Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karolinka2703

kobieta, 32 lat, Warszawa

158 cm, 59.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 czerwca 2015 , Komentarze (13)

Cześć! :)

Obiecałam wpis wczoraj, ale niestety pochłonęła mnie nauka do biologii molekularnej. Miałam dziś egzamin, ale poszło mi średnio na jeża.. W środę kolejny egzamin, więc powinnam się uczyć, a nie siedzieć na Vitalii :)

Więc dziś krótko i na temat:

Menu:

Śniadanie: otręby żurawinowe z mlekiem i bananem 

przekąska: brzoskwinia 

obiad: makaron pełnoziarnisty + klopsiki z indyka + buraczki

kolacja: bezcukrowe placki jabłkowe z mąki pełnoziarnistej - wyszły ogromne, ale ja zjadłam 2 średnie - reszta na potem :) 

A to aktywność z wczoraj:

I dziś :)

+ 50 przysiadów :D

Niestety ucięło mi ponad 1 km, ale trudno :( GPS się wyłączył.

W tym miesiącu:

Przeszłam już: 64.5 km

Spaliłam: 2937 kcal

Zajęło mi to: 13 godzin i 13 minut :)

+

Jeździłam rowerem: 12.98 km

Spaliłam: 268 kcal

Zajęło mi to: 1 godzinę i 15 minut :)

Jutro planuję bieganie lub basen no i koniecznie spacer z psem, bo mi Korba nie wybaczy :)


20 czerwca 2015 , Komentarze (7)

Cześć :)

Długo mnie nie było, nawet nie chcę się tłumaczyć, bo nic mnie nie usprawiedliwia. Ale jestem znów! I chcę spróbować po raz kolejny. W końcu porażki oznaczają, że człowiek walczy :) U mnie znowu masa zmian. 

Ale wszystko po kolei. Wróciłam gdyż chcę trochę zrzucić. Staram się być cały czas aktywna, ale z Vitalią zawsze było mi raźniej jakoś :) 

Łatwiej mi będzie robić zdjecia swoich posiłków - wtedy (tak myślę) będę mogła się skontrolować :) Postaram się też jeść regularnie około 4 posiłki na dzień. I skończę z podjadaniem. No i dużo ruchu, wiem, że dużo chodzę, ale potrzebuję czegoś więcej :D Chodziłam raz w tygodniu na pilates, więc chociaz taki przymus był, że w każdy czwartek prawie 1,5 godziny ćwiczeń zaliczałam. Tu gdzie mieszkam, mam bardzo blisko na basen - muszę zacząć z niego korzystać ;) Od jutra wklejam wzorowe menu codziennie. A na dzień dzisiejszy wstawiam swoje zdjęcie i wymiary :)

wzrost: 158 cm

waga: 59,00 kg

talia: 63 cm

brzuch: 74 cm

biodra: 93 cm

udo: aż 57 cm!!

łydka: 35 cm

Chcę schudnąć tak do 52 kg. Zobaczymy ile mi to zajmie. 

A to moja dzisiejsza aktywność:

Dużo chodzę odkąd mam z kim :) Mój ukochany nie przepada za takimi maratonami spacerowymi, głównie dlatego, że wraca z pracy bardzo zmęczony i już nie ma ochoty się tak męczyć :) Dlatego mój kochany piesek jest super towarzyszem :D Przedstawiam Wam Korbę :) Adoptowana ze schroniska na Paluchu, od 3,5 miesiąca jest z nami :)

Trochę chaos ten mój wpis :D Ale jutro się melduję, mam nadzieję, że będę miała czym się pochwalić.

Buziaki ;*

17 lutego 2015 , Komentarze (4)

Hej!

Dawno się nie słyszeliśmy!

Ostatni mój wpis to miał być ten wielki powrót, już na stałe. Przede mną w założeniach był wielki sukces, oczywiście idealne ciało i myśli " no teraz to już na pewno się uda". No i jak to ze mną bywa im większe założenie tym większa klapa. Zamiast schudnąć tyłam dalej.. Nieregularny tryb życia, brak czasu na jedzenie sprawiło, że jadłam szybko, niezdrowo, albo wszystko na raz albo wcale. Efekt? Uwagi rodziny w stylu "oj chyba Ci się przytyło!" albo "no tak nie masz czasu teraz biegać to Ci się odłożyło!". Przykro mi było, no bo kogo by to nie zabolało? Sylwester był ostatnim dniem obżarstwa. Zaczęło się od niewinnego postanowienia noworocznego. Jak większość populacji ludzkiej stwierdziłam, że w tym roku schudnę w końcu do wymarzonej wagi. Nie pisałam na V. Po pierwsze nie było czasu, po drugie bałam się, że znowu wszystko spieprzę i postanowiłam, że odezwę się dopiero jak już będą pierwsze sukcesy. Razem z moim ukochanym 1 stycznia zmierzyliśmy się i stworzyliśmy tzw. tabelę grozy :D Te wymiary jakie osiągnęłam naprawdę wtedy mnie uderzyły. Dawno nie byłam tak rozpulchniona :D Trochę się podłamałam, żeby zaraz się zmotywować i ustalić dwie główne zasady:

1) zero czekolady, słodkości itp. (pochwalę się! od 1 stycznia nie jadłam słodyczy!)

2) żadnego podjadania (jem tylko główne posiłki, bez wcinania po drodze :D )

Chciałam Wam przytoczyć wymiary z 1 stycznia, ale niestety w trakcie pisania postu zagubiłam gdzieś tabelę grozy. Znajdę to wstawię (ale wierzcie mi, że nawet koszulki zaczęły być za ciasne, nie mówiąc już o spodniach!) Jedyne co pamiętam z niej dokładnie to to, że straciłam 13 cm łącznie z obwodów przez 1,5 miesiąca :) Może nie szałowo, ale na pewno zdrowo :)

Zmieniłam całkowicie nawyki żywieniowe. Żadnych panierek, tylko pełnoziarniste pieczywo, jak najmniej cukru, dużo wody, więcej warzyw i owoców, z dala od mocno przetworzonych rzeczy.

Teraz będzie czas na ruch! Bo dużo się znów u mnie pozmieniało! Zmieniłam mieszkanie na większe, a przede wszystkim tańsze, zwolniłam się z pracy (żeby poświęcić się nauce i pracy magisterskiej, znalazłam alternatywny sposób zarobków :)). Jestem w trakcie adopcji cudownej suni ze schroniska, więc będę miała towarzyszkę do biegania i spacerów.

Dzisiejsze menu:

śniadanie: dwie kromki pełnoziarnistego pieczywa ze śliwką kawałek białego sera

przekąska: banan

obiad: tortilla domowa z dużą ilością warzyw i piersią kurczaka/foto ;)


kolacja: w planach :)


Trzymajcie proszę kciuki, aby w końcu mi się udało! Mam dość porażek i poddawania się. Powrotów do punktu wyjścia i ciągłego przesuwania punktu powrotnego do wyższej wagi.

I trzymajcie kciuki za egzamin! Jutro poprawiam genetykę populacji. Na pierwszy termin nie dojechałam przez wypadek samochodowy. Na szczęście nic nikomu się poważnego nie stało, ale mój samochód nie nadaje się do jazdy. Co prawda wypadek nie z mojej winy, ale i samochód zniszczony i egzamin przepadł! :(

Trzymajcie się moje kochane! ;* Mam nadzieję, że Wy odnosicie sukcesy cały czas ! :)

Narzekanie nie spala kalorii!!

14 listopada 2014 , Komentarze (10)

Cześć,

Może jeszcze ktoś mnie tu pamięta. Wiele razy zaczynałam, przyszedł kolejny raz, Zniknęłam z Vitalii, czas, w którym mnie nie było był okresem ogromnych zmian w moim życiu. Zaczęłam studia II stopnia, wyprowadziłam się do innej miejscowości i zaczęłam pracę. Sporo się zmieniło, przez to zaniedbałam siebie, bo byłam w ciągłym pędzie. Przez to jadłam: 

a) szybko 

b) nieregularnie

c) byle co! :C

Mam wrażenie, że przytyłam i ostatnio powiedziałam sobie dość. Wszyscy mówili mi, że wyglądam strasznie - głównie ze względu na ogromne zmęczenie. Stwierdziłam, że tak być nie może. Spontanicznie poszłam do fryzjera i ścięłam włosy. Miały być tylko końcówki, ale skończyło się na 15 cm. Zadbałam o poprawę makijażu, paznokcie. Kupiłam kilka nowych ciuchów w sh, ale nie czuje się dobrze ze sobą. Mam wrażenie, że naprawdę jest mnie więcej. A poza tym nie mogę pozwolić, aby moja dieta wyglądała tak jak teraz. No i ćwiczenia! Muszę znaleźć na nie czas. Nie wiem kiedy.. Zmiany w pracy mam albo na 7.00 albo na 15.00, ale za to do 23.00. Dużo czasu spędzam też na uczelni. We wtorki spędzam 12 godzin w szkole, a jeszcze muszę dojeżdżać, bo i na uczelnie i do pracy mam dość daleko - na szczęście auto przychodzi mi z pomocą, bo to aż 20 km. Ale kto nie próbuje ten nic nie ma.

Zmierzyłam się:

biust: 86 cm

talia: 63 cm

brzuch: 74 cm

biodra: 94 cm

udo: 56 cm :((

łydka: 34 cm

Jak tak dalej pójdzie to obudzę się jak będe miałą 60 cm w udzie! Nie mogę do tego dopuścić. 

Wyznaczyłam sobie cele:

a) ogólnie zrzucić ok. 5kg ( nie mam wagi, ale tak na oko)

b) unieść pośladki

c) świetnie się czuć i wyglądać w spodniach

d) unormować posiłki i dietę, zdrowo i regularnie jeść.

A teraz wizualnie, jak wyglądam. Za 2 tygodnie wrzucę porównanie i zobaczymy co się ruszyło, a mam nadzieję, że ruszy..


Proszę przemilczeć moje gatki :D

Zrozumiałam też, że w całym tym zaganianiu i skupianiu się na pracy zatraciłam swoje pasje. Zrozumiałam, że dużo radości przynosi mi to bieganie, którego tak mi brak. 

Tak, więc ogłaszam operację CUD! C - czas U - unieść D - dupę!

Wdrażam ją natychmiast. Jeszcze dziś przed pracą mam zamiar poćwiczyć :) No i zdrowo zaczęłam dzień pyszną owsianką z bananami i cynamonem.

Trzymajcie się ciepło ;* 

Odezwę się jutro albo później :)

Trening na zgrabne nóżki! - KLIK ! Przyjemny ale daje wycisk, efekty widoczne, przynajmniej u mnie :) Czas do niego wrócić! fitandpassion.blogspot.com zapraszam

15 lipca 2014 , Komentarze (10)

Hej kochane :* 

Nie mam czasu na porządny wpis, więc melduję:

Była aktywna niedziela! 30 km na rowerze iiii..

był aktywniejszy poniedziałek! :D

3 x spacer z psem  my = ponad 2,5 godziny na dworze :)

+

5 km w 28 minut biegiem! Myślałam, że się rozpłynę! Nawet po 21 ciężko jest oddychać w taki żar! Uff.

Leżę, odpoczywam! Obiecuję dłuższy wpis jutro! Dzisiejsza dieta jak najbardziej OK!

Dobranoc wszystkim <3 Życzę aktywnego poniedziałku. Biegamy <3

10 lipca 2014 , Komentarze (18)

Hej!

A więc, kontynuuje mój poranny post. Nie było idealnie, ale jak na początek myślę, że nie jest tak źle. Niestety dzisiejszy dzień spędziłam "w biegu" i nie mogłam pozwolić sobie na normalny obiad, uważam to za największą porażkę dnia pierwszego :p Z resztą było już tylko lepiej ;)

No i mogę się pochwalić! Kroiłam dziś roladę śmietanową i nie zjadłam nawet małego kawałeczka. To znaczy, że motywacja wróciła i ma się dobrze ! :)

Moje fotomenu po raz pierwszy :) Zjadłam dziś za mało, ale się poprawię :)

śniadanie: muesli domowej roboty z suszonymi owocami i orzechami i nie tylko 

przekąska: małe jabłko

II śniadanie: 2 kanapki z pieczywem sojowym i serkiem + pomidor

namiastka obiadu? 2 kanapki (salami i żółty ser) - dałam bardziej kaloryczne rzeczy na kanapkę, bo wiedziałam, że nie zjem obiadu.

kolacja: bieluch  z borówkami :)

Aktywność: biegałam na 5 km ( wczoraj zresztą też! :)) + 2 godziny spaceru z psem

sexowna i jednocześnie piękna figura<3

Piękna! Chciałabym tak wyglądać! Piersi co prawda takich nie wyhoduje, ale brzuszek i górna część ud w zasiągu! :) Mam motywację, nie poddam się!

p.s postaram się dać jutro wpis, ale jadę do mojego S. na weekend. Zdam relację po weekendzie, ale będę się pilnować! Słowo :)

Dobranoc! ; )

10 lipca 2014 , Komentarze (16)

0.

Znowu od zera? Mam dość! Miałam ćwiczyć i ładnie jeść. Co prawda nie jadłam jakoś źle, w sumie to się pilnowałam, ale nie ćwiczyłam, bo? Bo byłam chora :| Ciągle mi coś staje na przeszkodzie. Ale chyba to wina leży we mnie, bo jestem za słaba, żeby wziąć dupsko w troki raz a konkretnie. No więc, miarka się przebrała. Doszłam do wniosku, że gdybym tak ćwiczyła jak to robiłam do tej pory wykluczając wszystkie przerwy jakie nastąpiły to bym była mega laską! 

Wczoraj myślałam, że wyjdę z siebie! Czy tylko ja tak mam, że puchnę jak baleron w upał? Czułam się jak szynka opasana sznurkiem t.j sukienką. I stwierdziłam, że tak dalej być nie może.

Moje postanowienie jest takie: ćwiczę i uczę się zdrowo odżywiać. Zgodnie z rozkładem B/T/W bym chciała. Wyliczyłam sobie gdzieś ile powinnam jeść. Ale kompletnie nie wiem jak to ugryźć, żeby było dobrze. Bez wagi kuchennej chyba się nie obejdzie?

Aaaa i wzięłam rozwód! Tak, rozwód. Ze słodyczami. Nie wiem, mam nadzieję, że szybko się nie zejdziemy :D

I obiecuje! Nie podjadać i fotografować wszystko przed trafieniem jedzenia do żołądka. Kontrola musi być!

Czy jest tu na sali ktoś kto jest w stanie polecić mi jakąś dobrą lekturę z której dowiem się jak jeść? Błagam!

Wymiary na dziś (10.07.2014)

łydka: 35,5 cm

udo na środku: 49,5 cm

udo w najgrubszym miejscu: 55 cm

pupa: 93 cm

brzuch - pępek: 75 cm

talia: 63 cm - tu było kiedyś 59 ! :O

biust: 86 cm

biceps: 26 cm

ramiona: 91 cm

Nie ma wątpliwości - PRZYTYŁAM! Ale siedzieć i płakać też nie ma co! Im szybciej otrzepie się z tego i ruszę do roboty tym szybciej będę szczupła i piękna!

Zapomniałabym! WAGA: 58 kg przy 158 cm !!! Za dużo :(

Do dzieła!

Foto:

Wieczorem relacja z posiłków i aktywności. Za tydzień nowy pomiar i zdjęcia! :) Będę mocno pracować!

3 lipca 2014 , Komentarze (10)

Hej moje kochane! 

Wpadłam tylko na chwilę pochwalić się zdanym egzaminem licencjackim i to na 5 :) Co prawda wylosowałam łatwe pytania i komisja była bardzo miła, ale najważniejsze, że mam już z głowy. Chociaż nic nie zapowiadało takiej ilości szczęścia, ponieważ szykując się na egzamin poszło mi oczko w 3 parach rajstop, prawie się przewróciłam i uderzyłam nogą w szafkę i delikatnie ją uszkodziłam :D No i zaciął mi się suwak w spódnicy i z 15 minut z nią walczyłam, po czym rozwalił mi się suwak w torebce! Jak udało mi się wyjść z domu, to stwierdziłam, że teraz może być już tylko dobrze :D I się udało :)

Jestem bardzo zadowolona z siebie! No i w końcu będę miała czas o siebie zadbać t.j regularne ćwiczenia i zdrowa dietka :)

Obiecuję w końcu zacząć fotorelację posiłków i regularne spowiedzi na V.

A to ja  :)

Trzymajcie się szczupło! Lecę Was poczytać :)

1 lipca 2014 , Komentarze (6)

Hej kobietki!

Dziś wpis mega krótki! Jestem okrutnie zmęczona. Od 4 dni non stop uczę się do licencjatu, końca nie widać, a egzamin w czwartek o 10.30. :< Strach mnie paraliżuje. Dla rozładowania nerwów i napiecia poszłam biegać, biegłam tak szybko, że po 3 km myślałam, że zwymiotuje :/ Nie potrzebnie się tak forsowałam, ale musiałam sie wyżyć. Mam nadzieję, że wszystko się uda. Od jutra postaram się robić zdjęcia jedzenia, żeby się porządnie kontrolować.

A oto ja :)

Trzymajcie się szczupło :* niedługo wracam do normalnego pisania, tylko niech już będzie po egzaminie! ;)

28 czerwca 2014 , Komentarze (17)

Hej kochane!

Dziś podczas treningu, jeździłam na rowerku stacjonarnym, oglądałam program o operacjach plastycznych. Była tam dziewczyna marząca o operacji powiększenia piersi. Podczas oglądania zaczęłam się zastanawiać: co ja bym zrobiła? Czy chciałabym się zoperować? W pierwszym odruchu pomyślałam, że zawsze chciałam zmienić dysproporcję gruszki i mieć większy biust. Nie jakiś duży, większy. Teraz mam 70B/C. Ale chciałabym mieć D. No i tak sobie rozmyślałam jadąc na tym rowerku i bach! Reklamy. No to oczywiście pilot w łapę i szukam innego programu. Przełączyłam dwa kanały dalej, a tam kobieta z zespołem proteusza. Byłam w szoku, ta choroba genetyczna jest bardzo rzadka, ale powoduje rozrostem tkanki skórnej i zaburzeniem rozwoju kości. Kobieta ta ledwo chodziła, ponieważ rozrost dotyczył stóp, a właściwie całych nóg. Poczułam szok i zażenowanie. Zażenowanie sobą. Jak ja mogę narzekać i myśleć, co bym sama poprawiła? Skoro obok mnie żyją ludzie, którzy zmagają się z ciężkimi chorobami na co dzień? Trochę otrzeźwiło mnie to. Oczywiście to nie jest tak, że już bym się od razu na stół położyła. Ale jednak wyszła ze mnie lekka próżność. Chociaż z drugiej strony rozumiem kobiety, które poddają się różnym operacjom plastycznym. Rozumiem, bo wiem co to znaczy mieć kompleksy i nie możność akceptacji swojego ciała. Sama to przerabiałam. Wiele lat uczyłam się tego, że moje ciało jest takie, a nie inne i muszę pokochać siebie. Nadal nie zaakceptowałam się w 100%, ale jestem na dobrej drodze i zrobiłam w tym kierunku ogromny postęp! ;) Doszłam jednak do wniosku, że po prostu należy wyważać pewne sprawy i nie poddawać się chwilowym fanaberiom. Kochajmy się takie jakie jesteśmy ;)

Jaka była konkluzja tego programu? A no taka, że dziewczyna w końcu powiększyła piersi. I co? I nie była szczęśliwa. Wręcz przeciwnie! Była zła, bo piersi okazały się być za duże, operacja bolesna, a rekonwalescencja długa. Co mnie jeszcze uderzyło w jej postawie, to to, że przed operacją powiedziała, że wierzy, że powiększenie biustu rozwiąże jej wszystkie problemy. Od samoakceptacji przez znalezienie faceta, aż po otrzymanie dobrej pracy. Nic takiego nie nastąpiło. To naiwne, że myślimy, że osiągnięcie idealnego ciała chociażby przez operacje jak za dotknięciem magicznej różdżki usunie z naszego życia wszystkie problemy. A to przecież wszystko jest w naszej głowie. Oczywiście, każdy chce mieć idealne ciało. Ale jest mnóstwo dziewczyn, które doszły do celu, a nadal nie potrafią pokochać siebie. Bo do tego trzeba zmiany myślenia, na pozytywne :)  Wydaje mi się po prostu, że myślenie o operacji, która nie jest do końca potrzebna, jako leku na całe zło jest błędem. Nie gwarantuje nam tego, że pokochamy nową siebie. Przecież nawet w kwestii osiągnięcia chociażby idealnej sylwetki, wszystko zależy od nas! Odpowiednia motywacja i silna wola zdziała cuda!  Nie potrzebne nam skalpele :D Chyba, że Chodakowska komuś pomaga :D

Tak, więc chciałam Was zachęcić kochane do walki o piękny wygląd, ale własnymi siłami. Olać operacje plastyczne! :) No i do pozytywnego myślenia o sobie :) Poza tym taki sukces wypracowany samemu smakuje 100% lepiej :) No i przede wszystkim doceniajmy to co mamy, w końcu wszystkie jesteśmy piękne! Ba, najpiękniejsze :)

No to tak krótko tylko o tym, musiałam to z siebie wyrzucić ;)

A co do dziś to cały dzień mi upłynął w uczeniu się do licencjatu, więc na wieczór postanowiłam zadbać też o moje ciało, nie tylko o umysł :D

A to ja po treningu :D

Buziaki kochane! Trzymajcie się moje piękne! :)