Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Męczyło mnie już ciągłe walczenie z nadwagą. Chudnięcie, tycie, chudnięcie, tycie. Bolał mnie kręgosłup, kolana, żołądek, wszystko. Ileż można wydawać na nowe większe ubrania? Lekarz mnie nastraszył o cukrzycy, nadciśnieniu i innych chorobach, kazał schudnąć. Ale jak, jak przecież tyle razy próbowałam.Łatwo mu mówić (sam zresztą nie grzeszył chudością!). W końcu poszłam po rozum do głowy, a raczej internetu i stwierdziłam, że sama sobie nie poradzę. Zawsze wydawało mi się,że wizyta u dietetyka to fanaberia i zbędny wydatek, ale teraz nie żałuję, bo nigdy bym tego nie osiągnęła co z moją dietetyczką! Teraz jem i chudne jestem zadowolona (pierwszy raz od lat)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1785
Komentarzy: 22
Założony: 23 listopada 2013
Ostatni wpis: 12 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zmotywowana_ala

kobieta, 44 lat, Kraków

175 cm, 68.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

68.5kg supeeer Na początku fajnie leciało, teraz sama waga nie tak bardzo ale jestem zadowolona z sylwetki, w końcu mam mięśnie, które ważą;-))

13 marca 2014 , Komentarze (2)

74 kg po gorącym okresie w pracy, powrót do normalności. Trzymam się mocno, motywacja momentami spadała, więc w tym miesiącu miałam 3 wizyty u mojej dietetyczki, bo bałam się, że się złamie i dieta pójdzie na marne. Prawie 20kg w dół, jak o tym pomyślę, to aż nie wierzę, ale waga i luźne ciuchy (a wręcz wymiana garderoby) mówią za siebie. Nie chcę tego stracić i wracać do tego co było. Dziewczyny i panowie polecam wam walkę nie samotnie tylko pod nadzorem profesjonalnej osoby, która przejmuje się i wspiera swoich pacjentów, trzeba przeżyć kilka efektów jo-jo aby to zrozumieć;-)

2 lutego 2014 , Komentarze (1)

tym razem kilogram z hakiem, ale jakoś tak ciężko mi, gorący okres w pracy i moje hula-hop poszło w odstawkę, po prostu nie miałam siły. Pozytywna zaobserwowana rzecz: dawniej w takim okresie zbierałabym siły przy paczce ciastek, teraz przy...obranej marchewce. Kiedyś w gorącym okresie było by +1kg, co ja piszę +2-3kg a teraz jest -1kg. A wiec zmiany, zmiany, zmiany...

16 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Dawno nie wchodziłam na konto, nawet nie wiem kiedy ten miesiąc minął!! Coś na co cierpią ludzie, czyli chroniczny brak czasu. Ale wchodzę chwaląc się , że jestem kolejne 4 kg lżejsza. Do mojego hula hop dołożyłam basen 1 raz w tygodniu, raz udało mi się 2 razy pójść (bo już tak się nie wstydzę...). Sama dieta nie daje takiego efektu, szybciej jest jak jednak się coś wprowadzi, trzeba współpracować z dietetykiem. Od samych zaleceń się nie schudnie (a szkoda, bo było by prościej Czuje się fajnie, coraz lepiej, mam więcej energii, mniej problemów z trawieniem i udowadniam (również sobie), że pomimo świąt też da się schudnąć. Wystarczy jeść, ale mało i spacer zamiast TV to jest to, pogoda zresztą sprzyjała. Super, już nie zastanawiam się co będzie później, po diecie, czy przytyje czy nie, bo na tą chwilę wiem, że nie chce za żadną cho..inkę wracać do tego co było, nie ma sensu. Człowiek taki głupi był zażerając się, a właściwie jak teraz z boku trochę patrzę to po co? Dobrze jest czasem znaleźć osobę, która pomoże spojrzeć na pewne sprawy trochę inaczej...

13 grudnia 2013 , Komentarze (4)

od początku mojej diety schudłam już 10 kg (no prawie, bo 0.5kg brakło), ale jest super;-)) W tym tygodniu stosowałam skrupulatnie jadłospisy, kupiłam hula-hop z masażerem i kręce wieczorami po 20 min. ponoć bardzo dobre na talię, zobaczymy, na razie jej nie widzę he he...

7 grudnia 2013 , Komentarze (2)

w tym tygodniu niecały kilogram, a dokładnie 0,7kg. Urodziny siostrzenicy mnie załatwiały, tort, trochę alkoholu (za dziecko się nie napijesz?)i skutek taki, że miałam wyrzuty (choć tort był pyszny;-)) i tylko spowrotem rozbudziłam w sobie smaki. Początek tygodnia masakra, cały czas chciało mi się jeść, wymęczyłam się strasznie. siostra zapraszała na "poprawiny", bo trochę słodyczy zostało, ale dla swojego własnego dobra pościemniałam, ze mam kupę pracy i nie dam rady. Nie wiem, jak będzie w święta. Dietetyczka mówi, że sukcesem będzie to, że nie to, że nie chudnę, ale że nie przytyje...oby miała racje!

2 grudnia 2013 , Skomentuj

Postanowiam, że co tydzień będę sama sobie i wam relacjonować postępy swojej diety. Jestem ciekawa jak za kilka miesięcy będą te wpisy wyglądać i patrząc wstecz będę mieć obraz tego czego dokonałam. Co tydzień, bo wtedy chodzę na kontrol do dietetyka, ale jak nie pójdę to i tak podam wynik z mojej wagi domowej. Czemu zadziwiam samą siebie, bo nadal chudnę! Dokładnie, kolejny kilogram w dół, chociaż przyznaję w tym tygodniu było ciężko, ale na szczęście w wielkim kryzysie zadzwoniłam do mojej dietetyczki (mamy taką umowę, że jak mi ciężko to mogę zadzwonić), pogadałyśmy i dałam radę. 82 kilogramy na analizatorze dały mi w piatek takiego kopa, że Andrzejki uczciłam...wodą z cytryną Stwierdziłam, że nie warto tego ciężkiego tygodnia zaprzepaszczać pijąc alkohol, a i tak super się bawiłam, może szalone tańce zaowocują utratą więcej niż kilorgam w nadchodzącym tygodniu?

23 listopada 2013 , Komentarze (6)

wczoraj byłam na wizycie kontrolnej. schudłąm kolejny kilogram jeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!czyli od początku diety 7kg. wydaje mi się, że wolno, ale tak ma być, da radę.