Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chciałabym schudnąć dla zdrowia i dla dobrego samopoczucia. Po latach wzlotów i upadków w końcu wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze do zmiany moich nawyków żywieniowych i zdrowszego trybu życia. Nie chcę być ciągle na diecie, chce żeby jedzenie i ruch mnie cieszyły, a jednocześnie służyły mojemu zdrowiu i odpowiedniej wadze już na stałe.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37991
Komentarzy: 265
Założony: 16 maja 2011
Ostatni wpis: 28 sierpnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mmonni

kobieta, 37 lat, Kraków

172 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 maja 2012 , Komentarze (1)

Nareszcie wczoraj sie zebralam i costam pocwiczylam - 30 min stepera - zawsze to cos :) weekend niezbyt udany pod wzgledem diety, o piatku i sobocie juz pisalam, wczoraj za to Luby zamowil pizze, wiec sie nie powstrzymalam ;) ale chociaz waga nie wzrosla, tak jak wczoraj nadal 65,1 :)

 

A teraz prawdopodobnie przedemna 4 dni wzorowego trzymania sie diety (w pracy przychodzi mi to z niesamowita latwoscia), piatku nie licze, bo jest dzien dziecka i rodzice zaprosili mnie juz na kolacje ;)

 

27 maja 2012 , Skomentuj

I nadal nie ćwiczę - trzeba się w końcu wziąć w garść! W dodatku wczoraj poważnie zgrzeszyłam - były urodziny mojego Taty, więc wiadomo, impreza ;) A dzisiaj sytuacja się powtórzyła z okazji dnia matki - zaprosiłyśmy z siostrą mamę na kolację do restauracji, a ja nie umiem się powstrzymać z jedzeniem w takich sytuacjach. No ale nic, jutro wszystko wraca do normy, kontynuuję dietę :)

Strasznie mi się to odchudzanie rozciągnęło w czasie, z początkowych planów nici ;) już dawno powinnam osiągnąć cel, a tu nadal kilka kg przede mną. No ale nie mam takiej silnej woli jak niektóre z dziewczyn tu się udzielających - czasami muszę zgrzeszyć ;)

25 maja 2012 , Skomentuj

Od wczoraj nic sie nie zmienilo, nadal pieknie sie trzymam diety i nadal nie cwicze - z braku cwiczen oczywiscie nie jestem dumna, ale za to odnioslam wczoraj jeden sukces - udalo mi sie powstrzymac od wyjscia na kolacje do restauracji  A z waga nie wiem jak, bo zapomnialam sie zwazyc

 

Zaczelam jesc sniadania w pracy - jakos nie moge zdarzyc ze sniadaniem w domu. Na szczescie sie wyrabiam ze sniadaniem w ciagu 2h po zbudzeniu, tak zwykle wychodzi po ok 1,5h - podobno lepiej zjesc w ciagu godziny po zbudzeniu sie, ale dla mnie oznaczaloby to wstawanie 15 min wczesniej, a i tak teraz wstaje o 5:30.

 

No nic, kolejny nudny dzien w pracy sie zapowiada, trzeba to jakos przetrzymac, na szczescie w przyszlym tygodniu sie szykuje jakies szkolenie, to moze bedzie jakos ciekawiej

 

Milego dnia Dziewczynki

24 maja 2012 , Komentarze (1)

Strasznie dawno nie pisalam, juz ponad dwa tygodnie. Po prostu nie mialam czasu. Po dwoch tygodniach w londynie przytylam tylko 0,5 kg, co dla mnie jest niesamowitym wyczynem, ze wzgledu na przepyszne lunche w pracy (hinduska kuchnia) i czeste wyjscia do pubu na hamburgera i piwo. Uratowala mnie silownia w hotelu - prawie codziennie bieznia albo rower  Ale juz wczoraj wrocilam do wagi z przed wyjazdu, wdzisiaj jest nawet jeszcze mniej (65,2 kg) wiec elegancko
W pracy totalnie nie ma co robic, bo faktury zaczna do nas przychodzic dopiero w czerwcu, wiec siedzimy i gapimy sie w sciane. Te 8h trzeba odsiedziec  Przynajmniej internet dzisiaj zaczal normalnie dzialac, bo wczesniej byla tragedia.


Z cwiczeniami u mnie kiepsko, praktycznie 0 od powrotu z Londynu - zaliczylam tylko troche biegania po galerii handlowej  ale za to dieta genialnie - odkad wrocilam pieknie sie trzymam limitu kalorii

7 maja 2012 , Skomentuj

Dzisiaj wylatuję do Londynu, nie będzie mnie tu 2 tygodnie, bo internetu raczej nie będę mieć. Moja dzisiejsza waga to 65,4 kg, po powrocie chciałabym ważyć 64 z kawałkiem - niezbyt ambitnie, ale wiadomo jak to jest na wyjazdach - nie da się w 100% trzymać diety. 

Ledwo zmieściłam moje rzeczy do walizki i jestem na styk z kg bagażu, ale to wszystko przez to, że biorę sporo jedzenia z polski - w UK podobno drogo, więc mi żal kasy. Nie mam zbyt wielkiej ochoty na ten wyjazd - 2 tygodnie z praktycznie obcymi dla mnie ludźmi - mam nadzieję, że się okażą w porządku i że się polubimy. 

Teraz lecę trochę posprzątać, bo strasznie nabałaganiłam przy pakowaniu  

1 maja 2012 , Komentarze (1)

Muszę się postarać trochę częściej pisać, bo wtedy jakoś mi lepiej idzie dieta - jak wiem, że się muszę tutaj codziennie spowiadać, to wtedy jest większa mobilizacja - nie chcę przecież cały czas pisać o porażkach 

A wczoraj była porażka - siostra  mnie wyciągnęła na kolację do restauracji, nie miałam na tyle silnej woli, żeby odmówić. Najbliższy czas to w ogóle u mnie nie sprzyja diecie - w piątek i sobotę będę świętować imieniny, potem ten wyjazd do Londynu. 

No ale jedna pozytywna informacja - dzisiaj po raz pierwszy z własnej woli poszłam pobiegać  wcześniej biegałam tylko na wf i na obozach sportowych, a to naprawdę zamierzchłe czasy  zaliczyłam łącznie 12 min biegu - oczywiście nie jednym ciągiem - zrobiłam 3 przerwy w których maszerowałam - marszu wyszło ok 10 min. W każdym razie jestem z siebie bardzo zadowolona  

To moje bieganie uskuteczniam właśnie przez ten wyjazd do Londynu. Już wiem, że w hotelu nie ma siłowni, a jakoś muszę się tam ruszać, żeby chociaż nie przytyć. 

A teraz muszę lecieć spać, bo jutro nie wstanę do pracy.

28 kwietnia 2012 , Skomentuj

Już dawno nic nie pisałam, ale jakoś nie miałam za dużo wolnego czasu. Z dietą w tym tygodniu nieźle - miałam jedną wpadkę, ale za to porządną - skusiłam się na pizzę. Po za tym było wzorowo - teraz jak pracuję bardzo łatwo mi trzymać się diety - biorę do pracy lunch i jakieś przekąski, zawsze sobie wszystko elegancko wyliczam - przez większość dnia nie ma żadnych pokus w pobliżu   Z ćwiczeniami też dobrze, codziennie udaje mi się trochę poruszać 

A co do mojej pracy, to w zasadzie nie mogę jeszcze powiedzieć, że pracuję - na razie ciągle się szkolę - zresztą jak i cały mój team. Miałam nieszczęście (szczęście?) trafić do całkiem nowego projektu - jesteśmy w fazie przejmowania procesów od departamentów z UK, więc już na sam początek "pracy" wyjeżdżam na 2 tygodnie do Londynu albo Manchesteru na work shadowing - najgorsze jest to, że będziemy tam współpracować z ludźmi, którzy zostaną zwolnieni i bardzo dobrze wiedzą, że to my przejmiemy ich obowiązki - więc atmosfera może być nieciekawa 

No i w związku z tym wyjazdem moja dieta na pewno ucierpi - mała szansa, że będę miała tam możliwość się zdrowo i niskokalorycznie odżywiać. 

22 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Organizm oszalał - waga pokazała dzisiaj 66,6  nie wiem dlaczego tak szybko spada, ale na razie się tym nie martwię  dzisiaj miałam iść na pizzę, ale ten spadek taki ładny, że aż szkoda  

A Luby wczoraj kupił garnitur do ślubu  Ja takich zakupów nie znoszę, ale na szczęście moja siostra mnie wyręczyła i z nim poszła  wg mnie całkiem dobrze się spisała 

21 kwietnia 2012 , Skomentuj

Chudnę  dzisiaj rano waga pokazała 67,1 kg - już prawie dotarłam do wagi sprzed świąt  O wiele mi łatwiej trzymać dietę jak pracuję - a w weekend ciągle myślę o jedzeniu. Na szczęście dzisiaj się nie złamałam, na razie z kaloriami ok.

19 kwietnia 2012 , Skomentuj

Z dietą nadal super, właśnie przygotowałam sobie lunch na jutro - trochę zmodyfikowane curry z kurczaka  i nawet zmusiłam się do ćwiczeń - dzisiaj 40 min na stepperze + jakieś dywanówki. 
Szkolenie jakoś tam leci, jestem już w połowie - ile ja się dowiedziałam o przemyśle lotniczym i o Lufthansie to się w głowie nie mieści - połowa szkolenia dotyczyła tylko tego, żadnej wiedzy z księgowości  ale widocznie to ważne dla firmy, żebyśmy dobrze wiedzieli na czyją chwałę harujemy  na szczęście teraz już trenerzy powoli zaczynają przechodzić do rzeczy  

A teraz już lecę spać, bo jutro znowu wcześnie wstaję