Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 28 lat, kocham moje trzy koty. Do odchudzania skłonił mnie widok w lustrze i BMI coraz bardziej zbliżające się do otyłej granicy; a ostatnio wyzwanie rzucone przez mojego faceta :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 95175
Komentarzy: 1066
Założony: 13 marca 2011
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
j.lisicka

kobieta, 36 lat, Warszawa

163 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Schudnąć za pomocą zdrow(sz)ego jedzenia!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Tak, tak, moja waga jest zaklęta.
Dzisiejszy jej pomiar wskazał

70,3 kg

Ktoś rzucił na nią czar! Ale ja jej pokażę! Plan jest taki:

- schować ją do szafy do 1 czerwca
...
...
a nawet do 8 czerwca, bo 1 przychodzi @

- 7 czerwca nie ćwiczyć, żeby nie szukać wymówek typu zmagazynowana woda w mięśniach

- zmieniam cel z 65 kg na szóstkę z przodu! Oczywiście im bliżej pierwotnego celu, tym lepiej. Amen.



21 kwietnia 2013 , Komentarze (1)



Szósty dzień 2 lvl 30 DS zaliczony. Wczoraj jak wstałam, zaczęły mnie strasznie boleć kolana i wydaje mi się, że to może być związane z high knees albo lunges... Nie wiem, czemu tak nagle doznały obciążenia. Dlatego postanowiłam się nie przeciążać i odpuściłam, ale dziś już się zmotywowałam Tak patrzę na kalendarz i widzę, że mógł być to pierwszy dzień 3 levelu... Hehe, no nic, cyc do przodu i ćwiczymy!
Chłopak ofiarował mi skakankę, sprawdziłam i mogę skakać bez zatrzymania (o ile się nie zaplączę) jakieś 1:20 min xD

Miałam przyjemność zapoznać się z książką " Kasia Bosacka cudnie chudnie. Żegnaj pulpecie " i powiem Wam, całkiem ciekawa pozycja! Najbardziej zaintrygował mnie fragment o podjadaniu - dlaczego może zniweczyć nasze wysiłki w odchudzaniu. Otóż, według przedstawionych informacji trawienie trwa dokładnie 3 godziny. Najpierw trawimy węglowodany, potem białka, a na końcu tłuszcze. Jeżeli w ciągu tych 3 godzin dostarczymy organizmowi pokarm, proces trawienia zaczyna się od nowa i nie dochodzi do trawienia tłuszczy! Wreszcie jakieś logiczne wytłumaczenie
Spodobał mi się również pomysł, choć sama go nie zastosuję raczej, na stosowanie trójdzielnych pojemników na posiłki.
 


Do jednej części nakładamy białko - drób/ryby/mięso/jaja/ser biały itp., do drugiej węglowodany złożone - najlepiej kasze, ale też pieczywo razowe/makaron lub ryż pełnoziarnisty, a do trzeciej warzywa Sprytne.
Przypuszczam, że zawezmę się i zgapię z książki jeszcze poradę, aby ważyć się jedynie raz na miesiąc. W tym szaleństwie jest metoda. Jutro jeszcze dokonam poniedziałkowego pomiaru, a następnie postaram się dopiero 1 czerwca.

AHA! Byłabym zapomniała o najważniejszym! Vitalijka Tazik zainspirowała mnie i... Złożyłam zamówienie na decathlon.pl - po kliknięciu pojawi Wam się mój nabytek, który już niedługo odbiorę! To MUSI się udać!

Dzień 20 (40-dniowe wyzwanie) 
Oczywiście, że zdrową dietę! Nie dla mnie głodówki, diety kopenhaskie i monoskładnikowe...

Dzień 21 (40-dniowe wyzwanie) 
Nie jestem wegetarianką ani nie planuję zostać, choć nie sprawiłoby mi większego problemu odstawienie mięsa. Gorzej z jajami, rybami, mięsem białym i nabiałem. Można by rzec, że na 90% w chwili obecnej jestem semiwegetarianką, tj. bardzo rzadko jadam czerwone mięso. Preferuję raczej białe. Niemniej jednak, niejednokrotnie organizm domaga się mięsa czerwonego, aż swędzą mnie zęby i pochłaniam na przykład stek wołowy... Wszystko jest dla ludzi! A fakt, że moja morfologia wskazuje na zbyt niską masę hemoglobiny we krwince, powinien dać mi do myślenia...

19 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

TRUE!
Kolejny dzień niemal zmarnowany. Zawsze tak mam, cały dzień wolny, myślę sobie "jeszcze zdążę", a potem okazuje się, że już wieczór... Jestem bliska sformułowania wniosku, że jednak lubię chodzić do pracy, bo ona organizuje mi czas



To moje dzisiejsze śniadanko, owsianka gotowana na mleku zmiksowanym z truskawkami, bananem i rodzynkami, posypana zmielonymi migdałami, orzechami i kostką gorzkiej czekolady, dosmaczona łyżką miodu... 580 kcal

W międzyczasie upiekłam chlebek cebulowy autorstwa Tysii . Trochę za mocno przyrumienił się z wierzchu, ale poza tym wygląda super i myślę, że będzie lepszy niż poprzednio - ale to okaże się po ostygnięciu.



Na II śniadanie zjadłam dwie kromki chleba razowego skropione oliwą z łososiem, około 250 kcal

Obiadek to kasza gryczana z warzywami SYS  200 g (ugotowana z łyżeczką masła) i trzy jaja sadzone. Optymistycznie zakładam, że to 493 kcal - SYS niezbyt jasno podaje wartość kaloryczną, otóż podają 341 kcal w 100 g gotowego dania. Ale to się w głowie nie mieści, żeby pół woreczka, przewidziane jako porcja dla jednej osoby, miało 682 kcal. Więc przyjęłam, że jest to kaloryczność suchego produktu, co oznacza, że 1 woreczek 125 g (po ugotowaniu 400 g) ma 426 kcal, a porcja 213 kcal, co pokrywa się z danymi na temat wartości energetycznej kaszy gryczanej po ugotowaniu.

Na kolację spróbuję zjeść serek wiejski i siemię ze śliwkami, to będzie jakieś 368 kcal, co daje mi SUMĘ 1691 kcal - kolejny dzień zaliczam do udanych

Dzień 19 (40-dniowe wyzwanie)
- 30 day shred z Jillian Michaels (dziś zaliczone )
- od czasu do czasu ośmiominutówki z Jaime Brenkus (dziś 8 min stretch i 8 min abs)

18 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Dziś dla odmiany jadłospis

Śniadanie (3:30)
koktajl (100 g truskawek, 87 g banana, 8 g otrąb, 4 g orzechów laskowych, 4 g migdałów, 6 g czekolady 65%, 420 jogurtu naturalnego): 494,38 kcal

II śniadanie (7:30)
batonik kokosowy Tesco, Jogobella wiśniowa 175 g, daktyl: 326,97 kcal

Obiad (11:30)
pierś z kurczaka (280 g surowej, ale w końcu nie zjadłam całej), 225 g warzyw na patelnię na łyżce oleju: 481,75 kcal

Podwieczorek (16:00)
koktajl (139 g marchwi, 161 g selera naciowego, 180 g pomidora, 10 g drożdży, woda): 94,66 kcal

Przed shredem (20:15)
2 orzechy laskowe xD xD: 13,04 kcal

Po shredzie (21:00)
tost z masłem i miodem: 200 kcal

"Kolacja" (22:00)

siemię lniane (20 g) zmielone ze śliwkami suszonymi (25 g): 174 kcal

SUMA: 1784,8 kcal

Uważam, że jest to bardzo dobry wynik, zważywszy na to, że z przerwami bo z przerwami, z wersjami dla początkujących bo z wersjami dla początkujących, ale wykonałam czwarty dzień drugiego levelu 30 DS
I DID IT
więc spokojnie tosta z miodem można "wykreślić"



Poza tym, myślę, że spokojnie można uznać, że moja aktywność fizyczna jest umiarkowana, nie niska... Zatem dla wagi 65 kg PPM to 1457 kcal, CPM 2476 kcal...  Po ujęciu 20% to aż 1980 kcal, tyle ponoć mogę jeść

Dzień 18 (40-dniowe wyzwanie) 
Myślę, że w poniedziałek (średnia pepperoni pół na pół z capriciosą na cienkim) i wtorek (wspomniany wczoraj miks tostowo-kanapkowo-serkowy). I do tego były to dni bez ćwiczeń xP

17 kwietnia 2013 , Skomentuj



Heeeej
Ależ mi wesoło, normalnie jakbym miała kontakt z nielegalnymi substancjami xD

Okay, okay, przyznaję - dwa dni (15 i 16.04) nie ćwiczyłam. Ba, mało tego, jadłam pizzę i tosty z masłem i miodem.
Trochę mi głupio. Ale moje kubki smakowe są mi wdzięczne ^^

Szczerze, bardziej mi głupio było, gdy po przeczytaniu pamiętnika jednej z Vitalijek okazało się, że minęło już ponad 100 dni od początku roku Ona przez ten czas schudła 10 kg, a ja..? Może 2...

Ale wracając do powodów mojej wesołości, zrobiłam dziś kolejny dzień shreda - 3? Tak, trzeci dzień drugiego levelu (Aaa, pomyśleć, że gdyby nie moje lęki czy inne lenistwo, byłabym już po 7!! ) Tym razem postanowiłam ćwiczyć ze sztucznie przylepionym uśmiechem do twarzy i wiecie co? To działa! Nie dość, że lżej mi się ćwiczyło, nie krytykowałam się nawet jeśli robiłam przerwę czy lżejsze wersje ćwiczeń, nie płakałam, nie krzyczałam, a po zakończeniu chciało mi się chichrać



I'm so happy 'cause today I found my friends - they're in my head...

Dzień 15 (40-dniowe wyzwanie) 
Nie mogę sobie odmówić jedzenia Niestety, to jest nałóg, którego nie można całkowicie odstawić, a ja jeść kocham. Szczególnie słodkości i włoskie dania...

Dzień 16 (40-dniowe wyzwanie) 
Tak, jest to mój chłopak. <3 Choć (to dziwaczne) lepiej wspieramy się na odległość

Dzień 17 (40-dniowe wyzwanie) 
Zwykle wtedy nie jadam regularnie, często jem dużo i bez sensu, to co wpadnie mi w ręce, w jednym "posiłku" mogę złączyć 3 tosty z miodem, 2 kanapki z szynką szwarcwaldzką i serek wiejski. Ale rzeczy, które najbardziej ograniczam podczas odchudzania to pizza i spaghetti. Już nie raz na tydzień, a raz na miesiąc.

15 kwietnia 2013 , Komentarze (2)



Ja się nie popłakałam, ale szczęśliwa też nie jestem. Choć może powinnam

70,5 kg

Tak bardzo już chcę szóstkę z przodu... Coś muszę zmienić, lecz co?

14 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Dziś (14.04) są moje imieniny


Proszę się częstować Ja aż taka wytrwała nie byłam, skubnęłam sobie skórki pomarańczowej w czekoladzie...
Zjadłam pyszny obiad, schabowy w ziemniaczanej panierce. Ale tak sobie myślę, że smażone, szczególnie na tłuszczu, potrawy nie są dla mnie najlepsze. I nie chodzi tu nawet o dietę (wolę nie myśleć, co waga pokaże jutro), ale o to, jak strasznie pali mnie w przełyku. Nie powinnam zwalać tego na shreda, choć oczywiście od wysiłku mi się cofa, ale ważne jest CO się cofa...
Jak widać, drugi dzień drugiego levelu "zrobiony". Piszę w cudzysłowie, bo nie dałam z siebie wszystkiego, często przerywałam, płakałam i wciąż krzyczałam na Bogu ducha winnemu chłopaka.
Jedyny plus tych ćwiczeń jest taki, że szybko mijają Pewnie dlatego, że często przerywam xD
Na kolację wypiłam czerwonej herbatki i zjadłam siemię lniane zmielone ze śliwkami suszonymi - mam nadzieję, że będę mieć zdrową, hm, jak Bruno z Pedigree
Dzień 14 (40-dniowe wyzwanie)





14 kwietnia 2013 , Komentarze (1)


Jak to wyglądało?
10.04 - wolne
11.04 - skończyłam pierwszy level 30DS z jednodniowym opóźnieniem
12.04 - wolne (!?!)
13.04 - rozpoczęłam drugi level 30DS z dwudniowym opóźnieniem

Popłakałam się podczas tych ćwiczeń. Jestem jakimś ewenementem, nie potrafię skoordynować ruchów naprzemiennych, nie dociera do mnie, że gdy ręce idą w prawo, to nogi w lewo... Tylko powtarzam "tego się nie da zrobić!" Przykro mi z tego powodu, czuję się jak dziwadło... Przez to staję się agresywna, wrzeszczę na Jillian, na kota, na chłopaka
Jednocześnie w głębi serca czuję się dumna, że zaczęłam ten level w ogóle, mimo strachu, że nie podołam
Meh, na dodatek zjarałam się na solarium, jestem czerwona jak burak i trochę mnie skóra piecze

Dzień 10 (40-dniowe wyzwanie) 
Największą trudnością jestem ja sama! To ja się kontroluję (lub nie), to ja ćwiczę (lub nie), to ja jem słodkości (lub nie)...

Dzień 11 (40-dniowe wyzwanie) 
To bezsensowne, ale najbardziej dlatego, by zawsze podobać się mojemu mężczyźnie, żeby czuć, że zrobiłam, co mogłam, żeby kiedyś aby nie zawiesił oka na innej... Wiem, że motywacja powinna być skierowana na mnie, ale jest trochę inaczej. Oczywiście, chcę być zdrowa i atrakcyjna, bo chcę podobać się sobie i innym, ale motyw "dla niego" jednak się przewija.

Dzień 12 (40-dniowe wyzwanie) 
Noszę 42/44, dążę do 38/40. Moim zdaniem rozmiar M jest seksowniejszy od S i XS

Dzień 13 (40-dniowe wyzwanie) 
Dietę? Hehehe. Jak już mówiłam, dieta jest sposobem odżywiania się na całe życie, więc nie odmawiam sobie niczego. Staram się tylko dokonywać rozsądniejszych wyborów i ograniczać ilościowo te nierozsądne. Że nie zawsze mi wychodzi, fakt. Ale tylko dlatego nie rzuciłam jeszcze wszystkiego w cholerę, że jem bez wykluczenia grup pokarmowych.

11 kwietnia 2013 , Skomentuj

Dziś był bardzo leniwy i rozpustny dzień
Myślę, że zjadłam jakieś 2300 kcal...
Ćwiczeniami nie spaliłam ani jednej...
Nie zrobiłam nic konstruktywnego...
Pokłóciłam się z chłopakiem... (szczęściem, już pogodzeni)
Nie znoszę takich dni

Jutro będzie lepiej
Poćwiczę dwa levele shreda, mam nadzieję!

10 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Czy dasz radę kochać, mimo że ja
nie umiem już sam bez Ciebie wstać...?

Besęsu, tłuszcz wylewa mi się zewsząd Mam wrażenie, że im więcej ćwiczę, tym bardziej tyję...

W każdym razie, między 23 a północą zrobiłam trzy ośmiominutówki (abs, buns, arms) - jak dawno tego nie robiłam! Nie miałam pojęcia, jak tęsknię za tymi ćwiczeniami! Miały być w ramach zastępstwa za dzisiejszy shred, ale chłopak mnie zirytował swoim "no nie wiem, jak uważasz", "no nie wiem, wiesz lepiej" i 9 dzień też zaliczyłam, choć bałam się, że sąsiedzi się zlecą, więc dałam z siebie może 99% xP Aj po prostu nie potrafię wytrzymać lunges, to jest jakieś ćwiczenie-zmora, co na to poradzić??

Dzień 9 (40-dniowe wyzwanie) 
Myślę, że średnio wysoki.
Wiem co chcę osiągnąć, średnio wiem, jak , ale staram się, jak mogę. Ćwiczę przecież, to zdumiewające
Nie jest niski, bo nie spoczywam na laurach (na dupie?), nie jest wysoki, bo spożywam niewskazane produkty. Nie jest średnio niski, bo przecież chcę schudnąć. Dlatego określenie średnio wysoki pasuje mi najbardziej.