Pamiętnik odchudzania użytkownika:
velonick

kobieta, 46 lat,

164 cm, 59.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 55 kg na resztę życia :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 maja 2011 , Skomentuj

Wczoraj był integracyjny wypad naszej firmy. Jedzenie było pierwsza klasa. Uwaga wymieniam:

Z grilla było: kiełbaski, kaszanka, karkówka, szaszłyki, kurczak, nadziewana papryka, rybka w folii ze szpinakiem, pieczone ziemniaczki

Zupa z papryki - bardzo smaczna, bułeczki

Sałatki: 6 różnych rodzajów, cukinia z grilla, papryka z grilla, ogórki małosolne, smalec do chleba, 4 rodzaje sosów.

Wszystkiego co kto chciał. Ale ja byłam bardzo grzeczna, po zaprzyjaźnieniu się z dietą wiem już na co mogę sobie pozwolić, a czego nie jeść. Zjadłam dwa kawałki ryby w folii, trochę zupy i próbowałam wszystkich sałatek i warzyw z grilla. No pysznie było :) I lekka się czułam, nie mam wyrzutów sumienia.

A dziś z ulgą  wracam do dietki mojej. Choć mam wrażenie, że jutrzejszy pomiar wagi nie będzie optymistyczny. Od soboty mam zaparcie więc chyba z kilogram mam w  brzuchu :) Nie lubię tego, bo waga wtedy nie jest adekwatna do rzeczywistego wyglądu.

Poza tym w tym tygodniu nie miałam czasu ćwiczyć i jestem strasznie leniwa w tym względzie.

18 maja 2011 , Komentarze (1)

Jeszcze nie wiem. Na razie jest ok, ale po południu wszyscy z firmy jedziemy na imprezę integracyjną.

Na pewno pokusy będą - jedzeniowe. Mam plan trzymać się jak najściślej tego co mam w menu. Może uda mi się zjeść dużo warzyw i nie szaleć. Żadnych drinków nie przewiduję, bo i dieta i środek tygodnia - bez przesady...

Ale wczoraj poszalałam :) wyprzedziłam moja obietnicę na 57 kg i kupiłam sobie wczoraj bardzo ładne spodnie rurki w ciemnym granatowym kolorze. Troszkę wcześniej, ale co tam. cel pozostaje niezmienny.

17 maja 2011 , Komentarze (2)

bo słabnę w postanowieniu o diecie mojej...

Uda mi się! Jestem najlepsza! Dam radę! Lubię siebie! Osiągam sukces! Zrealizuję to! Uwielbiam być na diecie!

Ok, to ostatnie to lekka przesada, ale w końcu się motywuję.

Mam cel - wakacje w czerwcu i wesele w lipcu. Trzeba wyglądać rewelacyjnie, na ile się da.

Tylko co zrobić, żeby mi się ćwiczyć chciało?


16 maja 2011 , Komentarze (1)

po zastoju na koniec tygodnia, waga w sobotę poszła w dół i w niedzielę też, a ja pojęłam o co chodzi w tym wszystkim. Co powoduje, iż waga stoi, a co powoduje, że leci w dół. Nareszcie.

Poza tym weekend spędziłam przyjemnie i czuję się wypoczęta. Była Noc Muzeów, spacery, oczywiście sprzątanko ale i trochę leniuchowania. Muszę powiedzieć, że się zresetowałam.

Zobaczymy co ten tydzień przyniesie.

dziś 

śniadanie: płatki owsiane z mlekiem, banan

II śniadanie: musli z mlekiem, jabłko

Przekąska: maślanka owocowa, 1 chleb chrupki

obiad: kurczak z warzywami , zupa

kolacja: kanapka

13 maja 2011 , Komentarze (1)

a moja waga deszczu chyba nie lubi. Stanęła w miejscu i nie chce drgnąć. Co z nią?

Czasem się zastanawiam dlaczego to odchudzanie takie trudne jest? Przynajmniej u mnie. Ciężko mi to idzie i dziś wątpię w to, czy osiągnę  57 kg.

Nie mogę wyjść ze zdziwienia, dlaczego np. dziewczyny w moim biurze jedzą co chcą, zapychają się frytkami, hamburgerami, pizzami itd. i NIE TYJĄ !, a ja na zdrowym odżywianiu kuśwa nie mogę zrzucić 2 kg. Cuda, po prostu, CUDA. :/

Ok nie marudzę już. Może macie jakieś sposoby na to by ruszyć w dół z wagą?

Weekendzik przed nami:)))

12 maja 2011 , Komentarze (1)

Teraz można posłuchać, polenić się na trawce, byle do weekendu...

Do mojego urlopu zostało 5 tygodni - dużo i mało jednocześnie. Już dziś śniło mi się, że wyjechałam w góry. Ach, pomarzyć dobra rzecz... jeszcze 5 tygodni...

Zawzięłam się wczoraj i wracam do trzymania diety. Zostało mi 5 tygodni aby zrzucić 2 kilo. Osiągalne, wiem, ale mam bardzo słaba wolę i łatwo ulegam  pokusom, więc może być różnie. Musiałabym jak robot zapomnieć na 5 tygodni o istnieniu słodyczy, drinków w sobotnie wieczory i innych niebezpiecznych dla linii rzeczy. Tylko czy ja jestem robotem?

11 maja 2011 , Komentarze (2)

mnie. Po tej Komunii niedzielnej trochę zeszłam z właściwego toru i kusi mnie słodkie. Jeśli nie jem, to mnie nie ciągnie, jak zacznę to trudno skończyć. I waga mnie dziś ukarała za to. Wyniku nie wpiszę ale nie jest dobrze. Muszę się spiąć i do piątku coś zrzucić w końcu.

10 maja 2011 , Komentarze (2)

ale cieszyć się nim jak najbardziej można. Wczoraj zaliczyliśmy więc pierwszy rodzinny spacer. Ludzie ruszyli na rolki, rowery, spacery i co kto tam jeszcze sobie wymyśli. Pełno ich wszędzie. MY na razie spacerujemy, ale może w przyszłym tygodniu zakupimy siedzonko na rower dla małego i ruszymy na mniej oblegane ścieżki. Byłoby fantastycznie. Nie ma to jak jazda na rowerku w piękny, słoneczny dzionek :)

Dziś dietka uboga w węglowodany, nie mam pojęcia jak dam radę.

rano: twaróg z warzywami

II śniad: 2 jabłka, 1 kiwi

Przekąska 0,5 banana

Obiad : zupa warzywna, ryba

kolacja: ?

Super, już jestem głodna:)


9 maja 2011 , Komentarze (4)

Jeśli jest naprawdę dobre to znika, niestety. 

Na Komunii wczorajszej zjadłam 2 kawałki pysznego ciasta i mam dziś ogromne wyrzuty sumienia, bo jestem przecież na diecie. Ale ciasta były naprawdę bardzo dobre i nie mogłam się powstrzymać. To był jedyny mój grzech - na obiad zjadłam niewiele, a i kolację ominęłam , bo pojechaliśmy już do domu.

Cóż pójdę dziś na jakiś długi spacer, wsiądę na rowerek i odpokutuję to ciasto. 

I grzeczna będę cały tydzień - dieta będzie dotrzymana :)

dziś:

śniadanie: chleb z wędliną, grejpfrut

II śniadanie: chleb z wędliną, papryka, ogórek

przekąska: jabłko

obiad: ryba, grahamka, sok pomidorowy

kolacja  ? 

ps. mam dosyć bycia "przy kości"

6 maja 2011 , Komentarze (1)

I to jakim? Wybieram się w niedzielę na Komunię. Nie wiem czy to będzie udana Komunia, bo rodzina daleka ze strony męża, więc nie mam pojęcia czego się spodziewać.  

Poza tym dziś na wadze ujrzałam zadziwiającą mnie liczbę i niewidzianą od bardzo dawna - 58,9 kg. Wchodziłam i schodziłam z wagi kilka razy, przecierałam oczy ze zdumienia. Jestem w szoku jak Vitalekka szybko działa. Jeszcze tylko 0,9 kg i osiągnę mój realny cel. Wszystko co będzie poniżej 58 kg to będzie Wielki Sukces.

Wczoraj miałam jakiś ogromny kryzys i diety raczej się nie trzymałam, ale dziś po wyniku na wadze czuję się znów pełna energii do dalszej walki.

Ale kryzysy się zdarzają, ostatecznie jednak jestem bardzo zmotywowana. Nawet teraz dopinguję siebie do tego by zejść krok dalej i osiągnąć 57 kilo. Prawdę mówiąc to moja mama mnie bardzo zmotywowała i jej schudnięcie blisko 10 kg. Skoro ona potrafi to ja również nie mogę być gorsza i muszę zrzucić te 3 kilo, które są zbędne.

Śniadanie:

grahamka z serkiem homogenizowanym, grejpfrut

II śniadanie: kanapka z pomidorem

Przekąska: 1 szkl. maślanki, chleb chrupki, 0,5 jabłka

Obiad: ryba i brokuły, sok pomidorowy

Kolacja: nie pamiętam co :)