Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agi78

kobieta, 46 lat,

168 cm, 77.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 maja 2011 , Komentarze (3)

Czy ktos moze mi uswiadomic, w jaki sposob moge sobie zainstalowac avatar? Przeszukalam wszystko, i nie znalazlam na to odpowiedzi, moze gdzies jest, ale prosze nie zapominac, ze moj stan umyslu jest w kolorze blond:)

Zadalam to pytanie rowniez na forum, ale odnosze wrazenie, ze tam sie nie czyta poprzednich postow, tylko pisze o sobie, sobie, sobie.

Fajnie by bylo, jakby ktos mi cos podpowiedzial. Ale jak blondynce, poprosze.

A oprocz tego zalamka, znow napadly na mnie slodycze, i dzisiaj sie poddalam. Nie tylko gorzkiej czekoladzie, batonikowi tez:(((

13 maja 2011 , Skomentuj

Dzisiaj bedzie na kolorowo. Wzielam i sie zwazylam, i mimo ze 70 jeszcze nie przekroczona, to juz blizej, niz dalej, i udalo mi sie zrzucic pare gram wiecej, niz zalozyla moja pani dietetyk. Tadam:))) Oprocz tego zmierzylam sie wzdluz i wszerz i nie wiem, jak to mozliwe, ale powoli, i systematycznie, gubie centymetry tam, gdzie w zyciu nie myslalam, ze zgubie. Cudny poczatek dnia, takie drobiazgi, a ciesza:)

Musze tylko poamietac, ze owej ciemnej czekolady to kilka kostek, a nie pol tabliczki

12 maja 2011 , Skomentuj

A jakze. Gorzka. Wszedzie sie mowi i pisze, ze nie nalezy sobie odmawiac drobnych przyjemnostek, bo sie zwariuje, co w pelni popieram, bo juz to wyprobowalam, nie kupowalam i zwariowalam, i w zwiazku ze zwiazkiem kupilam sobie dzisiaj tabliczke czekolady, ale gorzkiej. Na taka pozwalaja wszyscy. Tylko nie moja dieta, buuu, ale jak zjem kurcze dwie czy trzy kostki, to poprawi mi sie samopoczucie. Nie dajmy sie zwariowac:)

Oprocz tego, wbrew moim wlasnym przysiegom, ze nie wejde w tym tygodniu na wage przed oficjalnym wazeniem, oczywiscie nie wytrzymalam i wazylam sie codziennie rano, i musze powiedziec, ze nie jest zle. Nie wiem, czy osiagne krok milowy, ktory powinnam notabene osiagnac dwa czy trzy tygodnie temu, ale nie zamartwiam sie, waga lekko, ale systematycznie, spada.

Zobaczymy jutro

11 maja 2011 , Komentarze (3)

Otoz. Kupilam sobie dzisiaj spodnie na lato. I uwaga, uwaga, w rozmiarze 38!!!!!!!!!! Tadam. Nie pamietam, zebym kiedykolwiek miala na tylko spodnie w tym rozmiarze. Tylko ze radosc byla krotka, bo potem przymierzylam jeansowe rybaczki w rozmiarze 40, no i w pasie i biodrach byly generalnie dobre, ale za to jakos mi za obcislo bylo w udach. I nie kupilam. Rozmiar 42, bo tez przymierzylam, byl o wiele za duzy. Na szczescie:)

No i prosze. Ciesze sie jak dziecko, mimo ze ta niemiecka rozmiarowka juz mnie troche rozpiescila. Majtki zawsze kupuje w rozmiarze 36/38 i pasuja swietnie, spodnie czy spodnice musze kupowac w 40, ale gore kupuje z reguly 36/38, chociaz tyczy sie to raczej T - shirtow, bo juz koszule czy sukienki zdarza mi sie kupowac w 42. Ale moge wskazac winnego od razu, biust zawsze mialam bujny kurcze.

Zaraz sobie zjem dietetyczny obiad, chociaz i apetytu nie mam, pogoda mnie dobija, mega parno i straszy ta burza, straszy, a jak co do czego przychodzi, to nami gardzi i w ogole sie nie pojawia. A las juz mega potrzebuje deszczu.

9 maja 2011 , Skomentuj

W piatek powrot do domu o 22, w sobote pobudka o 4:30 i caly dzien na psim placu. Nic dziwnego, ze wczoraj postanowilam sobie pofologowac:) I uwaga, nie szukam zadnego usprawiedliwienia, wiem, ze dalam ciala, ale dobrze mi z tym. W koncu jak raz na ponad trzy tygodnie urzadzi sobie czlowiek dzien dziecka, to sie chyba nic nie stanie:) I nie mam wyrzutow sumienia, chociaz tez nowy lod w McDonaldsie, ten z magnum, w ogole mi nie smakowal. Nie tylko mnie, kierownikowi tez nie, smakowal jak woda, szczerze mowiac. Nie wazylam sie dzisiaj, i nie zrobie tego do piatku, czyli do dnia wazenia, sie zaskocze, albo pozytywnie, albo negatywnie:) Najwazniejsze, ze na nowo nabralam checi do zycia i do diety, to chyba podstawa:) ABS-y na dzisiaj juz zrobione, miedzy cwiczeniami zas skakalam na skakance, po poludniu poskacze znowu, trzeba te skoki dozowac, bo ostatnio tak mnie miesnie lydek bolaly, ze chodzilam jak pogieta.

A od jutra probuje slady z malym psem, to tez kosztuje sporo wysilku:) Za jakis tydzien - 10 dni skonczy sie nauka aportu z Molka i wracamy na plac, tam biegania od groma. Bedzie dobrze

6 maja 2011 , Komentarze (2)

No i doopa. Staje na glowie, przestrzegam diety, a tu dzisiaj na dzien dobry +0,8 kg. I jak tu sie nie zalamac? Na samym poczatku diety? Kiedy powinno sie chudnac? Czy uda mi sie wreszcie przekroczyc te magiczna 7? No nie powiem, zeby mi sie dobrze dzien zaczal, buuu:( Bo dzisiaj powinnam wazyc 69,5. A tu bingo. Grrrr.

Nie ma. Sie zawezme jeszcze bardziej i pokaze, kto tu rzadzi. No. Nie dam sie zwariowac.

4 maja 2011 , Komentarze (1)

No. Wczoraj po moim porannym stekaniu pasek do spodni postanowil mi zrobic mega przyjemnosc, a mianowicie okazalo sie, ze dopinam sie na piata dziurke. Na ktora nigdy sie nie dopielam. W okresie "masy krytycznej", czyli 73 kg, zapinalam sie na 3 dziurke, podczas gdy powinnam spokojnie na czwarta, co sie dzialo przed masa krytyczna i teraz. No i wczoraj niespodzianka, bum, i piata dziurka. Troche ciasno, ale chodzi generalnie o to, ze: nigdy nawet do tej dziurki nie dochodzilam, i nigdy mi do glowy nie przyszlo, ze moge jej kiedys potrzebowac. To znaczy, jeszcze jej nie potrzebuje, ale sam fakt, ze cos takiego jest mozliwe... Miodzio:)

No i waga tez sie chyba zlitowala, pare gram spadlo, ale do piatku musi spasc jeszcze pol kilo, bo inaczej znowu mi sie jakis krok przedluzy:)

Ale dobrze bedzie.

3 maja 2011 , Komentarze (4)

Kurde, cos mi motywacja spadla. Szkoda, ze motywacja, a nie waga:/ Jakos nie moge sie tej siodemki z przodu pozbyc i troche mnie to deprymuje. Jeszcze na dodatek moja "pani asystentka" komentuje, ze nic nie schudlam i powinnam moze lepiej przestrzegac diety. No przestrzegam, co mam jeszcze zrobic???? Cwicze, nie jem slodyczy, trzymam sie diety, a waga strajkuje. Nie powiem, zeby to bylo mega zachecajace. Jeszcze nie czas na takie przestoje chyba?

Ech. Ide zatem pocwiczyc.

1 maja 2011 , Skomentuj

Pomocy! Ssie mnie na slodkie. Tragicznie mnie ssie. Czuje glod. Pachnie mi czekolada i nutelka i boje sie, ze sie zaraz poddam.

Skad znow to ssanie????????? Bo co? Bo siostra pojechala? Bo znow sama w domu? Przeciez nie taka sama, od jutra znow do pracy, w przyszly weekend egzaminy na placu, z powrotem do ksiazek, wiosna i w ogole, nowe krotkie spodenki, sio czekolado.

A jaki mieli tort na slubie... Achhhh... Mnie to by bylo szkoda go pokroic. A za taka talie, jak ma Kate, to chyba dalabym sobie reke odkroic.

No wlasnie. Moze jakas wizualizacja, hehe? Wlasnej talii jak u osy:) Sio czekolado. Poszla precz.

29 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

Zapomnialam! Od czasu mojej dietki, czyli od czasu, gdy przestalam napychac sie wszelakim smieciowym zarciem, i odstawilam napoje gazowane, moj brzuch jest o wiele bardziej plaski i nie mam, ze tak powiem wprost, zadnych wzdec, nic mi nie puchnie, i czuje sie tak lekko, tadam:) Na sto procent przedluze sobie abonament i zobaczymy, jak bedzie dalej:)