Mój poziom energii poszybował mocno w dół. Nie mam siły na nic, jestem strasznie rozleniwiona, mimo, że mam mnóstwo do zrobienia to nie mogę się kompletnie za to zabrać. A potem będzie nadrabianie wszystkiego na ostatnią chwilę. Jeszcze ta pogoda taka deszczowa. Normalnie by mi to nie przeszkadzało, ale mocno to odczuwam w swoim ciągłym rozespaniu. A to wszystko chyba jest spotęgowane czasem przedokresowym, bo emocjonalnie też jestem rozbita. Ponarzekałam, trochę mi lepiej, teraz może pójdę zabrać się za coś bardziej konstruktywnego. Może jednak coś mi dzisiaj wyjdzie :)