Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blondiblue22

kobieta, 37 lat, Chojnice

168 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: misja - fit mama 2017 ! Piękna i zdrowa na zawsze ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lipca 2012 , Komentarze (40)

Dokładnie, Kochane!

Takie sobie postawiłam. 7xtrening Killer. I następnie podanie efektów tej petardy. Żeby dać sobie w zadek i nogi, a Was zmotywować! Generalnie już mam jakieś tam efekty po ćwiczeniach Ewy, tzn. tej pierwszej płytce. A ćwiczę ok. 2 tygodni.  Wysmuklały mi łydki. To na pewno! Brzuch bardziej zarysowany. Ramiona szczupłe miałam, ale delikatnie zarysowały się wątłe mięśnie. Fajnie to wygląda. Mam w zamiarze robić ten trening co dzień - do niedzieli włącznie. Sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie. Czy w ogóle coś wyjdzie. :) Ale w końcu spala się 600 kalorii, tak? Ja mogę po tym treningu wyżymać koszulkę.  Jednego dnia ważyłam 55,6 i tak przesunęłam pasek. Mimo wszystko na wadze 56,2-56,8... różnie pokazuje?! Ale paska nie zmieniam. Zobaczymy, co da ten tydzień.  Kolejne stawanie na wadze i mierzenie się cm w poniedziałek. Także sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie. :)

Wczoraj byliśmy w kinie. Fajna ta ,,Epoka". Potem u Krzysia wujka, załatwić sprawę. Następnie pojechaliśmy nad wodę wieczorkiem i był trening. :) Pół godziny ciągłego pływania, czyli aktywność jak najbardziej była. :) A potem się okazało, że jednak Krzysiu nie musi iść pracować i oglądaliśmy mecz u moich rodziców. Fajnie, że Nasi wygrali.  Także wczoraj dałam się troszkę mięśniom zregenerować, odpocząć, a dziś zaczynam dręczyć moje ciało. Mam nadzieję, że nie wymięknę, że uda mi się zrobić 7 intensywnie dręczących moje udziska, kolaniska, dupencję dni!

Kochane Moje, pogoda dziś ładna się szykuje. Ja już jestem pół godziny po śniadaniu. Za pół godzinki lub godzinę pełną zacznę trening, póki nie jest tak gorąco na dworze, a w domu chłodno. A wieczorem nad wodę popływać. Kocham pływać.

Złożyłam CV. Czekam na telefon. Nie wiem czemu, ale czuję, że zadzwonią. A na razie z tej pierwszej miejscówki, co by mi zależało najbardziej się nie odezwali. Właściwie ok. tygodnia jeszcze mogę oczekiwać na telefon, ale potem już nie ma najmniejszej szansy.

Ale nie ma co się łamać!

Miłego dnia i Kochane, nie odkładajcie pięknego ciała na później. Nie warto, lepiej czuć się świetnie zaraz, teraz!

 Zadek w górę i ćwiczymy!!!

Nie żremy Snickersów.

No!

 

 

8 lipca 2012 , Komentarze (17)

Ale ten czas leci. Już tydzień nowego odliczania. Do wesela rodziny zostało już niewiele czas. Miesiąc z hakiem. Ale... mam Ewę, jej Killera i naprawdę myślę, że do tego czasu jestem w stanie sporo osiągnąć. :) Odejdzie kilka dni na wyjazd nad morze, ale nie szkodzi... :)

Michu śpi. Z tego względu, że ja nie umiem długo leżeć w łóżku, już wstałam i przygotowuję sobie owsiankę. Dziś mamy w planie plażowanie i opórcz tego (ALBO, bo za oknem coś dziwnego się robi?) ,,Epokę Lodowcową" w kinie. :) Chociaż nie wiem, czy to drugie zdążymy ogarnąć, bo niestety, ale............. o 18. przyjeżdża mechanik do sprzętu i kur** mać, Krzysiu idzie z nim robić diagnostykę i ze 1,5 - 2 godziny to potrwa.  Nawet w niedzielę. Nie wspominając, że wczoraj robił to do 23 i siedziałam w domu jak gapa sama! Ale dziś na wieczór, w tym czasie jak on będzie pracował, ja zaplanowałam sobie Ewę. I nie, że jestem sadystką, ale chyba też dziś tego Killera sobie zarzucę, chyba że stwierdzę, że jednak nie dam rady drugi dzień na tą petardę, ale jak na stan obecny, czuję że mogę. :)

Coś się chmurzy, nie wiem, czy wyjazd nad wodę się uda. Niebo granatowe się robi.  Chociaż na dziś nie zapowiadali deszczu ani burz. OSZ! SMOKI!

Nawet pomalowałam sobie wczoraj paznokcie nowym lakierem, chociaż za malowanie kolorem, to rzadko się zabieram. Ogólnie odcień ładny, ale sam lakier jako tako nie za bardzo. Zbyt ciężka i żmudna aplikacja, jak dla mnie. Nierówno się rozprowadza. I jeszcze 2 sztuki muszę poprawić, bo oczywiście gdzieś musiałam dotknąć,a chyba z 20 minut schły.

Ach, idę. Zła jestem, że on tak dużo pracuje.

Chociaż ja mam czas, żeby w tym czasie wytopić smalec.

To i jakiś tam plusik się znajdzie.

 

 

7 lipca 2012 , Komentarze (22)

Tego, co ja dziś przeżyłam, nie da się opisać. Ewa zrobiła ze mną miazgę, ale wytrzymałam do samego końca, nie poddałam się. Czułam się po treningu rewelacyjnie. Nigdy nie przeżyłam tak intensywnego wysiłku, ile żyję na świecie i ile towarzyszy mi sport......... TO JEST ARMAGEDON! Ale ja od tego nie odejdę, chociażby nie wiem co! Będę robiła na zamianę z treningiem z pierwszej płyty, który okazał się małym piwem w porównaniu z tą rzeźnią. Ale piękne emocje. Ciało czuje się rewelacyjnie. Naprawdę na koniec treningu się tylko uśmiechałam. Nie rezygnujcie po 15 minutach, nie warto. Ciało Wasze może więcej niż umysł, serio. Ja myślałam, że walnę się na podłogę i nie podniosę do końca życia!

ALE POWER!

Kochane Moje! Zamówiłam z allegro ten olej kokosowy do zastosowania i w kuchni i także na włosy i szczotkę tanglee teezer. :) Swoją kosmetyczkę zaopatrzyłam w tusz do rzęs, który ubóstwiam i Wax, bo mi się skończył... Chcę być kurka megalaską dla samej siebie i chociażby nie wiem co, ja te treningi będę robić i za miesiąc pokażę Wam, że było warto! Bo wiem, że tak będzie.

7 lipca 2012 , Komentarze (19)

Ale dziś pocisnę. :) Mam nowego Shape'a. Były jeszcze w kiosku 3 sztuki. :) Jak widać w mieścinie zainteresowanie raczej średnie... W pierwszym lepszym saloniku prasowym dostałam. :)

Dziś w ramach II śniadania był Big Milk i nektarynka. Z tego względu, że na mieście... a za mną już ten lód chodził od 2 tygodni. :) I sobie pochłonęłam. Muszę zaopatrzyć swoją lodówkę w ten mały grzeszek. :) Raz dziennie można sobie w upale na loda pozwolić. Wręcz wskazane. Przyspiesza metabo.

Boję się włączyć płytę i zobaczyć. Właśnie odpalam z czystej ciekawości, żeby sprawdzić, co to za power.........

O ludu! Ja chyba zdechnę po 10 minutach!  Nieźle... co dzień taki trening to chyba przesada, ale naprzemiennie pierwszy Ewy i ten... Zobaczymy jak dziś ogarnę temat.

Ogólnie gazeta sama w sobie jest średnia. I jeszcze Pietrucha na odkładce. Nie trawię tej laski.

Kupiłam sobie morelowy lakier do paznokci, Waxa 480 gram, swój ukochany tusz do rzęs wodoodporny Lash Stiletto Maybelline'a. Cenę mieli kosmiczną. 30 zł w Naturze! Ubóstwiam go, ale na codzień używam w wersji zwykłej. Z tego względu, że ten wodoodporny jest odporny na wszystko. Dokładnie! I dość trzeba się namęczyć, żeby go zmyć. Ale trzeba przyznać, że takie ma pełnić zadanie, więc... :) Nad morze i na pływanie nad jeziorkiem sprawdza się genialnie. Dziś śmigamy na plażę. Jak się zjaram z Ewą, to zimna woda będzie w sam raz. Ale to dopiero wieczorkiem...y

Dziś na obiad kura i brokuł, czyli moje ulubione połączenie. :)

Wczoraj zrobiłam Krzysiowi moje leczo na szybko na kolację. Był zachwycony. Powiedział do mnie, że chce żebym mu gotowała zdrowo, żeby przygotować organizm do treningu. I też tak będę robić. Jestem zadowolona, bo od niedawna uświadomił sobie jak złe nawyki żywieniowe na niego wpłynęły. Przytył. W Austrii schudł. I teraz nie chce tego zaprzepaścić. :)

Zabieram się za układanie zakupów. Trzeba było uzupełnić zapasy: papryka, brokuł, ogórek, pomidory, jogurty naturalne, twarożki, kurczak, nektaryny, sok marchwiowy, pomarańczowy... żadnego śmieciowego żarcia, oprócz coli zero. Ale tak czasem lubię sobie łyknąć. :)

Buźka laseczki, miłego weekendu!

PS Mój poprzedni wpis o oleju kokosowym - przeczytajcie. Warto. :)

 

 

 

 

6 lipca 2012 , Komentarze (3)

Olej kokosowy. Już jakiś czas temu słyszałam, że jest to jedyny olej, który nie tuczy. Sama jakoś w to nie wierzyłam, ale pogrzebałam w Internecie. Wyczytałam o co chodzi bliżej... i proszę bardzo:

Tłuszcz który odchudza

Olej kokosowy ma jak na tłuszcz bardzo niezwykłą właściwość - jego spożywanie pomaga...stracić na wadze. Brzmi to paradoksalnie, ale jest prawdą. Przekonali się o tym kilkadziesiąt lat temu farmerzy w Stanach Zjednoczonych. Kiedy jeszcze nie znano dokładnie właściwości tego oleju, próbowali oni dodawać go do karmy dla świń, z nadzieją, że zwierzęta przybiorą na wadze. Ku ich zaskoczeniu, świnie nie tylko nie utyły, ale nawet pozbyły się zgromadzonej w organizmie tkanki tłuszczowej.

Wydawałoby się to paradoksem ? i w istocie nie mogłoby się to zdarzyć w przypadku żadnego innego tłuszczu. Niezwykłe właściwości oleju kokosowego wynikają z jego specyficznej budowy. 98% tłuszczów, które spożywamy, zbudowanych jest z bardzo dużych cząsteczek, zawierających 18 i więcej atomów węgla. Aby mogły one zostać przyswojone przez organizm, muszą zostać rozbite na mniejsze części, które są transportowane wraz z krwią do tkanek, w których się odkładają, przyczyniając się do wzrostu poziomu cholesterolu i otyłości. Tymczasem kwasy tłuszczowe znajdujące się w oleju kokosowym mają łańcuchy średniej długości, składających się z 8, 10 lub 12 atomów węgla. Cząsteczki tej wielkości nie muszą być dzielone na mniejsze fragmenty - trafiają one bezpośrednio do komórek, gdzie zostają spalane, zamieniając się na czystą energię.

Spożywany olej kokosowy nie tylko zatem nie odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej i cholesterolowych złogów, lecz zawarte w nim kwasy tłuszczowe są swego rodzaju ?baterią? dla organizmu. Jednym z eksperymentów wykazujących te właściwości oleju jest przeprowadzone przez amerykańskich naukowców doświadczenie na myszach. Podczas trwającego 6 tygodni testu jeden z gryzoni otrzymywał normalny pokarm, zaś dieta drugiego została wzbogacona o olej kokosowy. Codziennie umieszczano zwierzęta w basenie z silnym prądem wodnym i mierzono czas, po którym myszy będą na tyle wyczerpane, że walka z nurtem przekroczy ich siły. Na początku różnice były nieznaczne, lecz wkrótce przekonano się, że gryzoń karmiony olejem kokosowym podejmował próby ratunku długo po tym, jak jego towarzysz na normalnej diecie stracił siły.

Tłuszcz z kokosa jest zatem znakomitym naturalnym środkiem energetyzującym, który może z powodzeniem zastąpić różnego rodzaju sztuczne suplementy. Organizm, któremu dostarcza się tak efektowny środek, nie będzie odczuwał zapotrzebowania na słodkie przekąski, co wydatnie wpłynie na odzyskanie kontroli nad wagą.

Olej kokosowy przyspiesza przemianę materii, przywracając prawidłowy metabolizm, przez co przyczynia się do redukcji nadwagi spowodowanej złą przemianą materii. Tempo metabolizmu produktów na bazie średniej długości kwasów tłuszczowych również zostało zbadane eksperymentalnie: osoby biorące udział w doświadczeniu podzielono na dwie grupy. Obydwa otrzymały posiłki o takiej samej kaloryczności, lecz jeden z nich zawierał długie łańcuchy kwasów tłuszczowych, a drugi średnie. Po 6 godzinach zbadano tempo przemiany materii: w drugim przypadku było 6 razy większe.
Olej kokosowy jest do tego stopnia skuteczny w przyspieszaniu metabolizmu, że nie tylko pomoże zachować smukłą sylwetkę, lecz także przyspieszy usuwanie tłuszczów już zmagazynowanych w organizmie w postaci tkanki tłuszczowej. Poprawa przemiany materii będzie skutkować nie tylko wzrostem energii, lecz także dodatkowo zwiększeniem poziomu odporności.

Oprócz pozytywnego wpływu na metabolizm olej kokosowy jest także znacznie mniej kaloryczny niż inne oleje. 100 g tego produktu dostarcza 680 kcal, podczas gdy w 100 g pozostałych olejów znajdziemy aż 900 kcal. Mniejsza kaloryczność, przyspieszenie metabolizmu ? wszystko to sprawia, że olej kokosowy jest idealnym produktem dla osób, które chcą stracić na wadze. Mają one duże szanse na powtórzenie sukcesu jednego z autorów książek o dobroczynnych właściwościach kokosa. Nie chcąc bazować na czystej teorii, postanowił on przekonać się na własnej skórze, jakie efekty będzie miało zastąpienie olejem kokosowym wszystkich spożywanych tłuszczów. Wyeliminował z diety oleje roślinne, masło, margarynę? Poza tym nie dokonywał żadnych innych zmian w diecie, nie zaczął też prowadzić aktywniejszego trybu życia. Spadek wagi nie nastąpił wprawdzie szybko, ale był nieustanny ? po 6 miesiącach ?eksperymentator? był chudszy o prawie 10 kg.

Olej kokosowy jest o tyle uniwersalny, że można nim zastąpić nie tylko tłuszcze do smażenia, ale także masło czy margarynę. Dzięki temu dokonanie zmian w codziennej diecie nie będzie trudne. Wiele osób cierpiących na nadwagę marzy o cudownej pigułce która uczyni ich szczuplejszymi i wydają ogromne pieniądze na suplementy, które nie skutkują ? tymczasem taka pigułka istnieje w naturze. Rośnie po prostu na palmie kokosowej.

--------------------------------------------------------------------------------------------

Tym samym wprowadzam go do diety. A wykorzystam także do olejowania włosów. Kupiłam na allegro 4 kg za 70 zł (z przesyłką)...

Najbardziej zaciekawiła mnie 6xszybsza przemiana materii. Niech chociaż 2-krotnie przyspieszy. A mnie by się to przydało.

Byliśmy nad jeziorkiem, ale zanim się wyrobilismy była prawie 21. :( I komary tak cięły, że wróciliśmy do domu. Zamoczyłam nogi do kolan. Michu musiał jeszcze do pracy na chwilę, będzie za godzinę. A ja otworzyłam piwo truskawkowe. Ech, tym samym dorobiłam się 2 tys. kalorii, ale było schłodzone, a dziś tego mi było trzeba.

Jutro jedziemy do miasta. Odnajdę Shape'a chociażby nie wiem co! Muszę mieć tą płytę. Tak bardzo pragnę tej katorgi, że nie mogę się doczekać! :) Wiem, że już wychodzę z diety, ale dzięki temu będę miała więcej siły na taki wycisk. Konkretny trening, gdzie ducha wyzionę. A co mi tam!

Zrobiłam sobie listę zakupów - staram się zawsze robić, bo to zawsze się czegoś zapomni... O, właśnie przypomniałao mi się o wacikach. :)

O... i papier kuchenny.

Ponoć dziś w nocy ma wiać 100 km/h, burze etc. Dla mnie jest to równoznaczne z brakiem snu. Nie jestem w stanie w takich warunkach zmrużyć oka. Mam nadzieję, że prognozy się nie sprawdzą. :-/

O dżizes! Jakie to piwo było dobre... Będę musiała spalić dziś co nieco jeszcze. :P Jakieś interwały.

Nawet nie macie pojęcia jak nie chce mi się już liczyć tych kalorii. Wolę godzinę dziennie uprawiać sport. Zdychać z bólu, jęczeć z wycieńczenia, wylewać pot wiadrami, rozdzierać z bólu koszulki ....... no dobra tu przesadziłam...... ale pozwolić sobie na normalne jedzenie. Z głową. I już żyć jak człowiek. Ale chcesz być piękna?! CIERP. CIERP, CIERP, CIERP, rycz, wyj do księżyca niczym wilkołak. WYJ, aż spalisz 200 kalorii! I zapomniaj o pizzy, kebabach, frytkach - to nie dla Ciebie, DZIEWUCHO. No nie dla mnie. No nie. Bo kebaba to raz na miecha. Frytki raz na dwa. A pizza - no pizzę tak kocham, że kawałek, dwa na tydzień. Ale ogólnie o fastach, ciasteczkach w łóżku, lodów z litrowego opakowania, chipsów do piwa - mogę zapomnieć.

Kochane Moje... życie jest okrutne. I nikt mi nie powie, że NIE! Ale ja robię to wszystko dla siebie. I właśnie dlatego to mi daje taką satysfakcję. Wiem, że mam spory tyłek, ale ja dam radę, żeby jeszcze go zmniejszyć. Wiem, że wyjdę z tej diety. Ale o ćwiczeniach nie zapomnę. Pokochałam rower. Polubiłam bieganie - ostatnio zaniedbane, ale.... nieważne. Wrócę do tego. Kupię te buty do biegania i będę musiała biegać. Nie lubię wywalać kasy w błoto, więc wykorzystam nowy nabytek w garderobie.

Idę spać. I pamiętajcie. Nie można być nieszczęśliwym. Jeśli coś Was unieszczęśliwia, to trzeba to zmienić.

Ale namarudziłam.

CMOK W BOK!

 

 

 

6 lipca 2012 , Komentarze (16)

Jestem po treningu z Ewą. Już po kolacji. Ale jeszcze przed wyjazdem nad wodę, więc będzie jeszcze 2 część treningu. Dziś chodzi za mną jedzenie! Na obiad była pieczona szynka wieprzowa i dziubnęłam malutko, kalorii to ma dużo, a objętości malutko i stąd moje głodowanie, bo tam bym zjadła 200 gram kury, a nie 30 gram świniny. Generalnie nie jem wieprzowiny i już choćby nie wiem co, nie tknę tego ŚWIŃSTWA. :/ Zrobiłam pieczoną w ziołach prowansalskich, aczkolwiek odzwyczaiłam się i jakoś mi nie smakowała, chociaż Krzysiu wychwalał.

I taka nienajedzona... chodzę. Mimo, że wchrzaniłam 30 gr świniny + 300 gram brokuła + 20 gr sera camembert.

Dziewuszki.

Usłyszałam dziś, że nie mam chudnąć i słucham się mojego Micha. Mówi, że mam sobie ćwiczyć, ale z diety wyjść, bo będę wyglądała brzydko. A teraz mam fajne wysportowane ciało. I generalnie ma rację. Już mniejszych cycków mieć nie można. A nogi tylko ćwiczeniami doprowadzę do jako tako wyglądu i w miarę zdrowym jedzeniem. Na pewno nie będę żreć. I słodkie też u mnie może raz na tydzień... nie częściej.

Od dziś jestem na 1700. A tak się przed tym broniłam. Idę pod szybki prysznic, bo po treningu jestem zlana potem.

Uciekam. :)

Trzeba pomyśleć nad spędzeniem cieplutkiego wieczorku. :)

Czekam aż Michu przyjdzie, też się ogarnie w łazience i SRUUUUUU nad wodę. :)

 

6 lipca 2012 , Komentarze (20)

Byłam dziś w 8 miejscach, nigdzie nie było Shape'a. Generalnie jeśli wybiorę się do miasta, to może dostanę jeszcze. W żadnej z trzech wsi nie mieli. Normalnie paranoja. :) A co to jest? - Słyszałam pytanie. Niektóre sprzedawczynie, to chyba z choinki się spier******. I to chyba dość wysokiej.

Wczoraj trening z Chodakowską + 25 minut pedałowania. Trening zrobiłam godzinę po kolacji. Dziś w planie też na pewno będzie wytapianie smalcu. Marzy mi się pływanie. Ponoć dziś ma być gorąco. Lało u nas nad ranem, dosłownie. I teraz mokro, chociaż ciepło, ale słońce za chmurami. A szkoda... Mogłoby troszkę przygrzać.

Wakacje. Tak. Nie mogę się doczekać aż śmigniemy nad morze. Polubiłam te Nasze wypady. Ho! Już od 8 lat razem i Nam się nie nudzi. Często są to wyjazdy spontaninczne, Nieplanowane. Maksymalnie takie z tygodniowym wyprzedzeniem. Rano skoro świt wstajemy. Szykuję termos, kanapki - chociaż nad morze mamy 2,5 godziny drogi fajnie tak sobie razem jechać i gadać... wiedzieć, że nigdzie się nie spieszymy. Że czeka na nas morze, fale, piasek... odpoczywanie, piwko. Kocham morze. A szczególnie kiedy jestem z Krzysiem. Wtedy czujemy się tak szczęśliwi. Nic nas nie obchodzi, oprócz Nas samych. Czekam z niecierpliwością na ten czas.

Niedobrze mi było wczoraj wieczorem. Po tych tabletkach anty chyba, dopadło mnie coś, jakbym miała mdłości. I obok łóżka wylądowała miska w razie niepowodzenia. Jakoś ciężko mi było spać dziś. Męczyłam się. I rano burza i ulewa, to już w ogóle od 5 rano oczy jak 5 zł.

 

Zabieram się za ogarnięcie. Muszę troszkę poukładać. Wstawić pranie. Pomyśleć, co by tu na obiad... Owsianka wszamana już o 7, więc coś mi w brzuchu jeździ. Pora na II śniadanie.

uwaga!

MAŁE POSTANOWIENIE:

ważenie dopiero ostatniego dnia lipca

mierzenie w nastepną sobotę

Mam nadzieję, że waga mnie zaskoczy. Jeden dzień pokazał tyle co na pasku, ale potem wróciła do normy, dlatego dążę do paskowej, choć nie lubię czegoś gonić.

 

3majcie się w czystości Kochane.

 

 

 

 

5 lipca 2012 , Komentarze (33)

Siemka laski, dziś dzień minął jako tako. :) Zrobiłam 2 wielkie prania, bo Krzysia wszystkie ciuchy po powrocie trzeba było odświeżyć. Na szczęście pogoda dopisała. Ładnie wyschło. :) Teraz poskładać tylko i hop do szafy. Generalnie nie prasuję przed ułożeniem, z prostego względu, z Krzysiem to nie ma sensu, to wielki bałaganiaż, więc za 5 minut wszystko można by prasować od nowa. :)

Urwaliśmy się na godzinkę nad wodę o 17. Ale popływaliśmy 20 minut, bo woda zimna jak smok, chociaż ja - zmarźluch nieźle sobie poradziłam. Weszłam szybko, żeby mieć to z głowy. W ogóle dziwne, że weszłam, ale chciałam w wodzie pływać, palić kalorie, to zaraz pakowałam tyłek, chociaż było ciężko.

Dziś 1700 kalorii pochłonięte:

białko - 108

węgle - 225

tłuszcze - 41,5

 Żadnego treningu dziś nie zrobiłam, ale zrobię. Będę miała czas, bo Krzysiu szedł popracować i będę go miała dopiero ok. 22 w domku. :)

Tak o 100 kalorii wtryniłam za dużo, ale to dlatego, że rypnęłam się w obliczeniach. Trudno już. Miało być 1600. :) Ale było pływanie, a teraz trening z Ewą zrobię, potem cardio na stacjonarnym. Jakoś w teren nie chce mi się dziś, bo tak gorąco... Chyba, że mnie najdzie chęć. A tak to na stacjonarnym pokręcę.

Zmęczona ociupinkę jestem. Coś mnie delikatnie głowa pobolewa, nie wiem dlaczego. W sumie woda zawsze wyciąga ze mnie energię i wzbudza wilczy apetyt.

Kolacja się uleży, to zabieram się za swój smalec.

Aaa! I jeszcze jedno. Nie kupuję stroju. Znalazłam patent na za duży stanik w obecnym. :) Wypchałam go poduszeczkami do push up'u. :D Fajnie wyglądały te moje rodzynasy.  Jeśli znajdę jakiś godny uwagi, to kupię, ale teraz już nic na siłę. Ten mój może ubrałam z 5 razy, bo nowy. A rok temu prawie nie używałam, więc... wykorzystałam swoje zdolności manualne. Cycki są. Stanik jest. Wilk syty i owca cała.

Ach, sielanka. Mam faceta. Gotuję mu, uwielbiam to. :) I coś tam sobie porobimy razem. A to pływanie, a to zbieranie truskawek w ogródku. Zrywanie czereśni. Testowanie blendera. Wytrzymałość blatu w kuchni w pozach wszelakich.  I tak powinno kurka być! Wiadomo, że on ma co robić, ale jest najdalej 100 metrów ode mnie. I to mnie tak uszczęśliwia.

Planujemy wyjazd nad morze. Za tydzień, max dwa. Razem, tylko we dwoje. Już nie mogę się doczekać.

 

 

 

 

5 lipca 2012 , Komentarze (29)

Hej laski,

dziś między 9.oo a 10.oo w ,,Pytanie na śniadanie" w TVP2. Chyba nawet będzie z nią trening. :)

Także, jeśli siedziecie w domu, to włączcie sobie TV.

Ja już po śniadanku. Siedzimy w Michem i sobie gadamy, delikatnie planujemy dzień. :) Po obiedzie mamy w zamiarze jechać nad wodę popływać. Jeśli oczywiście pogoda dopisze. Na razie na niebie chmury, chociaż zapowiadali dziś ok. 30 stopni.

Po tabletkach waga stoi, cm stoją, ale cycki jakby pełniejsze. Chociaż mierzyłam cm, to nic tam nie urosło. :P Nie wiem, co mam zrobić, bo to krwawienie mnie irytuje i czuję, że zatrzymuje mi się woda, bo dużo piję, a nie pędzi mnie tak na kibelek. Skończyła mi się pokrzywa i piję skrzyp od ponad tygodnia. Ale dziś jadę do sklepu i kupię. Mam nadzieję, że pomoże.

Postaram się zaopatrzyć w Shape, na wioskach jeśli w ogóle jest, to nie sądzę, żeby szybko schodził. Uciekam.

EDIT:

ponoć o 10.23:)

 

4 lipca 2012 , Komentarze (11)

Ale dziś się naczytałam tych pamiętników. Nadrobić swoją 2-dniową nieobecność, to spore wyzwanie. Ale jakoś dałam radę.

Trening:

-Ewa Chodakowska, Shape, cz. I (ciekawe kiedy II będzie na chomikuj.pl) Chyba, że trafię w sklepie, chociaż zainteresowanie było ogromne, więc może być problem. Wypowiadacie się bardzo pozytywnie na temat tego treningu. Kurcze, chciałabym się tak spocić...!

-25 minut rower stajonarny (9,5 km)

po obiedzie:

Brazil But Lift-Bum Bum - 30 minut:)

Czyli w sumie 1,5 godziny sporego pocenia. Jutro High&Tight i Bum Bum'a +cardio.

Facet wrócił, były małe 2 dni odstępstw, ale już jest dobrze.  Dzielna jestem.

Pojedziemy nad morze. Być może w następny weekend, jak pogoda dopisze. Chciałabym stracić kilka cm, więc spinam poślady i walczę, żeby czuć się na plaży zajebiście!

Przymierzałam stroje w H&M. Ceny są śmieszne. Max 20 zł za część. 10/20 zł. Ale moje cycki wyglądały okropnie. Muszę chyba zainwestować w jakiś z droższej firmy, które optycznie uratuje moje piersiątka.

Krzysiu chce mi kupić strój jakiś porządny. Fajnie.

Kupiłam sobie piękną kieckę w H&M za 40 zł. Jest extra.  

Leżę owinięta w ręczniku. Turban z odżywką na głowie, a Michu wkręca wyrwane pod jego nieobecność gniazdka (mam tendecję do tego:P) i zmienia wypalone halogeny. Za chwilę muszę zmyć odżywkę, ubiorę coś lekkiego na siebie i polenimy się razem.

Jestem już po kolacji. Dziś w pełni białkowa. 1600 kalorii.

Milusiego wieczoru, Kochanieńkie.