Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Niepostrzeżenie w ciągu ostatnich dziesięciu lat z chudzielca (51 kg) przepoczwarzyłam się w kobietę wypukłą, zwłaszcza w okolicach brzucha. Nadal się dziwię, że nie wbijam się w rozmiar 36 ani nawet 38! Chciałabym się nieco spłaszczyć i odzyskać dawną ruchliwość i energię. Aktualizacja: styczeń 2012 już się wbijam w 38! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 48489
Komentarzy: 404
Założony: 21 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 2 lipca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Cyklistka

kobieta, 56 lat, Glo

168 cm, 71.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 lipca 2013 , Komentarze (5)


...może będzie łatwiej. Plan jest taki: śniadanie: owsianka z suszonymi owocami, obiad: sałata cały kolorowy talerz z sosem vinaigrette, kolacja to co zwykle, tylko mniej: makaron, ryż, warzywa. Pomiędzy posiłkami owoce, maślanka. Wyłączony alkohol, cukier i wszelkie chipsy, orzeszki, etc. Włączone bieganie i ćwiczenia. Chodzi głównie o spłaszczenie brzucha i wzmocnienie słabych mięśni pleców. 
Jeżeli wytrzymam miesiąc, to pewnie później będzie łatwiej. Na wszelki wypadek nie trzymam w domu żadnych pokus, choć do sklepu nie jest daleko....
Mam nadzieję, że po miesiącu zobaczę efekty, które mnie ostatecznie przekonają do zmiany stylu życia. Lubię być zdrowa i aktywna. Nie lubię tej wypukłości z przodu, która naprawdę rzuca się w oczy. I tej wypukłości mówimy NIE.
Dziewczyny, proszę o wsparcie!
 :)

11 marca 2013 , Komentarze (2)

... w górę, niestety. Po tygodniu w połowie aktywnym, a w połowie wręcz przeciwnym waga skoczyła o pół kilograma. To i tak niewiele. Jeśli nie przestanę objadać się ogromnymi porcjami makaronu z pysznymi sosami z gorgonzoli i szpinaku dla niepoznaki, lazanią, frytkami, domowymi wprawdzie, ale co za różnica, bitą śmietaną, musem czekoladowym... i mnóstwem innych pyszności i nie przestanę popijać to wszystko litrami wina, to nigdy nie schudnę. I nie pomogą spacery lub biegi.

Zaczyna się kolejny tydzień, kolejne postanowienia, kolejne obietnice. Pożyjemy, zobaczymy...

9 marca 2013 , Komentarze (3)

No przecież nie pobiegnę, nie mam nart! Podobno to już ostatni atak zimy... mam nadzieję, bo w zeszłym tygodniu biegałam, wsiadłam na rower, objechałam pół miasta, kondycja mi rosła, a opona malała... Nie chcę wracać do opcji zimowej!!!  

4 marca 2013 , Komentarze (2)

poranek. Grzecznie pobiegłam. To niesamowicie cieszy, kiedy dosłownie czujesz jak rośnie kondycja. Powolutku, ale jednak codziennie więcej truchtu, a mniej marszu. Ptaszyska się drą na drzewach, pachnie wiosną, słońce oślepia... Bosko! Żeby tylko wytrwać w diecie ŻP, to kilogramy spadną same....

3 marca 2013 , Skomentuj

...przybyło 5 kilo.

Na szczęście śnieg stopniał, można więc wyjść pobiegać. Skończyły się wymówki że ślisko, że zimno, że ciemno. Do dzieła!

5 kilogramów to taki wypełniacz sukienek, że niektóre już się nie dają dopiąć. Trzeba to zwalczyć.

 

2 kwietnia 2012 , Skomentuj

...postanowiłam podjąć drastyczne kroki. Bo co z tego, że grzecznie biegam codziennie, kiedy weekendy i wieczory spędzam z kieliszkiem wina, szklanką piwa, obiadem, kolacją, orzeszkami i co tam sie nawinie... Oraz w miłym towarzystwie, oczywiście!

Zaczynam oczyszczanie, parę dni na sokach warzywnych, jogurcie naturalnym i bez alkoholu!!!

Cukier pod każdą postacią precz!

 

 

13 marca 2012 , Komentarze (2)

Wpisuję sie o tej porze, bo potrzebuję wsparcia. Popołudnie to czas zawieszenia w pracy i poszukiwania (na szczęscie w wyobraźni) czegoś słodkiego. O ile udaje mi sie zwalczyć słodką pokusę w pracy, to po powrocie do domu kusi bardzo wiele innych smakołyków. Wcale nie zawsze słodkich... Byle dużo, hehe.

Dlatego chyba dziś pora na basen. Zamiast lenić się na kanapie, popływam.

Miłego dnia!

12 marca 2012 , Komentarze (1)

...sprawdzam maile i ruszam do parku. Dobrze, że biegam, bo gdybym nie biegała, to weekendowe obżarstwo skończyłoby się katastrofą.

Mimo to, wyznaczam sobie kolejny cel: bardziej uważać na dietę w trakcie spotkań towarzyskich. To będzie prawdziwe wyzwanie: odmówić drugiego piwa, nie tknąć chipsów... Nie ciągnie mnie do nich na co dzień, ale jak już są i gadamy z kumpelami, to moja szczęka działa jak automat. Żuje bez przerwy! Chipsy, orzeszki, chrupki, ciasteczka, kolejne szklaneczki pełne czegoś zimnego z bąbelkami... I właśnie temu mówimy nie! Od dziś! Będzie okazja się przekonać, bo mam spotkanie z dawno niewidzianą koleżanką. Lampka wina i już. Żadnego badziewia do chrupania. Obiecuję!

Rewiduję mój ambitny cel wagowy. Wystarczy mi 60 kilogramów.

No to lecę! Miłego dnia!

 

11 marca 2012 , Skomentuj

...bieg zaliczony! Prawdziwe 20 minut, choć nogi miałam ciężkie. Nie mogę się doczekać zieleni w parku...

Miłego dnia!

 

10 marca 2012 , Skomentuj

...przerwy migrenowo leniuchowej, pobiegłam. Uczciwe 20 minut. Jestem bardzo zadowolona. Wprawdzie dieta taka sobie, mogłabym odmówić sernika, ale bez przesady. może jutro pobiegnę 25 minut?