Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1506707
Komentarzy: 54653
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lipca 2023 , Komentarze (15)

Wszelkie prace związane zdrzwiami już pokończone. Gruz wyniesiony. Krzysiek już poszedł do pracy. Na dworze niektóre dni chłodniejsze. Nocami tez sie ochłodziło. Czas chyba brać sie za cięższe prace, bo koniec lata nadejdzie szybko. Teraz czeka mnie cięcie drewna i robota przy nowej rabacie. Trzeba wyplewić i zainstalować obrzeza. Zamówiłam ścinki z desek. Są spore i trzeba będzie je ciąć. Trochę mi zejdzie, bo ja jestem w stanie pracować góra 30 minut. Póxniej kręgosłup juz nie wydala i muszę wrócić na kanapę. Z rabatą też kilka dni zejdzie. Będzie jeszcze koszenie i plewienie w innych miejscach. Nie mogę juz zwlekać, bo pracy jest teoretycznie do września ale wszystko zalezy od pogody. W deszcze nic nie zrobię i w wyższej temperaturze niż 25 stopni też nie pracuję. Dziś chciałam kosić ale jest ryzyko deszczu. Jutro mam więcej pracy zawodowej i na dworze mniej zrobię.

Dziś moze mi Krzysiek kupi jakieś owoce na dzemy. Myślę o morelach. Uwielbiam dzemy wiśniowe i czereśniowe ale drylowanie mi teraz nie bardzo pasuje. Za dużo zajęć. Moze będą też jagody i maliny...

No i maszynka, kuchenka znowu się zepsuła. Miała około 8 miesięcy. Wczoraj wywaliło korki, a duża płytka teraz zamiast na 5 grzeje na 2 i nic się już nie gotuje. Trzeba kupić nową. Moja mama ma jeszcze kuchenkę z lat 80 ubiegłego wieku i uzywa ją. Strasznie mnie to wspólczesne dziadostwo wkurza. Wolałabym zapłacić drożej i mieć na dłużej.

Czytam 4 tom Wiejskiej sagi. Kończę. Zostanie jeszcze jeden.

Muszę zrobić trochę porządku w spiżarni, bo puste słoiki leżą na podłodze i jest trudno dojść do regałów. Trzeba naszykować to co potrzebne na ten rok i resztę wynieść na strych. W tym roku będzie robiony dżem z gruszek, moreli i jabłek, śliwek. To 12 słoików po dzemach. Do tego dojdzie z 8 słoików pół litrowych na leczo i 4 słoiki na sos chiński. Chcę też po raz pierwszy zrobić sos paprykowy, bo koleżanka mi polecałą. Moze 4 słoiki. To 30 słoików, a leży z 60.

Moja maszynka do mielenia mięsa poszła do śmieci. Dostałam maszynkę zwykłą od mamy. To maszynka solidna z czasów prl, jeszcze po babci. No zobaczymy jak się sprawdzi. W przyszłym tygodniu wypróbuję, bo chcę zrobić kotlety ze śledzi i z twarogu. Jedyny jej minus to to, ze jest duża. Za duża na dwie osoby.

25 lipca 2023 , Komentarze (28)

Dziś chcę kupić  kilkanaście palet. Trzeba będzie je przez lato pociąć. Wystarczy na porabanie do rozpałki na całą zimę. Będzie też trochę do palenia. We wrześniu kupię 2m2 klocków i starczy, bo mam jeszcze z metr.Pociąć miał S. Kto potnie nie wiem... Moja pilarka nie da rady. Ze spalinową nie dam rady ja. Myślałam o elektrycznej. Musi byc coś z dłuższą prowadnicą. Ja nie należę do siłaczek, a im dłuższa prowadnica to i większy ciężar. Ostatnio parę klocków pociął mi znajomy. Sierpień za kilka dni i trzeba już o jesieni myśleć. Ja w tym roku planuję jeszcze z prac w ogrodzie zrobić rabatę i to koniec...

Wczoraj rozmawiałam z koleżanka z Podlasia. Ostatnio nasz kontakt był utrudniony ale coś ruszyło. Gadałyśmy z godzinę. Mamy sporo wspólnego- ezoterykę, ogród, rękodzieło, przetwory i koty. Jest o czym gadać. Ona zarabia na rękodziele. Robi bombki i kartki. Do tego zajmuje się pielęgnacją ogrodów. Ostatnio interes idzie gorzej, bo do pracy najmuja sie Ukrainki. Miała podopieczną starszą panią ale córka oddała ja do domu opieki. Mam tylko jeszcze jedną koleżankę. Bywam u niej co jakiś czas. Widuję się z nią też czasem w kaplicy, bo chodzi. Ma dwa koty i ogród. Dwie koleżanki to było dość ale był i S. Teraz gdy go nie ma chętnie bym sie z kimś zakumplowała. To by jednak musiał byc ktoś o podobnym podejściu do życia. Nie potrzeba mi konfliktów.

Od bardzo dawna egzystuję jak mężczyzna. Skupiam się na dzialaniu i myśleniu. Mało co czuję albo po prostu tego nie śledzę, nie skupiam sie na tym. Emocje to dla mnie trochę abstrakcja. Są bo są ale gdzieś obok. Mnie nie dotyczą. Odcięłam sie od kobiecości i chyba mi z tym dobrze. Tylko gdy te myśli do mnie docierają wydaje mi się, że jestem w pewien sposób okaleczona. Nie potrafię działać po kobiecemu. Trzeba myśleć, zarzadzać domem i wszystko organizować. Nie ma sprawnego męzczyzny obok mnie, a dom nie moze runąć. Sporo prac męskich wykonuje sama o innych myślę i zarządzam nimi. Taki mój los.  Inna sprawa, że wolę ciąć drewno niż myć garki. Krzysiek robi wszystko co proste. robi tez wszelkie ciężkie prace ale muszę go naprowadzić. Za kobiece też się nie bierze. Też muszę wydać dyspozycję typu umyj garki. On się wścieka, że mu rozkazuję. S tez sie wścieka. Niestetety i jeden i drugi mają w nosie i porządek w domu i na posesji. Podejrzewam, że gdyby nie moje gderanie i awantury toby wszystko runęło. Tak jestem zołzą ale muszę być, bo tylko mnie na tym domu zalezy.

Przygotowuje dla kotów nowe legowiska. Przyszykowałam koszyk koło pieca i od razu któryś kot do niego nasikał. Zmieniłam kocyk na stary  zimowy płaszcz i wypsykałam preparatem na odstresowienie kotów i już nasikane nie jest. Spi wnim często Majusia. Mam też budkę w której śpi Czarnusia i czasem Suzi. Mam pudełko na piecu i śpi w nim Kajtek. Pudełko jednak trzeba będzie zdjąć  jak przyjdzie sezon grzewczy i nie bardzo mam czym go zastąpić. Mam stary wózek dla lalek. To wiklinowy antyk po mojej mamie i zastanawiam się czy go nie zdjąć ze strychu. Mozna by go wyłożyć czymś miękkim. POpsykać uspokajaczem dla kotów i moze by miał powodzenie. Mam gotowe spanka ale do nich sikają. Moze spróbuję popsykać. Jedno by można połozyć na koszu w którym trzymam drewno. Sezon tylko patrzeć. KOty mają mieć wygody...

24 lipca 2023 , Komentarze (12)

Mam okno zabezpieczone siatką w pokoju dziennym. Chodzi o to by koty mogły sie relaksować na dworze. Kotów jednak jest dużo i zastanawiam się czy w nowym pokoju drugiego okna dla nich nie przygotować. Ja tam będę mieć pod oknem taras i myślę, ze z przyjemnością by obok siedziały. To okno trzy kwaterowe. Kiedyś myślałam o wolierze ale gdybym ją zrobiła musiałabym zrezygnować z tarasu. Myślę, ze siatka na oknie wystarczy. Z okna otwartego korzysta najczęśćiej Majeczka, Aronek, Kajtuś i Onka.

Brakuje mi jogi. Odkąd zrobiło się gorąco nie ćwiczę, bo nie chcę się dodatkowo męczyć. Czekam na sierpień. Obawiam się, ze po prawie 4 tygodniach bezruchu mogę byc zastana. Trzeba będzie znowu dać sobie czas na rozruszanie. Joga jest dla mnie bardzo ważna. Cwiczę kilka lat codziennie po około 20 minut. Uwielbiam spokój, który daje.

Dziś sąsiad ma przyjść zrobić wylewkę na próg, bo brakło zaprawy. Drzwi juz sa od kilku dni. Drzwi są bezpieczne na dwa zamki. Krzysiek musi wynieść resztę gruzu i po robocie na tymczasem. Ja mam zamiar wyprać chodniki i wyprać koc od Adriana. Koc był mój i go tylko Adrianowi pozyczyłam. Teraz chcę go odzyskać. Poza tym moze mi sie uda pociąć paletę. 

DZiś chcę zrobić potrawę, która nazywa się golas. Jest to potrawa z okolic Lubelszczyzny. Przepis mam z książki Wiejska saga. To zapiekanka z kaszy gryczanej, ziemniaków i twarogu. Te przepisy z książki Wiejska saga są bardzo fajne dla mnie - węglowodanowe bez miesa. Kiedyś ludzie rzadko mięso jedli i siłę do pracy mieli. Ja mięso ograniczam, bo uważam je za szkodliwe i szkoda mi zwierząt. Białko tak ale nie mięso. Ja jem sporo strączków i trochę serów, jajka. Mięso poza rybami jem około 2 razy w tygodniu. Wędlin nie jadam praktycznie wcale. Taka dieta mi służy jeśli chodzi o zdrowie, ale z drugiej strony mi nie służy bo tyję.

Wczoraj były imieniny Krzyśka. Było ognisko i pieczenie kiełbasy na patykach. Brat Krzyśka przyjechał ze swoją panią, bo siedzieliśmy na dworze. W domu nie bywa, bo koty. Nie znosi zapachu kuwet, a przy 10 kotach zawsze coś tam czuć. Ja mam dla kotów specjlne pomieszczenie na ubikację ale otwór znajduje sie w pokoju dziennym. Pomieszczenie jest bez wentylacji i zawsze coś tam czuć. No i jeszcze Megusia załatwiająca sie na dywanie właśnie wpokoju dziennym. Zawsze istnieje ryzyko, że załatwi sie przy gościach. Dlatego nikogo w domu nie przyjmuję.

 Zebrałam kwiaty na bukiet. Tym razem to floksy, hortensja, konicznya, trawy i liść paproci. Muszę jeszcze białe floksy kupić. Mam różowe i fioletowe. Lubię te kwiatki. Pamiętam z domu olbrzymie kępy.

23 lipca 2023 , Skomentuj

Niedziela u mnie dzień typu śpiacego, bo śpię do oporu. DZiś też tak było. Noce już nieco chłodniejsze i lepiej mi się śpi. Według prognoz wygląda na to, że największe upałyjuż w tym roku były. Przeżyłam i teraz już moze być tylko lepiej. Sierpień tuż, tuż... Liczę na więcej energii i bardziej pozytywne podejście do zycia.

W przyszłym tygodniu trzeba robić kolejne przetwory. Po pierwsze ogórki, bo na razie mam zrobione tylko 3 kg w musztardzie i 2 kg w curry. Chcę zrobić jeszcze w curry. Trzeba zrobić dzemy brzoskwiniowe lub morelowe i nalewkę z czereśni i brzoskwiń. Dużo przetworów w tym roku nie będzie, bo trzeba wyjeść zapasy. W tym roku muszę koniecznie zrobić leczo i moze sos chiński ale to póxniej gdy juz będzie papryka czerwona.

Ostatnio Krzysiek spotkał kolegę z pracy i wrócił brdzo podniecony, bo kolega ma 3000 emerytury. Oczywiście studzę jego zapał, bo on nawet jeśli będzie miał 2000 to będę zadowolona. Niby miał kiedyś dobre zarobki ale ostatnie lata były słabe i nie zawsze pełny etat. Ja mam mieć teoretycznie emeryturę za rok ale chce dalej pracować. Krzysiek emerytura za trzy lata i juz o niej marzy. Ja pewnie gdybym musiała wyjeżdżać codziennie z domu też bym o emeryturze marzyła. Bardzo się boję tej emerytury Krzyśka, bo dochody nam drastycznie spadną. O jakimś remoncie nie będzie mozna marzyć. Pieniędzy starczy na bieżące potrzeby. Na opał trzeba będzie zbierać i oby zwierzęta nie chorowały. Niby oszczędności troche mamy i jeszcze trochę będzie ale to kropla w morzu.

Krzysiek jest przewrażliwiony jeśli chodzi o jedzenie zwierzat i wścieka sie gdy któreś nie je. Zmusza do jedzenia Mikusia, a koty nosi do miski. Moje koty w większości są juz starsze i apetyt maja zmienny. Nie wszystkie posiłki maja powodzenie. Do miski trzeba nosić Mruczka, bo zbyt wolno reaguje i gdy dojdzie do miski mało jedzenia zostaje. Niby go dokarmiam osobno dobra karmą ale Krzysiek i tak go nosi. Mikusia Krzysiek zamyka w kuchni i każe mu jeść. Wypuszcza gdy zje. 

Co do mnie to nadal żyję na uboczu. Już w podstawówce usłyszałam od nauczycielki, ze jestem aspołeczna i tak faktycznie jest. Mam swój świat i w jego obrebie się obracam. Z ludźmi sie mało stykam. Teraz czytam , maluję, pracuję, medytuję itp. Czasem obejrzę film. Na kontakty społeczne nie mam czasu ani większej ochoty. Krzysiek żyje tak samo choć częściej wychodzi z domu. Moja mama żyje tak samo ale częściej rozmawia przez telefon. Według ludzi jesteśmy chyba dziwni.

Wczoraj oglądałam wybory mister i wrażenia takie sobie. Sylwetki w większości dobre i to tyle, bo juz twarze takie sobie. Na niektórych bym nawet nie zwróciła uwagi gdybym spotkała w realu. Ja lubię typy chłopięce, a wielu panów było w typie męskim z zarostem. Do tego wszyscy wydepilowani, a to dla mnie nie jest seksowne. Podobnie jak układane na lakier i inne ustrojstwa włosy. Za to większość fajnie sie ruszała.

22 lipca 2023 , Komentarze (2)

Tydzień się kończy. Był trudny, bo remont. Cały miesiąc był dość trudny. Sporo spraw i mało pracy. Mało będzie pieniędzy w sierpniu, bo wypłaty kiepskie. Pieniędzy trzeba będzie duzo, bo i dach i węgiel. Może też kupię kilka palet do cięcia.

Nie wiem czy w weekend nie zrobimy imienin Krzyska. On chce ognisko i kiełbaski. Chce zaprosić brata. Moze bym upiekła ciasto, bo Darek lubi. Myślę o szarlotce włoskiej.

Wczoraj miałam szkołę ale zajęcia dodatkowe. Bardzo interesujace dla mnie. Było między innymi ćwiczenie na połączenie duszy z ciałem. Kupiłam książkę o metodzie. Teraz wakacje i zajęć mało. W sierpniu chyba zaczyna sie dietetyka. Ja po zdaniu egzaminu mogę być konsultantem d/s dietetyki. Nie bardzo mnie to jednak interesuje. Niby chcę wiedzę mieć ale jadłospisów dla innych bym robić nie chciała.

W domu jeszcze tip top nie posprzatane. W pokoju dziennym jeszcze jest pył i w ubikacji kotów oczywiście też. Kurze ścierałam i wszystko jeszcze białe. To ta zła strona remontu. Dobra to przestrzeń. Dodatkowy pokój jest spory, bo conajmniej 20 m2. Jest w nim duze okno od strony zachodniej. To mój kierunek według Feng szui. Pokój jest raczej cichy, bo od strony podwórka. Ma drzwi na dwór. Mama go kiedyś zajmowała i był bardzo przytulny. Skończony będzie chyba dopiero w przyszłym roku. Zostanie na lato malowanie i malowanie podłogi, bo jest solidna drewniana. Trzeba będzie kupić meble. To ma być biblioteka i pokój do jogi. 

Megusia czuje sie dobrze. Stolec miękki ale ciemny i raz dziennie a nie co 2 godziny. Dziś kończę antybiotyk i preparat na wątrobę. Od jutra zacznę podawać lek na tarczycę. Do kontroli mam jechać po miesiącu. Znowu będzie pobierana krew. Mruczuś bierze antybiotyk 3 dzień. Kataru duzego nie ma i liczę, że mu przejdzie. Ma tez lek na oczy, bo mu trochę łzawią. Ten preparat podaję też Czarnusi, bo i jej oczko łzawi. Mikuś miał tez rozwolniony stolec ale je, bawi się. Pani weterynarz dała mu lek w paście. 

Kupiłam lepsze puszki dla Mikusia i starszych kotów. Przyszły już dla kotów i Mruczuś z Megusią się zajadają. Koty są zbyt szczupłe, a jedzą. Megusia schudła, bo tarczyca, a czemu Mruczek? To już pewnie starość. Kocurek skończył 17 lat. Jest dość drobny i nigdy nie wazył więcej niż 3,2kg. Był szefem stada ale takim opiekuńczym, bo inne koty lizał. Jeszcze teraz potrafi pokazać pazury.

Teraz gdy były dwa dni otwarte drzwi do nowego pokoju okazało się, które koty jakie są. Zaraz po otwarciu drzwi większość kotów poszła zwiedzać. Później jednak stopniowo wróciły i znowu zaległy w poblizu nas. Jeden Kajtek niecnota wyniósł sie do nowego pokoju i albo spał na parapecie albo na kocu, który tam leży. Krzysiek co chwile po niego chodził, a ten znowu wychodził. Krzyśkowi było przykro. On go uwielbia, a Kajtek się przez okazywaniem miłości broni... Kajtuś to łagodny dla ludzi kot i ostry dość dla kotek. SZczególnie nie lubi Rozi i Megusi.

Dziś moze zrobię ogórki w curry...


21 lipca 2023 , Komentarze (2)

Dziś Krzysiek powinien skończyć wynosić gruz z wykucia drzwi. Jest trochę cegieł i one zostaną. Są cenne dla mnie, bo to ręcznie robione cegły.

Czekam na wstawienie okna...

W najblizszym czasie muszę kupić pelargonie, bo sąsiad już niedługo będzie mógł prowadzić samochód. Pojedziemy więc na cmentarz. Trzeba zadbać o groby. Ostatnio moi bliscy dość częśto mi się śnią. Sni mi sie Adrian i babcia. Józek też mi sie juz dwa razy śnił.

Diety na razie nie wykupię. Próbuję sama ograniczyc węglowodany prawie o połowę. Juz nie jem woreczka kaszy, a pół. Zmniejszyłam tez ilość ziemniaków. Jem więcej warzyw i białka. Zobaczymy co to da. Na razie mi krzywda z tego powodu. Po węglowodanach czuję się cudownie wyciszona wręcz rozanielona. Białko kojarzy mi sie z energią, pobudzeniem. Nie lubie takich wibracji...Dziś placki z jabłkami, paluszki rybne, serek i bób jeśli będzie albo sałatka.

Wykupiłam kolejne msze wieczyste za moich bliskich. Teraz za dziadków ze strony taty. Nie byłam z nimi związana. Dziadek zmarł tuz po wojnie i jest pochowany w Niemczech, bo tam był w obozie. Babci nie pamiętam. Miłam chyba 2 lub 3 lata. Tata mało o rodzicach mi mówił. Myślę jednak, że było by mu przykro gdybym o nich nie pamietała. Wykupiłam msze za pradziadków to i w tym przypadku chciałam. W przyszłym miesiącu już prawdopodobnie wykupię za rodzinę Krzyska. Tam jest 5 osób. Jest jeszcze Artur, były opiekun mojego Józka i mój były teść. Artur był ateistą chyba ale uważam, że mszy potrzebuje. Nie był złym człowiekiem i lubił koty. Teść był alkoholikiem ale dobrze do mnie usposobionym. Nikt nawet teraz na jego grobie nie bywa.

Odkąd został dołączony pokój i drzwi są otwarte koty maja raj. Duzo tam siedzą i brudzą się, bo tam jeszcze jest jak w trakcie remontu. Pokoj jest duzy i je kusi...

Wczoraj zrobiłam kilka słoików ogórków w musztardzie... Dziś moze kupię kolejne...

20 lipca 2023 , Skomentuj

Dziś pracowity dzień. Będę działać na dworze chyba no i w dwóch pracach. Czas zacząć zarabiać pieniądze, bo wydatki są. Teraz to dach nad komórką z węglem. Trzeba też zbierać, bo na poczatku sierpnia chcę kupić węgiel. Tak palę węglem i będę palić jak długo sie da. Na unię jestem wściekła, że zabrania, bo cała reszta świata z węgla nie rezygnuje. Unia to kropla w morzu. Lepiej by zrobili ograniczając loty samolatami i ilość samochdów ale nie tego nie zrobią, bo to by uderzyło w bogatych. W czasie covidu powietrze było jak kryształ, a z węgla nikt nie rezygnował.

U mnie papierówka w tym roku obrodziła i jemy teraz wszystko z jabłkami. Było juz ciasto i drugie ciasto, była jabłczanka, był kompot. Dziś może placuszki z jabłkami. Jabłczankę robiłam pierwszy raz. To zupa z jabłek i kartofli z śmietaną. Bardzo prosta do zrobienia. Kiedyś była na wsiach popularna. W drugim tomie Wiejskiej sagi jest sporo fajnych przepisów. Ciekawe są zupy i ciasta. Ciasta jednak bardzo tłuste przeważnie.

Dopiero wczoraj byłam wyrwać ze skrzyń zbędne warzywa, a tu wszystko ruszyło. Brokułów 5 w tym jeden gotowy do zerwania, kalarepy w większości też jest szansa. Nawet ogryziona dynia kwitnie. W efekcie wyrwałam 2 kalarepki i szykuję sie do plewienia. No to ogród warzywny w przyszłym roku tez chyba będzie...

Drzwi skończone. Teraz po 15 VIII dach od komórki i we wrześniu ocieplenie ale wewnątrz wełną i ścianką gipsową. Na razie tylko sypialnię. Pokój Adriana w październiku może. Jeśli dobrze pójdzie i tez od wewnątrz. Na przyszły rok by zostało ocieplenie jednej sciany ale z zewnątrz, bo dojście z mojego podwórka i nie tak duzo materiału, bo okna, drzwi. Byłby tez do zrobienia taras. Już ze znajomym rozmawiałam i zaklepałam terminy.

Kupiłam trzy palety i teraz muszę je pociąć. Będą w wiekszości na rozpałkę. W tym roku jeszcze trochę drewna jest. W przyszłym roku juz trzeba będzie kupować. Nie wiem jednak, bo moze juz w tym roku coś kupię. Teraz są palety uzywane.

Kupiłam część ogórków do słoików...

S cały czas się stawia. Miał przyjechać we wrzesniu i nie przyjedzie. Nie będzie się panoszył i rzadził u mnie w mieszkaniu. Rozmawiałam z bratem Krzyśka i zgodził się w drobnych sprawach nam pomagać.

19 lipca 2023 , Komentarze (14)

Dziś mam wolne i nie pracuję w jednej pracy. Moze będzie chłodniej to coś zrobię koło domu. Tak sobie myślę, że trzeba by usunąć ze skrzyń wszystko to co się nie udało. KIepskie są np. brokuły, bo nie widać by coś wiązały. Wyrosła masa liści tylko. To samo kalarepa. Zgrubień nie widać. Niepotrzebne mi to w donicach, bo tylko trzeba koło tego chodzić, podlewać i plewić. SZkoda wysiłku, wody. Straciłam do warzyw serce, bo zbiory kiepskie. To poza tym loteria. W zeszłym roku dbałam tak samo a brokuły były ładne i kalarepy też. Chyba nie mam do tego ręki, a moze trzeba po prostu więcej czasu na to poświęcać? Mój tata miał piękny ogród ale siedział w nim kilka godzin dziennie. Ja wsadzam, plewie, podlewam, zasilam i uciekam na kanapę.  Chciałabym zbiory mieć, a moze tak sie nie da? Moze w tym przypadku przysłowie pańskie oko konia tuczy jest prawdziwe? Moze trzeba innych zabiegów? Serca po prostu?

Za to rośliny doniczkowe mam dorodne. Wszystko zdrowe i piękne. Kwiaty, które w tym roku kupiłam nie zrzucaja liści. Chyba znalazłam na nie sposób na ten moment. Mało je podlewam ale za to dużo pryskam. Zobaczymy w chłodne pory roku. Teraz najwięcej roślin mam w sypialni choć to ponoć nie jest dobre rozwiązanie.

Dziś rano wstałam z obrazem jesieni pod powiekami. Wręcz czułam rześkie poranki przesycone mgłą i umiarkowane temperatury. Tęsknię za tym. Za babim latem, złotymi liśćmi. Jeszcze miesiąc, moze krócej i późne lato sie zacznie. Da odetchnąć. Zastanawiam się co jest najgorsze w lecie dla mnie i doszłam do wniosku, ze pot. Brzydzę się potu i swojego nieświeżego ciała. Przestrzeganie higieny nie pomaga, bo ileż razy dziennie można sie kąpać. POcę się przy tym obficie i woń jest intensywna. Niby używam dezodorantu ale dyskomfort i tak jest.

Dziś jadę z Mruczkiem do weterynarza.

Wczoraj zerwałam i wysuszyłam trochę liści morwy.

Zaczęłam malować nowy obraz...

Z S awantura na całego. Próbuje mna manipulować, chce mi to i owo wmówić, a gdy na to nie pozwalam ubliża mi. Coraz bardziej jestem za tym, by znajomość zakończyć. Korzyści z niej niewspólmierne do wydatków i do tego nerwy psuje. Na dodatek stresuje zwierzeta. Mikuś go lubi ale i tak czasem siedzi pod kanapą, bo go straszy. Koty też straszy w tym chora Megusię. Ona już gdy jest siedzi po całych dniach za fotelem, a mnie serce boli. Mama nie chce by przyjezdżał i Krzysiek nie chce. To wszystko mnie skłania by z nim przestać rozmawiać. Boję się jednak i tylko to mnie powstrzymuje. Teraz maił przyjechać we wrześniu. Miał naprawić lampę i korek od kosy. Jeśli nie zrobi tego to będę około 700 zł do tyłu. Trzeba będzie lampę wyrzucić i wyrzucić kosę. Fachowiec mi tego nie zrobi... A co będzie jeśli przyjedzie i i tak nie zrobi? Inna sprawa, ze to co bym straciła na jego przyjazd to i tak by się zrównoważyło prawie. Moze więc lepiej by się opłacało nową lampę kupić? Kosa nie jest w tym momencie niezbędna, bo i tak ja nie skoszę, a uszczelkę ostatecznie mogę zrobić ja.

Wczoraj był cudowny chłodniejszy dzień. Od razu miałam więcej energii. Teraz juz wiem, że to narzekanie kilka dni temu o starosci to przedwczesne. Dokuczył  mi po prostu upał.

i jeszcze raz obraz. Tym razem zdjęcie lepsze...robione na dworze a nie wieczorem w domu..

18 lipca 2023 , Komentarze (8)

Dziś mam już pracę. Będzie też czytanie, bo czekam na dwa ostatnie tomy Wiejskiej sagi. Zżyłam sie z bohaterami i żal, ze już koniec. Tak mam gdy książka mi sie podoba. Smutno mi że ją kończę. Te dwa tomy połknę do końca tygodnia, a póżniej wykupię Legimi na miesiąc. Teraz czytam po kilka godzin dziennie. Powinnam dziś malować obraz ale trudno mi sie oderwać od czytania. Dobra książka to dla mnie inny świat. Zapominam o problemach i przestaję o nich myśleć, żyć nimi. Zyję życiem bohaterów. To mnie uzdrawia.

Zastanawiam się czy nie wykupić na Vitalii diety Ig, bo znowu przytłam. Chyba jem za duzo. Zerknęłam na przepisy i je się 2 łyżki kaszy gryczanej a nie woreczek. Chyba potrzeba mi czegoś co mnie okiełzna. Muszę się nauczyć normalnie odżywiać. Teraz niby staram sie liczyć kalorie, ale nie robię tego dokładnie. Nic nie ważę. WSzystko na oko. Jedynie co mnie powstrzymuje to porcje na Vitalii. Ja chcę jeść około 1200-1300 kalorii a nie 1800 czy wiecej. Motywację mam taką sobie, bo wygląd nie jest ważny, a ciśnienie mam niskie. Pozostaje kręgosłup i sprawność-ruchliwość. 

Moja biała róża wypuściła znowu kilka pączków. Nie wiedziałam, ze powtarza kwitnienie. W zeszłym roku kwitła raz. W tym roku jesienią chciałabym jeszcze jakąś biała różę kupić. Gdy byłam dzieckiem u mnie rosła cudna biała róża. To był duży krzak około 2 metrowy. Wiosną pokrywał się masą kwiatów. Też bym taką różę chciała ale nie mam na nia miejsca.

Morwa, którą wsadziłam kilka lat temu rośnie pięknie. To juz spore, gęste drzewko. To cenna roślina jeśli chodzi o cukrzycę. Warto pić napary z liści. Powinnam ich trochę wysuszyć. Nie wiem jednak jaką temperaturę do suszenia potrzebują. Ja wszystko suszę w maszynce do grzybów, a to moze być temperatura za wysoka i roślina straci właściwości lecznicze.

Wczoraj znajomy przyszedł do drzwi. Trochę jest problemu z kotami, bo są ciekawskie. Mikuś szczekał gdy pracowała wiertarka. Dziś dalsze prace. 

Znowu mam przytępiony słuch, bo myłam głowę i nalało mi sie do uszu. Mam preparat do czyszczenia ale on niewiele daje.

Wczoraj był fajny chłodniejszy dzień... Oby do jesieni...

Upiekłam szarlotkę...

i obraz kolory oczywiście na zdjęciu zmienione... Wyblakłe... Kolejny obraz chyba kot...

17 lipca 2023 , Skomentuj

Ostatni tydzień urlopu Krzyśka sie zaczyna. Planów na ten urlop jeśli chodzi o prace nie miałam. Było trochę drobnych rzeczy do zrobienia i to zostało zrobione. On zrobił, bo u mnie przez te upały opóźnienia. Ja w taka pogodę leżę w domu i żadnych fizycznych działań sie nie podejmuję. Teraz czekam na chłody to się za plewienie wezmę. Ponoć od czwartu ma być chłodniej. Moze choć 27 stopni. To juz temperatura znośna...

Dziś powinnam jechać z Mruczkiem do weterynarza ale nie bardzo mogę, bo moze przyjdzie znajomy do roboty przy drzwiach. Pojadę więc albo dziś albo w srodę. JUtro praca. Mikusia nie wezmę jeśli pojadę dziś, bo sama sobie z kotem i psem na raz nie dam rady. Jeśli pojadę w środę to z Krzyskiem i wtedy Mikusia by się zaszczepiło.

Dziś jeśli się uda zrobię porządek przed domem.

Przez ten dłuzszy urlop wypoczęłam. Nie powiem jednak, zebym do pracy więcej ochoty miała. Potrzeba będzie mobilizacji. Boję się tylko, że wraz z trybem pracy przyjdzie stres i poczuję się gorzej. a moze nie jest ten stres konieczny. Moze potrafię pracować z spokojem w sercu?

Kończę czytać 3 tom Wiejskiej sagi. Jutro powinny przyjść dwa ostatnie. Na razie w tym roku przeczytałam 27 książek. Idzie nieźle jeśli chodzi o wyzwanie 52 książki w roku. Może dam radę.

Moze skończę obraz...