Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agi78

kobieta, 46 lat,

168 cm, 77.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lutego 2012 , Komentarze (4)

To 33 tydzien.

Dajecie wiare???????????? Kiedy to minelo?????????

No mowie wam, taka biedna jestem, dzisiaj mam dzien na uzalanie sie nad soba:) Wczoraj pojechalam jednak na fitness, i dostalam od Christine taki specjalny pas podtrzymujacy na brzuch, zeby troche lono me odciazyl. Moge w nim tez spac, musze sprobowac, bo jak leze, to jest chyba najgorzej. Spie niespokojnie, krece sie, wtedy boli najbardziej, budze sie, przekladam, znow boli, i takie tam, dookola gorki.

I wczoraj tez dzwonily juz dziewczyny ze szkoly, ale akurat bylam z Molka na spacerze.

 

A w ogole to dostalam azalie pokojowa. Cudny kwiatek, ale kurde, jak przeczytalam w necie, jakie ma wymagania, to tak sobie mysle, ze chyba moge ja od razu wyrzucic, bo nie ma bata, zdechnie tu u nas, predzej czy pozniej. Wszystkie inne mi zdychaja, bez wzgledu na to, co robie, naprawde, nie kumam tego, a tu jeszcze dostaje taka wymagajaca azalie, chyba na glowe upadla.

I czy ktos moze mi powiedziec, dlaczego za wszelka cene staralam sie domyc szybe w szafce plynem do czyszczenia kominkow? I sie dziwilam dlugo, dlaczego taka zamazana jest? Cos pancia jakas taka zakrecona.

I snieg pada. No naprawde, to juz lekka przesada. Snieg, przy takich temperaturach? Cos sie chyba komus strasznie pomylilo.

 

Milego dzionka, kochane:)

6 lutego 2012 , Komentarze (5)

Bez stresu wstalam, wyprowadzilam i nakarmilam psy, umylam glowe, zjadlam sniadanko, pojechalam spokojnie na zakupki, bez cisnienia zadnego, wrocilam do domu, poszlam na spacer z Molka i Pluszakiem, odpalilam kompa, wlaczylam telewizor i jest mi bosko!!! Bez zadnej presji czasowej, bez niczego, bez telefonow z samego rana, zeby odwolac iles tam porcji obiadu, bo ktos zachorowal, czy tez jest usprawiedliwiony, bez patrzenia na zegarek, obsypalam sie popiolem, bo wyrzucalam go pod wiatr, a nie z wiatrem... Cudnie jest:))) Wiem, wiem, to dopiero pierwszy dzien, ale mam pare rzeczy juz zaplanowanych: posortuje ciuszki, ogarne chalupe, potrzebuje jedna szafke w kuchni na dzieciece rzeczy w postaci roznych flaszek, sterylizatorow, podgrzewaczy i innych takich, a zeby te szafke jakos sobie zorganizowac, to musze przeorganizowac prawie wszystko, lacznie ze spizarnia, wiec plany sa, sa...

Generalnie nie moge powiedziec, ze leze brzuchem do gory, ale tylko dlatego, ze nie moge owym brzuchem do gory lezec, bo nie ma bata, nie moge sie polozyc na plecach:) Leze wiec sobie na boku, jednym czy drugim, i czytam, czytam, czytam... Naprawde, w lutym cala kupa ksiazek wychodzi, ktore koniecznie musze miec, i moje konto juz trzesie portkami i, w przeciwienstwie do mnie, mocno sie kurczy. Nic to, damy rade:)

Kosc ma lonowa smaruje sobie jakims olejkiem rozkurczajacym i przeciwbolowym,  szwagierka wprawdzie twierdzi, ze to juz raczej dzidzia tak mocno naciska i z koscia lonowa nie ma to nic wspolnego, ale masuje sobie i tak. W przyszlym tygodniu mam nastepna wizyte u pani doktor, powiem, zeby to wszystko porzadnie obejrzala, bo powoli robi sie to z letka nie do zniesienia, zwlaszcza ze przez ten bol nie moge spac. Klasycznie, wiem, ale moze mozna jednak cos na to poradzic? Oprocz tego bol ciagly ugniatanej watroby i zeber. Alleluja. Jak tak dalej bedzie, to z rozkosza przywitam porod:)

Akupunktura przeciwzgagowa chyba zadzialala, tfu, tfu. oczywiscie, jak zezre cos, czego nie powinnam, to moge ziac ogniem, ale sie pilnuje i staram sie niczego takiego zatem nie jesc. Ostatnio zas uzaleznilam sie od wafelkow nugatowych, takich normalnych, bez polewa, tylko z odrobina kremu nugatowego wlasnie, pychotka. Lepsze takie cus niz czekolada, tak se mowie wlasnie:)

No to spadam. I milego dzionka zycze, kochane:)

3 lutego 2012 , Komentarze (2)

Teoretycznie moj pierwszy dzien wolnego przypada na piatek, ale co mi tam, swietuje juz od dzisiaj i nie bede robila nic. Slownie, NIC:)  Sabine chciala wczoraj przyjechac i sie pozegnac, ale sie rozchorowala, wiec umowimy sie gdzies na kawe w przyszlym tygodniu, Michelle wpadla na chwile, bo tez przeciez chora, pan dyrektor nie wiedzial, ze to juz moj ostatni dzien, a jedna z nauczycielek, z ktorymi dosc czesto mam kontakt, zdradzila, ze dopiero w zeszlym tygodniu sie dowiedziala, zem ja w ciazy:) Dobrze sie maskowalam znaczy, coz jedna dluga apaszka moze zrobic:) Co wcale nie znaczy, ze sie maskuje, a skad, nosze ten swoj okragly brzuch o mega obwodzie z duma, musze przyznac:)

Kolejna ciezka noc, ta kosc lonowa naprawde sie daje we znaki, nie moge sie przekrecic na bok, nie moge poruszyc noga, bo boli, boli, boli, teraz tez boli, jak siedze, i boli, jak chodze. Poskarzylam sie oczywiscie wczoraj poloznej, i dzisiaj kierownik kupi mi jakas masc czy tez olejek, i zobaczymy. Oprocz tego zgage mam taka, ze jak ktos mi zapalke przystawi do ust, to moge zionac ogniem jak smok wawelski, i tez sie wczoraj poskarzylam, no bo co w koncu, kurcze blade, myslalam, ze dostane jakas herbatke, czy cus, a Christine mnie sru, na lezanke i zrobila mi akupunkture. Moja pierwsza w zyciu, tadam. No nic, czlowiek uczy sie przez cale zycie, tak czy nie:)

 

No dobra, cos tam jednak zrobie. Umyje szuflade na sztucce, juz ja wyciagnelam.

 

Slucham wlasnie o Madzi w telewizji. Nie chce mi sie w to wierzyc.

1 lutego 2012 , Komentarze (4)

O zesz w morde. Nie powinnam byla chyba tego robic. Ale wieczorami mnie nosi, nie mogesobie znalezc miejsca, czy leze, czy siedze, czy stoje - niewygodnie mi, biedny kierownik nie moze w spokoju telewizji pogladac, no ale coz, jeszcze troche musi wytrzymac. I czyscilam sobie wczoraj okulary, i w tej szufladzie z psikaczem do czyszczenia znalazlam centymetr, i zmierzylam sobie obwod brzucha. O jak rany... Halooo... 32 tydzien ciazy... Hmmm. Nie powiem, ile:) Nie powinnam byla sie jednak mierzyc:)

Zamiast nowej Jill Mansell ksiegarnia przyslala mi kalendarz scienny z FC Köln. Na cholere mi kalendarz scienny, a co dopiero taki z FC Köln?????? W ramach zadoscuczynienia moge go sobie zatrzymac. Phi. Ksiazke chce, niech szybko wysylaja:)

Sluchajcie, dziewczyny, czy tez tak mialyscie? Moja kosc lonowa przestaje ze mna wspolpracowac, podobno to normalne, ale jak leze na ten przyklad, to wystarczy, ze porusze lekko noga i juz moge wyc z bolu. Przy siedzeniu i chodzeniu tez zaczyna robic, w badaniu w zeszlym tygodniu nic nie wyszlo, moge cos z tym zrobic, czy - tak jak z wiekszoscia rzeczy - zacisnac zeby i czekac?

Ide zaraz odziac sie w me ponczochy. Albo i nie:) To jakies ponczochy medyczne, ktore uciskaja tam, gdzie powinny, i cisnienie jest w normie. Takze jak dzisiaj znow na fotelu dentystycznym odjade, to juz nie wiem, co pomoze.

Buziaki i milego dzionka:)

31 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Powiedzcie mi, jak to jest, ze za kazdym razem, jak mam MEGA wazna sprawe do zalatwienia i moze sie zdarzyc, ze albo chwile pozniej przyjde do pracy, albo bede musiala z niej chwile wczesniej wyjsc, to Michelle jest chora???? Dzisiaj tak mam, czekam na mega waznego goscia, i bylysmy umowione, ze wlasnie albo przyjde pozniej, albo wyjde wczesniej, i dzwoni Michelle dzisiaj kolo 11, ze jest chora do konca tygodnia, ale w czwartek juz przyjdzie. No zesz kurde. Panika, milion telefonow, stanelo na tym, ze tez jestem chora. Kurde, czuje sie okropnie, jak wiecie same, czesto gesto szlam chora do pracy, ale dzisiaj nie moge, nie mam wyjscia, musze zostac w domu i czekac na te osobe, kierownik tez nie moze wyjsc z pracy i w ogole nienawidze klamac i wymyslac, bo cienka w tym jestem i rosnie mi nos jak u Pinokia. Nie byloby problemu, gdyby, zgodnie z obietnica, przyszla dzisiaj do pracy ta pani, ktora ma mnie zastapic, ale tez nie przyjdzie. Jak sie wali i pali, to wszystko na raz.

No wiec siedze w domu i czekam, wszystkie telefony juz wykonane. Z nerwow zjadlam - uwaga, uwaga, niech te o slabych nerwach tego lepiej nie czytaja - 12 ptasich mleczek.

I przyszly moje ponczochy na cisnienie krwi, co to mi je pani doktor przepisala po moim spadku cisnienia, dobrze, ze przyszly, bede je mogla jutro wdziac przed kolejna wizyta u dentysty:) Najsmieszniejsze jest to, ze dolaczyli instrukcje obslugi, jak je zakladac, i dolaczyli tez jakas pomoc do zakladania, ratunku. Jak do tej pory nie mialam problemow z zakladaniem ponczoch samonosnych, czyzby mialo sie to zmienic? Przejrzalam te instrukcje pobieznie, wyglada na bardzo skomplikowana:) No nic, wyprobujemy zatem dzisiaj wieczorem z kierownikiem, a co:)

I czekam na poczte, bo ksiazki juz powinny powoli zaczac przychodzic, w lutym tyle fajnych ksiazek wydaja, nie powiem, ile na nie wydam, ale ksiazki to ksiazki, koniec kropka, w koncu wolne bede miala i czas na czytanie tez, ot co.

A dzisiaj oprocz tego, ze zimno, to wietrzysko straszliwe, zeby nie powiedziec, ze pi... tego, jak na Uralu:)

Pluszak to blekitna krew zas, krolewna i ksiezniczka w jednym, sprobuje moze kiedys jej zrobic zdjecie, jak jest niezadowolona z pogody, bo warto - te mine wykrzywiona i niezadowolona to kazdy musi zobaczyc, bo inaczej nie uwierzy:)

Milego dzionka, kochane.

30 stycznia 2012 , Komentarze (3)

I nie tylko nas.  Mroz z Syberii, no tez cos. Sam mroz jeszcze mozna przezyc, zwlaszcza jak sloneczko swieci, ale ten wiaaaaaatr... Brrrr. Pluszak nawet nie chce z domu wychodzic, szybko siku, kupe i z powrotem, byle nie w ten snieg, nieee, proszeeeee. Co za mieczak z tego Pluszaka sie zrobil:)

 

W zeszlym tygodniu wizytowalam sie u pani ginekolog, wszystko git, moze tylko za duzo skurczy, ale mam brac magnes i sie oszczedzac (ha, ha), oprocz tego w zeszlotygodniowym 31 tc mialam 9 kg na plusie. Podobno wszystko w normie, ale czlowiek zaczyna osiagac wage, o ktorej nigdy wczesniej by nie pomyslal i zaczyna byc przerazony. No nic. Zeby trzeba zacisnac, jeszcze troche przytyc i martwic sie potem:)

W ogole zeby wstac z lozka, musze sie najpierw rozbujac i dopiero potem stoczyc. Cudnie.

A w ogole to jednak praca wysyla mnie na dwa tygodnie urlopu, wiec w zwiazku z tym to moje ostatnie 4 dni pracy, tadam, tadam:) Ciesze sie. Jestem zmeczona, mamy troche problemow, jeden ojciec obiecal na mnie naskarzyc, niech skarzy:) Od jutra przychodzi tez moje zastepstwo, znow w ostatniej chwili kogos znalezli, ale moja szefowa na kazdym kroku powtarza, ze beda na mnie czekac i ze ma nadzieje, ze wroce. Milo.

I generalnie takie wlasnie nudy:) Milego dzionka, kochane. Ide was poczytac, bo ostatnio wszystko tak pobieznie, zagladam i wygladam, nie przez okno, nie moge sie na niczym skoncentrowac. Buziaki.

24 stycznia 2012 , Komentarze (6)

Przede wszystkim bardzo dziekuje za zyczenia imieninowe:) Tutaj sie tak imienin nie obchodzi jak w Polsce, wazniejsze sa urodziny, nie wiem, dlaczego. No ale niech im bedzie.

 

Sluchajcie, takie cus jeszcze mi sie nie przydarzylo. Pojechalam sobie dzisiaj do dentysty na czyszczenie, jak to trzy razy do roku, siadlam na fotelu, zaczelo sie czyszczenie, nic nie bolalo, a po chwili: nie moglam oddychac, pot mi wystapil na czolo, czarno przed oczami mi sie zrobilo i przestalam zupelnie kontaktowac. Oczywiscie, przerwalysmy czyszczenie, chwile odczekalysmy, pani otworzyla specjalnie dla mnie okienko, i zaczelysmy od nowa. Nie minela minuta, a tu znow to samo, prawie odjechalam. No wiec zimny oklad na czolo, pan doktor przybiegl od razu, naradzili sie, wzieli i mnie zawiezli do mojego lekarza domowego. Co za glupia sytuacja, mowie wam, pierwszy raz mi sie cos takiego przytrafilo, najwyrazniej moje cisnienie krwi spadlo do piwnicy. Dal mi na dzisiaj zwolnienie, ale ide oczywiscie do pracy, juz odzylam troche, a jutro moja pani ginekolog zadecyduje, co dalej. Niskie cisnienie w koncu lepsze od zbyt wysokiego:) I prawie zgodnie z zaleceniem pana doktora pije sobie wode i zagryzam m&m'sami. On zalecil wprawdzie cos slonego, ale mam sygnal z mozgu, ze potrzeba mi slodkiego:) Dopcham sie chipsem albo dwoma nawyzej.

Kurde, nie lubie generalnie takiego zamieszania wokol mnie, wszyscy sie przejeli, a mnie bylo glupio. Za tydzien ide jeszcze raz, trzeba to czyszczenie dokonczyc, mam nadzieje, ze tym razem obedzie sie bez zaklocen, no bo co w koncu, kurcze blade, jak to mowi moj ukochany Mikolajek:)

 

Wczoraj pogadalam sobie z Petra, polozna, ulalam troche, co mi lezy na sercu, pocieszyla mnie, ukochala:), powiedziala, ze ze mna problemow na pewno nie bedzie, bo sie caly czas smieje i generalnie czuje ode mnie pozytywne wibracje, a zdarzaja sie laski, ktore nic, ani jednego usmiechu, zero radosci i takie do porodu ida. Nie jest Petra zreszta pierwsza, ktora mi to mowi, kiedys brat mojej przyjaciolki powiedzial, ze ja to chyba nienormalna jestem, bo sie ciagle smieje, moja wychowawczyni w ogolniaku, skladajac mi kiedys zyczenia swiateczne powiedziala, ze mi w zasadzie nie ma czego zyczyc, bo ja i tak zawsze sie usmiecham, kierownik tez zbiera pochwaly, ze taka ma fajna, mila, zawsze usmiechnieta zone... No prosze.

Wieczorem bylam na fitnesie, Petra w zastepstwie Christine, zesz w morde, ale nam aerobik zrobila, muzyka na caly regulator i jazda:))) Dzidzia byla tak zdziwiona, ze ulozyla sie dupskiem do nas i mialam kwadratowy brzuch.

 

A dzisiaj na obiadek tagliatelle z czerwona cebulka:)

Milego dnia, kochane. I glowy do gory, bedzie lepiej.

21 stycznia 2012 , Komentarze (7)

Dla wszystkich Agnieszek, Agus, Ag, Agulek.... A jest ich tutaj sporo:) Z okazji imienin, Wam i sobie rzecz jasna, a co tam, wszystkiego ca najlepsze i najwspanialsze:)))

Ja juz wczoraj swietowalam, zostalam strasznie bogato obdarowana:))) Najpierw przyjechala szwagierka ze swoja siostra i jej roczna coreczka i przywiozly mi wanienke ze stojakiem, cala siate nieuzywanych butelek, kilka zabawek, podgrzewacz do butelek i mega, mega, mega wielka siate ciuszkow. Normalnie znalazlam sie w raju:) No i oczywiscie caly wor dobrych rad, bardzo dobrze, tego tez mi trzeba bylo:) Wiec w zasadzie potrzebuje juz tylko pare drobiazgow i moge sobie spokojnie czekac na dzidzie. Bezimienna jeszcze niestety, bo za cholere nie mozemy sie zgodzic. Chyba zrobimy tak, ze kazde z nas napisze swoje propozycje i bedziemy losowac. Normalnie, no.

A potem przyszla jeszcze paczka z domu, ktorej spodziewalam sie dzisiaj, a tam sterylizator do butelek, fajne ksiazki i rozne onne gadzety szpitalne, no i ptasie mleczko, jak rany!!! I princessa orzechowa, podwojne rany. Ech, ale sie bede rozpieszczac:)

Takie duperele, a jak poprawiaja humor kobiecie, no prosze:)

 

Pan dyrekto nawet niespecjalnie sie stawial, wyobrazacie sobie? Czy juz o tym pisalam? Powiedzial tylko, ze skoro wykluczyl Marvina z lekcji na trzy dni, to w poniedzialek musimy dac mu wszyscy szanse, bo moze przemyslal sprawe i zmadrzal. Tak. Pan dyrekto to wieczny optymista. Ale okay.

I zrobilam ciasto pomaranczowe, normalnie pychota. A dzisiaj na obiadek zapiekanka makaronowo - jajeczno - pieczarkowa. Nie licze kalorii:)))

Sniezyca oprocz tego straszliwa, wczoraj normalnie myslalam, ze nie wyjde z domu, tak zacinalo, dzisiaj tez, sniezy i sniezy, wieje i wieje, i wcale nie jest ladnie, ale spacerek z Molka bedzie na pewno zaliczony. Mala odgina mi zebro, moge wyc z bolu, krzyz boli, piecze, cierpi i wola o pomste do nieba, najwygodniej mi stac z wypietym tylkiem, ale nie wiem, czy to takie zdrowe? Zapytam poloznej w poniedzialek, moze mi cos fajnego poradzi. Na przyklad, ze trzeba przeczekac:)

 

No te lece. Powtorki "Na Wspolnej" sa:))) Chalupa juz ogarnieta, wyciagne potem jedno pranie, zrobie nastepne, i ciekawe na ile mi jeszcze sil starczy:) Milego dzionka, kochane:)

 

19 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Na dworze. Pada zmrozony deszcze, slisko jak piorun, ulice wygladaja strasznie, nie wiem, dlaczego jeszcze nie odsniezone, chyba trzeba bedzie chwile wczesniej wyjechac do pracy, zeby zdazyc.

A'propo pracy, rozmawialam dzisiaj z moja szefowa, mamy na szczescie jej totalne poparcie i wsparcie w sprawie usuniecia Marvina z naszej grupy. Jeszcze czeka nas tylko przeprawa z panem dyrektorem, mam nadzieje, ze dzisiaj, zeby miec to z glowy, podejrzewam, ze bedzie sie stawial, ale ja mam zamiar isc w zaparte. Koniec kropka.

 

Mala chyba dotarla do zeber. Boli piorunsko, tak jakby mi cos tam w srodku wlasnie odginala, znow nie moge lezec, znow nie moge siedziec, a ile mozna stac?????? Zwlaszcza w nocy, jak spac sie chce.

Dzisiaj trzecie zajecia w szkole rodzenia, po ostatnich troche mi nastroj siadl, jak juz zapewne wiecie, ciekawe, co bedzie dzisiaj, ale juz sie umowilam na poniedzialek, zeby sobie pogadac i wszystko wyjasnic. Zapisalam nas rowniez na kurs pielegnacji, to jeden wieczor, kierownika przekonalo jedynie to, ze bedzie cos do jedzenia i do picia, co za dziad jeden, no. Jeszcze nie wie, ze czeka go rowniez jeszcze jeden caly wieczor, tzw. Elternabend, gdzie sie doksztalci, kiedy jechac do szpitala, jak sie ze mna obchodzic (jak z jajkiem, jak z jajkiem, do tego nie trzeba zadnego wieczoru, sama mu to moge powiedziec), jak to wszystko bedzie wygladalo i w ogole. Ale tez dostanie kawe do picia, wiec powinien byc zadowolony:)

Generalnie to strasznie mu wspolczuje, bo znow mnie dopadaja rozne nastroje, zwlaszcza wieczorem wpadam w szal niemalze w zwiazku z moimi mrowkami w nogach, gdy nic nie pomaga, ale juz mu wytlumaczylam, ze sama nie moge dojsc ze soba do ladu, wiec niech nie wymaga ode mnie za wiele, tylko zacisnie zeby i przetrwa.

 

W przyszlym tygodniu w poniedzialek termin u poloznych, we wtorek u dentysty, w srode u ginekologa. Wiecej nie pamietam. Nie wspomne o fitnesie poniedzialkowym i szkole rodzenia. Moze mi ktos dobe o kilka godziny przedluzyc?

 

Milego dzionka chudziny:) To ja mowilam, foka.

16 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Bo inaczej nie dalabym rady.

Wiecie, jestem generalnie tylko czlowiekiem. I Michelle, z ktora pracuje, tez jest tylko czlowiekiem. Jako ludzie zdarza nam sie popelniac bledy, tak? Przy odrabianiu prac domowych z dzieciakami tez nam sie moze zdarzyc blad, tak czy nie? Albo ze mamy inny pomysl na rozwiazanie, a wynik i tak jest dobry, tak? No i zdarzyl nam sie feler. Blad ortograficzny. A wlasciwie nie ortograficzny, tylko w pisowni. Mianowicie powiedzialam pierwszoklasistkom, zeby napisaly "paczka" przez "ck". Skonsultowalam sie najpierw z innymi dzieciakami, bo sama nie bylam pewna, moim zdaniem pisze sie prze "k", no ale to rodowici Niemcy, wiec wiedza lepiej ode mnie. No i dzisiaj jedna pierwszoklasistka przynosi nam swoj zeszyt do korespondencji, a tam kartka, z jednej strony zadrukowana poprawna pisownia, z drugiej listem od mamy, pelnej oburzenia, jak moglysmy zrobic taki blad, i ze od teraz ona bedzie kontrolowac lekcje Carolin. O zesz w morde. Nadmienie tylko, ze obie, mama i corka, musza miec jakies problemy emocjonalne, mama nalezy do gatunku, ktory nigdy z niczego nie jest zadowolony, z malej kropli robi wielki deszcz, kazde glupstow urasta do mega rozmiarow i jest generalnie bardzo konfliktowa. Juz raz czy dwa musialam ja usadzic w kacie. Corka natomiast nalezy do perfekcjonistow, za kazdym razem przychodzi do nas i pyta, jaki musi robic odstep miedzy literkami czy wyrazami, te sama litere gumkuje po sto razy, jezeli jej cos nie pasuje, jest tez bardzo problematyczna, i generalnie malo sympatyczna, dzieci tez za nia nie przepadaja. My nie grupujemy, kazde dziecko jest dla nas tak samo wazne, i bez wzgledu na to, jakie zywimy do niego uczucia, traktujemy je tak samo. Ale Carolin wszystko wie najlepiej, nigdy sie z niczym nie zgadza, obraza sie ot tak sobie, bez powodu, przestaje z nami rozmawiac, ma dobry humor i nagle przestaje go miec i w ogole jest klasyczna drama queen.

Ale wracajac do tematu, sobie pomyslalam, zesz kurna, chcesz wojny, bedziesz miala wojne i prosze bardzo, zaraz tez napisalysmy pelen ironii liscik, ktory tez wkleilysmy do zeszytu do korespondencji. Ze bardzo nam przykro z powodu tego strasznego bledu, ktory zrobilysmy, ze przy takiej ilosci dzieci, ktorym musimy kontrolowac lekcje moze sie zdarzyc, ze cos przeoczymy, ale oczywiscie, jezeli takie jest jej zyczenie, to w przyszlosci oczywiscie nie bedziemy sprawdzac prac domowych Carolin.

Mamunia przyszla i pierwsze slowa, to czy przeczytalysmy, co napisala, na co odparlam, ze owszem, i ze skoro tak sie chce z nami komunikowac (mimo ze odbiera dziecko codziennie), to jej tez odpisalysmy. Tak, to dobrze, ale to chodzi o to, ze to nasz nie pierwszy blad, i ze Carolin byla juz bardzo poirytowana, i ze nie wiem, czy moze nam zaufac i takie tam sranie w banie. NIe wiem, slad we mnie sie bierze tyle sily, ale powiedzialam pani, ze to pierwszy blad, o ktorym my wiemy, ze moze sie zdarzyc, ze my robimy zadanie inaczej niz pani nauczycielka, ale my nie jestesmy nauczycielkami, my tylko staramy sie jak najlepiej pomoc i ze kazdy ma prawo do pomylki. No tak, ale Carolin to juz nie chciala dzisiaj do nas przyjsc. Na to, i na te wzmianke o tym, ze sie zirytowala, przyznam, ze zabraklo mi slow. Stanelo na tym, ze mamunia sama bedzie kontrolowac zadania domowe swego dziecka. Na zdrowie. Nam tylko wyjdzie. Bo ona sama sie przyznala, ze nie ma do tego cierpliwosci.

Rodzice... Tja... Powiedzcie, czy nie mozna zareagowac inaczej? Ja bym z pewnoscia to zrobila. Obrocila w zart, posmiala sie (nie wysmiala, ale posmiala), wytlumaczyla, ze takie rzeczy sie zdarzaja... No ale tak, my tylko jesztesmy dwie glupie panie, niedouczone, wiec o co ja sie w ogole czepiam?

Aaa... Marvin ma od srody do piatku zakaz wstepu do szkoly, jezeli tylko sie pojawi w jej poblizu, to mamy dzwonic na policje, zeby go odprowadzila do domu. Fajnie, nie? Takie cudo nam sie trafilo:) Normalnie moge juz sie tylko bezsilnie smiac, bo inaczej to bym chyba zwariowala. Normalnie jest tak fajowsko, ze chyba w ogole nie pojde na zadne zwolnienie, grrrr.

Dobra, spadam sobise dzisiaj na fitnesik i umowie sie na jakis termin z polozna, coby sobie pogadac. Od siostry szwagierki mej w tym tygodniu dostane wanienke i pare innych rzeczy po jej Grecie i bede juz wszystko miala, tadam, tadam, tylko dziecka jeszcze mi bedzie brakowalo:) Aaa, i wiecie, co mnie jeszcze gryzie? Jasne, ze wiem, ze moja rodzina jak najszybciej bedzie chciala mala zobaczyc, i juz zapowiedzieli, ze przyjada na wielkanoc, no niby okej, mam termin na 31 marca, wiec jakby sie mala trzymala ustalen, no to w porzo, niech przyjezdzaja, ale boje sie, ze jak sie urodzi pozniej, i rodzina zwali mi sie na glowe, to nie bedzie tak super cacy, mam wrazenie, ze chociaz ten pierwszy czas bede chciala spedzic tylko z kierownikiem i z mala, przyzwyczaic sie, troche wszystkiego nauczyc, a nie jeszcze martwic rodzina. Jak myslicie? Jak wy mialyscie?

 

Rany, sie rozpisalam, dlatego tez zostawiam juz was w spokoju i lece. I zadzieram kiece:)