Pamiętnik odchudzania użytkownika:
velonick

kobieta, 46 lat,

164 cm, 59.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 55 kg na resztę życia :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 maja 2011 , Komentarze (1)

nie wiem skąd pojawiła się Wielka Chandra. Czuję się tragicznie. Naprawdę nie wiem skąd ten kryzys. Przemęczenie? zbyt dużo zajęć? Wszystko mnie irytuje, nawet komputer dziś nie pracuje wystarczająco szybko. 

Jak sobie poprawić nastrój? Jak znów ujrzeć słoneczną stronę życia? Przeczekać, czy może coś innego?

Przy okazji strasznie dziś głodna jestem. Mogłabym zjeść wszystko, co pojawi się na mojej drodze. Wszystko. Już zjadłam o pój jabłka więcej niż miałam w rozpisie. Wiem, że to niewiele, ale już odbiegam od diety.

Śniadanie:

Płatki owsiane z mlekiem

0,5 grejpfruta

II śniadanie:

1 chleb chrupki, 0,5 jabłka, 1 szkl. kefiru

Przekąska;

1 banan

Obiad:

Zupa brokułowa, Ryba

Kolacja: Kanapki z twarogiem i serem

Do obiadu daleko, a ja już zjadłam i II śniadanie i przekąskę. 



4 maja 2011 , Komentarze (1)

...choć za krótko. Dałabym dużo za jeszcze parę dni beztroskiej wolności. No, może nie tak znów beztroskiej, ale wolności. Naprawdę , dwa dni więcej i byłoby ok. Ale nie jest. Może i dobrze... w końcu ile można... a tak człowiek w pracy trochę odsapnie od domowych ciągłych zajęć.

Pogody nie było, spacerów nie było, przyjemności też nie za wiele. Więc co było? Sprzątanie, prasowanie, trochę czytania i nauka małego człowieka, jak to jest zachowywać się jak człowiek. Nauka bezskuteczna dodam... i ciężka. Może nawet moje człowieczeństwo ucierpiało, kurczę...

Zdecydowanie nie polecam tego zajęcia, przynajmniej nie po omacku, trzeba się doszkolić i sięgnąć po pomoce naukowe. Lecę do księgarni internetowej.. pa 

3 maja 2011 , Komentarze (1)

i urodziny moje dziś:) dziwnie jest mieć 33 lata i być, przynajmniej w słowach niektórych młodszych koleżanek, staruszką:)
Pogodowo majówka się niestety nie powiodła. Na szczęście przełożyłam grilla na sobotę i temperatura była jeszcze w porządku. Trzymałam dietę i, o dziwo, dziś jako prezent urodzinowy dostałam 59,1 kg na wadze. Happy, happy, happy:) 

29 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Sezon na grille i spędzanie czasu na zewnątrz rozpoczynamy!

Podobno pogoda ma się pogorszyć, ale wystarczy nam pogoda ducha, a jakże...

Ważenie dziś odbyło się bez większego bólu, spadło gdzieś poświąteczne 1,4 kg. Super. Jak przyjemnie było zobaczyć na wadze 60,6 kg. A tym przyjemniej będzie zejść poniżej "60- tki".

Wczoraj zakupiłam wagę elektroniczną kuchenną, bo bardzo trudno mi wycelować ze składnikami diety. I tak się cieszyłam z tej wagi jak dziecko:) I co się okazało? Że wczoraj chleba zjadłam za mało, a przygotowując posiłek na dziś bez wagi trochę bym się przeliczyła. Super sprawa ta waga :)

dziś w menu:

śniadanie: musli z mlekiem, 1,5 kiwi

II śniadanie: kanapka z żółtym serem, 0,5 jabłka

przekąska: 1 szkl. kefiru, 1 chleb chrupki, 0,5 jabłka

obiad: rybka, surówka, grahamka, sok pomidorowy

kolacja:  kanapka z pomidorem

28 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Nareszcie jest. Pierwszy dzień diety!

Witam go z ulgą, bo sama nie potrafię tak skomponować posiłków, aby przynosiło to skutek. 

Poza tym jestem dziś strasznie opuchnięta. Nawet obrączka nie może mi wejść na palec. Niech już nadejdzie @, to będzie spokój.

Śniadanie:

1 kromka chleba graham, plaster szynki z indyka, pół plastra sera żółtego, 1 szkl. kefiru, 1 pomarańcza.

II śniadanie

1 kromka chleba graham, 2 plastry kiełbasy, ogórek kiszony, pół papryki

Przekąska

1 chrupki chleb, twarożek, 0,5 jabłka

Obiad

Leczo, zupa z brukselki

Kolacja

grahamka z nasionami

27 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

stwierdzam, że może 62 kg, które ujrzałam, jest po części wynikiem zbliżającej się @. Może to zatrzymanie wody w organizmie. Na pewno.

A tak w ogóle to dostałam właśnie plan diety i zaczynam od jutra :)

27 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

ale na moją niekorzyść.:( 

Wczoraj wysłałam męża po baterię do wagi, bo od dłuższego czasu nie działała. Dziś rano z wielką obawą stanęłam na niej i pokazała moją koszmarną liczbę 62 kg. To waga, z którą czuję się źle i od której zawsze zaczynam dietkę.

Powiem tak - jestem cholernie zła na siebie. Za tę wagę, za tę liczbę. Czy ja nie umiem jeść tak, by mieć cały czas np. 60 kg? Jestem załamana. Już mam dosyć bycia powyżej "60-tki". Moja mama jest tylko 4 kilo cięższa, a jest z 8 cm niższa. I schudła z 10 kg. A mi nawet 2 kg nie wychodzi:(

Ale stawiam czoła temu i od jutra Vitalekka pomoże mi w ulepszaniu siebie. Wpisałam sobie też nowy cel, gdyż poprzednie 55 kg było nierealne. 58 kg mogę osiągnąć. 

A teraz pogrążam się w użalaniu się nad sobą;/

pa pa

26 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

...święta oczywiście. Szkoda, że czas na który tak się czeka, mija tak błyskawicznie. 

Muszę powiedzieć, że nie dałam się zbytniemu łakomstwu, ale na pewno diety żadnej nie było. Było świątecznie, czyli jajka, szyneczka, biała kiełbaska - to śniadanie. Potem do kawy pascha(mniam mniam), mazurek kokosowy (pycha!), obiad raczej sobie odpuściłam, zjadłam tylko 2 kawałki ryby, na kolację za to poszalałam z chlebkiem (którego nie jadam wcale). Tak więc moje święta to było raczenie się tym, czego na co dzień unikam. Ale byłam i jestem zadowolona z tego:)

A dziś raczej odbijam w drugą stronę - zapominam o szyneczce i in. i skupiam się na przygotowaniu do diety. W czwartek rozpoczynam dietę Vitalii - Vitalekka. Przed urlopem muszę pozbyć się choć ze 2-3 kilo. Uda mi się:) 

22 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Zrobiłam wczoraj pisanki...wyszły ładnie. Troszeczkę ozdobiłam dom i od razu czuć, że święta idą.

Poza tym mam wrażenie, że utyłam w ostatnim czasie. Zaraz po świętach biorę się za siebie i kupuję dietę Vitalii. Na niej na pewno uda mi się do wakacji zrzucić co nieco z wagi. 

edit: nie zamierzam w święta jakoś specjalnie szaleć jedzeniowo. Raczej potraktuję je jako odpoczynek, skupię się na spacerach, spędzaniu czasu aktywnie, choć siedzenia przy stole nie da się uniknąć. Może nie będzie tak źle. 

Jutro zakupię dietę Vitalii i od wtorku jedziemy z odchudzaniem na serio, bez ściemy. Do wakacji trzeba zrzucić zimowy balast:)

21 kwietnia 2011 , Skomentuj

No. Nareszcie! Doczekałam się momentu, w którym wybrałam pomiędzy kupieniem sobie nowej bluzki a ubraniem mojego synka w nowe rzeczy. Stało się... czekałam na ten moment i nadszedł. Oczywiście na korzyść dziecka :) Do tej pory zawsze wybierałam siebie, ale że synek coraz większy jest, z pieluch wyszedł w końcu,  można trochę poszaleć i odstawić i jego :) mama założy coś ze swojej przepastnej szafy:)

Ale to jest strasznie przyjemne, jak możesz kupić coś fajnego dla swojej pociechy :)