Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 36841
Komentarzy: 678
Założony: 13 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 15 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kizukoo

kobieta, 27 lat, Olsztyn

168 cm, 81.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

1. Znacie jakisz przepis na sałatkę BEZ POMIDORÓW (nienawidzę)???
2. Ile można jeść owoców na dzień?? Uwialbiam, ale może czasem przesadzam, a cukry niedobre na odchudzanie! :p

9 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Dzisiaj okej, ale zaczynam odczuwać brak rzeczy, które wcześniej jadłam codziennie. Na przykład bułki, jadłam ich duuuużo, a teraz na diecie, wiadomo - nie można! Ale trudno, nie poddajemy się! ;)
Menu:

7.00: 1,5szkl płatków kukurydzianych, 1szkl mleka, łyżeczka cukru, cynamon, pomarańcza = 400kcal
9.40: jabłko = 70kcal
13.20: jogurt = 130kcal
16.00: bułka żytnia z suszonymi pomidorami, bułka z kiełkami, 3 plasterki szynki, jabłko = 500kcal

Razem: 1100kcal

Po wczorajszym wfie mam taaakie zakwasy, wszystko mnie boli! Ale ta satysfakcja z wysiłku, mimo bólu - cudowna. :D 
Do jutra. :)

8 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Dzisiaj kolejny dzień, w którym mi się powodzi. Jestem mega zadowolona i dumna z siebie. :D
A tak wygląda moje menu:

7.00: jajecznica z 2 jaj na maśle z 4 plasterkami polędwicy i ketchupem, 2 marchewki = 350kcal
9.40: banan = 130kcal
13.30: jabłko = 70kcal
17.00: 1,5szkl płatków kukurydzianych, 1szkl mleka, cynamon, jabłko, pomarańcza, 3 marchewki = 500kcal

Razem: 1050kcal

Do tego jeszcze 3 lekcje w-fu, aghhh tak mi się nie chciało, a jednak jestem zadowolona. ;) Zrobiłam nowe, aktualne pomiary... ehee noo bywa! Ale naprawiamy, walczymy. ;)
Do jutra. ;)

7 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Witajcie! Na wstępie mówię: w końcu daję radę. W końcu czuję się silna i wierzę w mój sukces. Wiem, że to dopiero początek, ale dawno nie czułam tego, co czuję teraz, więc myślę pozytywnie. ;)
A moje dzisiejsze menu wyglądało tak:

7.00: 1,5szkl płatków kukurydzianych, 1szkl mleka, cynamon, łyżeczka cukru = 350kcal
9.40: pomarańcza = 80kcal
13.30: kawa z mlekiem i łyżeczką cukru = 70kcal
16.30: 2 bułki żytnie z suszonymi pomidorami (mniam!!), 4 plasterki polędwicy, pomarańcza = 450kcal

Razem: 950kcal

Ooooho nawet nie wiedziałam, że tylko tyle... Ale samo wyszło, nie chciałam aż tak! Dobra jutro troszeczkę więcej kcal, nie chcę tutaj mieć jakichś niespodzianek przez takie jedzenie. :P
A teraz zielona herbatka, trochę odpoczynku i lekcje. Do jutra! ;)

6 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

No to tak, dzisiaj było okej jak na pierwszy dzień. :) Nie czuję się słaba ani nic, jestem zdeterminowana jak 2 lata temu. :D

8.30: 2 małe grahamki, 4 plastry polędwicy, pomarańcza = 430kcal
11.30: pomarańcza, kawa z mlekiem i łyżeczką cukru = 120kcal
13.00: grahamka, 2 plastry polędwicy = 170kcal
16.30: 1,5szkl. płatków kukurydzianych, 1 szklanka mleka z cynamonem, łyżeczka cukru, pomarańcza = 400kcal
w międzyczasie kawa z mlekiem i łyżeczką cukru = 80kcal

Razem: 1200kcal

Trochę dużo pieczywa, bo nic!! nie było w domu, dopiero dzisiaj rodzice zrobili zakupy, a że od rana nie było mnie w domu... No ale nie jest źle moim zdaniem. :P Chyba wrócę do fotomenu... Zobaczy się jutro, narazie. :)

5 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Wracam. Tak wiem, widziałyście to wiele razy. Ale teraz czuję się bardzo silna, potrzebuję jedynie wsparcia. :)
Ostatni czas... Hm był okropny. Jadłam bez opamiętania. Nie miałam na nic ochoty, nie chciałam przebywać z ludźmi. Po prostu tak jakbym straciła wszelkie uczucia, nic mnie nie obchodziło. Za to jednak płakałam i to bardzo dużo. Jadłam, płakałam, jadłam, płakałam i tak cały czas. Zdarzało się, że wymiotowałam. Jednak z czasem strach mnie zatrzymał. I dobrze! Nie chcę czuć się wyrzutkiem, tak jak było do tej pory. Straciłam wszelkie nadzieje na sukces. Ale teraz naprawiam siebie, moją psychikę, spojrzenie na świat, a tymczasem poprawiam mój wygląd.
Co mi dało tę siłę i wiarę, że mogę to zrobić? Otóż, wiara! Każda modlitwa daje mi nadzieję i siłę. Wtedy czuję, że wszystko jest możliwe.

Jak to wszystko teraz wygląda? Przytyłam, dużo. Ważę teraz z 85kg. Grrr strasznie to wygląda. No cóż...

No więc wracam. Będę robiła dokładnie to samo, co dwa lata temu. Pobędę trochę z wami. :) Do napisania jutro :)

17 lutego 2014 , Komentarze (1)

Nie radzę sobie. Czuję, że mam problem. A nie mówiłam o nim nikomu od jakiegoś roku, zatrzymywałam to wszystko dla siebie i próbowałam walczyć z tym sama. Dlaczego nikomu nie mówiłam? Po pierwsze: nie chcę, żeby ktoś uznawał mnie jako jakiegoś psychola. Po drugie: to zawsze ja byłam ta najtwardsza, najwięcej się 'uśmiechałam' itp. Nie chcę pokazywać tej słabej strony. Ale ja tak nie mogę, co to za sens... Jak to człowiek może udawać. W domu ryczy po kątach, nie wie co ze sobą zrobić, a wśród ludzi potrafi tak udawać. Potrzebuję pomocy, dlatego przyznam się otwarcie tutaj, bo ludziom wokół mnie po prostu boję się przyznać. A więc... Mam częste kompulsy. 1 na dzień to minimum. Potrafię tyle zjeść... A dlaczego? Nie wiem. Mam wrażenie, że to uczyni mnie szczęśliwszą. Najlepiej czuję się gdy coś jem. Wypchany żołądek to dla mnie codzienna norma do spełnienia - wtedy czuję się zadowolona. W pewnym sensie. Bo z drugiej strony przychodzą wyrzuty sumienia. W ciągu ostatnich kilku miesięcy miałam różne stany. Bywało i tak, że bardzo płakałam bo nie mogłam sobie poradzić z samą sobą. Żądza jedzenia była silniejsza ode mnie. Ja czuję, że ja MUSZĘ jeść. Po prostu muszę. Bywało tak, że przeglądałam zdjęcia na tumblrze a najchętniej zatrzymywałam się na samookaleczaniu i anorektyczkach. Widziałam w tym to, co ja powinnam otrzymać. Za karę, za to jaka jestem i że nie umiem sobie poradzić z tym, co sama robię. Był taki moment, kiedy wbijałam sobie paznokcie w uda. Za karę. Był taki czas kiedy wymiotowałam. To znaczy zdarzyło się raz, bo potem strach jednak okazał się silniejszy. I wiecie co? Boję się. Ja nie chcę tak dłużej. Chcę być normalna. Pozbyć się tych czarnych myśli....

8 października 2013 , Komentarze (1)

No tak, jakoś. W weekend tak szalałam z jedzeniem, ale od wczoraj staram się jeść mniej i w ogóle zdrowiej. Nie mam czasu pisać codziennie, dzisiaj trochę znalazłam. A więc dzisiaj:
ś: jajecznica z 2 jaj na maśle z ketchupem i 3 pl. polędwicy + bułka otrębowa
o: zupka chińska (dziewczyny przyszły przed treningiem no i dałam się skusić :p)
k: bułka otrębowa, 4 pl. polędwicy, banan, 2 wafle ryżowe, 2 piętki od chleba :p
Dzisiaj tak krótko, nie mam głowy do wymyślenia czegokolwiek. Mam nadzieję, że się trzymacie. :) Do kiedyś. :)

2 października 2013 , Komentarze (2)

Ojej, szczerze nie radzę sobie. Tak, ja sobie nie radzę. Ta, którą ludzie uważali za ciągle uśmiechniętą, pełną sił i wiary w swoje możliwości. Nie potrafię. Mam kompulsy od kilku dni. Dziwne uczucie. Siedzisz i czujesz, że czegoś tak ci brakuje. Idziesz do kuchni. Bierzesz jedną rzecz. Stwierdzasz, że w sumie kolejna ci nie zaszkodzi. I tak ciągle, aż czujesz, że jest ci niedobrze z przejedzenia, czujesz się dwa razy większa. Myślisz, że jedzenie cię uszczęśliwi, a jest na odwrót. Czujesz się okropnie, bo raz czujesz się większa, a dwa, widzisz, że sobie nie radzisz i nie potrafisz walczyć z samą sobą.
Wracam, myślę, że na stałe. Czuję się sama, potrzebuję wsparcia. Nie mogę tak dłużej, bo to co robię, już nie skutkuje tylko w mojej samoocenie, ale też w moim ocenach z wfu, tzn. w mniejszej skuteczności wykonywania ćwiczeń. Wracam. Zaczynam jutro. Koniec z obżeraniem się. Koniec ze słabością. Koniec z przegrywaniem i czuciem się jak ofiara.

15 lipca 2013 , Komentarze (7)

Hejka!
Ciekawe czy mnie ktoś tu pamięta... No nic, trudno. Głupia jestem, że tak Was zostawiam, ale nie wiem jakoś tak dużo się dzieje ostatnio w moim życiu. No przepraszam.
Pierwsze pytanie: odchudzasz się? Szczerze? Nie. Już dawno przestałam. Doszłam do wniosku, że jestem młoda, nie mam zamiaru katować się dietami czy odmawiać sobie słodyczy itp... Po prostu biegam. Tyle.
Jeju nawet nie wiecie jaki mam humor, no coś cudownego. Miesiąc temu nie pomyślałabym, że sprawy nabiorą takiego obrotu. Powiem Wam, jestem szczęśliwa teraz, przez to jak jest, jaka jestem ja. Zmienił mi się pogląd na świat przez co umiem dostrzegać pozytywy mojego życia, które mimo tych wszystkich cholernych niepowodzeń jest naprawdę cudowne. Słuchajcie, róbcie to co uważacie za coś co sprawi, że będziecie szczęśliwe. Dla mnie diety, liczenie kalorii, odmawianie sobie tego i tamtego nie uśmiechało się, więc po prostu robię to co lubię - biegam. Życie jest zbyt cudowne i zbyt krótkie żeby robić coś czego nie lubimy.
Chyba to tyle, możliwe, że napiszę niedługo ;)