Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem wulkanem energii, zazwyczaj uśmiechnięta, żartująca z siebie i innych :) ciągle w biegu i w podóży; taki ze mnie obieżyświat. od roku - szczęśliwa mężatka, planująca dzieci - za jakiś czas :) kocham swoją pracę, może aż za bardzo :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26048
Komentarzy: 147
Założony: 2 maja 2010
Ostatni wpis: 9 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tramontane

kobieta, 46 lat, Wrocław

166 cm, 80.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: PO PROSTU SCHUDNĄĆ !!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 lipca 2010 , Skomentuj

zawsze mam ten sam problem jaki tytuł wstawić,więc kropki mogą go zastąpić, skoro żadnej myśli przewodniej mego wywodu nie mam; słońce wyjrzało , pięknie się robi ,zefirek powiewa i czekam na męża aż do mnie podejdzie, tzn ze swojej roboty do mojej , bo ja tu do jutra tkwię; powiadały mi dziś położne, ze w egzotiqu są 70% wyprzedaże, to może sobie wyskoczę jak Patryk podjedzie ( razem raźniej :):):)

coś się nie tak robi, bo paznokcie mi się zaczęły łamać i rozdwajać, pewnie brak witaminek, ale ja tak bardzo nie znoszę łykać pillsów , blleee

zaprzyjaźniony Krzyś pokazywał mi dziś fotki z ostatniego wypadu z żoną do Portugalii,ale tam pięknie było... aż siechce wyjechać, ehhh i ohhh i ahhh

 

28 lipca 2010 , Skomentuj

tak w sumie mogę opisać dzisiejszy dzień;od rana lało jak z cebra , deszcz obudził mnie około 6 rano, ale uwielbiam deszczowe dni, zwłaszcza jak siedzę w domu :) dziś po części siedziałam, bo do 12.00 byłam w domku, Patryk rano pozałatwiał podatek od mieszkania w skarbówcepotem wyciagną ksiegę wieczystą i zawiózł mi to wszystko do banku, czyli już nie muszępłacić po raz kolejny ubezpieczenia kredytu uffff; jako , że neinawidzę załatwiania urzędowych spraw zwaliłam to na mojego męża i już :) a ja podzwoniłam w kilka miejsc, zrobiłam zamówienie do gabinetu, potem z cito netem ustaliłam i porobiłam przelewy rachunkowe , buuuu

potem pojechałam do pracy i będę tu tkwiła do piątku, ale dam radę i hope !! obrobiłam się z pracą, rozplanowałam jutrzejsze obowiązki i mogłam usiąść do kompa :)

wczoraj i dziś poćwiczyłam, nie za wiele ale jednak; w ogóle to wczoraj na wp przeczytałam, że na boczki i fałdy najlepsze jest hula hop, no to wieczorkiem po pracy, pół Bydzi z Patrykiem przejechaliśmy w poszukiwaniu hula hopu i bingo!!! za cał 4,50 pln kupiłam zielone w prążki hula hop!! tylko , że groteskowo dość wyglądałąm, gdy wieczorem zabrałam się za ćwiczonka , hihihi Mój Patryczek pokładał się ze śmiechu, bo za cholerę mi to nie wychodziło, jemu szło jeszcze gorzej !! heheh, ale chciał spróbować - cóż, bronić nie mogłam :):)

liczą się chęci, jak potrenuję, myślę, że wrócę do wprawy z dzieciństwa i dam radę z tym hula hopem :)

trzymajcie za mnie kciu :)

 

24 lipca 2010 , Komentarze (1)

kochane moje, muszę Wam wyznać, że to moje nieziszczone, niespełnione i myślę, że niedopełnione marzenie... gdybym była podróżnikiem, ehhhh tak, to właśnie mi się marzy , podróże nieograniczone, w dziczy, niewydeptanymi ścieżkami, tam gdzie trudno dotrzeć,a można odkryć niezapomniane miejsca, ciekawych ludzi, można pokonać własne słabości, doszlifować charakter, wyrzeźbić osobowość... włóczymy się z mężem tam gdzie tylko możemy, ale wciąż pozostaje niedosyt , że można było bardziej, dalej, lepiej, dogłębniej...

na voyage.pl piszę sobie czasami, bardzo czasami o naszych wyprawach

gdybyście czasami chciały poczytać, to kryję się pod nickiem corolla :):) od karolinki  ten nick, hehe :):)

24 lipca 2010 , Skomentuj

ten pomysł z 3D, to całkiem niezła zabawa, muszę przyznać... nie zaglądałam na vitalię około miesiąca,z braku czasu poniekąd, ale bardziej raczej z niemiłego uczucia wstydu, które we mnie kiełkuje... wstydu, że ni mogę się zmotywować wystarczająco, ze mam tak słabą wolę, że gdzieś me postanowienia rozpływają się w niebycie, i zostaje tylko pył, puch i inne marne rzeczy a nade wszystko tłuszcz na brzuchu i dupsku!!!

muszę poprzeglądać Wasze profile, czy teżzamieściłyście sobie te syletki 3D i jak to z tymi waszymi planami, dążeniami i celami, bo u mnie niby są tyle , że w miejscu stoją. może ta zabawa z 3D będzie na swój sposób motywująca; niby faceci sąwzrokowcami, ale myślę, że i na nas kobiety, wizualizacja problemu przynosi lep-sze efekty niż tylko mówienie na ten temat

 

tak czy inaczej, okaże się, czy na mnie to zadziałą, czy nie ( czyli tak jak zawsze ... hihi )

chociaż, tak naprawdę, to nie ma się z czego śmiać, raczej płakać powinnam

21 czerwca 2010 , Komentarze (1)

no nie wytrzymałam i musiałam się Wam pochwalić :) a w ogóle to od listopada we Wro zaczynają się targi narciarskie, więc polecimy z Luizką na małe zakupy, moze jakaś nowa kurteczka itp :) no i ja musze buty kupić, bo do tej pory pożyczałm zarąbiste heady od teściowej, ale skoro z nią ie gadam, to już teraz honor mi nie pozwoli czegokolwiek od niej pożyczyć :) ale bynajmniej wzbogacę się o swoje własne buciory

 

oczywiście, żeby sprawa była jasna, 10.07 jak będziemy we Wrocławiu to śpimy u koleżanki, bo ja pani teściowej oglądać nie chcę, jej córeczki również, więc pewnie Patryk sam się ze swoją mamusią spotka, a ja posiedzę w tym czasie w Rynku :):)

 

lecę schab przwrócić w piekarniku , bo właśnie zapiszczał , że czas na zmianę boku :):)

21 czerwca 2010 , Skomentuj

tak tak kochane,ja już o zimie rozprawiam; nie wiadomo jak to będzie z tymi naszymi letnimi urlopami; z pewnością pojedziemy na 4 dni do Łeby,1.07; tydzieńpóźniej weekend we Wro i tyle z planów,bo wolnego za bardzo niet; z tym Marokiem wrzesień/paździenik to jeszcze nie wiadomo,bo zależy od tego czy Patryk premię wyrobi.

No ale już wczoraj , żeby potem nie zostać na lodzie, ewentualnie na lodowcu, zarezerwowałam hotel w Moenie, val di Fassa, 11 - 18.12.2010 szusujemy w Dolomitach; ehhh rozmażyłam się i już chcę zimy:) hahaha

 

19 czerwca 2010 , Komentarze (2)

tak, ten wyjątkowy czas nieubłagalnie nadchodzi, stęskniłam się już za tą eteryczną wolnością, gorącym piaskiem plaż i szumem fal, ehhh  na razie niestety nie mamy urlopu :( w piątek pojedziemy do Babci mojego Patryka do Mielnika, to taka wiska nad Bugiem, nigdy tam nie byłam, bo Babcia mieszka na codzień w Puławach; właściwie , to już nie mogę się doczekać, lubię wiejski klimat, oiczywiście nie za długo :) ale 4-5 dni, to w sam raz by pogadać, poleniuchować, poczytaćksiążki :)

a propos książek, właśnie zaczynam czytać kryminał Forsyth'a " czysta robota" - zobaczymy, czy godne polecenia

ale zanim zacznę czytanie, sprawdzę na necie ofert bydgoskich siłowni dla kobiet, już postanowiłam!! w poniedziałek kupuję karnet !! nieodwołalnie !!

tylko karnet i wydana kasa jest w stanie zmusić mnie do ćwiczenia

niestety, tak już mam

9 czerwca 2010 , Komentarze (3)

od poniedziałku Patryk ma cyklówkę, wraca w piątek - teoretycznie świetny czas słomianej wdowy na odchudzanie, ale gdzie tam pożarłam tabliczkę czekolady wedel gruszka z czymś tam.. zostały mi do napisania 3 podrozdziały dyskusji!! i za cholerę nie mogę się za to zabrać, właśnie 3 godziny spędziłąm na poprawianiu rozdziału z wynikami, mimo, że tak naprawdę poprawek nie wymagał zamiast wziąć się za pracę twórczą i skończyć ten piep... dr  

ale kochane w międzyczasie tych wyników odkryłam w zakamarkach szafy skakankę !!! hoho, hulaj dusza sportige na maxa,poskakałam 2 minuty i dostałam zadyszki  taka to ze mnie spotowa kobieta, wwwrrrrrr

teraz grzecznie wócę do pisania dyskusji, bo jak mąż w pt wróci do chałupy i zobaczy , że nadal w ciemnej d... jestem z tym pisaniem to się obrazi i sexu nie będzie

 

 

9 czerwca 2010 , Komentarze (2)

wypad udał się nieziemsko!! pogoda była rewelacyjna, piękne słońce i kazimierski, artystyczny klimat :) oczywiście fotki wkleję jak je w końcu zgram z aparatu na kompa :) mamy kilka zdibyczy ,pierwsza i najważniejsza to przepiękne kryształowe lustro w starej drewnianej ramie, zrobionej na stare złoto :) i w Lawendzie kupilismy drewniano - mosiężne skrzyneczki na kwiaty; mieszkanie mamy urządzone w stylu nowoczesnym za to  balkon planuję zrobić sielankowy , fotki wstawię, ale czasu na razie brak, rozumiecie same :)

w niedzielę, gdy wyjeżdżaliśmy zaczęły się problemy z powodzią, Wisła cały czas miała bardzo wysoki poziom i oczywiście była szeroko rozlana; w sobotni wieczór, mimo, że nic na to nie zanosiło widać byłopracujące pompy, wypompowujące wodę z piwnic na ulice, a w niedzielę, zaczęło wylewać w Parchatce - to taka wioseczka pomiędzy Kazimierzem a Puławami; na szczęście udało nam się jeszcze wydostać normalną drogą i dojechaliśmy bez problemu do Puław, tam zjedliśmy obiadek u Cioci  Eli i Wujka Krzysia ( to rodzina Patryka, ale uwielbiam ich ) i ruszyliśmy ok 19.00 do domu; po drodze zajechaliśmy w Wawie do Karolki i Waldzia , de facto do Bydzi zjechaliśmy na 3.15 w nocy

a w pn do pracy...od rana ...

8 czerwca 2010 , Komentarze (4)

nie wiem jak do tego doszło, ale ważę 76 kg, jem mało, słodycze pożegnałam i tyję; za oknem pięknie a ja sukienki mam poskładane w szfie, bo nie wchodzę;

wczoraj zrobiłam dwa malutkie skalniaczki na balkonie, wieczorem , jak znajdę wolną chwilę cyknę fotki i je wam tutaj wkleję - bo okropnie dumna jestem z moich balkonowych kwiatuszków :)