Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

niepoprawna optymistka;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14208
Komentarzy: 237
Założony: 13 maja 2011
Ostatni wpis: 21 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aneeeczkaaa

kobieta, 30 lat, Belleville

154 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: szorty + koturny !

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2014 , Komentarze (3)

o których się filozofom nie śniło.

to co ja aktualnie wyprawiam, to się w żadnych ramach nie mieści..... no niby można powiedzieć sesja, bo jak sesja to wszystko przejdzie... ale przecież te dwa egzaminy to prawie jak nie sesja. ale nie spanie całej nocy, jedzenie śniadania o 4 nad ranem i nastepnego posiłku o 19 wydaje się dość awangardowym rozwiązaniem, a to dopiero wierzchołeczek góry lodowej. 

ale działam.... coraz lepiej, prawie, coś. jakoś tak lepiej wygląda wszystko, mimo że moje nawyki żywieniowe na to nie wskazują. ale uczę się więcej i mam coraz ładniejszy pokoik. 

 jutro sprawdzę czy schudłam. 

xoxo, 
Aneczka.

ALBO MA SIĘ WYMÓWKI
ALBO MA SIĘ WYNIKI.

ja na razie mam to pierwsze.

9 lutego 2014 , Komentarze (2)

bardzo nie lubię... bo z nim się tak dobrze szamie pizzę, sączy despy.... i jeszcze ciasteczka do filmu.... a najśmieszniejsze jest to, że ON się odchudza, bo musi i CHUDNIE. Nawet wczoraj robił siłkę u mnie w domu... wiecie drążek, pompki, takie tam... i na mnie krzyczał, bo kazałam mu robić pompki ze mną na plecach. POWIEDZIAŁ, ŻE JESTEM ZA GRUBA!!!!!!!!!!!!!!!! ale potem w sumie doszliśmy do wspólnego wniosku, że to jednak on jest zwyczajnie za słaby :D 

podsumowując - jest KOCHANY i całkiem zabawny, ale jakimś okrutnym cudem sprzyja pochłanianiu okrutnych kalorii. a przez to, że nadal jestem w opcji "chora anna nie wychodzi z domu" no i przecież nie ćwiczy, bo chora.... to ta pizza to chyba zostanie mi w brzusiu na jutrzejsze śniadanie. ech, nigdy więcej! 



jutro się nie ważę. może w środę:D


muszę zacząć się ruszać.... echhh... 


Nie porzucaj nadzieje
jakoć się kolwiek dzieje:)

cytując klasyka.



xoxo, 
aneczka.



ALBO SIĘ MA WYMÓWKI
ALBO SIĘ MA WYNIKI.
kropka

8 lutego 2014 , Komentarze (2)

a wiecie? a nie wiecie, to Wam powiem! 


ja tu sobie zwyczajnie chudnę. tak poprościutku. jem chyba trochę mniej, ale regularniej. etawsio! teraz zacznę ćwiczyć, jak się doprowadzę do 100% zdrowia, bo tak szybciej - szkoda sesji na chorowanie ;)


co do motywacji - ukradzione z Facebooka Ewy Chodakowskiej - nieziemskie :D
Kilka slow o motywacji z przymrużeniem oka  "Najbardziej zmotywowany człowiek to ktoś, kto bardzo potrzebuje toalety. Żadna przeszkoda nie jest w stanie go powstrzymać przed osiągnięciem celu.

Czy kiedyś słyszałeś następujące wymówki:

Nie zdążyłem, ponieważ:
- nie miałem czasu, żeby pójść do toalety
- byłem zbyt zmęczony
- straciłem nadzieję, nie wierzyłem, że zdążę
- oni mnie ciągle wyprzedzają, bo mają dłuższe nogi
- jestem za głupi, aby skorzystać z toalety
- to już ósmy raz; jakoś nigdy nie mogę zdążyć
- to nie dla mnie
- zapukałem do toalety, ale nikt mi nie otworzył
- zabrakło mi motywacji
- miałem doła
- chciałem, ale mi się nie chciało iść 
- nie stać mnie na chodzenie do toalety
- postanowiłem, że pójdę jutro
- czekałem, aż rząd się zmieni
- zaczekam do poniedziałku"







xoxo, 
Wasza Aneczka.
będę tu częściej, chociażby po to, żeby regularnie zmieniać paseczek :D

11 grudnia 2013 , Komentarze (3)

nie ma to żadnego związku z odchudzaniem, ale chyba jestem dziwnym człowiekiem.

oglądałam dziś w tym samym momencie filmik z sekcji zwłok, rozmawiałam o seksie, słuchałam piosenek świątecznych i myślałam o przestępcach. albo mam wybitnie podzielną uwagę, albo jestem nienormalna. 


dobranoc. powodzenia w odchudzaniu, jeżeli ktoś to przeczyta! 

3 grudnia 2013 , Komentarze (3)








ale siłkuję. czasem.

26 listopada 2013 , Komentarze (1)

to bym pewnie była chuda :D no a na pewno chudsza niż jestem teraz. 

chociaż, przyznać się muszę, że pierwszy raz w życiu miałam zakwasy od tańczenia w szpilkach. Konkretniej w jednej z głów mięśnia czworogłowego uda (quadriceps femoris), czyli mięśniu obszernym bocznym ( vastus lateralis). Po wczorajszym wuefie dorobiłam się kilku kolejnych zakwasiątek, też w udach a do tego jeszcze w łapkach. lubię to. bardzo. taki ze mnie mały masochistek, hihi. jutro w planach basen i siłka - 10 km na ergo. to dopiero będzie zabawne. czas obstawiam na co najmniej 1,5h a kalorie mam nadzieję na 500 :D

zastanawiam się czy w piąteczek nie pójść oddać krwi. w sumie dawno nie byłam ;) i stracę pół kilograma, BUAHAAHHAAHAHA. taki żarcik.


staram się pilnować z jedzeniem...ale mam straszliwy problem ze wstawaniem, a co za tym idzie - z jedzeniem śniadań.a potem to już samo leci. no cóż. do sylwestra dam radę. chociaż jakieś 4 kg. to by było już milej..... bo z wysiłkiem się zaczynam lubić :D


xoxo, 
Anna.

17 listopada 2013 , Skomentuj

ach ta Britney :D

za każdym razem, jak przejdzie mi przez myśl "chyba powinnam poćwiczyć" w radiu pojawia się piosenka Britney o tym, jakże przezacnym tytule, work bitch. Bardzo mnie ona śmieszy, aczkolwiek jest jedną z najlepszych motywacji jaką mam ;) do tego dochodzą oczywiście moje motywacyjne szorty (aktualnie wiszą na tablicy korkowej, na środku mej ściany) i zegarek swatcha, w którym ćwiczyła kiedyś chodakowska. do tego dochodzą te moje durne studia, na których trzeba chodzić na basen (połowa mojego roku to mniej lub bardziej sportowcy-zapaleńcy) i mój ćwiczący chłopak (bo się szczypiorkowi przytyło od piwa i wódki xD). motywacji tyle, zapału mimo to mało:) ALE dzisiaj zrobiłam killera. hihi. killing killer <3 i wrócę do diety.... wrócę no. dziś. a potem wrócę do bycia bez diety. na chwilę, bo fondue czeka w lodówce (jejuśku, za fondue dałabym się pokroić :D)

tu wstawiam teledysk, ale jest dość yyy perwersyjny, także jak ktoś bardzo wrażliwą jest osobą to nie polecam. w ogóle, piosenka, która już w tytule ma 'work BITCH' nie może być ładna słodka i urocza.




tutaj link do samej piosenki: WRZUTA 

i fragmenty tekstu:

You want a hot body?
You want a bugatti?
You want a maseratti?

You better work bitch

You want a lamborghini?
Sip martinis?

Look hot in a bikini?
You better work bitch

You wanna live fancy
Live in a big mansion

Party in France

Work, work, work, work
Work, work, work, work
Work it out, work it out, work it out, 
Work it out, work it out, work it out, 

You better work bitch
You better work bitch!



party in France & sipping martinis - CHECKED

cała reszta przede mną. (osikałabym się ze szczęścia jakbym kiedyś miała małe maseratti. duże było robione z poloneza. ale małe to moje małe marzenie. czarny kabriolet z pomarańczową tapicerką. i będę takim śmigać po wybrzeżu oceanu w Kalifornii. albo po Helu...xD [takie autko kosztuje bagatelka jakieś 700 000 zł])

14 listopada 2013 , Komentarze (2)

"prawidłowa, zbilansowana dieta jest zawsze mile widziana i pożądana

ćwiczenia również

a to połączenie jest nawet, powiedziałbym, seksowne "


to jest tak banalne zdanie. tak proste. i tak uroczo zachęcające, żei wszystkie argumenty i usprawiedliwienia i wymówki do samej siebie, a to, że się nie chce, a to, że koło jutro i w ogóle wszystkie... idą sobie daleeeeko. zostają tylko wyrzuty sumienia. okrutny ten męski ród jak nie wiem.


ale przynajmniej jest na czym oko zawiesić :




a to się robi na sexy nogi!


6 listopada 2013 , Komentarze (3)

kiedykolwiek?

dietkę trzymam. ale nie wiem jak długo wytrzymam. i nie ćwiczę. jem ładnie i niedużo... ale nie mogę się zebrać do ćwiczenia... tylko to co na studiach - wf w poniedziałki (ale popływałam na ergometrze -222 kalorii w 25 minut <3), coś a la fitness wczoraj (raz na dwa tygodnie) i basen dzisiaj. ale pływałaaaam! no po prostu... dawno nie byłam taka zmęczona. 150% możliwości. aż się prawie utopiłam :D może w piąteczek uda mi się na siłkę skoczyć, o ile znajdę partnerkę. kurczę, wygląda jakbym cośtam ciutek robiła z tego sportu, ale bardziej chodzi mi o to, że łażę niedospana i jakaś taka wymięta i jak już położę się na podłodze żeby robić brzuszki.. to najchętniej bym zasnęła. braaawo aniuś, brawo! może wrócę do stepperka...mogłabym się uczyć i chodzić, albo chociaż oglądać seriale chodząc. tylko że nie mam czasu na seriale, bo muszę się uczyć. c'est la vie...

 
kurczę, chyba jestem i będę łatwa, szybka i tania - jak gotowanie brokuła :D



motywajeczki:
podobno po 11 dniach killera! łoooł.... zaczynać? w sumie głupie pytanie.... ale czy dam radę się zmusić?


mrrrrrrrrau 

neeew yoork, concrete jungle where dreams are maaaade of
there's nothing you can't do
now you're in neeeew yoooork!





buźki!
Annie.

5 listopada 2013 , Komentarze (2)

pamiętaj, Bólu nie ma. Ból i zmęczenie to wymysł Twojego umysłu. Człowiek ma albo wymówki albo wyniki, a odpoczniesz w grobie!







dzięki Ci bardzo, drogi kolego. to teraz nie zasnę.


xoxo,
Ania.