczywiście). Jeszcze tylko 10 dni. Oby pogoda dopisała, bo to podstawa.

Właśnie przeczytałam bardzo ciekawą książkę (coś trzeba w końcu w pracy robić). Nie polecam ją osobą wrażliwym, bardzo poruszająca. Mnie całkowicie pochłonęła, ale czytałam ja z ciężkim sercem.








A teraz coś całkiem odmiennego film o przyszłości, świetny. Nie chciałam wcale go oglądać, a potem mnie po prostu wciągnął.
 


 

12 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Czuję się okropnie, mój brzuch przypomina balon, a ja jak w transie bez przerwy sięgam na zmianę po czekoladę z herbatnikiem:(

Tak bardzo chciała bym jakiegoś przełomu w moim życiu, poczuć że w końcu żyję.. czuję, że po za miłością, nic mi się w życiu nie udaje. Ciągle tkwię w mojej nie przyszłościowa pracy i boję się zrobić krok naprzód, ehh nie cierpię mojego charakteru.. nie lubię ryzyka, rutyna daje mi poczucie bezpieczeństwa, ale czy na tym polega prawdziwe życie? Chciała bym robić coś znaczącego, a ja nawet nie mam pasji, hobby w którym bym się spełniała.

Dieta zawalona, słabią mnie te moje wzloty i upadki. Tak dobrze czułam się z wagą 57kg, a teraz co najśmieszniejsze nie umiem zgubić 4kg żeby znowu tak się poczuć.
Siedzę w pracy i rozpiera mnie chęć żeby coś zrobić, ale co? nic się nie dzieje kompletne nudy.. czytam książkę za książką.. i zdaję sobie sprawę, że to do niczego nie prowadzi.

Zastanawiam się dlaczego jedzenie sprawia mi taką przyjemność, to jest chore. Jem z nudów, jem jak chcę wynagrodzić sobie ciężki dzień... Mam tego dość. Chciała bym żeby wszystkie atrakcyjne produkty po prostu znikły z półek, bo ja nie mogę się opanować.

Oj mam zdecydowanie gorszy dzień, tylko który to już gorszy w tym roku. Zdecydowanie jestem pesymistką, czemu nie umiem docenić tego co mam. Mam wiele, ukochaną osobę. Ale ciągle mi za mało. Tak bardzo chciałam siebie zmienić, ale cięgle przekonuję się, że to jest w moim przypadku nie możliwe.

Mała napisać kilka zdań, a wyszło opowiadanie o gorszymi dniu:P

Z tych milszych rzeczy widziałam wczoraj ciekawy film "Bezpieczna przystań"





I jeszcze coś co ostatnio wypróbowałam i polecam.





10 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Wczoraj ostatni dzień basenu w szkole, aż do września, Szkoda. Taki intensywny wysiłek podczas 2 godzin / 2-3 razy w tyg. Był dla mnie idealny.

Teraz i tak nie będę miała na nic czasu, czekają mnie 7 długich dni w pracy (9-20).
W ostatnim tygodniu sierpnia wyjeżdżam, wiec basen odpada.
Od września będę chodził systematycznie 3 razy w tygodniu po godzinie. Wiem, że to i tak dużo mniej ale nic innego nie wymyślę. Po 2 godziny dostępny jest tylko w wakacje i ferie.

Czwartek: 110 basenów w 2h
Piątek: 110 basenów w 2h + rolki 1h
Sobota: 6 km rower









Niby ruchu sporo, ale nadrabiam słodyczami, lodami, więc z odchudzani nici.


Wczoraj oglądałam INTRUZA, polecam, świetny film. Chciałam wcześniej dorwać książkę, ale w mojej bibliotece stale jest wypożyczona.


6 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Poniedziałek (29.07)/Środa/ Piątek: po 6km rowerem do pracy
Wtorek: 2h basen (100 długości)
Czwartek: 3h basen (150 długości)
Sobota: 1h basen (60 długości) + rolki 1h
Niedziela: basen odkryty (20długości)



Razem:
basen: 6,5h basen (330długości)
rower: 18km



Poniedziałek (5.08): 6km do pracy
Wtorek: 2h basen (110 długości)


Jest upalnie, a basen okazał się dla mnie odkryciem roku.  Chodzę na basen do pobliskiej szkoły, niekiedy dodatkowo na basen miejski i odkryty. Na szkolnym basenie spędzam po 2 godziny, 3 lub 2 razy w tygodniu (zależy jak mi praca na to pozwoli)
Basen jest pusty, zazwyczaj mam cały tor dla siebie. Dużo w tym lecie się nauczyłam, umiem już poprawnie kontrolować oddech podczas pływania żabką. Poprawiłam dwie techniki pływania na grzbiecie , a teraz jestem na etapie nauki pływania kraulem. Co już względnie mi wychodzi (całą długość przepłynę).


Podobno podniosły mi się pośladki i zmniejszył brzuch:) a to wszystko dzięki basenowi.

Kupiłam sobie wreszcie okulary do pływania, a dzisiaj wylicytowałam strój z adidasa za jedyne 66zł:)





Obiecałam sobie, że w miesiącu lipiec nie będę kupowała ubrań. U mnie z ubraniami to jak z czekoladą. Nie kupuję, nie jem, a potem się na to rzucam:/
I tak właśnie przez wyprzedaże, wyposażyłam moją już uginającą się szafę w nowe nabytki. Wszystko okazyjnie, ale wyrzuty są i brak kasy na koncie:/


koszula reserved



A to dla porównania taka sama w innym kolorze kupiona pół roku wcześniej



sukienka reserved która muszę przerobić (skrócić i usunąć ten falbankowy materiał).




Balerinki z wyprzedaży z CCC






Sweterki Cubus






I bluza cropp



To chyba tyle i tak przesadziłam

Ato mój nowy zapach:)


Z dietą średnio, dużo lodów, ale w końcu są wakacje;)  Nadrabiam ruchem.

25 lipca 2013 , Komentarze (4)

Sobota: zrobiliśmy sobie dłuższą wycieczkę rowerową:) Tychy - Chorzów (park). Razem 64km bo pobłądziliśmy na początku i wjechaliśmy do centrum Katowic. Było super. Ładnie się opaliłam. W parku piknik oby więcej takich fajnych wakacyjnych dni.

Niedziela: leniwa wypad na basen odkryty, ale się spaliłam. Skwierczałam przez dwa następne dni.

Poniedziałek i Środa:
po 6km (12km) droga do pracy.

Wtorek, czwartek:
po 2 h basenu (4h razem 200basenów) no i w końcu umiem dobrze pływać żabka, kraulem nadal się uczę. + godzinka na rolkach

Piątek: basen 2h (100 długości) + 10km rower

Sobota i Niedziela:
po 6km do pracy (12km razem)


A teraz kilka zdjęć które mi się nazbierały w telefonie.


Oto moje dzisiejsza pyszne śniadanko, nie zawsze mam na taką ucztę czas:





Poniedziałkowy obiadek: tortilla




I dzisiejsze chipsy z cukinii. Pyszne ale jak dla mnie zbyt dużo czasu trzeba im poświecić, a jedzenia prawie wcale. (zrobiłam z jednej)








Oto efekt:




Takie warzywa dostałam od mojej mamy z ogródka.




I wisienki:)