Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

I oto jestem ...

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12221
Komentarzy: 573
Założony: 10 maja 2018
Ostatni wpis: 15 czerwca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Zmienicsiebie2018

kobieta, 42 lat, Poznań

175 cm, 102.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Etap 1. Cel 100 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 czerwca 2018 , Komentarze (37)

moje serducho dziś się rozpadło na milion kawałkow

Dlaczego?

Dlatego:

"To tylko pies, tak mówisz, tylko pies...

A ja Ci powiem

Że pies to czasem więcej jest niż człowiek

On nie ma duszy mówisz..popatrz jeszcze raz

Psia dusza większa jest od psa

My mamy dusze kieszonkowe

Maleńka dusza, wielki człowiek

Psia dusza się nie mieści w psie

I kiedy się uśmiechasz do niej

Ona się huśta na ogonie

A kiedy się pożegnać trzeba

I psu czas iść do psiego nieba

To niedaleko pies wyrusza

Przecież przy Tobie jest psie niebo

Z Tobą zostaje jego dusza....

15 czerwca 2018 , Komentarze (8)

spalam dzis az pol godziny. Jestem wykonczona nie tyle fizycznie co emocjonalnie.

Nasz starszy seniorek ma jakies ataki. Kompletnie nie wiemy co to. Obudzil sie o 21 i od tego czasu chodzi, obija sie o wszystko, drepcze w koleczko w lewa strone... dwa razy juz nam padl z wycieczenia. Zmiany neurologiczne, udar a moze znow niewydolnosc nerek. Jestesmy totalnie zaskoczeni bo to przyszlo nagle. Pies mial apetyt byl ostatnio bardzo zywy na spacerkach i w domu, a tu nagle takie cos. Czekamy na naszego weta, on bedzie wiedzial co robic.

A poki co ja czuwam, a piesek lezy wyczerpany i taki biedny ze serducho sie rozpada na miliard kawalkow... 

14 czerwca 2018 , Komentarze (12)

po okrsie super powera dopadlo mnie "nie chce mi sie". Tzn chce mi sie spac. Czyli tak zle nie jest bo jednak cos ;)

A powaznie to od wczorajszego wieczora jestem padnieta. Z planow treningowych nic nie wyszlo. W dodatku nie oparlam sie slodyczy. Na szczescie nie poplynelam za daleko i waga w miare jest. Na dzisiejszy dzien jestem kompletnie nieprzygotowana. Zero sniadania. Do kawy bedzie kawalek strucli z jagodami na lunch czeresnie. Obiad to sadzone i mlode ziemniaki. Nie wiem co z treningiem.

Uprzejmie prosze o reprymende.

A z pozytywnych rzeczy to w pazdzierniku jade do Warszawy na konferencje w zwiazku z moim kolejnym hobby - kynologia, behawiorystyka zwierzeca (glownie psy, ale tez koty). Konferencja jest w temacie relacji pies-czlowiek. I kurcze w zyciu bym siebie nie podejrzewala o to ale jade tam sama. Zapraszalam kolezanke ale raczej nie pojedzie. A mi zalezy na tyle, ze nie potrzebuje koniecznie osoby towarzyszacej. 

13 czerwca 2018 , Komentarze (33)

i już środek tygodnia. Wczoraj po maratonie płytkowym udało mi się zrobić HIIT walk. I tym samym wracam do tego rodzaju treningu po krótkiej przerwie. Chyba znalezlismy plytki do lazienki. A w kazdym razie mamy jakas koncepcje. Ten tydzien spedzimy jeszcze na ogladaniu i wymyslaniu ale mysle ze to juz bedzie to. Jest nadzieja ;)

Jadlospis ba dzis :

Jaglanka z polowa banana

Placek jajko banan

Fritata marchewkowa

Kilka czeresni (mam w koncu i sa boskie, soczyste i slodkie, prawie czarne)

Makaron z cukinia

I zapewne cocoshake.

Moje hobby? Oj zainteresowan mam sporo. Ale dzis bedzie o wloczce. To zdecydowanie moj material. Zaczynalam od haftu gobelinowego jeszcze na studiach. Pozniej bardzo chcialam nauczyc sie szydelka i iglic. W tej nauce dopingowal mi maz i nie pozwolil poddac sie gdy na poczatku cos tam nie bardzo wychodzilo. Teraz w glowie mam inne rodzaje haftu, bardzo pociagaja mnie hafty polskie i ogolnie slowianskie. Przymierzam sie do tego tematu ogladajac poki co wzory, sciegi i akcesoria. Najpierw jednak chce i musze skonczyc kilka zaczetych projektow. Ostatnio skonczylam kocyk zwany przeze mnie terapeutycznym otulaczem. Jesli mi sie uda to w tym poscie pojawia sie fotki ;)

12 czerwca 2018 , Komentarze (21)

wspominalam jakis czas temu ze zabieramy sie za remont lazienki.  Tak jak uwielbiam remonty zmiany i planowanie tak lazienka kompletnie mnie przerasta. Dkaczego? Bo jej nienawidzę. Serio. Tak. Mozna nienawidziec swojej lazienki. Co z nia nie tak? Jest malutka, ale to jej wybacze. Jest cala biala. Podobno modnie teraz, ale przez moje odczucia kompletnie nie podoba mi sie aktualna moda.

Lazienka zostala zrobiona po przeorowadzce. Projekt od a do z to dzielo mojego eks meza. Wowczas dalam sie przekobac (mloda, glupia, zaslepiona). Zatem od dwunastu lat mam male biale pomieszczenie. Z polkami zamiast szafek (za to marmurowymi bo to przeciez pasuje do takiego mikro pomieszczenia). Z ogromna kabina prysznicowa choc od zawsze kochalam kapiele w piance. Z gigantycznym grzejnikiem, ktory nigdy nie byl uzywany (nie na potrzeby, wystarczy wziac cieply prysznic i w lazience cieplo). Z wielka okragla umywalka. Wszystko to upchane w nieergonomiczny sposob. Jeden wielki haos. Tak jak eks malzonek - a niech mu sie wiedzie, co tam ;) cala ta lazienka pokazuje tez kompleksy eks malzonka.

Coz jego juz nie ma od siedmiu lat a lazienka w formie niezmienionej. I chce sie w niej zakochac. Dlatego ten remont wydaje mi sie tak wazny i trudny. Dzis jedziemy ogladac plytki. Jesli zniaby maha dojsc do skutku to powoli trzeba kupowac materialy.

A i tak odetchne dopiero jak moja ekipa zacznie skuwac przeszlosc.

Jadlospis na dzis :

Owsianka

Bialy ser z rzodkiewka

Pomidiry, ogorek, rzodkiewki, jajo

Zupa z kalarepy

Coco-shake (o ile nie wroce za pozno po plytkowym maratonie i uda mi sie pocwiczyc).

Na dzis zycze wszystkim inspiracji :)

11 czerwca 2018 , Komentarze (9)

... a to dlatego, że ... waga wzrosła (niewiele, fakt, ale to mój błąd), wczoraj zeżarłam biszkopty z dżemem popijając słodką herbatą... wcześniej zeżarłam rożka czekoladowego .... a wszystko dlatego że ... miałam zły humor (znajoma się na mnie obraziła bo napisałam szczerze co myślę o pewnej sytuacji, cóż...), załatwiłam się na szaro w malinowe ciapki. Po ostatnim fajnym treningu wspomniałam, że mocno obtarłam sobie kostki z tyłu stopy... otóż tak je obtarłam jak jeszcze nigdy.. sobota i niedziela chodziłam bez opatrunku, ale to co się zagoiło to popękało jak tylko zeszłam po schodach (spacer z psami). W rezultacie adidasów nie założę bo wygryzą mi stopy :( 

Wczorajszy trening przez to bardzo lajcikowy - joga i hantelki.

Z dobrych wieści - skończyłam kocyk otulacz dla naszych dzieci :) Teraz tylko złapać oczko, które uciekło gdzieś po drodze, wyprać, zrobić fotki i będzie czekał miękki i pachnący w szafie na nasze szkraby - oby jak najkrócej ! W zasadzie powinnam zrobić drugi, bo przeciez każde dziecko chce mieć coś swojego - zwłaszcza dziecko, które prawie niczego nie miało. Chyba muszę przejrzeć włóczki i znalezć materiał na drugi kocyk-otulacz.

Weekendowe obiadki ciekawe - kurczak duszony w piwie, a wczoraj burgery z otrębami i lnem.

Dzisiaj już prosto :

- jaglanka z połową banana

- biały ser z rzodkiweką

- makaron z brokułemi jajo sadzone

- zupa z kalarepy

- coco-shake po treningu

Ah .... i mam dzis dostać piękne czereśnie więc na pewno będę ich próbować, ale troszkę tylko.

Udanego początku tygodnia :*

9 czerwca 2018 , Komentarze (22)

Tytuł taki trochę kontrowersyjny jak na dietę i zdrowe nawyki :)

O co chodzi? A o to, że znów jestem z siebie dumna. Wczoraj do pracy przyszedł nowy kontrahent, z którym będziemy współpracować i przyniósł nam tort czekoladowy z wiśniami z jednej z lepszych cukierni w mieście . I ... ? odmówiłam :D i nawet nie było mi z tego powodu jakoś szczególnie przykro, choć kiedyś pochłonęłabym zapewne nie jeden kawałek a dwa.

Jak dobrze rozpocząć sobotę? Dobrym treningiem oczywiście. Wstałam o szóstej i wzięłam kije do nordic walking. Poszłam na Cytadelę, na moje schody. Wyszedł mi ładny spacer zakończony treningiem na już-nie-morderczych-schodach :D Umówiłam się tam z mężem więc drogę powrotną spędziłam w aucie - i dobrze, bo niestety głupio założyłam krótkie skarpetki sportowe, które w trakcie marszu zsunęły się i całe stopy mam obtarte.

Teraz mój coco-shake :) A jadłospis na dziś to pełen spontan. Przed treningiem wsunęłam banana, teraz shake, myslimy co tu zrobić na obiad i kolację :) Na pewno coś fajnego i zdrowego.

Życzę Wam udanej soboty i trzymajcie się planu !

8 czerwca 2018 , Komentarze (28)

Dziś mijają cztery tygodnie odkąd tu jestem i odkąd wzięłam się w garść, zmieniłam swoje nawyki.

Co się zmieniło przez ten czas ?

 schudłam 5,2 kg ! TAK, tyle mi dziś pokazała waga, jeszcze piękniej niż wczoraj

zgubiłam : 1 cm w łydce, 1 cm w udzie, 2 cm w cyckach (a jak, tam zawsze spada, choć mogłoby zostać) i po 7 cm w talii i brzuchu. 

Czuję się zdecydowanie lepiej

Lepiej wyglądam w nowych ciuszkach (które kupuję teraz takie na styk, żeby mieć motywację do dalszej pracy)

Jem regularnie i zdecydowanie mądrzej.

Piję bardzo dużo wody

Ćwiczę i wręcz czekam na swoje codzienne treningi, dają mi dużo radości i poczucie dobrze wypełnionego czasu, zrobienie "dobrej roboty"

Poprawiła mi się kondycja.

Potrafię powiedzieć "nie" gdy ktoś częstuje mnie czekoladą czy ciastem.

Tyle osiągnęłam przez miesiąc z Wami. Well done dla mnie, a dla Was ogromne podziękowania za to, że jesteście ze mną, komentujecie, doradzacie i inspirujecie. To mi daje niesamowitego powera do dalszej pracy :)

........................................................................................................................................

Wczoraj jezcze delikatne ćwiczenia, trening dance-walk, hantle i joga. Dziś wracam do HIIT.

Menu:

jaglanka z bananem

biały ser ze szczypiorem i rzodkiewką

frittata marchewkowo-rzodkiewkowa

makaron z cukinią

koko-shake :)

CUDOWNEGO PIĄTKU !!!!

7 czerwca 2018 , Komentarze (26)

Kokosowo mi się zrobiło po wczorajszym treningu :) Jeszcze się troszkę pooszczędzałam i zamiast HIIT zrobiłam 40 minutowy trening z Jessica Smith  Belly, Buns and thighs walk. A po treningu odżywka białkowa o smaku kokosowym... jeny już zapomniałam jak to dobrze smakuje :) A dziś na wadze ... jakże by inaczej ... znowu mały spadek. Niech to trwa jak najdłużej. Jeszcze dwa dni i weekend z treningiem na schodach - nie mogę się doczekać bo przecież miałam przerwę.

Menu na dziś:

owsianka na mleku z jabłkiem

jogurt bio naturalny + banan

ryż, gotowana marchewka i gotowane mięso wieprzowe (z bulionu wykorzystam)

zupa botwinkowa

koko-shake czyli moja odzywka z różowego shakera :D

Życze Wam powera na cały czwartek !

6 czerwca 2018 , Komentarze (23)

Znów malusi spadek. Mimo tzw trudnego dnia poćwiczyłam wczoraj i pilnowałam się, żeby nie żreć wszystkiego co mi w ręce wpadnie. Oczywiście odpuściłam sobie w tej sytuacji HIIT ale zrobiłam trening typu power walk 1 mila. Na wadze 300 g mniej od poprzedniego dnia. Jest ok.

Dziś pewnie też trening marszowy albo sama joga, zobaczymy jak się będę trzymać po południu. A.. i dziś w końcu dostanę moje białko. I shaker, który powoduje u mnie wesołość. Nie dość że różowy to jeszcze ma napis "shopping is my new cardio" .... ani kolor ani napis to nie mój styl, ale co tam ... przynajmniej będę się śmiać za każdym razem. Poza tym w moim wieku gdzie używać landrynkowego lub wściekłego różu jak nie w akcesoriach sportowych ;)

Wczorajsza rozmowa chyba ok. Nie byłam obecna (czekałam na męża pod gabinetem, nie byłam póki co potrzebna), ale z tego co mi opowiadał to zapowiada się sensownie. Trochę pracy nas czeka (Jego bardziej, ale zawsze na siebie możemy liczyć, stąd l.mnoga).

Jadłospis na dziś:

jaglanka z bananem

placek jajo+banan + pół jogurtu naturalnego

frittata marchewkowo rzodkiewkowa z jogurtem

zupa botwinkowa

shake :)

Miłego dnia !