Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1496023
Komentarzy: 54575
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 maja 2024 , Komentarze (7)

Mój nowy komputer jeszcze leży, ale chyba musze go zacząć używać już na stałe. stary znowu ma zepsute gniazdo i nie ładuje się. Nowy ma mieć wgrany windows 10 zamiast 11, bo mam programy na których mi zależy i takie rozwiązanie zaproponowano mi w punkcie napraw. Poza tym trzeba na nowy przegrać dane. Mnie by przy tym śmierć zagryzła i idę z tym do fachowca. Idę w poniedziałek dopiero. Chyba w poniedziałek. Stary też naprawie. Będą dwa.

Ostatnio mam jakby więcej energii i jestem bardziej sprawna. Z wanny wychodzi mi się łatwiej. W zasadzie bez trudu. Wygląda na to, że trudności z wychodzeniem spowodowane były otyłością, a nie starością. Inna sprawa, że mate antypoślizgowa mam. Na razie przestałam myśleć o montażu brodzika. Nie jest to taki pilne teraz. Przypuszczam, że gdy schludne więcej będę jeszcze bardziej sprawna.

Dzis końcówka tygodnia pracy. Jutro już chyba tylko praca zawodowa. Wszystko co miałam zrobić na razie zrobione. Dziś resztki, ale sporo, bo planuje wyciąć drogę do szamba. Trochę się tego obawiam, bo nie wycinalam nigdy nic pilarka łańcuchowa w powietrzu. Zawsze drewno było oparte o paletę. No, ale jak trzeba spróbować czegoś nowego to trzeba. No chyba, że S wytnie.

Zaczynam zabiegi dla Kajtusia, bo ma przewlekła biegunkę. Niby nie płynna, taka półpłynną ale jednak. Mam lek dla niego, koci, bo smecta pomogła na krótko. Zrobimy kurację przez kilka dni i zobaczymy. Jeśli po 7 dniach nie przejdzie, to trzeba będzie zrobić badania. Pozostałe zwierzęta są zdrowe. Punia miała biegunki, ale przeszły po smeccie i reiki. Może i z Kajtusiem się uda. Kot tak poza tym czuje się dobrze. Bawi się, je i goni koty. Wczoraj złapał mysz. Szansa jest.

W niedługim czasie muszę złożyć podanie o wycinkę drzewa. Mam dwa duże świerki posadzone zbyt blisko domu i teraz kłopot. Nie chcę ich wyciąć, ale chcę uciąć czubki. Do 30 procent można bez zgody, ale ja potrzebuje więcej. Chyba też usunę plaziniec, bo za bardzo się rozrósł.  Na razie go przycinam.

Wczoraj Sebastian widział przy drodze małe dziki. Były blisko...

KOlejny spadek wagi...

16 maja 2024 , Komentarze (6)

Mam dwa rododendrony i do tej pory kwitł tylko jeden. Jest pomarańczowy, ale blady. Taki brzoskwiniowy. Drugi rośnie pod sumakiem i moze mu sąsiedztwo nie odpowiadać. Czy któryś zakwitnie w tym roku nie wiem.

Już po 15V i trzeba by sie przypomnieć sąsiadowi z remontem. Trochę pracy będzie i mu kilka dni zejdzie. Gdy sie uda zrobić, to będzie połowa prac na ten rok.

Ostatnio w Biedronce był tydzień kuchni orientalnych. Nigdy jeszcze w czymś takim nie wzięłam udziału i zakupów nie robiłam. Kusi mnie po diecie by spróbować innego rodzaju kuchni. Pamiętam tydzień hiszpański i włoski. Pomyślę o tym, ale może lepiej by było gotować coś w domu. Mam kuchnię wloską i francuską. Krzysiek jest żywo zainteresowany. On lubi gdy czasem coś innego ugotuję. Lubi jeść i ostatnio narzeka, ze tylko schab i mielone. Trzeba by przejrzeć jakieś przepisy z kuchni innych narodów. Wegetariańskie też są. Taka np. paella z warzywami. To może być dobre...:) Wczoraj ugotowałam specjalnie dla niego zupę pomidorową z makaronem. Ja jem tylko z ryzem albo z grzankami. Z makaronem nie lubię... Ja nadal jem tylko białko i tłuszcz...

W przyszły poniedziałek mam prowadzić warsztaty DDD. To pierwszy raz, ale pewnie nie ostatni. W czasie ostatniego warsztatu po raz kolejny dotarło do mnie że miałam nie tak tragicznie w domu. Mama o mnie dbała. Do tego były ciocie i babcia. Niektóre osoby z warsztatów nawet głodowały.

Sebastian przyjechał i jest... Wczoraj posadziliśmy kwiatki do doniczek, bo przyszły. To pelargonie i begonia stale kwitnąca. Ma przyjść jeszcze szałwia. S przwiózł mi amulet żółwia. To symbol mądrości, cierpliwości, oświecenia, zdrowia i uzdrawiania oraz długowieczności.

15 maja 2024 , Komentarze (27)

W zeszłym tygodniu zapomniałam wyjść po warzywa dla Krzyska i nie kupiłam sobie jajek od kur z wolnego wybiegu. Muszę jeść normalne, a od jakiegoś czasu uważam, ze to jest złe niemoralne, bo kury w hodowlach klatkowych bardzo cierpią. nie chcę by cierpiały przeze mnie. Weganką jednak nie zostanę, bo to oznacza niedobory i ewentualne ryzyko dla mojego zdrowia. Poza tym nie stać mnie na taką dietę, nie mam gdzie produktów kupować, a sztuczności z internetu nie chcę. No moze poza parówkami z soi. Chcę też wypróbować tofu. Mięsa od ponad tygodnia w ustach nie miałam.

Ostatnio z przyjemnością cwiczę joge. Już doszłam do 20 minut. Moja sprawność jest srednia, ale ze stawami lepiej. Już tak nie bolą. Palec przeszedł całkiem. Szyja też prawie i kolano również. Jest dobrze.

Ostatnio miałam zajęcia z Feng shui. Znałam tą metodę z grubsza, ale jej nie stosowałam, bo to było niewykonalne u mnie. Mój dom jest usytuowany źle i tego nie zmienię. Pomieszczenia w domu też są kiepsko usytuowane, a nie stać mnie ani nie mam ochoty na wieksze zmiany. Są jeszcze remedia. Coś tam poprawię, ale większych cudów sie nie spodziewam. W moim mieszkaniu jest masa rzeczy i ja to akceptuję, ale przez to źle krąży energia. Dom jednak będzie wysprzątany i komórki też. Na razie kupiłam książkę i czekam na nią. Miałam bardzo dobrą książkę, ale mi przepadła. 

Za kilka dni chyba Zielone Świątki. Pójdę do kaplicy i opłacę trzy msze dla bliskich.

Już nie mam sily do Krzyśka. On je chyba 10 razy na dobę. Co wejdzie do kuchni to mieli buzią, a później biegunki i bóle brzucha. Nie chodzi o to, że mnie kusi, bo ja na chleb z pasztetową drobiową nie mam ochoty. chodzi o to, że je się rzadziej. Do tego zjada pól chleba dziennie. Na sałatki kręci nosem i w ogóle na warzywa. Je dużo słodyczy typu bułki słodkie i ciastka. Na razie wyniki ok i nie tyje, ale nadwagę ma. Schudnąć nie chce. Te nawyki mogą mu kiedyś zaszkodzić.

Wczoraj był brat Krzyśka i zebrali z całego domu jednego i drugiego oraz z komórek wszystkie uszkodzone sprzęty elektryczne. Dziś będę dzwonić o wywóz. Są 4 lodówki, 5 telewizorów, pralka, grzejnik, piecyk. Przy okazji znalazłam dobry grzejnik i rozen oraz maszynkę 2 płytową. 

15 maja 2024 , Komentarze (2)

Dieta trwa. Odstępstw nie było ani jednego. WAga spada i dziś znowu mniej. Dziś mija dwa tygodnie.  Spadek około 4 kg. Gdyby tak na koniec maja waga do 85 spadła. Marzenie. Następne to 83 pod koniec czerwca. Jest to jak najbardziej realne. Toby było 20 kg mniej. Już jakiś mały sukces. Dodał by mi skrzydeł. Gdy byłam młoda ważyłam około 54-64 kg. Raz wazyłam przez krótki okres 48 kg i wtedy sie sobie najbardziej podobałam, bo miałam płaski brzuch bez ćwiczeń. Miałam 21 lat. Byłam opalona i miałam kocie ruchy. Mężczyźni się za mną na plaży ogladali. Większość. Wtedy poznałam mojego pierwszego mężą i szybko przytyłam 10 kg. Teraz o takiej wadze oczywiscie nie myślę nawet. Teraz marzę o 63-64, ale nie uda mi sie jej ani osiągnąć ani utrzymać. Musiałbym chyba na diecie jeść z 300 kalorii, a później z 800. To za mało nawet dla mnie. Ja chcę normalnie jeść 1200-1300 kalorii. Teraz jak będę miała 66-69 będę zadowolona. Nie muszę nikogo zachwycać swoim wygladem, bo to raczej niemozliwe w moim wieku. Wszystko dla zdrowia i sprawności. Chcę być niezależna.

Wczoraj przygotowałam dwie ostatnie skrzynki na kwiaty. Obie są w poblizu tarasu. Trzeba było wyplewić i dosypać dobrej ziemi. Na warzywa została teraz tylko jedna skrzynia. Starczy. Teraz tylko kwiaty kupić. Moze dziś. W poniedziałek wyplewiłam kawałek rabaty na podwórku. Zostały jeszcze dwa miejsca, ale nie wiem czy nie będzie konieczne użycie Randapu. Kupię go dziś. Na razie spróbuję wyplewić co się da. Do tego moze zrobię wsiewki trawy na podwórku, bo sa łysinki. Jutro już chyba ciecie płyty i rozdrabnianie sekatorem sterty wyciętych gałęzi. Piątek by był na wycinanie drogi do szamba. Sobota, niedziela odpoczynek i planowanie prac na kolejny tydzień... Jest pilne spalenie suchych plewionek i potarganie papy do worków. Mam do wyrzucenia pól pokruszonego eternitu i nie wiem co z tym zrobić.

Mam trzy hortensje z czego 2 kwitły. Jedna była biała i jedna bladoniebieska. Tą biała rozmnozyłam z patyka. Kwitła niezawodnie od kilku lat. W tym roku zmarzła. Sterczą suche patyki i jest tylko jeden zielony nowy ped, ale nie wiem czy coś będzie kwitło. Nie wiem co z tą niebieską. Mam też pnącą kilka lat, ale nie raczyła zakwitnąć do tej pory. Nie wiem co jej nie pasuje. Lubię hortensje i nie wiem czy jeszcze rózowej nie kupię kiedyś. 

Jestem po drugiej dawce szczepienia na tężec. Jeszcze jedna po pól roku do roku. Obyło się bez problemów, ale wcześniej zostałam zbadana, bo przecież byłam przeziębiona. Po trzech szczepionkach jest 5 lat odpornosci. To dla mnie cenne, bo w ogrodzie pracuję i o zabrudzenie rany ziemią nietrudno. Znajoma mojej cioci zmarła na tężec, bo skaleczyła ją róża. To było bardzo dawno, ale boję się tej choroby.

Działam na nowym laptopie. Super jest... Czyściutki, sprawny i szybki...

S jedzie :)

13 maja 2024 , Komentarze (8)

Nowy tydzień i plany. I tak chcę skończyć plweienie i może usunąć zbędne gałezie/chaszcze/ Trzeba obciąć kwiaty bzu, bo tak trzeba żeby dobrze kwitł w przyszłym roku. Trzeba poprosić sąsiada o wycięcie suchych gałęzi i o podwiązanie jałowca. Chcę zrobić wsiewki trawy na podwórku, bo są łyse placki. Trzeba by  pociąć płytę z mebli. Moze uda się wywieźć elektronikę, albo chociaż zgromadzić w jednym miejscu. Moze zacznie sie remont. Trzeba kupić chyba randap i trochę roślin. No i tydzień zejdzie. Moze też coś wyskoczyć...

Mój Randap chyba jest za stary i zwietrzały, bo spryskałam chmiel i nie widać by to coś dało. Powinny liście żółknąć, a nie żółkną. Muszę chyba kupić nowy. Do spryskania są cztery miejsca. Mechanicznie tego wszystkiego nie usunę, a zostać nie moze.

Nie wiem co z moimi winoroślami. Streczą suche patyki, a tak ładnie puszczały. Przypuszczam, ze zmarzły i oby tylko liście. U sąsiada też winogron podupadł. Ja mam 2 zielone w tym jeden młody i mam tez rózowy. Chcę kupić fioletowy. Niby posadziłam dwa lata temu, ale wyglądało tak jakby sie nie przyjął. Za to w zeszłym roku w tym miejscu krzaczek rósł.

Przyszły mi irysy. To kłacza w woreczkach, a miały być sadzonki. Kłącza mają po 3-4 cm i niby coś tam puszczają, ale nie jestem pewna, ze coś z nich będzie. Mają być białe i pomarańczowe. Na razie wsadziłam je do donicy drewnianej i będę obserwować. Jeśli sie rozrosna przesadzę do ziemi w poblizu tarasu.

15 minie mi dwa tygodnie diety i na dzień dzisiejszy jest prawie 3,5 kg mniej. Jeszcze mnie dieta nie znudziła i motywacja jest wysoka, bo waga spada. liczę, ze jeszcze na tym etapie schudnę około 4 kg. Toby było w granicach około 84. Następny etap we wrześniu i październiku. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to kolejne 7 kg mniej i pewna nadwaga. U mnie w domu panował  kult otyłości i wszystkie kobiety po klimakterium były otyłe. Gdy ktoś schudł to padały słowa typu zmizerniałaś, czy aby zdrowa jesteś? Ciocia mawiała, ze zanim ten gruby schudnie, to chudego diabli wezmą.

Moja znajoma ze wsi namawia mnie na kury liliputki. Ponoć są łatwe w hodowli i odporne. Pomyślę w przyszłym roku. Ten rok jest na sprzatanie.

Dziś mam drugie szczepienie na tężec

12 maja 2024 , Komentarze (18)

Po tym jak wyzdrowiałam saturację mam prawie w normie jeśli chodzi o starsze osoby. Urządzenie atestowane jednak kupię i będę śledzić.

Dziś do 15 mam szkołe, a poźniej może będę malować i czytać. Będzie też praca zawodowa.

Sąsiadka mi pozwoliła korzystać z drogi prywatnej do pompowania szamba. Trzeba będzie tylko zadbać o pas a raczej skarpę drogi przy moim domu. Jeszcze nie wiem co to będzie. Ona sugeruje by ziemię zebrać do rowna, a j a nie wiem co tam pod spodem jest i czy nie wyjdzie fundament. Ja jestem za posadzeniem roślin zadarniających typu bluszcz czy barwinek. Wyglądaloby to ładnie a muru by nie naruszyło. Mamy to jeszcze ustalić. Ona u mnie na ulicy tylko bywa i mamy na ten temat porozmawiać osobiście. Chcę też wejść na drogę, bo planuję powiesić moze juz jesienią kilka budek dla ptaków. Ja chcę dołączyć szambo mamy. wtedy pompowanie by było rzadziej. Chcę zrobić przepływ, bo są kilka metrów od siebie.

W kalendarzu miałam przepis na kotleciki z soi i pieczarek. Przepis bardzo fajny, ale ja bym dodała jeszcze marchwi. Przepis jak na mnie skrojony, bo kotleciki wszelkiego rodzaju bardzo lubię. Dania z patelni i sałatki też. mięsa nie jem od kilku dni i radzę sobie. Obym tylko normalnie, szybko chudła. Na razie waga spada ładnie.

Wymyślam teraz czym zastąpić mięso. Chodzi mi np. o wędzenie. Dla Krzyśka np. kurczak, a co dla mnie. Mogą być ryby np. filety w siatce albo nawet twaróg. Jeśli chodzi o ognisko to można piec na kamieniu ryby, można piec warzywa czy kartofle. To nie musi być kiełbasa. Inna sprawa, ze jeszcze trochę i mięso będzie mi cuchnąć. Tak miałam wtedy gdy mięsa przez 2 lata nie jadłam. Krzysiek już ma uwagi, że mięsa nie chcę. Ryby droższe...:)

Sebastian znowu narzeka na kolana, zwłaszcza prawe. Okropnie go boli. Robię mu Reiki i trochę mu przeszło, ale mówi o endoprotezie.

Ostatnio przeczytana książka. To cenna pozycja nie tylko dla wegetarian...

11 maja 2024 , Skomentuj

Dziś szkoła i kaplica. Nic pewnie nie zrobię, bo czasu braknie. dom zapuszczony i trzeba by ogarnąć albo poprosić pania do pomocy. Moze za kilka dni to zrobię. Ona posprzata dokładniej. Trzeba by ogarnąć łazienkę i kurze pokoj dzienny i meble kuchnia, zlew. Moze drzwi. Krzysiek nie moze wiedzieć. Do ogrodu nikogo nie wezmę. O plewienie mi chodzi. Ostatnia pani, która była przykrywała trawę ziemią zamiast plewić i guzdrała się niemożebnie. To nie na tym polega.

Chyba wkrótce całkiem zrezygnuję z mięsa wieprzowego. Jadałam czasem parówki, gulasz angielski i schab, szynkę, a nawet kiełbasę pieczoną na patykach. Rzadko, ale co mi biedne świnie zrobiły. Niby tak jest świat ułozony, ze jedno stworzenie zjada drugie, ale ja mam wybór i mięsa jeść nie muszę. Moje zdrowie też by zyskało- stawy, serce i układ krążenia. Kiedyś już byłam fishwegetarianką przez ponad 2 lata i czułam sie dobrze, ale przytyłam i było mi zimą zimno. Teraz jestem na tak i mieso chcę zastapić wiekszą ilością ryb. Niby ryb też szkoda, ale z nich zrezygnować nie mogę, bo chodzi o moje zdrowie. na weganizm nie przejdę. Zobaczę jak sie będę czuć. :) Jestem dobrej myśli.

dieta idzie. Nie podjadam i dziś na wadze znowu mniej. Dziś śledzie, jajka i serek wiejski z ziołami.

Mikuś wyrósł na pieska spokojnego i lubiącego spokój. Kazdy niepokój wśród kotów bardzo go denerwuje i od razu jest interwencja, czyli szczekanie i rozganianie. Piesek lubi trochę ruchu, ale poza tym duzo śpi. Jest inteligentny, bo łatwo sie uczy i przylepny. Lubi podgryzać Krzyśka. Czasem bawi się z Kajtkiem. Często za mna chodzi. Ostatnio lubi podwórko i biega jak szalony.

Już na spacery blisko domu chodzić nie mozemy, bo nawet w dzień codziennie chodzi locha z 7 małymi.

antologia w której są moje wiersze. Przyszła wczoraj...

10 maja 2024 , Komentarze (3)

Tydzień się kończy. Trochę pracy zrobione. Dziś jeszcze wyjdę, a jutro już szkoła. W niedzielę też. W sobotę idę też do kaplicy, bo mam mszę za mamę. To juz ostatnia. Teraz trzeba będzie dać na dwie msze za innych moich bliskich zmarłych. Zbiorówki. Moze na wrzesień, październik. Tak żeby juz było chłodniej.

Plewienie prawie kończe. Zostały dwa bardzo trudne kawałki, na których pojawił sie perz. W przyszłym tygodniu zabieram się za cięcie drewna. Mam trochę gałęzi, bo nie można przechodzić dalej na ogród i nie można dostać się do szamba. Mam trochę płyt z mebli i trzeba to pociąć zanim wsadzę do worków do wyrzucenia. Palić tym nie wolno. Trzeba spakować do worków papę i pociąć sekatorem trochę gałęzi. My je palimy na ognisku gdy pieczemy kiełbasę na patykach. Może zniszczę chmiel. Moze uda się wywieźć elektronikę. Ma pomóc Darek, brat Krzyśka. Czekam na Krzyśka urlop.

Czekam na remonty. Moze już po 15 V. Trochę tego jest. Drobne prace typu dach, tynk tu i ówdzie, kominy no i cmentarz jak sie uda. Na wrzesień by zostało ocieplenie ściany i jeszcze później moze biblioteka. Muszę zrobić wentylację.

Jak się trochę odrobimy chciałabym pojechać zobaczyć zamek w Siewierzu. To niedaleko. Jeszcze tam nie byłam, a chcę zrobić zdjęcia. Nie wiem co z Zoo. Z planów nie zrezygnowałam tylko je odłozyłam, bo praca ważniejsza.

Po uczestnictwie w warsztatach DDD mam trochę przemyśleń i mam mieszane uczucia czy to miejsce dla mnie. Po pierwsze moja mam nie była takim zdecydowanym czarnym charakterem. Krzywdziła mnie, ale wydawało jej się, ze robi dobrze, bo chciała mnie wychować, a ja byłam oporna. Niestety była impulsywna i porywcza. Nie chciała dla mnie źle. Dbała o mnie w miarę swoich mozliwości,  a że nie potrafiła kochać to nie jej wina. Do miłości nie można sie zmusić. Miałam wszystko co trzeba jako dziecko. Była masa zabawek, książki, wyjazdy na kolonie i wczasy. Był własny pokój. Dbała o moją naukę. Nauczyła mnie też sporo w tym miłości do przyrody i zwierząt. Dzięki niej zajmuję się ezoteryką i uzdrawianiem. Dzięki niej polubiłam gotowanie, pokochałam wieś, góry, a i malowanie to też trochę jej zasługa, bo kupowała mi drogie zagraniczne komplety kredek. Wypasione jak na tamte czasy. Dojrzałam do tego by się z nią całkiem pogodzić. Chyba mnie jednak kochała po swojemu. Tak jak umiała. inna sprawa, że weszła w konflikt z sasiadami i teraz to uderzyło we mnie. Dobrze, że koleżanka zrozumiała, że ja za mamę nie odpowiadam. Trudna była i ja nie miałam na to wpływu.

Dziś na wadze znowu trochę mniej mimo wczorajszego wina. Jeszcze 3 kg i odetchnę.:)

9 maja 2024 , Komentarze (6)

Porządki z gatunku grubszych trwają. W ciagu 2 tygodni moze zniknie elektronika. trzeba zgromadzić w jednym miejscu i zgłosić to przyjedzie 2 panów i wezmą. Gabaryty mają być wywiezione 20 maja i do tego czasu raczej 2 wersalek nie uda mi sie rozwalić. Następne wywozenie 26 sierpnia i moze wtedy dopiero. Najgorzej z oknami. Trzeba zawieźć na własny koszt i na miejscu wybić szyby i wrzucić do kontenerów - drewno osobno i szkło osobno. To dla mnie nie ma sensu. Chodzi o rozwalanie. Rozwali Krzysiek w domu i szkło wrzucę do zmieszanych, a drewno potnę i spalę.

Powinnam myśleć o wycinaniu chaszczy w jednym miejscu, bo przejść sie nie da. Muszę wyjść jednak z piłą, bo sekator nie weźmie.

Mam jeszcze sporo starego styropianu zdjętego ze ściany. Jest nowy stosunkowo i moze być uzyty ponownie, ale trzeba usunąć klej. Jeśli klej będzie schodził z problemem łatwiej będzie go pokruszyć, dać do worków i wywieźć.

Miałam trochę cegieł i zostały one wykorzystane do budowy tarasu. Teraz w tym miejscu jest bałagan. Trzeba będzie sprzatnąć. Jest też do uprzatnięcia miejsce z rozpadajacymi się resztkami mebli z płyty. Co z tym zrobić nie wiem. Chyba pociąć i do worków albo kontenera. Jest resztka papy i jeszcze chyba troche będzie. Targamy ją i dajemy do worków, które wynosimy do wywiezienia. Z czasem wszystko zniknie. Podwórko ma być dzikie-wiejskie ale ma byc porzadek.

Zaczęłam robić nowe przyłożenie Reiki i moze mi pomoze na stawy. Wczoraj wykonałam je po raz pierwszy i dziś mniej boli. Tabletkę wziąć łatwiej, ale ile takich rozkoszy zniesie organizm? Zoładek? Wątroba? Ile chemii przerobią nerki?

Na cmentarzu byłam. Sprzątnęłam znicze i stare wiązanki, w niektórych miejscach trzeba było plewić. Gdy pojadę za jakiś czas trzeba będzie wziąć randap, bo między płytami rośnie trawa i nie daje sie wyrwać. Nie wiem czy uda się zrobić żwirek. To zależy od sąsiada. Trzeba też w tym roku zrobić Adrianowi i mamie tablice. Moze posadzę cioci Ali i wujkowi trochę kwiatków. Oni mają przed grobem długa donicę i dwie mniejsze po obu stronach grobu.

8 maja 2024 , Komentarze (16)

Nie żyje ostatnio w rytmie natury. Nie obchodze świąt. Nie obchodziłam ostatnio Nocy Walpurgi. Była z 30 IV na 1 V. Następny sabat w czerwcu będę już obchodzić. Sobótki celebrowałam z mamą. Zbierałyśmy zioła. Mama wprowadziła mnie w temat i zrobiła ze mnie wiedźmę. Wdzięczna jej jestem. Ja niby jestem ochrzczona, ale jestem też rozdarta między pogaństwem, a katolicyzmem. Pogaństwo mi jakby bliższe. Jestem bardziej poganką niż katoliczką. Odprawiam rytuały, ale niezbyt pilnie. Do kościoła chodzę też niezbyt pilnie. Religię katolicką dopiero poznaję. Myślę jednak, ze nigdy nie dojdę tak daleko by zrezygnować z ezoteryki, Reiki. Nie porzucę kart, kamieni. Nie wyprę się natury. Nie przestanę kochać lasów, łąk, uroczysk. Taki mój los i chyba powinnam go przyjąć.

Zastanawiam się też jak moje relacje z planetą. Tu nie jest najgorzej. Palę co prawda węglem, ale i drewnem. W tym roku spaliłam około pół tony węgla tylko. Nie mam samochodu. Nie kupuję dużo ubrań i większość z naturalnych materiałów. Obuwia też nie kupuje dużo. Nie zmieniam wyposażenia domu zbyt często. Wody też za dużo nie używamy. Plastik tylko niezbędny. Reklamówki mam na stałe i nie wyrzucam ich co chwilę. Nawozy uzywam naturalne. Jedzenia nie wyrzucam. Wspieram ptaki i wystawiam naczynia z wodą dla zwierząt. Największe przestępstwa to cola 0 i butelki plastikowe i używanie rzadko ale jednak randapu.

Mam zioła do picia. 2 duze paki, ale zgubiłam kartki i nie wiem na co są. Miałam na woreczek, ciśnienie i na cukrzyce dla Krzyśka. Będę pić i mi nie zaszkodzą.

10 dzień diety spadek jest łączny o prawie 2,5 kg. To mnie bardzo cieszy. Zobaczymy dalej. Myślę w tym etapie o 84-85 kg. Kolejny etap we wrześniu. Teraz po zakończeniu etapu do węglowodanów nie wracam. No moze zjem odrobinę 2 razy w tygodniu. Na codzień będzie ryba, jajka, warzywa i serki wiejskie. Wtedy nie powinnam przytyć. Ze słodyczy zrezygnuję. Z pieczywa też, ale majonez będę jeść.

Od kilku dni wyrabiam już i kroki i jogę, ale 15 minut. Jeszcze 5 minut dołożę. Osłabienie mi przeszło.

Jestem ociężała z powodu otyłosci. Poczułam to poraz pierwszy gdy mi waga kilkanaście lat temu skoczyła do 72 kg. Myślę, że jak schudnę to i chodzić będzie mi łatwiej, bo jeszcze taka wiekowa nie jestem, zeby człapać. Chciałabym schudnąć do 63 kg, ale raczej sie ta sztuka mi nie uda i trzeba będzie sie zadowolić zejściem do wagi w normie, czyli chyba 66 kg. Jeśli będzie 68 też mnie to ucieszy. Trochę czasu mi to zajmie, bo im waga niższa tym trudniej. Do tego czasu już chyba całkiem zmienię sposób odzywiania. Frytek już prawie nie jem, pierogów też nie. Jeszcze tylko czasem kopytka, kluski kładzione jem i quiche. Pizza raz na 3 miesiące. Zupy też rzadko. Częściej nieco jem makaron i ziemniaki, ale makaron mozna kupić ciemny. Inna sprawa, że ja teraz jestem coraz bardziej wygodna i gotować mi sie nie chce.

Krzysiek mi kupił Pectosol na kaszel i liczę, że mi teraz szybko przejdzie. Wczoraj miałam jeszcze napady kaszlu. Dziś prawie spokój. Wzięłam go do tej pory trzy razy.

Wczoraj miałam inicjację w I stopień Reiki. Jestem Mistrzem Reiki i dostrojenie było online. Nie organizuję masowych kursów, ale dostrajam jeśli ktoś do mnie trafi. Dostrajam też w Engel ki. Ta inicjacja ułatwia kontakt z aniołami. Później było wino.:)