Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 28 lat, kocham moje trzy koty. Do odchudzania skłonił mnie widok w lustrze i BMI coraz bardziej zbliżające się do otyłej granicy; a ostatnio wyzwanie rzucone przez mojego faceta :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 95762
Komentarzy: 1066
Założony: 13 marca 2011
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
j.lisicka

kobieta, 36 lat, Warszawa

163 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Schudnąć za pomocą zdrow(sz)ego jedzenia!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 marca 2013 , Komentarze (1)

Cóż, ten miesiąc nie był dla mnie zbyt łaskawy.
Albo ja byłam zbyt łaskawa dla siebie.
Na przykład, sama zjadłam placki ziemniaczane przygotowane z 2,5 kg ziemniaków - uwierzycie?? Co prawda rozłożyłam to na bodajże 4 dni, ale to bardzo, bardzo dużo kilokalorii. I to były takie prawdziwe placki, smażone na głębokim oleju
Lubię pieczone placki, ale te smażone to smak mojego dzieciństwa, zawsze będę stawiać je na pierwszym miejscu...
Niewiele ćwiczyłam. Bardzo nieregularnie zresztą.
Także tak... Dziś rano waga pokazała 70,4 kg. Déjà vu?
Po prostu stanęła sobie w miejscu. Choć pewnego dnia widziałam nawet to:



A innego nawet 71,6 kg. Ach, jaka przyjemna jest szóstka z przodu... Tylko...



Najbliższy jest 1 czerwca
Muszę PRZESTAĆ ważyć się codziennie!

30 marca 2013 , Skomentuj

Cause sometimes you just feel tired.
You feel weak and when you feel weak you feel like you wanna just give up.
But you gotta search within you, you gotta find that inner strength
and just pull that shit out of you and get that motivation to not give up
and not be a quitter, no matter how bad you wanna just fall flat on your face and collapse.


Eminem - Till I collapse



1 marca 2013 , Komentarze (4)

1 marca, jak wynikało z moich zapisków na początku roku, miałam ważyć 70 kg,
Cóż, prawie się udało.
Mimo po(s)rannych problemów, waga pokazała

70,4 kg


Aktualne wymiary wg mojego Kochamcia:

szyja 32 cm
biceps 27,5 cm
piersi 101 cm
talia 81 cm
brzuch 97 cm
biodra 105 cm
udo 63 cm
łydka 42 cm

Strasznie się rozchorowałam i leżę pokotem w łóżku, nie mam siły jeść ani ćwiczyć... Źle się to odbije na mojej wadze


24 lutego 2013 , Komentarze (3)

Zbliża się mój deadline.
Już wiem, że nie osiągnę mojego celu.
Inni ludzie w 2 miesiące straciliby po 8 kg. Ja nie mogę 3.
Ale nic to!
Ponieważ...




Jak moja znajoma z pracy. Narzeka, że ma fałdki na brzuchu. Podesłałam jej link do 8 min ABS.
-Ćwiczyłaś?
-Niee...
-Dlaczego??
-Nie chce mi się..!
-Ale to tylko 8 minut!
-Eee..

A ja jestem z siebie dumna. Owszem, wciąż uczę się jadania mniejszych porcji smakołyków, i wciąż mam wpadki - 2 miseczki popcornu zamiast jednej, ale to już mniej niż miska! Wciąż przyjmuję ciasta od mamy, i zjadam 2 plastry zamiast jednego, ale to już nie cały kawał...

Za to odmówiłam zjedzenia cheesburgera dwóm koleżankom, które przyniosły mi go widząc, że zamówiłam tylko wodę i powiedziałam, że nic nie chcę. "Mówiłaś, że nic nie chcesz, więc wzięłyśmy ci to." (SERIOUSLY? Od kiedy nic = cheesburger??) "No zjedz, póki ciepły!" "No taka okazja, nie zjesz?" (Dawnośmy się nie widziały.)
Przyznam, że wzięłam go do ręki, w papierku. Pomyślałam: 300 kcal... Hm... Może... 300 bezwartościowych kcal... Cóż... 300 nie tylko bezwartościowych, ale i szkodliwych kcal! No, thanks! - i odłożyłam na tacę.

Kupiłam sobie też dwa 1,5 kg hantle Jeszcze ich nie użyłam, co prawda,
I'M A LAZY GIRL
ale zawsze to wygodniej niż z mlekiem i czerwonym barszczem, hihi.
W pracy wrócił z reklamacji rower stacjonarny, Klient jeszcze go nie odebrał, więc miałam możliwość troszkę pojeździć - pierwszy raz w życiu - i jechałam 18,5 minuty, przejechałam 10 kilometrów i spaliłam 150 kcal, według załączonego licznika.
Było też hula hop z kulkami masującymi. Fajna sprawa. Nigdy nie umiałam kręcić, ale widzę, że robię postępy xD Może sobie takie sprawię. Mam siniaki
Staram się też robić absa z Jaime'iem.
Myślę, że będzie coraz lepiej
Grunt, że cel I osiągnięty

7 lutego 2013 , Komentarze (2)

Cóż to za wspaniały dzień, ten Tłusty Czwartek!

Padam, czytając Pamiętniki niektórych z Nas. Czy ktoś Wam pączki na siłę wrzuca do gardła?
"Obżarłam się! Teraz mam wyrzuty sumienia!" - To po co się obżerałaś? Tradycja Ci kazała?
"Zjadłam 6 pączków! No nie mogłam sobie odmówić!" - Nie mogłaś? Czy raczej nie chciałaś?
"Na usprawiedliwienie powiem, że ostatni raz jadłam pączka dawno teeemu," - Serio? Więc dzisiaj możesz 10, będziesz miała ujemny bilans roczny...



Zatem, czemu wszyscy dostają małpiego rozumu, obżerają się, a potem płaczą? Przecież można podejść do tematu zdroworozsądkowo...
Osobiście tradycję świętuję, więc moje menu dziś wyglądało tak:

Śniadanie: koktajl, pączek z lukrem
Obiad: kiełki na patelnię z sosem pomidorowo-curry
Kolacja: 2 kanapki z łososiem, owsianka Activia, plasterek ciasta

Niestety, tylko trzy posiłki, ale dlatego, że wstałam o 14
Myślę, że zmieściłam się w 1700 kcal, więc nie jest najgorzej.
I wcale się nie wstydzę tego pączka, ani nie uważam, że popełniłam grzech śmiertelny.

A Wy sobie płaczcie, Wy którym pączki same wchodziły do buzi...

1 lutego 2013 , Komentarze (4)

1 luty...
Stanęłam dziś na wagę
No i nie wiem...
Najpierw pokazała 72,6.
Ona zawsze takie sztuczki robi, że za pierwszym wejściem pokazuje wyższą wagę, a za 3 kolejnymi niższą.
Po kolejnych 3 wejściach włączył mi się scumbag brain:

- waga na pewno jest zepsuta albo ma słabą baterię
- skoro jest zepsuta albo ma słabą baterię, to znaczy, że prawdziwy wynik to ten wyższy
- a może to tylko woda?
Waga pokazała 70,8 kg
Chyba muszę zainwestować w wagę lub baterię xP
Bo stres nie pozwala mi się cieszyć tym wynikiem

27 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Hahaha.
Staję na wagę i się dziwię, że nie chudnę.
Przeglądam pamiętnik i co widzę? W każdym wpisie wzmianka o cieście (także w dzisiejszym xD), naleśnikach, bigosie...
And all clear.
Postanowiłam dziś przeanalizować trochę moje jedzenie pod kątem spożycia kalorii i proporcji B/W/T. Ot, wolny dzień, trochę czasu na obliczenia i taka fantazja. Podsumowanie poniżej.

Śniadanie: koktajl. (10:30)
Składniki: 400 g jogurtu naturalnego Zott, 98 g brzoskwiń z puszki, 119 g banana,
10 g siemienia lnianego, 5 g orzechów laskowych, 7 g otrąb owsianych,
3 g otrąb żytnich.
Kalorie: 564,958
B: 25,37 g W: 68,995 g T: 20,586 Bł: 7,441

II śniadanie: kanapki z łososiem. (14:00)
Składniki: 2 kromki chleba chrupkiego Wasa 3 zboża, kilka psiknięć oliwy z oliwek [w obliczeniach przyjęłam 2 g (??)], 50 g łososia.
Kalorie: 168,43
B: 13,05 g W: 11,8 g T: 5,188 g

Obiad: makaron z piersią kurczaka z warzywami. (17:00)
Składniki: 60 g suchego spaghetti pełnoziarnistego Lubella, 120 g piersi z kurczaka, 120 g warzyw na patelnię Hortex dla Tesco (PEWNIAK), łyżka oliwy.
Kalorie: 491
B: 37,44 W: 51 T: 13,28 Bł: 3,72 (być może zaniżony, gdyż znam wartość tylko makaronu).

Kolacja: kawałek ciasta, szklanka mleka. (20:30)
Składniki: 100 g autorskiego ciasta mojej mamy (w obliczeniach przyjęłam je za keks, ale mam nadzieję, że było lżejsze), 200 ml mleka 1,5%.
Kalorie: 464
B: 12,8 g W: 48,1 g T: 25,9 Bł: 2,6 g

RAZEM:
Kalorie: 1688,388
B: 88,66 g W: 179,895 g T: 64,954 g Bł: 13,761

Ponieważ co kalkulator PPM i CPM to wynik inny, jak również wzory na PPM i CPM na różnych stronach są podobne, ale różne, postanowiłam zdecydować się na jeden. Wybrałam:
http://www.poradniaremedio.pl/index.php/pl/kalkulatory/ppm-i-cpm
Wg niego, chcąc ważyć 70 kg (mój pierwszy cel), powinnam spożywać między 1505 a 2107 kcal. Ponieważ najbezpieczniej jest ucinać 20% kalorii od CPM, optymalną ilością kalorii jest 1685,6 kcal.
Zatem bilans kaloryczny przekroczyłam ociupinę 
Jeżeli uda mi się poćwiczyć, będzie jeszcze lepiej.

Co do proporcji B/W/T... Pfff... nie wiem, czy dobrze to liczę, ale wychodzi mi mniej więcej 1/2/0,7 i... nie mam pojęcia, czy to dobrze, czy źle xP
Natomiast wydaje mi się (bo ciężko to dobrze policzyć, żeby wyszło 100% xP), że spożyłam jakieś 21 % białka (przy optimum 10-15%), 43% węglowodanów (przy optimum 50-70%) i 35% tłuszczu (przy optimum 25-30%) Wyszło 101% , pewnie przez zaokrąglanie wyniku. A zabawne jest,  bo jak dodaję do siebie wyniki szczegółowe (mają 16 miejsc po przecinku), wychodzi jakieś 98%.
W każdym razie, w ten sposób liczone, proporcje są nieco zaburzone. 
But who cares?!



To ja zrobiłam "rozgrzewkę dla początkujących" z YT, 8 min stretch, 8 min arms, 8 min abs, 8 min buns, 10 min back & chest (Mel B), 8 min legs (wszystkie 8 min od Jaime Brenkus ).
Próbowałam jeszcze 15 min cardio, ale kompletnie nie mogłam się skoordynować i robić poprawnie (dałam sobie wycisk wcześniej, i nie śmiać się, dla mnie to wyzwanie!), więc odpuściłam.
Trochę mi słabo, więc zjem może pół szklanki jogurtu z orzechami.




21 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Ja pier***ę.
Nie wierzę, po prostu nie wierzę.
Jadłam dziś pięknie, regularnie, dość dietetycznie.
Aż mama, moja kochana hipokrytka (Schudnij, bo na kibel się nie mieścisz! Jak to, ciasta ode mnie nie zjesz? No weź, bo się obrażę! ) wręczyła mi 2 kawałki tortu.

Takiego typu.
I ja co? Zjadłam ładnie zupkę na kolację.
I...
Nie pamiętam, po prostu wtrząchnęłam oba te kawałki W ogóle nie wiem, co się stało, nawet niespecjalnie miałam na nie chęć.
A potem stało się najgorsze.
Powodowana wyrzutami sumienia, ja...
Po prostu zwymiotowałam
Nie rozumiem. Nie wiem, co to miało być. Ja nigdy nie wymiotuję. Z wyjątkiem dni, w których się zatruję. Umiem wywoływać, ale nie zmuszam się, nie prowokuję.
CO SIĘ STAŁO??!!

14 stycznia 2013 , Komentarze (1)

... może tak zostanie do usranej śmierci mej!
Wiem, widzę po dzisiejszym dniu, że nie warto odpuszczać sobie ćwiczeń. Nawet na kilka dni. Nawet, jeśli jest powód.
Teraz padłam, zrobiłam w końcu abs i buns, i ćwiczenia średnio trudne jeszcze ostatnio, wróciły do stadium męki początkowej

Czasami nawet rację mam,
czasami nawet sama sobie kłaniam się...
Ale wystarczy obcy śmiech,
i wszystko znowu trafia SZLAG!

Sedno niskiej samooceny zawarte w czterech wersach

Ś: koktajl (4 kostki czekolady gorzkiej, orzechy laskowe, garstka skórki pomarańczowej, banan, siemię, otręby, jogurt, mleko
O: sałatka z pół makreli, pół pomidora, pestek dyni, pieprz, oliwa
P: kawał(ek) maminego ciasta
Do filmu: popcorn domowy (haha, Indianie wierzyli, że w ziarnach kukurydzy mieszka zły duch, który pod wpływem temperatury denerwuje się i pęka ze złości)
Potem... kawał ciasta, kanapka z boczkiem


8 stycznia 2013 , Komentarze (1)

Minął tydzień. Po kilku leniwych i niekoniecznie dobrych pod względem diety dniach na wadze wciąż 73 kg. Cel I osiągnięty Ale może gdybym choć odrobinę przytyła, zmotywowało by mnie to do rzucenia słodkości i innych tłustości w cholerę...
A może nie?
Wczoraj wróciłam od mamy. Zapakowała mi wałówę pełną bigosu i ciast.
Oto, dlaczego naprawdę nie lubię świąt - w moim domu trwają chyba cały karnawał
Trzymajcie się cieplutko i bądźcie lepsze ode mnie!
Edit: Zrobiłam abs, buns i nawet legs, choć coś z tymi ostatnimi jest chyba nie tak, bo w ogóle mnie nie męczyły, za wyjątkiem lunges.