Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ostatnie 2 lata były bardzo intensywne - zostałam żoną, matką i magistrem, a "przy okazji" otrzymałam 15 kilo gratis.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18988
Komentarzy: 47
Założony: 19 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 1 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kasiula67

kobieta, 40 lat, Bydgoszcz

171 cm, 79.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 września 2010 , Skomentuj

Dziś, po pełnych 2 tygodniach diety mam 3,5kg mniej.
Zaczął się tydzień regulacji, ale w menu nie zauważyłam żadnych zmian. Dostałam ogromną ilość płatków - od razu zaznaczyła w nielubie. Ciekawe wobec tego co będzie w przyszłym tygodniu:)

Weekend okazał się zaskakujący. Przyjechałą siostra, która miała doła i pierwszy raz w życiu sama chciałą pójść do MC`Donalda. A ja - owszem poszłam - i powiedziałam NIE. Byłam z siebie dumna jak paw. Odmówić hamburgera to dal mnie ogromny wysiłek, ale dałam radę.
Potem pojechaliśmy do Myślęcinka, targi akurat był, pełno starganów, poczułam zapach smalcu i świeżo upieczonego chlebka i nie wytrzymałam. Zjadłam pajde chleba z smalcem i megakwaśnym ogórkiem. Ale, na pewno, zrzuciłam go równie szybko, bo mój synek zaczął płakać i musieliśmy szybko wracać do domku. Czyli najpierw spacerowaliśmy przez prawie 3 godz, a potem prawie 20 minut biegłam.
W niedzielę, oprócz megazakwasów, zaprosiła nas do siebie teściowa. Wydarzenie tygodnia, więc poszliśmy, bo nie wiedzieliśmy co tym razem chce, zwłaszcza po ostatnich swoich humorach. A ona zamówiła pizze na kolacje. POLEGŁAM, zjadłam aż 3 kawałki. Ten ostatni z czystego łakomstwa, którego bardzo bardzo żałuję. 

Mam nadzieję, że w tym tygodniu więcej takich ekscesów się nie zdarzy.

a propo diety, dziwne wydawało mi się to, że w tamtym tygodniu zeszłam już do 1100kalori a w tym tygodniu z powrotem wróciłam do 1200. Ciekawe czemu? Może dlatego, że za duży spadek wagi miałam?
Zobaczymy.

3 września 2010 , Skomentuj

Hej!
Dzis obowiazkowy dzien ważenia. Po półtora tygodnia mam 3,3 na minusie i jestem mega szczęśliwa. Ciekawe ile będzie w poniedziałek, czyli po pełnych 2 tygodniach diety.
Wynik może być leciutko zafałszowany, bo dostałam okres, co oznacza, że czuję się  straszcie ciężka:(

W między czasie zgrzeszyłam...
Raz przyszli znajomi więc zamiast  2 ostatnich posiłków zjadłam z nimi kolacje (więc się wyrównało) a potem zjadłam 1tofifi. Wczoraj mąż znów mnie kusił, aż skusił. Przyniósł wieczorem wafelka, ot tak sobie położył na stole, mówiąc że specjalnie nie jadł, żeby było dla mnie. A ja, z przyzwyczajenia, zjadłam... Miała na drugi dzień ogromne wyrzuty sumienia...
Mam nadzieje, ze to sie wiecej nie powtórzy. Dziś w nagrode za spadek wagi, zjem 2 tofifi, bo mnie kuszą i kuszą:)

Jutro kolejny raz przyjdzie dietka. Tym razem wchodzę już w kolejny krok - regulację - ciekawe jakie zmiany przyniesie to w mojej diecie. Obecnie mam 1200 kalorii i wcale nie czuję się głodna.

30 sierpnia 2010 , Skomentuj

WITAJCIE!
Tak, jak obiecała, po równym tygodniu stosowania diety zważyłam się. Ponieważ nie miałąm czasu, wyjęłam wagę z kartonu i od razu, w pokoju zważyłam się i już chciałam dalej biec...
Jakież było moje zdziwienie, kiedy a wadze zobaczyłam 75,8, czyli więcej niż ważyłam przed tygodniem. Ostatecznie przeniosłam wagę do kuchni, na wybraną kafelkę, na której miałam dokonywać pomiarów, i cóż??? I okazało się, że mam 73,4!!!!! Na każdej innej kafelce też!
Reasumując, przedziwna wagoprzesteń:) Już zawsze będę się ważyć tylko i wyłącznie w kuchni, w moim miejscu!

Jejq, cieszę się bardzo, bo to oznacza, że po 7 dniach diety schudłam 2,2!!!

A z tych złych wieści, to wczorejsze przyjęcie urodzinowe męża nie odbyło się, bo teściowa miała focha i na 10 minut przed przyjściem nie odwołała!!! Ale żeby nie robić mu przykrości, zjadłam z nim kawalek tortu. W zamian za to, nie zjadłam ani kolacji ani posiłku pokolacyjnego.

A od dziś 5 posiłków - ciekawe która opcja okaże się być lepsza.

29 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

Wczoraj mój zaobrączkowany miał urodziny. Kusiłam i kusiłam się na tego torta, ale dzięki temu, że wrócił  z pracy bardzo późno, to nie zjadłam, z resztą on sam zjadł wychodząc spod prysznica i idąc spać.
Dziś dobrze wiem, że mimo najszczerszych chęci ulegne, bo przychodzi teściowa i małą kolacyjkę zrobić muszę.
Postaram się zjeść jak najmniej.
Z czystej ciekawości zważyłam się dzisiaj i zważę się jutro.
Dzisiaj kolejny spadek - równe 74!!!

28 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

Dzis dostałam plan diety na drugi już tydzien.
W pierwszym kalorycznosc 1600-1500 teraz 1200 i nagle w czwartek 1300. Dziwne. No ale ja się nie znam:)
Kilka dań zmieniłam, ale tym razem dużo mniej niż ostatnio.
Ciekawe jak się będzie jadło coraz mniejsze posiłki.
Na początku było ciężko bo chodziłąm głodna, teraz pod koniec 1 tygodnia stwierdzam, że głód już mi nie towarzyszy. Na szczęście.

27 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

hura hura hura!
Dzisiaj miałam pierwsze ważenie - 1,4kg mniej, po...4 dniach stosowania SD.
Dziwnie mam ustawione to ważenie, to ale trudno, niech tak zostanie. zważe się też w poniedziałek rano, tak aby wiedzieć dokładnie ile kg ubyło mi po całym tygodniu stosowania diety.

26 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

dziś mam zły dzień...
J. ma urodziny, a tu się okazuje, że ani siostry nie będzie a rodzice zaczynają strzelać fochy i też ich nie będzie.
Z jednej strony to rewelacja, bo będzie tylko Z.A. więc nie będzie mi trudno diety przestrzegać.
Ale to mnie jakoś tak zdołowało.
A najgorsze za co siebie dzisiaj nie lubie to to, że zjadłam pączka. Z łakomstwa, bo kupiłam J., bo świeżutkie i w super promocji. Wcale bym ich nie zjadła, gdybym ich nie dotknęła i nie spr, że są takie puszyste, tak jak lubie.
Zła, zła, zła.
Obiecałam sobie, że jak wytrzymam tydzień na diecie to zjem kostke czekolady a tu klops:(

25 sierpnia 2010 , Skomentuj

Tak jak w tytule. Mineły już 2 dni bez czekolady, a ja nadal żyje. Oznacza to, że jednak można? Wiedziałam, że bez fastfoodów będzie mi łatwiej, ale bez czekolady?

Już 2 dni na diecie. Posiłki są w miarę ok. Smaczne, ilościowo odpowiednie. Oczywiście ja gdybym sama sobie zrobiął dietę, to pewnie miałabym większe porcje, ale okazuje się, że niepotrzebnie.
Nigdy nie sądziłam, że te "brednie" które piszą w różnych kolorowych magazynach są prawdą.
Piję dużo znienawidzonej przeze mnie wody (pomóżcie znaleźć jakiś zamiennik, bo zwariuję!). Posiłki jem spokojnie, powoli, co czasami jest trudne, kiedy Bąbel chce się bawić, a ja zajęta jestem jedzeniem:)

Tylko samopoczucie jest do d... Nie wiem tylko, czy to wina diety, braku czekolady, czy pogody. Na 90% to ostatnie, bo zrobiło się szaro, buro i ponuro, a moja migrenowa główka niestety jest bardzo podatna:(

23 sierpnia 2010 , Komentarze (2)

No i stało się... Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie mogę się odchudzać:( :)
Z.A. nigdy nam jedzenia do domu nie dawała, może dwa-trzy razy w przeciągu ostatnich dwóch lat. A tu niespodzianka.J. przywiózł od niej 2 niemieckie czekolady i kurczaka w galarecie. MNIAM MNIAM.
U L E G Ł A M ponownie
W nocy zjadłam kawałeczek galarety i 2 kostki czekolady.
Na swoje usprawiedliwienie nie mam nic. No może poza tym, że dawno tego nie jadłam:)

Za to dziś od rana trzymam fason!
Zjadłam to co wskazane w diecie, z małymi wwymuszonymi zmianami.
Zamiast żytniego pełnoziarnistego - żytni zwykły (bo w PIEKARNI nie mieli), zabrakło masła no i papryki nie przełknę - zamiast tego mały pomidorek.

Aż mnie korciło, żeby doprawić to czekoladką, ale narazie wytrzymałam. 
Nie śpie od 4.55 i jeszcze nie uległam...ehh

22 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

No cóż, P O L E G Ł A M.
Troszkę przez męża, ale w dużej mierze przez siebie:(
Dietę dostałam dopiero w sobotę, którą spędziłam z dala od sklepów i cywilizaji, więc nie mogłam kupić produktów. Jak wróciłąm do domu - wszystko pozamykane. Dzisiaj od rana powrót na działkę, aż do wieczora. Pewnie nawet jak bym miała, to i tak na niewiele by się zdało, bo i tak cały dzień na kanapakch.

JUTRO kolejny początek...