Dzisiaj chyba dzień prezentów :) Przyszedł wyczekiwany paszport. Przyszła paczka z biustonoszem, która zamówiłam kilka dni temu. I dostałam od ojca mała kosmetyczką z fajną zawartością z Lancome (takie travel set) :))))
Z jedzeniem też dzisiaj lepiej niż ostatnio: na śniadanie kanapka (chleb żytni, sałata, pomidor i szynka), na obiad kotlet rybny z sałatką. Jeszcze tylko jakąś przekąskę i kolację muszę wymyślić.
Z moja wagą nie wiem jak to jest, jednego dnia kilo do góry, następnego wraca do normy, kolejnego kilo mniej, a później znowu wraca do wagi, którą teraz mam na pasku. Ech... chyba przestanę się ważyć na jakiś dłuższy okres.
No i będę już sobie chyba tylko sama gotować wtedy znajdzie się więcej warzyw w moim jadłospisie.