Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 172984 |
Komentarzy: | 430 |
Założony: | 22 stycznia 2011 |
Ostatni wpis: | 20 lipca 2014 |
kobieta, 40 lat, Wrocław
168 cm, 63.70 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Wczoraj wpisu nie było, gdyż skupiłby się on w dużej mierze na rewolucjach nie kuchennych, a żołądkowych. Pomyślałam więc, że lepiej odpuścić sobie fizjologiczne opisy funkcjonowania mojego ciała. Napiszę tylko, iż czasami dotarcie (ba, znalezienie) szaletu miejskiego może być największym marzeniem ;)
Dzisiaj jest już lepiej i w ramach nagrody za przetrwanie dnia poprzedniego kupiłam sobie sprzęt do trenowania mięśni brzucha. Po obiedzie (tłustym niestety) zamierzam go wypróbować. Wszak trza popracować nad tymi okolicami (i nie tylko tymi), bo wiosna tuż-tuż.
Po wczorajszym przeczyszczeniu waga zjechała w dół i jedną szóstkę zastąpiła piątka. Szkoda, że tą drugą, a nie pierwszą, ale nie będę narzekać. Jeszcze przyjdzie czas kiedy i ten cud się zdarzy ;)
Jadłospis:
Śniadanie (201 kcal): kawa bez cukru (500ml), chleb razowy żytni ze śliwką (2 kromki), serek naturalny 5 % tł. (30g), brokuł gotowany (150g)
II Śniadanie (195 kcal): banan (100g), jogurt naturalny 2% tł. (200g)
Obiad (564 kcal): placki ziemniaczane (200g), kefir 1,8% tł. (200g) - zdaję sobie sprawę, że był on cholernie kaloryczny...kochana rodzinka zawsze zadba by tłuszczu nie zabrakło.
Kolacja (209 kcal): serek wiejski 3 % tł. (150g), chleb razowy żytni ze śliwką (1 kromka), pomidor (175g)
Razem: 1169 kcal. Wczoraj troszkę mniej, czyli 1136 kcal.
Dziś kalorii nie liczę, bo jak policzę, to będzie przysłowiowy płacz i zgrzytanie zębów...Udzielam, więc sobie dyspensę na dzień dzisiejszy. Oczywiście, nie zamierzam pokryć tygodniowego zapotrzebowania, ale... ;)
[20.] BO NIE O TO TU CHODZI, BY SIĘ DZIŚ ZAGŁODZIĆ
Pierwszy raz, od chwili wejścia na drogę Wielkiej Diety, musiałam się nieźle nakombinować, aby dobić do (przynajmniej) 1100 kalorii
Jedyne na co mogę być zła to zjedzenie tak zwanych gotowców prosto z torebki. Staram się takich rzeczy unikać będąc w domu, ale...czasem to nie wychodzi. Zwłaszcza, kiedy mam popołudniowy dyżur...a tak swoją drogą okazało się, że mam wolne ? z macierzyńskiego wróciła dziewczyna, która przejmie za mnie wszystkie wtorki. Fajnie, no nie? Szkoda tylko, że dowiedziałam się o tym jakieś dwie godziny przed pójściem do pracy, ale mniejsza z tym i tak jestem zadowolona z wolnego dnia.
Dzisiejsze jedzonko:
Śniadanie (226 kcal): kawa bez cukru (500ml), chleb razowy żytni z soją (2 kromki), serek naturalny 5% tł. (30g), kiełki fasoli mung (25g), grejpfrut czerwony (125g), pomidor (100g)
II Śniadanie (200 kcal): mleko 0,5 % tł. (200g), papryka czerwona (125g), banan (100g)
Obiad (202 kcal): kasza z suszonymi pomidorami i ziołami, zupka Fit kapuściana
Podwieczorek (308 kcal): jabłko (175g), kefir kremowy 1,5% tł. (200g), śliwka suszona (25g), papryka czerwona (125g), marchewka (75g)
Kolacja (252 kcal): serek wiejski 3% tł. (100g), kiełki fasoli mung (25g), pomidor (100g), rukola (25g), gruszka (150g)
plus Orbit White co dało razem 1197 kalorii.
Moja waga łaskawie pokazała dwie szóstki (a rano to nawet 65,1 się wyświetliło)...i na co tu teraz narzekać?
Jadłospis dnia dzisiejszego:
Śniadanie (326 kalorii): kawa bez cukru (500ml), chleb razowy żytni z soją (2 kromki), papryka żółta (125g), parówka sojowa Classic (50g), mandarynka (75g), kiwi (50g)
II Śniadanie (266 kalorii): kefir kremowy 1,5 % tł. (200g), śliwki suszone (25g), banan (100g)
Obiad (265 kalorii): buraki z cebulą (150g), kotlet z piersi kurczaka smażony soute (25g), barszcz czerwony (200g)
Podwieczorek (94 kalorii): Jogobella Light wiśniowa (150g), Pepsi Maxx bez cukru (1000ml)
Kolacja (211 kalorii): serek wiejski 3% tł. (100g), pomidor (100g), rukola (10g), kiełki fasoli mung (25g), wafel ryżowy, jabłko (150g)
Razem: 1162 kcal
Pomimo zjedzenia trzech gałek lodów oraz wypiciu kawy z miętą w Blue City i innych grzeszków na koncie, które przytrafiły mi się (bez mojej winy ;P) w stolicy, waga ani drgnęła. Jak można się domyślać, w tej sytuacji, nie spowodowało to frustracji, a raczej wywołało uśmiech na mej kociej twarzy. Oczywiście, postanowiłam poprawę i wróciłam do limitowanego jedzonka... wszak efekt jojo jest zbyt dobrze znany i uwielbia odwiedzać te, które pozbyły się z domu swego nadmiaru tłuszczu. Ja natomiast jestem mało gościnna i pana JoJo nie zamierzam zaprosić. Niech spada i nie wraca...wystarcza, że widzę jak przechadza się tuż pod moim oknami...pieprzony uparciuch.
Wracając do rzeczywistości odkryłam, że najwyższy czas wymienić, poza odzieżą wierzchnią, bieliznę, bo jakoś tak dziwnie zwisać zaczyna i ani trochę sexy to nie wygląda... skoro taka myśl przebiegła po neuronach od razu zaczęłam realizacje planu. Wymiana trwa ;)
A oto co dzisiaj pochłonęłam:
Śniadanie (416 kalorii): kawa bez cukru (500ml), chleb razowy żytni z soją (2 kromki), parówki sojowe Classic (100g), pomidor (125g), gruszka (150g)
II Śniadanie (70 kalorii): mleko Kościan 0,5 % tł. (200g)
Obiad (385 kalorii): buraki z cebulą (150g), kotlet z piersi kurczaka smażony soute (75g), barszcz (200g)
Podwieczorek (112 kalorii): kawa bez cukru (500ml), marchewka (75g), rzodkiewka (75g), mleko 0,5 % tł. (200g)
Kolacja (219 kalorii): serek wiejski 3 % tł. (100g), wafel ryżowy, rukola (10g), pomidor (125g), jabłko (175g)
Po podliczeniu okazało się, że (nieznacznie) przekroczyłam swój dobowy limit kalorii, czyli pochłonęłam, aż...1202 kalorie.