zakwasy
Dzisiaj ledwo chodzę. Mam straszne zakwasy, a szczególnie na tyłku. Coś mnie podkusiło i poszłam wczoraj o 20.00 na nowe zajęcia o nazwie Cross fit, a dzisiaj cierpię. To dziwne, bo ćwiczę systematycznie. W roku szkolnym chodzę na aerobic a na wakacjach 3 razy w tygodniu chodziłam na siłownię.
Zajęcia podobają mi się choć tempo jest dość szybkie. Zobaczymy ile wytrwam. Jak zacznie się aerobic, to chyba na niego wrócę dlatego, że trwa 1,5 h.
Mam nadzieję, że ten wysiłek się opłaci i w piątek zobaczę na wadze mniej niż 62.
Znowu do pracy
Czytam Wasze wpisy systematycznie, choć samej nie chce mi się pisać. Nie mam chyba natchnienia.
Ubolewam dzisiaj nad rozpoczęciem roku szkolnego. Pierwszy raz w życiu nie chce mi się wrócić do pracy. Zawsze pod koniec wakacji już mnie nosiło, chciałam się spotkać ze znajomymi, coś zrobić, a teraz nic. Mam nadzieję, że nie mam do czynienia z wypaleniem zawodowym. Żeby ktoś mnie źle nie zrozumiał. Lubię uczyć, tylko nienawidzę tej całej biurokracji, a z roku na rok jej przybywa.
No dobra teraz to co tu najważniejsze. Staram się trzymać diety (w niedzielę zjadłam kawałek ciasta, ale w weekend sobie na to pozwalam) i systematycznie ćwiczę. W zeszłym tygodniu byłam 3 razy na siłowni, dzisiaj też, a jutro idę na nowe zajęcia. Zauważyłam, że mój pobyt na siłowni stale się wydłuża, bo celowo więcej czasu spędzam na orbim czy bieżni.
minimalny spadek
Zmieniłam dzisiaj swój pasek. Nie jest to o czym marzyłam, bo zaledwie 1 kg w ciągu 2 tygodni, ale zawsze coś. Bardzo chciałabym zobaczyć w przyszłym tygodniu początek 61,...
ostatnie dni wolnego
Zostały jeszcze dwa dni wakacji więc chce je maksymalnie wykorzystać. Dlatego sprzątam, prasuje, biegam po lekarzach. Jeszcze na piątek umówiłam się z psem do weterynarza na usuwanie zębów. Przy tym wszystkim nie zapominam o ćwiczeniach. Dzisiaj była godzina siłowni, choć myślałam, że nie pójdę ze względu na @. Nie mogę doczekać się ważenia w piątek. TAK CHCIAŁABYM, ABY WAGA CHOĆ TROCHĘ SPADŁA.
zwariowany dzień
Chyba faktycznie wakacje się kończą. Czuć to po temperaturze i po tempie pracy. Dzisiaj dzień był zwariowany. Miałam masę rzeczy do wykonania lub załatwienia i jestem z siebie zadowolona, bo podołałam wszystkiemu, a nawet zrobiłam coś dodatkowego. Nie zabrakło oczywiście czasu na siłownię.
Strasznie chciałabym się zważyć pod koniec tygodnia, ale chyba nie będę mogła.(@)
brak snu
Dzisiaj prawie nic nie sapałam. Moje dziewczyny mają wakacje i przez to siedzą po nocach. wybiły mnie ze snu chodzeniem po domu o 0.30 i jak się obudziła to zasnęłam dopiero po 3.00, a o 4.00 wstał mąż, bo jechał w delegację i po spaniu. Wstałam i zabrałam się za generalne porządki. Przynajmniej odwaliłam kawał roboty. Do sprzątania została mi jeszcze kuchnia, ale tam jest co robić. Nienawidzę czyszczenia tych zatłuszczonych powierzchni, a wszystkie reklamy cudownych środków zwyczajnie kłamią.
Po południu umówiłam się jeszcze ze szwagierką na rowek. Strasznie nie chciało mi się jechać, bo byłam zmęczona i niewyspana (aha jeszcze umyłam samochód). Córka mnie przekonała, że niedługo przyjdzie czas odstawić rower, więc pojechała. W godzinę zrobiłam ponad 18 km, czyli tempo mi się poprawiło.
ważenie
Rano, ledwie otworzyłam oczy i pobiegłam do łazienki żeby się zważyć a tam zaledwie 0,5 kg mniej. Co mam zrobić żeby ta cholerna waga zaczęła normalnie spadać? Nie zmieniam nawet paska, bo wystarczy, że zjem coś w weekend i znowu będzie to samo. Mama skończyła remont i zaprosiła mnie na niedzielę na ciasto. Trzeba będzie się BARDZO pilnować.
A teraz jem śniadanie i zmykam na siłownie.
upały
Te upały chyba mnie wykończą. Chciałam jeszcze przed 1 września gruntownie posprzątać dom, ale w takiej temperaturze to nie nie da. Ile razy wejdę na górę z akcesoriami do sprzątania, to zaraz schodzę, bo nie można tam wytrzymać z gorąca. Dobrze, że noce są teraz odrobinę chłodniejsze, bo przynajmniej można spokojnie spać.
Wiem, że niedługo pewnie zatęsknię za tym ciepłem, ale już taka człowieka natura, że trudno mu dogodzić.
Jutro stanę na wagę. Jestem strasznie ciekawa co zobaczę. Nie ważyłam się już chyba ze 2 tygodnie, a to u mnie nienormalne, bo niedawna potrafiłam się ważyć nawet dwa razy dziennie.
sporo ćwiczeń
Rano, jak co drugi dzień poszłam na siłownie. Ćwiczyłam już ok 45 min, gdy przyszła właścicielka siłowni i poprosiła abym z 2 koleżankami przetestowała nowe zajęcia. Oczywiście się zgodziłam. Te ćwiczenia to 8 stanowisk, na których ćwiczy się poszczególne partie mięśni a między nimi po 1 min biegu. Niby nic, ale w kość daje bardzo. Dwa okrążenia zajęły nam jakieś 40 min, więc wyszło mi trochę więcej niż planowałam. Oczywiście cieszę się i mam nadzieję, że wyjdzie mi to na zdrowie, a bardziej na figurę.
Dietę staram się trzymać, choć nie chce mi się liczyć kalorii. Jednak po takim długim odchudzaniu to człowiek już potrafi niektóre rzeczy oceniać na tzw. oko.
Mimo tego, że trzymam dietę, to powiem, że dzisiaj miałam jakieś zachcianki. Cały czas coś chodziło za mną, ale na szczęście nie uległam.
powrót do normalności
Dzisiaj, po dwutygodniowej przerwie (wczasy) wróciłam na siłownię. Oj było ciężko, z powodu przerwy ale również z powodu upału. Dobrze, że przynajmniej nie chce się jeść w taką pogodę.
Wieczorem musiałam jeszcze wykosić mój zapuszczony trawnik, co zajęło mi 2,5 godziny i teraz konam ze zmęczenia.