O mnie

Próbuję przezwyciężyc swoje lenistwo i zacząć żyć aktywnie, w pełnym tego słowa znaczeniu. Mam nadzieję ze mi się uda. Chcę być szczupła jak kiedyś, źle się czuję z moim obecnym tłuszczem na brzuchu i udach.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 23333
Komentarzy: 593
Założony: 15 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 15 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anika0810

kobieta, 48 lat, Pod Lasem

167 cm, 61.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: doprowadzić się do porządku

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

W koncu przyszła spóźniona miesiączka... opuchlizna zniknęła, chandra też. po wnikliwym przeanalizowaniu swojego wnętrza, zrozumiałam wiele rzeczyi wiele spraw ...
Pewnie myslicie że mi odbilo ale wiele dotarło do mnie w ciągu tych kilku dni obżarstwa i spadku formy.

Zaczynam nowy etap w moim życiu... zamykam kolejny rodział. teraz będzie tylko lepiej z każdym dniem, z każdą minuta z każdą chwilą

Od teraz nowe życie, nowa ja...

Trzymajcie kciuki;)

12 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

Hej kochane:)

No i zrobiłam wczoraj te nieszczęsne zakupy. Lodówka pełna. Ale znajdują sie w niej same zdrowe produkty więc nie ma tragedii.

Wczorajsze jedzonko było już w ryzach. 5 posiłków z czego ostatni to tylko 4 łyzeczki tuńczyka w sosie własnym więc tak jakby go nie było.

W efekcie 0,5 kg mniej na wadze niż wczoraj, czyli waga paskowa aktualna.

Trochę się martwię bo dobry tydzień spóźnia mi sie juz @ wiec zespół napięcia sie przeciąga, opuchlizna sie utrzymuje, i ten ciąg do jedzenia... a do tego weekend się zbliża, pewnie będe cierpieć katusze zamiast wylegiwać się nad wodą bo pierwsze dwa dni @ są u mnie masakryczne, a pogode zapowiadają przepiękną.... No trudno, jakos przeżyje;P

Trzymajcie sie dziewczynki;) Dalej walczymy dzielnie i nie podjadamy:))))

Buziole

11 sierpnia 2011 , Skomentuj

Hej;)

Strasznie bardzo dziekuję za Wasze wpisy. Dziekuje dziekuje;)) To bardzo motywujace że moge na Was liczyć;)

Niestety, waga w górę;(  No ale czego mogłam się spodziewać???? Na dokładke spóźnia mi sie @ juz kilka dni, więc zaciskam zęby i nie przejmuję się wagą.

Wczorajszy wieczór był juz spokojniejszy, napad na lodówke łagodniejszy. Pewnie powodem tego były tez pustki jakie przez moje obżarstwo sie pojawiły no ale poki co dzisiaj grzecznie:)) (Zobaczymy co bedzie jak wyjdę z pracy)

Mam stracha iśc na zakupy. No ale muszę. Dzieci przeciez mam, one nie mają tych problemów co ja więc jedzenie w domu musi byc;)

Czekam na ustawienie leków na tarczycę. Mam nadzieję, że wtedy moje problemy z zastojem bądź wzrostem wagi się skończą.

 

Jeszcze raz dziękuję za wsparcie;)

Miłego dnia

10 sierpnia 2011 , Komentarze (5)


Najdłuzszy kompuls w moim życiu

Jak się z niego wyzwolic???? jem jem jem ... nie jestem głodna, czuję sie syta a ja wciąz jem... wszystko co mam pod ręką.... Brzuch mam juz jak balon, czuje sie pełna i ocięzala i wciąż jem... i tak już dobry tydzień....

 

POMOCY!!!!

10 sierpnia 2011 , Komentarze (1)

humoru brak juz kolejny dzień

4 sierpnia 2011 , Komentarze (2)

Cześć
Nie pisze, no bo i co mam pisac? Że waga raz pokazuje 62,9 a raz 64,9??? Ani to motywujace ani nikomu nie potrzebne....

Znam w koncu powód mojego problemu ze schudnięciem...
Zaczęłam odchudac sie dokladnie rok temu. Nie przecze, bo mialam przez ten czas kilka "wpadek" kilka piwek kilka paczek chipsów.... ale generalnie dieta moja polegająca na zdrowym regularnym odzywianiu trwala nieprzerwalnie.
Do tego był rower, hula hoop, bieganie, smarowidla owijanie sie w folię nawet wspomagacze w postaci tabletek też mialy swoje 5 minut....
Rok katorgi rok wylanych siódmych potów, rok wyrzeczeń, rok dyscypliny jakiej nie mialam przez całe życie i co???
I na nic to wszystko bo powinnam juz wazyc jakies 50 kg a dzisiaj rano było 64,5.

NIEDOCZYNNOŚĆ TARCZYCY.... oto powód dlaczego moje zmagania nie przyniosły rezultatów. Oto winowajca mojego złego samopoczucia, braku sil na cokolwiek, kłopotów z anemią i brakiem żelaza...

Nie pozostaje mi nic innego jak udac sie do specjalisty, zacząć brac leki, wyregulowac poziom hormonów i zacząc od nowa....

Ponieważ sezon urlopowy trwa, daję sobie czas do konca sierpnia na załatwienie wizyty u endokrynologa, ustawienie leczenia i z dniem 1 wrzesnia rozpocznę od nowa walkę z oponą na moim brzuchu.

Zatem miłego wieczoru udanego urlopu i zaparcia w dietkowaniu.
Do zobaczenia we wrześniu na placu boju;)

2 lipca 2011 , Komentarze (6)

Hellow w sobotę.

Jak w tytule... ktoś mi wyjaśni co jest grane??? Cały tydzień trzymania diety i waga w górę nawet do 65 kg...
wczoraj od rana ;
2 l wody
 2 kawy z mlekiem
Jogurt naturalny z siemieniem lnianym otrębami i mieszanka musli
serek wiejski z ananasem pomidorem ogórkiem i papryką czerwona (resztki z lodowki ;P)
zupka chińska

godzina bowlingu i zakupy w kilku marketach

a wieczorem duża paka chipsów i dwa piwa :P

A waga dzisiaj rano 2 kg w dół !! z 65 na 63....
ktoś mi to wytłumaczy????
Chyba zacznę się odchudzać chipsami ;P


1 lipca 2011 , Komentarze (4)

Trafiłam przed chwilą na pamiętnik pewnej Vitalijki, która jest w podobnym wieku do mnie i z podobnymi wymiarami. Tak samo jak ja jest mama dwójki dzieci i podobnie mysli o sobie jak ja

Nie dalej jak wczoraj właśnie uzewnętrzniłam sie w temacie co czuje i jak się czuje...

Stwierdzam że gro moich rówieśniczek ma podobne mysli na swój temat.

Zmienia nam sie gospodarka hormonalna, przez co trudniej zachowac szczupłą sylwetkę, pojawiaja sie pierwsze zmarszczki i co niektórym pierwsze siwe włosy (tak jak u mnie...) brak czasu dla siebie, często nie przespane noce związane z wstawaniem do dzieci, praca zawodowa jak i w domu, często brak zrozumienia u partnera albo samotne borykanie sie z dniem codziennym... Pojawia sie przemeczenie. Nie myslimy o sobie bo nie starcza już czasu.

Rzadko któraś z nas ma czas na relaks. Nawet do fryzjera czy kosmetyczki leci na umówioną godzinę i pod koniec wizyty niecierpliwie zerka na zegarek bo juz późno a tyle spraw jeszcze do załatwienia...

I kiedy przychodzi chwila wytchnienia, moment kiedy przypadkowo dostrzeżemy w lustrze swoje prawdziwe oblicze, często doznajemy szoku... Zauważamy, że 10 lat przeleciało nam przez palce i chociaz w głowie zatrzymałysmy sie jako nastolatki albo młode kobiety, rzeczywistośc pokazuje że jest inaczej... że my mamy 30 lat i więcej... I dolina i łzy i walka z akceptacja siebie i diety i przerażenie dlaczego juz nie wygladam atrakcyjnie???

 

I nie jedna z nas napewno wyglada atrakcyjnie jak na swój wiek, choc my chcemy wyglądac jak 20 letnie śliczne modelki...

... Bo to wina mediów! lansuja chude smukłe nastolatki które nie były nigdy w ciązy nie maja nic lepszego do roboty oprócz dbania o swoja sylwetke, są młode i pełne życia, wyspane i mające problemy, z których po latach sie będą smiały, ze tak własciwie to nie miały problemów... jak sie człowiek naogląda takich "motywatorów" to zaraz łapie doła ;/

 

Ot takie to moje przemyslenie "kobiety w kwiecie wieku" (określenie mnie przez "trochę" młodszą koleżanke;))

30 czerwca 2011 , Komentarze (8)

nad tym co zrobic. Ja juz na prawdę nic nie rozumiem. Pilnuję sie jak nigdy w życiu. I im bardziej sie pilnuje, tym więcej na wadze!! Dzisiaj rano 65,1 ;( Aż się przeklnąc chce. dlaczego????? Co jest ze mną nie tak????

Fakt, dwa dni nie biegałam bo byłam w delegacji, wczoraj mało piłam bo spędziłam prawie cały dzień w pociągu a wiadomo jak tam z toaletą ale żeby aż tyle od razu do góry??

Pierwszy raz w życiu odchudzam się i stosuje dietę więc teoretycznie kilogramy same powinny lecieć...

Kiedys było duzo fast foodów, chipsów piwa i innego alkoholu a ja nie martwiłam sie wagą bo wyglądałam nieźle i rozmiar 38 to była norma. Teraz nie pije prawie wcale alkoholu, sporadycznie piwko w weekend, nie jem fastów, chipsy tez sporadycznie a waga rośnie!!! To jakas masakra;/

Kompleksów sie przez to nabawiłam. Wiem, że wiele z was napewno pomysli w duchu że co ja tam mam za problem... inni ważą więcej ... i owszem, zdaje sobie z tego sprawę ... ale ja tyle co teraz wazyłam na koniec ciąży. Zdaje sobie sprawę, że jestem coraz starsza, widzę że ciało się zmienia, straciło swoją jędrnośc, cellulit sie mnoży w zastraszającym tępie... staram sie z tym walczyc aby długo wyglądać w miarę młodo i atrakcyjnie, chcę być zadbaną kobietą... mam nadzieje jeszcze na jakiś związek z mężczyzną w swoim zyciu... ale jak widzę swoje odbicie w lustrze, to trzęsące się, galaretowate ciało usiane cellulitem to moja pewnośc siebie znika za siedmioma górami i lasami . Mężczyzn unikam jak ognia, boje się nawiązac jakąkolwiek bliższą znajomośc i w głowie wiecznie pojawia sie myśl ze jestem nieatrakcyjna i wstydze sie tego...

Nie, nie jestem próżna, wiem że wygląd to nie wszystko, wiem, że reprezentuje jakiś tam poziom intelektualny ale moja podświadomośc wciąz mi daje sygnały "jestes za gruba, masz flak zamiast brzucha..." Powinnam zmienić myślenie ale nie potrafie... Wolałabym zmienić swój obraz patrząc w lustro. Nie jestem w stanie zaakceptowac sie taką jaka jestem.

 

To sie wyżaliłam...

Miłego dnia

28 czerwca 2011 , Komentarze (5)

Dietę trzymam rygorystycznie, nie podjadam nie jem słodkiego pilnuje godzin, nie objadam sie przed snem, pije ok 2 l wody, codziennie biegam a waga w górę!!!

Dzisiaj mija 3 tydzień od mojego postanowienia , że schudne 4 kg do 7 lipca i co??? I na wadze dzisiaj 64,1! Im wiecej sie pilnuję i staram tym więcej ważę! Za tydzień ma być 59,7. Przeciez to nieosiągalne w moim przypadku.

Bujam się z tą wagą juz dobre pół roku. Nie mam pojecia dlaczego???