Jak tam czas leci? nieubłaganie, prawda?
Ja byłam się już zameldować w akademiku. Zawiozłam rzeczy. W przyszłym tygodniu zaczynam zajęcia..... Plan mam tak dość fajnie zbity, że mam wolne poniedziałki i piątki. Będę więc dłużej w domu, bardzo mnie to cieszy....
Póki co dalej pracuję. Sądzę , że do końca tego tygodnia.... chociaż zastanawiałam się, czy nie wziąć już sobie wolnego piątku, żeby ostatnie zakupy przed wyjazdem porobić itp. Sama nie wiem.
Ponieważ moja elektroniczna waga się hmmmmm popsuła. Nie jestem pewna ile tak naprawdę ważę. Jutro planuję się zważyć, na mojej starej wadze mechaniczne, ale jej nie ufam. Wg mnie, ona pokazuje trochę za mało tych kilogramów. Może jak dam z kopa w wagę elektroniczną (bo mam taką włączającą się na dotyk) to się zechce rano uruchomić jednak. Muszę się zważyć,bo się czuję od jakiegoś czasu jak gruby wieloryb w dodatku w ostatnich miesiącach ciąży mnogiej Pomimo tego,że zaczęłam znowu ćwiczyć po tych dwóch tygodniach chorowania i dołka psychicznego.....to mam ogromny brzuch, czuję się ciężka, obleśna wręcz..... do tej pory nie mam okresu..... spóźnia mi się jakieś 3 tygodnie. Tydzień temu robiłam test ciążowy. Był negatywny, a okresu jak nie było....tak nie ma. Nie wiem dlaczego. poszłabym do lekarza, ale nie mam kiedy, bo pracuję w takich godzinach jak i lekarze... Może więc warto wziąć ten piątek już jednak wolny...
Macie tutaj kilka moich posiłków. Ostatnio jadam sporo słodkiego, tzn nie słodyczy, ale na słodko.
- pieczeń rzymska, chleb razowy, por, kapusta pekińska, marchewka.
II śniadania:
- tosty razowe z musem jabłkowym, jabłka świeże.
tosty razowe, jogobella light,mus jabłkowy (ja robiąc sok jabłkowy do słoików, zebrałam pozostałości z jabłek, i taki mus też pozamykałam w słoikach, ja jadam go jako dżem, dodaje do owsianek i ciast).
Obiady:
zapiekane ziemniaki ( ja je najpierw gotuje, to takiego momentu, żeby były odrobinę jeszcze twardawe, odcedzam, a potem wrzucam do blachy suchej ido piekarnika, zapiekam. pycha), żeberka, mizeria i grzyby w zalewie pomidorowej (sama też robiłam do słoików).
- zapiekanka ziemniaczana z mięsem mielonym z indyka, jabłko.
Kolacje:
- papryka zielona, jabłko, serek wiejski light.
- a na koniec, moja dzisiejsza kolacja, boże , czekałam na nią całe lato. Zebrałam w końcu swoją dynię z działki.Zrobiłam dziś zupę mleczną z dynią na słodko. Z cukrem waniliowym i cynamonem.
Nom, to chyba tyle.
Buziaki!
Maryśka.
Edycja:
Haha....widzę podoba się moja kolacja. Kochane, ta zupka,to nie mój pomysł:) to smak mojego dzieciństwa. Moja Babcia Kochana takie cuda pyszności mi gotowała.... kocham dynię, jest pycha na słodko, na kanapki, do ciast, do zupki mlecznej:) Moja babcia mi gotowała zupę mleczną z makaronem i dynią. Ja dziś jadłam tylko z dynią, bo na kolację nie miałam ochoty na makaron:)
Przepis:
- dynia, obrać, pokroić w kostki. Ja cześć pokroiłam w kostki, tak jak ziemniaki do zupy, cześć starkowałam, dzięki temu zupka była gęsta.
- makaron
- mleko
- sól ,cukier, cynamon, cukier waniliowy.
Dynię gotujemy z odrobiną cukru i soli. Gotujemy do miękkości. nie gotuje się długo :) W między czasie gotujemy makaron. Do misek nakładamy porcję makaronu i ugotowanej dyni. Do gotującego się mleka dodajemy cynamon, cukier waniliowy. Zalewamy miseczki, zajadamy:) Moja Babcia często robiła taką zupkę z dodatkiem miodu, też boskie!
Polecam!