Witam przedweekendowo;)
Miałam codziennie wpisywac ilośc przejechanych kilometrów i spalonych kalorii więc......
..................................0km, 0kcal..............................................................................
Od rana bardzo źle sie czułam, spuchłam okropnie, waga pokazywała 65,5kg... w ciągu dnia sie polepszyło ale miałam tak zalatane popołudnie i wieczór ze na rower nie starczyło juz czasu.
Jedzonko było dietetyczne więc nie mam aż takich wyrzutów sumienia.
Dzisiaj waga już 64,4 więc woda zaczęła schodzic. Opuchlizna powoli znika więc jestem pełna nadziei.
Postanowiłam więc, że startuję z wagą paskową bo prawdopodobnie tyle ważę bez dodatku wody.
Tabletki na tarczyce biore ale na razie mam tak niską dawkę, że nie widzę różnicy w moim stanie zdrowia... chyba, że wziąśc pod uwagę dzisiejszy ubytek wody z organizmu i mniejsza opuchlizne na twarzy;)
Rozpoczęła się szkoła więc zajęć teraz mam więcej, co mnie bardzo cieszy. Jednak jak człowiek ma jakiś harmonogram, potrafi sie lepiej zorganizowac i na lenistwo nie ma czasu, więc nawet rower mozna ując w planie hahaha
Ja tak własnie mam. Wakacje strasznie dezorganizują mi zycie;P
Dzisiaj zjedzone:
rano 1/2 szklanka wody +kawa z mlekiem
I śniadanie bułka pełnoziarnista z serkiem białym z przyprawami + zielona herbata
Planuję jeszcze:
II śniadanie: winogrono
Obiad: albo warzywa na patelnie albo kostka dorsza w sosie jogurtowym z pieczarkami
kolacja: jajecznica albo omlet??
Planuje dzisiaj jeszcze generalne powakacyjne sprzątanie domu i umycie kilku okien (bo całości chyba nie dam rady;P) Any jutro mies luźny dzień;)))
A tymczasem siedze w pracy, popijam wodę i nabieram siły na popołudniowe zajęcia;))
Piekna pogoda za oknem napawa dobrym humorem, aż żyć się chce;))
Miłego dnia dziewczynki:) Nie damy sie nadprogramowym kilogramom:)))