Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zlotowlosa87

kobieta, 37 lat, Pruszków

165 cm, 96.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zobaczyć "6" z przodu:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 maja 2011 , Komentarze (1)

Jasne że możliwe!!! Właśnie tyle ubyło ale już nie będę przesuwała kreski o te 10 dag - zaczekam do kolejnego ważenia.

Chwilkę mnie tu nie było - ciągle coś się dzieje, taka zabiegana jestem, tyle zmian.

Po kolei:)

1. Waga w dół

Jak samy tytuł mówi 5 kilogramków do przodu a w zasadzie to do tyłu:) Całkiem dobrze mi idzie. Czuję, że już skurczył mi się trochę żołądek bo dość mało jem i nie jestem głodna Jupi Jupi Je Je:) Śniadanie jem między 7 a 7:30. W pracy na drugie nie mam zupełnie czasu. Jak wpadam w wir to i głodu na szczęście nie czuję. Obiad ok 12 - zdarza się, że idę na niego bo wiem, że muszę nie będąc wcale głodną:) Jak wracam do domu to jest ok 17 więc jakaś szybka kolacyjka i po 17 już nic. Da się przeżyć:)

2. Rowerek

W tym tygodniu niestety tylko raz:( Przyanaję się bez bicia ale postaram się poprawić.

3. Basen

Wykupiłam sobie karnecik na basen. W tym tygodniu byłam pierwszy raz na aqua. Było super tylko stwierdzam jedno - to małe słoniątko (czyli ja) ma całkiem niezłą kondycję. Szczerze powiedziawszy to się niebardzo namachałam i nie zmęczyłam...

4. Komunia

W niedzielę komunia kuzyneczki Aneczki:) Ze dwa miesiące temu kupiłam sobie śliczną sukieneczkę czarną w różowe rózyczki. Była dobra ale taka jakby delikatnie opięta. Dziś zrobiłam mały eksperymencik i przymierzyłam ją znów. Zdecydowanie lepiej już leży:)

5. Krew

Najważniejszy element. Będąc dzieckiem potrzebowałam transfuzji. Dlatego dziś (jak i kilkuktortnie wcześniej) poszłam oddać trochę tego jakże cennego daru. Ale kurczę pieczone....dali mi osiem czekolad:P HE HE HE Jedną oddałam koleżance, trzy oddam dla taty a trzy ddla mamy::) 1+3+3=7 Zastanawiacie się co zrobiłam z jeszcze jedną?:P Schomikowałam ją hi hi hi  Odłożyłam ją sobie jako nagrodę. Wkoncu przez ostatnie dwa tygodnie nic słodkiego nie jadłam. Nagrodę skonsumuję (oczywiście nie w całości na raz) kiedy na przodzie mojej wagi pojawi się 8X.

Póki co czuję się już piękniejsza:P Lżejsza:) Pewniejsza siebie:)

Pozdrawiam gorąco wszystkie pulpeciątka i trzymam za NAS kciuki:)

 

13 maja 2011 , Skomentuj

Buuuuuuuuuuu, dziś mam jakiegoś doła:( takie totalne tąpnięcie:(

w pracy niby wszystko ok, ale jakoś tak cały dzień chodziłam rozdrażniona, a do tego wkurzała mnie plama na bluzce, której nie zauważyłam i już czułam się jak brudas:(

Na śniadanko zjadłam sałatkę z tuńczyka, na obiad filecika dorbiowego z marchewką z groszkiem i nie wiem od czego ale mam taką kolkę, że już ani stać, ani siedzieć ani leżeć nie mogę:( co zrobić żeby przestało boleć?:( boli mnie tak po prawej stronie jakby tuż nad biodrem:(

12 maja 2011 , Skomentuj

Postanowiłam znów rozpisać sobie swoją dietkę na fewne fazy. Zamiast mysleć, że to jeszcze prawie 30 kg to może to być po kilka kilogramów:)

I oto tak przedstawia się moja drabinka etapowa z któej usilnie próbuję zejść (każdy etap - tzn. waga wyznaczona coś oznacza:P jak się domyślacie jakieś poprzednie odchudzania i powroty):

Etap I - uzyskać 97,8 kg

Etap II - uzyskać 95,2 kg

Etap III - uzyskać 92 kg

Etap IV - uzyskać 88 kg

Etap V - uzyskać 84 kg

Etap VI - uzyskać 80 kg

Etap VII - uzyskać 75 kg

Etap VIII - uzyskać 70 kg

Etap IX - utrzymać wagę a może pokusić się o jeszcze mniej?:) pożyjemy zobaczymy.

pierwszy etap mojego dochudzanka możemy odchaczyć bo waga spadła poniżej 97, 8 kg:) z niecierpliwością czekam na więcej.

P.S. - oduczyłam się jeść normalnie:) wiem, że w diecie nie chodzi o to żeby się głodzić i nic nie jeść ale przecież nikt nie powiedział, że jak człowiek niegłodny to i tak musi coś zjeść:P

10 maja 2011 , Skomentuj

Moja biedna puuuuuuuuupa - dziś przepedłowałam ok 40 kilometrów:) pikny wyniczek

Kirczę, jakby tak człowiek nie pracował, nie uczył się to normalnie pół dnia można brykać rowerkiem. No ale niestety, zostają tylko wieczory, które też często poświęcić trzeba na naukę

Ale dziś z okna w pracy było widać "cudny" pożareczek - pracuję jakieś 25-30 km od miejsca pożaru, a widać było takie kłęby dymu jakby paliłsię budynek gdzieś blisko.

Czas się przespać:)

Aaaaaaaaaaaaaaaaa zapomniałabym:) Motywacja wciąż jest;)  Spaaaaaaaaaaaać;)

9 maja 2011 , Skomentuj

Wekkend w szkole - szaleństwo:D

Dziś kolejne oficjalne ważenie - od środy - 3,6 kg!!!!

Jestem baaaaaaaaaaaaardzo zadowolona i o ile lżejsza:P hehe to tylko psychologiczne uczucie ale to co widzę na wadze podoba mnie się niesamowicie:)

Jutro do pracki rowerkiem śmignąć czas;) Będzie dobrze:)

6 maja 2011 , Komentarze (1)

Dietki dzień trzeci:)

Motywacja jakby nawet nieco wzrosła. Waga jest moim przekleństwem, co odwiedzam łazienkę to bym na nią wchodziła:D Szallllllona ona:) ale dopiero w poniedziałek będzie wpisany kolejny pomiar kilosików.

Tak sobie myślę i myślę i kurczę no taka lubiana kobiecinka jak ja musi wrescie zacząć wyglądać - bynajmniej nie jak pączek w masełku. Ahhhhh te fajne nogi;)

No i tym razem będę trwać, rwać włosy z głowy i trwać, przecież wiosna sprzyja:)

5 maja 2011 , Komentarze (2)

Od ostatniej próby, która okazała się kompletną porażką przybyło mi 5 kilogramów:( W ciągu dwóch miesięcy:( W rezultacie ważę już więcej niż od ostatniego startu - jednak trzy cyfry przed przecinkiem tokoszmar:(

Czas na poważnie wziąć się za siebie!!!

Pierwsze kroki już poczynione. Od wczoraj jestem na diecie.

Zakupiłam śliczny, fantastyczny biały rowerek.

Do tej pory do pracy jeździłam samochodem z koleżankami. Mam jakieś 12-13 kilometrów. Było chłodno więc się nie chciało myśleć o innym środku dowożącym.

Ale ale - przecież przyszła wiosna. Grupa wsparcia się utworzyła:) Jest nas trzy kobitki, które postawnowiły do pracy podróżować rowerkiem:) Byłyśmy już trzy razy i jest całkiem nieźle.

Wychodzi, że w ciągu dnia robimy jakieś 25 kilometrów - dwa razy dziennie po ok 40 minut jazdy rowerkiem:) Kondycję w sumie mam niekiepską wbrew temu co pokazuje moja szalona waga.

Zamierzamy zapisać się jeszcze na Aqua Aerobic dwa razy w tygodniu:) Powinno być całkiem dobrze:)

Plan na dzisiaj to: DO WAKACJI (DO 1 LIPCA) SCHUDNĄĆ 10 KG.

Moim zdaniem jest to dość realny wynik - bo to będzie 9 tygodni - czyli średnio kilogram na tydzień.

Wsparcia potrzebuję niczym gwiazdki z nieba - każdemu łatwo mówić - schudnij - gorzej motywować i wspierać w postanowieniu.

24 lutego 2011 , Skomentuj

Optymistycznie zbliżamy się do weekendu?;) Hmmmm, nic bardziej mylnego, Złociutka weekendzik spędzi na uczelni (między innymi z przemiłym panem "Z").

Płynie sobie drugi tydzień dietki, czuję, że skurczył mi się już żołądek bo praktycznie nie ma takich momentów abym odczuwała, że jestem głodna. Może to też to, że staram się pilnować stałych pór posiłków. Ale myślę jednak, że raczej to pierwsze, bo nie jestem w stanie zjeść np. całego jogurtu na drugie śniadanie. To mnie jednak nie martwi.

Martwi mnie nieco inna rzecz:( Mimo, że naprawdę mało jem, zdrowo przygotowywuję posiłki to czuję się jakby zbyt mocno najdzona, co sprawia, że mam takie niemiłe uczucie napompowanego brzuchacza... Mam nadzieję, że to minie oby szybko...

Póki co troszkę nie mogę doczekać się poniedziałku, czyli tygodniowego ważenia. Liczę na to, że chociaż jeden maleńki kilogramik uda mi się dorzucić, do skromnej jak narazie, puli "ubytków". Póki co, trwam nieprzerwanie i wciąż zmotywowana;)

P.S.

Za "uszczypliwe" uwagi serdecznie dziękuję:P

22 lutego 2011 , Skomentuj

Czytam niektóre wpisy i co drugiej panny to mi poprostu żal. Z czego wy się do jasnej Anielci chcecie odchudzać????????????? Przy wzroście 170 i wadze 60 kg?????????? Profanacja jak dla mnie:P Ja to owszem, mam się z czego odchudzać, ale dziewczyny OPAMIĘTAJCIE się!!!

Drugie szaleństwo, które obserwuję po wpisach, które sama przerobiłam - dieta Ducana. Jestem bardzo ciekawa czy któraś z was, która podejmuje tą dietę, poza przeczytaniem fajnej i zachęcającej książeczki pofatygowala się aby poszukać informacji o przyszłych skutkach stosowania tej diety. Każdy dietetyk, z którym rozmawiałam (mam kilka koleżanek na dietetyce) kategorycznie odradzał a nawet zakazywał stosowanie tej diety. Na początku wygląda to naprawdę fajnie. W ciągu niecałego miesiąca schudłam 8 kilo - dośc szybko, bez wysiłku i wogóle. Ale z tego co zgubiłam po zakończeniu diety (niby wszystko zgodnie ze wskazówkami z ksiązki) wróciło 6 mimo, że niepychałam się, nie żarłam na potęgę. Błagam i apeluję - poszukajcie sobie informacji na temat konsekwencji - to nie wygląda już tak różowo.

Wywnętrzyłam się i wyżaliłam:P Po wczorajszych kręgielkach hmmmm- generalnie było superowo:P Szkoda tylko, że njczęściej kiedy oddawałam rzut za kogoś kto akurat odszedł zbijałam wszystko a kiedy przychodziła moja kolejka leciały dwa:( w porywach do 5 buuuuu:(

Wczoraj znów nie zjadłam kolacji:( wcale nie jestem z siebie dumna, bo mimo, że głodna nie byłam wiem, że to źle jeśli chodzi o dietę. No ale jak wróciłam do domu po 21 to stwierdziłam, żę przecież to już daaaawno po 18 (godzina policyjna lodówki) i jeść nie należy.

Pomyślałam sobie, że powinnam zrobić sobie rozpiseczkę magicznych liczb:)

1 - 92 kg - czyli tyle ile schudłam po koszmarnej diecie Dukana:P - to będzie pierwszy etap odchudzanka - osiągnąć poprzednią wagę.

2 - 89 kg - waga wakacyjna 2010

3 - 84 kg - tyle ważylam sobie na weselu kuzynki - było źle ale w porównaniu z aktualną tragedią to będzie piękny wynik

4 - 79 kg - zobaczyć siódemkę na początku - moje marzenie. Nie pamiętam takiej daty niestety kiedy ważyłam tyle.

Kolejne cyferki to będą już pewnie tak po piątaczku sobie schodziły.

Gdyby wszystko poszło dobrze to:

92 kg - do zrzucenia jeszcze 3,2 kg - mam nadzieję, że dwa tygodnie i cel zostanie osiągnięty:)

89 kg - do do zrzucenia będzie kolejne 3 kilogramki - na kolejne trzy dałabym znów dwa tygodnie.

84kg - do zrzucenia sporo - 5 kg - daję 4 tygodnie

I kolejne 4 na 79 kg. Policzmy policzmy teraz szybciutko - dwa + dwa + trzy + cztery da nam razem jedenaście tygodni. Za jedeneaście tygodni będzie początek maja. Tak. Najpóźniej na początku maja z przodu zobaczę siódemeczkę - a mam nadzieję że zniknie wiekli niesmakowity brzuchalllo:P no i troszkę nóżeczki - bo są jak to pewien ktosik rzecze -caaaaaaałkiem zacne:D

 

21 lutego 2011 , Skomentuj

-2,6 kg w ciągu pierwszego tygodnia:) Jak dla mnie super wynik

Nie chodzę głodna, jem to co lubię - to jest to.

Wczorajszy dzionek:

przed śniadaniem szklanka wody z sokiem z połowy cytryny

śniadanie:

jajecznica z trzech jajek na suchej patelni + herbatka SlimFigura 20+

drugie śniadanie:

jogurt jagodowy

obiad:

3 szaszłyczki: pierś z kurczaka, cebulka, pieczarki, papryka, cukinia - wszystko zapiekane w piekarniku + herbatka 20+

Obiadek jadłam po 16 i póxniej wyszłam z domu. Wróciłam o 20 więc już nic nie jadłam ale i głodna przy tym jakoś nie byłam więc nic się nie stało:)

Motywacja po dzisiejszej łazienkowej eskapadzie z wagą - wciąż ogromna.

Jedynym jakimś mankamentem, który odczuwam jest fakt, że ciągle myślę o tym, że jestem na diecie. Zastanawiam się co zrobić na kolejny dzień do pracy, co zjeść po przyjściu do domu, ciągle liczę kilogramy, które mam do zgubienia, wyznaczam nowe daty osiągnięcia wymarzonej wagi, wymyślam nowe sposoby wspomagające itp. Trochę mnie to wkurza szczerze mówiąc:P Mam nadzieję, że to mi z czasem trochę przejdzie:)

No cóż, czas wracać do pracy:)