Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Waga mnie ciągnie do ziemi, a ja mam tyle planów... Kocham chodzenie po górach i wszelaki sport - siatkówkę, biegi, rower i żeglarstwo. Chcę korzystać z życia, a waga mi przeszkadza. Więc czas ją zmniejszyć i ... witajcie nowe wyzwania !!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19830
Komentarzy: 148
Założony: 12 listopada 2010
Ostatni wpis: 22 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
bozek10

kobieta, 55 lat, Gdynia

173 cm, 94.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: poczuć się lekko na wakacje

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 czerwca 2014 , Komentarze (6)

Rachunek sumienia:

1. Morale spada, nie mam postępu więc i satysfakcji ze spadków, choćby maleńkich. Jedyne co mnie cieszy to że waga nie rośnie z powrotem.

2. Dieta do kitu, w ogóle się jej nie trzymam. Jem co popadnie jak mnie głód najdzie, to jest mój BŁAD. muszę to naprawić i szykować sobie posiłki z wyprzedzeniem.

3. Ruch - tutaj jest najlepiej, to mój atut i powinnam to wykorzystać. treningi kilka razy w tygodniu i dlatego jeszcze się mieszczę w drzwiach.

Postanowienie na najbliższe dni:

- wytrzymać 7 dni bez słodyczy

- jeść regularnie

- pić regularnie i więcej

- spać więcej

16 maja 2014 , Komentarze (1)

Właściwie to sukcesy w odchudzaniu mi się skończyły, aktualnie i od miesiąca walczę z ciągiem słodyczowym. Aż mi się pisać nic nie chciało, bo cały mój wysiłek fizyczny, całe to bieganie było na próżno. A może nie, bo inaczej to bym już setkę osiągnęła. 

Ale w końcu się zmobilizowałam i idę dalej. Odstawiłam słodycze precz i znowu widzę że się da bez nich żyć...

Chciałabym za tydzień móc napisać coś dobrego, że waga w dół. Musi się udać!!!

9 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Statystyki marcowe wg Endomondo.

To dzięki ruchowi zrzuciłam w marcu parę kilo.

TO NAPRAWDĘ DZIAŁA !!

5 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Jakoś kulawo z tą dietą, zapał gaśnie i zdarzają mi się wpadki. Jednak powolutku ale waga spada. Na szczęście zdrowie mi dopisuje i mogę ćwiczyć i biegać. Przy poprzedniej próbie schudnięcia - tego mi zabrakło, przez kontuzję kolana byłam uziemiona na pół roku. A bez wysiłku fizycznego efekty były mizerne i odpuściłam. Zamiast spadku - wielkie jojo.

Dzisiaj odbyłam bieg z cyklu "Kaszuby Biegają" - dla uczczenia pamięci ofiar rozstrzelań hitlerowskich w 1939. Dopiero jak się zapisałam, to się wczytałam w historię tego miejsca - Piaśnica koło Wejherowa. Były tam masowe mordy inteligencji z Gdańska i Gdyni a także osób psychicznie chorych ze szpitali. Myślałam o tym w czasie biegu, jakie to były straszne czasy...

10 km po lesie, trochę górek też było - dało mi to do wiwatu. Na ostatnich kilometrach to był raczej marszobieg niż bieg, ale najważniejsze że się zmieściłam w limicie czasu. Endorfinki się wydzieliły, więc było super!

23 marca 2014 , Komentarze (3)

Było - minęło... najpierw Imieniny, potem urodziny itp. 

Totalnie mi to rozbiło organizację posiłków. Dużo pokus, siedzenie przy stole i przy winku. 

Na moje szczęście waga nie ruszyłam w górę :), jakoś ją przekonałam wysiłkami sportowymi i dużą ilością płynów. 

Moje postanowienia na ten czas były następujące:

- bez słodyczy - totalna klapa, to wręcz był okres "codziennie coś słodkiego". Żal...
- dużo warzyw każdego dnia - udało się, warto przy tym trwać - WAŻNE

- dużo płynów każdego dnia - udało się, herbatka z korzeniami to skuteczny sposób aby pozbyć się głodu wieczorami

- dużo ruchu - udało się, sposób nie tylko skuteczny przy walce z kilogramami ale przyjemny (satysfakcja i hormony szczęścia)

14 marca 2014 , Komentarze (3)

Już nigdy nie zaproszę dziewiątki z powrotem! Zaklinam rzeczywistość i tak się stanie! Ostatnio nie byłam rzetelna z dietą, zdarzały się małe wpadki. Mimo tego waga ciutkę w dół i wreszcie spadła poniżej 90 kg. Dzisiaj 89,8:)

Dużo ruchu, biegam, ćwiczę w klubie, pływam - codziennie coś. Jem normalnie, czasem więcej, czasem mniej. Wcale nie czuję że się odchudzam, i to jest piękne. Powolutku do celu!

8 marca 2014 , Komentarze (7)

Właściwie to nie mam czym się chwalić. Minął tydzień - taki sobie. Niespecjalnie mi się udało trzymać reżim, miałam dwie wpadki i aktywność trochę nie taką jak bym chciała...Waga mimo to ciutkę spadła więc nie będę tego roztrząsać dłużej.
Co było to było, przede mną kolejny tydzień, aktywny i dobry.
Mam plan:
1. Będę się pilnować i przygotowywać posiłki z wyprzedzeniem, żeby nie popadać w wilczy głód.
2. Codziennie zrobię dla siebie coś dobrego, co mi da nagrodę za poniesiony wysiłek
3. Będę się wysypiać bo wtedy lepszy humor
4. Będę piła więcej wody, przygotuję sobie butelkę podręczną.

1 marca 2014 , Komentarze (12)

No i skończył się luty...
Moje rezultaty nie powalają, ale w sumie jest nieźle. Przez 6 tygodni zgubiłam ok. 6 kg. Pewnie na początku to była woda ale po ciuchach widzę że mam luz tu i ówdzie...
Dieta
Najważniejsze, że nie jestem na diecie, tylko zmieniłam moje podejście do jedzenia. Staram się pilnować ilości i różnorodności posiłków, jem dużo warzyw, ograniczyłam pieczywo i nie jem słodyczy. Oczywiście, zdarzają się wyjątki od tych reguł, ale staram się :)
Ruch
To moja mocna strona, staram się mieć trochę ruchu codziennie. Poprzedni etap rozbiegania jesienią skończył się kontuzją stopy, bo biegałam codziennie. Tym razem zaczęłam od biegania co drugi dzień, ale to trochę za mało. Mam karnet do klubu więc w pozostałe dni chodzę na różne zajęcia - spinning (lubię), pilates (średnio ale jest potrzebny), sztangi
(super ćwiczenia na różne partie mięśni) i zumbę (lubię ale jest straszny tłok). Teraz czulę się dobrze, bo samo bieganie trochę obciąża kręgosłup.
Humor
Mam radochę gdy na wadze spadek, po treningach też jestem szczęśliwa więc humor dopisuje jak najbardziej :) Poza tym łatwiej mi dobrać ciuszki ...

23 lutego 2014 , Komentarze (7)

Uff, już po weekendzie. Z jednej strony mógłby trwać ciągle, tyle przyjemności można mieć bo pogoda boska. Z drugiej strony siedzenie w domu sprzyja podjadaniu. Dzisiaj miałam kryzys około 13-tej. Zjadłabym konia z kopytami. Poprzestałam na sporej gruszce i 4 orzeszkach. Nasypałam sobie pół filiżanki ale po tych kilku uznałam że dosyć. SUKCES. Obiadek o 15 tej przepisowy, do kawki poobiedniej miałam tylko mleko i 1 daktyla. I wystarczyło! HURA!
Sportowo genialnie, jak tak dalej pójdzie to zostanę długodystansowcem. Rano kijki z koleżanką w przyzwoitym tempie ok. 12 km. Do tego słońce i ploteczki. Było fajnie i z korzyścią dla formy. Wieczorem już solo - przebieżka zwykłą trasą ok. 7 km.
Było dużo tlenu w powietrzu i biegło się lekko. Oczywiście dla mnie lekko, bo odgłos biegania był jak od STADA SŁONI. Ja nie wiem dlaczego faceci umieją biegać cichutko, a babeczki nie. Ale ja to w ogóle jestem poza konkurencją. Pewnie jakbym miała takie BMI jak ci chudzielce to też by było ciszej....

22 lutego 2014 , Komentarze (6)

Właśnie wróciłam wybiegana. Poranne słoneczko bardzo było zachęcające. Włączyłam muzyczkę i hajda. Troszkę za ciepło się ubrałam i łatwo nie było. Tempo niezłe, sporo biegaczy na trasie. Po powrocie szybki prysznic i oglądam biegi narciarskie na 30 km. Niestety Justyna nie wytrzymała a pozostałe Polki daleko z tyłu. Ale fajnie że mogły wystartować w olimpiadzie, to przecież prestiż dla nich i motywacja.

Posiłki:
 
7:30 owsianka
11:00 łosoś pieczony i jabłko
14:00 2 kromki razowca z serem smażonym,
18:00 surówka z kapusty kiszonej
19:30 2 łyżki sałatki warzywnej

5 miłych rzeczy jakie się zdarzyły:
1. piękne słoneczko na dworze
2. bieganie na świeżym powietrzu
3. chłopaki jednak posprzątali dom
4. ogarnęłam gotowanie na jutro, będę miała więcej wolnego
5. brązowy medal panczenistów na olimpiadzie