Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 28 lat, kocham moje trzy koty. Do odchudzania skłonił mnie widok w lustrze i BMI coraz bardziej zbliżające się do otyłej granicy; a ostatnio wyzwanie rzucone przez mojego faceta :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 95167
Komentarzy: 1066
Założony: 13 marca 2011
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
j.lisicka

kobieta, 36 lat, Warszawa

163 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Schudnąć za pomocą zdrow(sz)ego jedzenia!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 kwietnia 2013 , Skomentuj

DO POSŁUCHANIA! Wprawmy się w waleczny nastrój!

Tłuszczyku mój, jak to jest czuć, że jesteś niczym i zostanie tak?
Pytam się, chociaż już u mnie sentymentów dawno jest brak...
(...) Szczekasz ty, a wygrałam ja!!!
Byłeś pomyłką, teraz to wiem, że nieważne żarcie jest
(...) Mam teraz wszystko, bo kocham się tak, jak ty nigdy i ciebie nikt
Możesz pomarzyć w chorych swych snach, że mnie obrośniesz jeszcze raz...

Taka jestem cwana, a wtrząchnęłam kawał maminego ciasta... Latający Potworze Spaghetti, jakie ono było obrzydliwie słodkie, aż mdlące, uuufff... A kiedy je jadłam, ta słodycz przynosiła ukojenie moim nerwom, które nie dały się przekonać, że ważenie podczas małpowania nie jest wiarygodne... Tak jak chciałam zatrzymać to uczucie siły po ćwiczeniach, tak chciałabym zatrzymać w pamięci to uczucie zbierania się na wymioty, by pamiętać, że kawał ciasta, w przeciwieństwie do plasterka, nie jest OK, mimo, że w trakcie spożywania wydaje się inaczej. Ale nie zwymiotuję.



Jak dobrze, że jutro dzisiaj będzie wczoraj i ciasto pójdzie w zapomnienie...
Tyle dobrego, że postanowiłam nie jeść kolacji, a chłopak przekonał mnie do zrobienia shreda
Zastanawiam się, czy ćwiczyć wg planowych założeń programu, każdy poziom 10 dni, czy zmieniać level dopiero, gdy poprzedni przestanie sprawiać mi trudność?? Co myślicie?

Dzień 8 (40-dniowe wyzwanie) 
Obawy? Hahaha, że nażrę się maminego ciasta A poważnie, boję się, że nie potrafię zachować umiaru w jedzeniu. Nie stosuję jakiejś konkretnej diety, staram się tylko jeść regularnie i ograniczać słodycze oraz tłuszcze, więc umiar jest sprawą kluczową. Ale jak tu zachować umiar w obliczu talerza pełnego placków..? Tak więc to jest moim problemem. Boję się też, że "dieta" okaże się nieskuteczna

Pamiętajcie, zbieramy się do kupy po każdej "wpadce"!! Nie jęczymy "jestem gruba i tak już pozostanie..."


SERIOUSLY?

8 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Wpieniłam się nie na żarty.
Waga pokazała 71,6 kg
To człowiek się stara i ćwiczy, a ona takie numery?? MAM nadzieję, że to tylko @, i że za tydzień zobaczę inny wynik...
Zapytacie, centymetry? No cóż, albo chłopak mnie źle mierzył, albo ja się źle mierzę, przytyłam w szyi centymetr, w brzuchu 4.(!) W piersiach i biodrach schudłam centymetr, reszta bez zmian.
Hahaha, strasznie zabawne.

Keep calm and do shred, don't give up...

Teraz mi czasu już nie starczy na poranne ćwiczenia, będę musiała się mocno zebrać w sobie, by zrobić je po powrocie z pracy.

DAJCIE MI KOPA!

'And it's like... you know I'm fat, I'm never gonna be anything else than this, why bother, game over...'

SERIOUSLY?!

7 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Tylko jeden moment mam w pamięci
tylko jeden który ciągle trwa,
taka mała życia garść nie więcej,
taką siłę którą w sobie mam!

Wczoraj po południu przyszła @
Schizowałam, bo zwykle była w nocy z czwartku na piątek, a tu już drugi cykl sobota po południu... Cóż, może coś się przestawiło xP
Więc, zbieram się dziś do robienia shreda (7 dzień!), a tu kap, kap... Co było robić, zaaplikowałam tampon i dawaj hopsać Jestem z siebie niesamowicie dumna, nie poddaję się i nie szukam wymówek. Ja, od pewnego czasu zagorzała przeciwniczka tamponów (a kiedyś gorąca fanka)
Mało się nie popłakałam ze szczęścia, kiedy Jillian powiedziała, że na dziś koniec. To chyba jakiś przypływ endorfin, bo ćwiczy mi się łatwiej, NIECO łatwiej.

Dzień 6 (40-dniowe wyzwanie) 
A to bardzo ciekawe pytanie... Nie mam jakichś sprawdzonych sposobów na motywację... OK, czytam pamiętniki na V., szczególnie motywuje mnie beeveedes  i eisee. OK, oglądam programy typu Losing It With Jillian czy Operation Osmin. Ostatnio nawet próbowałam za pomocą Photoshopa (właściwie to M. próbował) doczepić swoją twarz do ciała Jillian Słucham motywującego rapu Marshalla Mattersa. Ale czy naprawdę mam motywację i co dokładnie mi ją daje? Robię to co robię, bo nie mam innego pomysłu, epoka obżerania się słodkościami i pizzą była, teraz jest inna, w której też to jem, tylko rzadziej i nieco rozsądniej. Po prostu coś się zmieniło, i motywuje mnie myślenie, że moje ciało się zmienia. I szczerze, będę bezczelna, ale motywuje mnie to, że kiedy schudnę, będę mogła śmiać się w twarz wszystkim, którzy we mnie nie wierzyli lub mnie wyśmiewali. Będę lepsza od tych, którzy teraz myślą, że są ode mnie lepsi z racji wagi czy figury.

Dzień 7 (40-dniowe wyzwanie) 
Rodzice wiedzą, ale mają to za nic. Tata generalnie nie wtrąca się w wychowywanie dzieci, generalnie nie mam pojęcia, czy obchodzi go moja waga, myślę, że skoro nie jestem monstrualna, to nie widzi problemu Mama... mama jest dziwna. Ona generalnie zaprzecza temu, jakoby moja nadwaga wynikała z jej zachowań w moim dzieciństwie, z tego jak i czym mnie karmiła. Twierdzi, że sama się spasłam (to ciekawe, bo obecnie mam wagę taką, jak na koniec liceum), że wszystko przez żarcie pizzy, którą ona mnie nie karmiła (fakt), a już najbardziej jest to wina tabletek antykoncepcyjnych Tylko ona potrafi w jednym zdaniu powiedzieć, że nie zmieszczę się na kibel, jak dalej będę żreć pizzę i żebym zjadła jej ciasto, bo się obrazi, a przecież nie muszę chudnąć, bo tak jest dobrze Brat upiera się, że jako dziecko byłam gruba, a teraz wyrosłam i na pewno nie mam 15 kg nadwagi, i żebym starała się dbać o to co mam, żeby nie okazało się, że mam 25 kg nadwagi. Najbliższa znajoma w pracy (sama mająca sporą nadwagę po sterydach) twierdzi, że jestem proporcjonalna, dobrze wyglądam i nie mam z czego się odchudzać. Pozostałe znajome w pracy należą do szczuplejszej części społeczeństwa, ale mającej kompleksy, i każdy dowód na to, ze się odchudzam (typu przynoszenie własnych obiadów) wywołuje uśmieszki i komentarze; zarazem uważają, że mam nadwagę i powinnam coś z tym zrobić. Inne znajome (te, z którymi mam rzadszy kontakt) nie wiedzą.
MÓJ CHŁOPAK WIE I JEST ZADOWOLONY, choć upiera się, że kocha mnie taką jaką jestem i że powinnam robić to, co robię, głównie dla zdrowia. Ale będzie się cieszył, jeśli walory estetyczne też się poprawią. Wspiera mnie jak umie, nawet sam stara się ćwiczyć. Szkoda tylko, że nasza wzajemna motywacja zyskuje na odległość, a jak jesteśmy razem wychodzą z nas dwa leniwce


6 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Wiecie, jaką miałam dziś motywację do ćwiczeń? ZEROWĄ.
"Naprawdę, znowu mam to robić? Znowu będę sapać i kląć na czym świat stoi... Będę mieć kolkę Spocę się na śmierdząco..."
Ale zrobiłam, nie chciałam zawieść siebie i mojego mężczyzny, który co noc, gdy już pójdę spać, wysyła mi motywacje na GG
I co?
Chciałabym zatrzymać sobie to uczucie i przewijać je za każdym razem, gdy nie będzie mi się chciało! Mam w sobie taką dziwną siłę

I will not fall
I will stand tall
Feels like no one could beat me

6 kwietnia 2013 , Skomentuj

And I just can't keep livin' this way,
So startin' today I'm breakin' out of this cage
I'm standin' up, I'ma face my demons
I'm mannin' up, I'ma hold my ground
I had enough, now I'm so fed up
Time to put my life back together right now...




Piąty dzień za mną Czuję się dobrze. Wierzę w siebie, wierzę w to, że wytrwam.

Dzień 4 (40-dniowe wyzwanie) 
Zabawne, ale czuję się coraz lepiej, może dlatego, że mam wrażenie, że waga się zmniejsza Ale generalnie, jak prawdopodobnie większość z nas czuję, że wewnątrz mnie siedzi szczuplejsza i zgrabniejsza osoba, która tylko czeka na wypuszczenie. Z obecną wagą nie jestem w stanie robić wielu rzeczy, na które mam ochotę, choćby uprawiać seksu w wymyślnych pozycjach Nie akceptuję też moich fałdek, które nie dodają mi uroku i nie pozwalają chodzić w fajnych ciuchach... o! Nie mogę nawet chodzić na obcasach (co jest sexy i kobiece), bo moje stopy nie wytrzymują obciążenia!  Konkluzja jest taka: moje obecne ciało ogranicza mnie w tym, kim jestem i co robię.

Dzień 5 (40-dniowe wyzwanie) 
Hehe, odchudzam się "od zawsze", mimo że najlepsze rezultaty osiągnęłam nie odchudzając się xD Pewnego dnia ważyłam 66 kg, mimo że nie zwracałam uwagi na dietę ani na ćwiczenia, to się samo stało się Obecne poważniejsze wzięcie się za siebie zaczęło się jakoś na jesieni, przełom października/listopada, tak myślę. Postanowiłam kolejny raz zawalczyć o siebie, dlaczego? Tak dokładnie to nie pamiętam, prawdopodobnie po to, by "wreszcie schudnąć" To był wstęp, a wyznaczenie celów nastąpiło w Nowy Rok I tak to się kręci (pobudka, marsz do robót...)

4 kwietnia 2013 , Skomentuj

I swear, I'm dying
Za mną czwarty dzień shreda, nadal nie mogę dać z siebie 100 % jeśli chodzi o lunges, moje nogi zaczynają się trząść i tracę równowagę...
Opaska na goły biust sprawuje się lepiej, acz nie perfekcyjnie, no ale czego chcieć od opaski za 3 zł na moim gigantycznym biuście
Jestem spocona jak świnia i śmierdzę Koniecznie pod prysznic!
Ale najpierw zjem śniadanie. W ogóle strasznie się ociągałam, wstałam 8:10, a ćwiczyć zaczęłam dopiero 9:23... Nie jestem pewna czy ćwiczenie na czczo to taki dobry pomysł
xoxo
Miłego dnia!

3 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Jak w tytule. Kto zjadł Justynę?
Wykonałam 3 dzień 30 DS
To JUŻ 1/10 za mną!!
Mam wrażenie, że idzie mi ciut sprawniej, choć nadal polegam na części cardio (och kochanie, uwielbiasz to sapanie ) i lunges. O pompkach nie wspominam, bo robię damskie. Ale nie poddajemy się!
Moje tanie rozwiązanie średnio zdaje egzamin, chyba muszę zaopatrzyć się w większą ilość cholerstwa, bo ta jedna mi się zsuwa... a właśnie przyszło mi do głowy, może wiązać na gołe ciało, ponieważ to chyba z materiału stanika się zsuwa! O!
Jutro nie ma opcji, żebym była wcześniej w pracy niż na II zmianę, więc poranny shred mnie czeka Dam radę, powiedzcie, że dam...
Mój do mnie "dasz radę, jesteś wielka!" Ja "kochanie, ale wiesz, że moja spaczona psychika nie odbiera tego jako komplementu?"

Dzień 3 (40-dniowe wyzwanie)
Myślę, że szukałam osób, które wesprą mnie w moich działaniach, a jednocześnie będą mi obce, aby być szczere i obiektywne. Chciałam mieć wokół siebie grupę, która zmobilizuje mnie do działania, ochrzani lub pochwali. Chciałam dzielić się z ludźmi moimi zmaganiami, może stać się motywacją/rywalizacją dla innych. Chciałam, by inni udzielali mi rad i sama chciałam ich udzielać. Cóż - marzenia okazały się być trochę na wyrost

3 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Tak, no cóż, zostałam brutalnie wyrwana z łóżka informacją, że jedna z Pań z porannej zmiany nie przyszła i w związku z tym nie idę na 13, tylko na 10.
Także nie robię ćwiczeń teraz, tylko po powrocie z pracy Choć czytałam, że niby rano, na czczo, dają najlepszego kopa, ale... Jeszcze będę miała okazję! xP

2 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Nie mam pojęcia, dlaczego to zrobiłam, wróciłam z pracy, i o 21:30 zabrałam się za
30 Day Shred I zrobiłam .
Jakim cudem ten program jest opisywany "dla ludzi z zerową kondycją"??
Jak mówią słowa popularnej piosenki "choć to fizyce wbrew, wskazówka cofa się - mniej niż zerooo"
Mieliście kiedyś tak, że mimo stanu trzeźwości, Wasze nogi żyły własnym życiem?
Ja chcę iść w przód, a noga mi siup! do tyłu. Tak zachowują się moje nogi, gdy przetrenuję mięśnie. A mam cholernie słabe nogi i kilkanaście przysiadów czy kilka lunges to dla mnie już przetrenowanie. No i dzisiaj się tak zataczałam cały dzień, od wczorajszego shreda, a zrobiłam kolejnego, to jutro w ogóle nie wiem jak się ruszę xD
A powinnam zrobić trzeci dzień jutro przed pójściem do pracy, bo jak wrócę po 22 to nie będę skakać i tupać - sąsiedzi mnie zabiją. Czyli zostało mi jakieś 8 h odpoczynku...
Buahahaha, znalazłam tanie rozwiązanie dla stanika sportowego, troszkę pomaga na latające cycki:



Obwiązałam się i skakałam Na koniec się już zsuwała, ale co tam xD

Dzień 2. (40-dniowe wyzwanie)   
Moim celem jest osiągnąć figurę jakiej NIGDY nie miałam i wagę, którą miałam w podstawówce (55-60 kg). Chcę mieć zdrowe, wysportowane ciało, chcę móc ćwiczyć bez zadyszki, odważyć się biegać po ulicy. Chcę, żeby spojrzenia, jakie rzucają mi ludzie na ulicy były pełne aprobaty i zazdrości, a nie kpiące i prześmiewcze. Chcę nabrać więcej pewności siebie. Mój brzuch ma być jędrny i płaski, pupa uniesiona, uda sprężyste, biust mniejszy i jędrniejszy. Utrę nosa wszystkim hejterom!

1 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Witojciez!

Rozpoczynamy kwiecień! Do najbliższego deadline'u 2 miesiące.

Postanowienie nr 1

Ogłaszam poniedziałek dniem oficjalnego ważenia.
W inne dni waga wędruje do szafy.
Także dzisiaj pokazała 71 kg i od tego zaczynamy.

Postanowienie nr 2

Jako, że kwiecień ma 30 dni, jest to idealny miesiąc na rozpoczęcie 30 Day Shred z Jillian! Czyż nie?

Postanowienie nr 3

Podejmę 40-dniowe wyzwanie




Dzień 1.
Wzrost 161 cm. Waga 71 kg. Wygląd... Typ endomorficzny Przysadzista i okrągła. Generalnie uważam, że mam fajną figurę, tylko pokrytą tłuszczem. Biust na swoim miejscu, talia do wypracowania, pupę trzeba podnieść. Moją zmorą są łydki - niby proporcjonalne do reszty, ale ogromne...

Edit.
I did it! I just finished first day of level one thirty day shred!
Powiem Wam... Niedobrze mi
Tak strasznie się bałam zacząć w ogóle te ćwiczenia, przerażona, że padnę po 5 minutach... Nie powiem, z moją kondycją nie było łatwo, momentami musiałam się zatrzymać i nie wykonywałam wszystkich powtórzeń, ale generalnie przeszłam całość... Czas nawet szybko zleciał, nawet bardzo szybko Tylko teraz świąteczne II śniadanie stoi mi w gardle - a skończyłam jeść 3 h temu!
No i cóż, nienawidzę jednego ćwiczenia - jumping jacks, czyli popularne pajacyki. Niestety, nie mam sportowego biustonosza i cycki latają mi koło uszu