Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chciałabym schudnąć dla zdrowia i dla dobrego samopoczucia. Po latach wzlotów i upadków w końcu wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze do zmiany moich nawyków żywieniowych i zdrowszego trybu życia. Nie chcę być ciągle na diecie, chce żeby jedzenie i ruch mnie cieszyły, a jednocześnie służyły mojemu zdrowiu i odpowiedniej wadze już na stałe.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37943
Komentarzy: 265
Założony: 16 maja 2011
Ostatni wpis: 28 sierpnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mmonni

kobieta, 37 lat, Kraków

172 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 lipca 2012 , Skomentuj

Oj weekend mi się dietowo nie udał. Totalnie poległam, a klęska zaczęła się już w piątek wieczorem. Teraz trzeba będzie ponadrabiać w tygodniu. Nawet nie wiem ile kalorii pożarłam - ale duuużo. Z tego względu paska na razie nie ruszałam i chyba jutro nie będę miała odwagi wejść na wagę ;)

Za to jestem trochę do przodu z przygotowaniami ślubnymi - menu jest już ustalone, goście wstępnie usadzeni, biżuteria wybrana.  Ale dużo jeszcze zostało do zrobienia.

Zjedzone:
Coś około 2000 kcal, może trochę więcej

Ruch:
25 min steppera

19 lipca 2012 , Komentarze (1)

Ale mi błyskawicznie zlatuje ostatnio czas, dopiero co był weekend, a tu już jutro piątek. Ślub coraz bliżej a tu jeszcze tyle spraw do załatwienia. 

Ale do rzeczy - na wadze zobaczyłam dzisiaj 62,9 kg! :D jeżeli juto dwójka się powtórzy, to zmieniam pasek :) Żeby tylko nie zawalić w weekend - w tym mam wprawę ;)

zjedzone:
ok 1400 kcal - jeszcze chwile temu było planowe 1300 kcal,  ale nabrałam strasznej ochoty na wino ;)

ruch:
20 min kręcenia hula hopem, 10 min steppera

17 lipca 2012 , Skomentuj

No i się dzisiaj nie zważyłam - jak zwykle rano nie miałam do tego głowy. Zaczynam pracę o 7, wstaję jak najpóźniej się da, więc rano nie mam jakoś oszałamiająco dużo czasu na myślenie o ważeniu/mierzeniu się. Mierzenie planuję na weekend, zważyć się chciałabym jutro, ale mogę znowu zapomnieć ;)

Przygotowania do ślubu przyspieszają - w tym tygodniu idę uzgadniać menu, muszę się zastanowić nad tortem, kwiatami i toną innych rzeczy - jakoś mnie specjalnie nie kręcą te przygotowania, to raczej przykry obowiązek. Tym bardziej, że w pracy jestem totalnie zawalona robotą - dopiero co odkopałam się z zaległości po nieobecności koleżanki w pracy, to teraz kolega poszedł na urlop, a znowu ja zostałam wyznaczona na zastępstwo. Ale jest jedna pozytywna informacja - skończył mi się okres próbny i dostałam umowę na czas nieokreślony :) a co jeszcze milsze - dostałam podwyżkę :D Co prawda nadal kokosów nie zarabiam, ale 200 zł więcej zawsze się przyda ;)

zjedzone:
1300 kcal

ruch:
hula hop - 1 min :P moje ciałko odzwyczaiło się od masujących kuleczek i zwyczajnie nie wytrzymałam z bólu ;) na stepper już mi się nie chciało wskakiwać - trzeba się wziąć w garść!

16 lipca 2012 , Komentarze (1)

Straaasznie zaniedbałam mój pamiętnik - ale Vitalii nie opuściłam, codziennie czytam Wasze wpisy :) Może by tak wrócić na dobre do pisania? ;)

To teraz update dotyczący diety - jest raz lepiej raz gorzej - w weekendy zdecydowanie gorzej ;) ale jakoś powolutku chudnę - teraz ważę coś około 63 kg - w najbliższym czasie się zważę i pomierzę, wtedy będzie update paska :) Z ruchem była raczej tragedia, nic oprócz spacerów - ale od wczoraj wzięłam się trochę w garść - hula hop i stepper wróciły do łask :)

A tak w ogóle kocham lato - te wszystkie świeże owoce :D 
Moje aktualne uzależnienie: :D

18 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Ostatni tydzien to byla totalna dietetyczna porazka, oczywiscie przytylam. I wcale sie nie dziwie - byly chipsy, pizza, lody, ciasteczka, mnostwo piwa. Ale nie zaluje, bylo mi to potrzebne po tych 8 miesiacach diety, a zrzuce szybciutko :) Wiec wracam do diety :)

 

Z ruchem tez nienajlepiej, tylko spaceruje, nic innego mi sie nie chce. Musze sie zmobilizowac.

 

Mam juz zaplanowana podroz poslubna :D Mam malutko urlopu, wystarczy mi tylko na tygodniowy wyjazd, wiec stwierdzilam, ze nie warto jechac za granice - roznice cenowe miedy tygodniowymi, a dwutygodniowymi wakacjami sa takie male, ze na tydzien na prawde sie nie oplaca. Do jakiegos "cieplego kraju" pojade na 2 tygodnie w przyszlym roku (moze w kwietniu?), a zaraz po slubie Szczawnica :D Piekne widoki, spacery, opalanie nad Grajcarkiem - relaks i aktywny wypoczynek :D Oby tylko pogoda dopisala ;)

 

A teraz wracam do pracy, czeka mnie jeszcze 2,5 h siedzenia (nudzenia sie) w biurze.

11 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Porazka za porazka, dieta w tamtym tygodniu istniala w mojej swiadomosci tylko rano, popoludnia i wieczory masakra. Waga pokazala dzisiaj 64,5 kg - powolutku rosnie. Trzeba sie wziac w garsc! Przynajmniej z cwiczeniami jest ok. Im jestem szczuplejsza tym mniejsza motywacja.

8 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Przedwczoraj mialam totalny kryzys dietowy - na kolacje pozarlam tyle, ze szkoda gadac - strasznie nieudany dietkowo tydzien. Wczoraj juz bylo super, ale dzisiaj moge znowu zawalic. Mecz = duuuzo pokus. Mam ambitny plan przegryzac tylko marchewki i kalarepe, zadnych chipsow i paluszkow. Ale juz od piwa nie mam zamiaru sie powstrzymywac. Takze zobaczymy jak to dzisiaj bedzie ;)

 

W pracy takie nudy, ze masakra, zero faktur, maili tylko kilka w ciagu calego dnia. Strasznie to meczace tak siedziec przez te 8h i totanie nic nie robic. Bo ilez mozna siedziec w internecie, juz przegladnelam praktycznie wszystko co sie dalo. Ale jeszcze tylko niecala godzina i do domku :)

6 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Wpadka za wpadka, wczoraj na kolacje pozarlam porcje sushi i 2 kawalki pizzy :( na szczescie waga nie wzrasta, od kilku dni utrzymuje sie na poziomie 64,3 kg. To zalamanie zwalam na pogode - w takich warunkach  to chce sie tylko lezec na kanapie pod kocykiem i jesc.

Ale zeby nie bylo, ze mi tak tragicznie idzie - wzielam sie za cwiczenia :) Luby kupil mi na dzien dziecka fitness na PS i ostro cwicze ;)

5 czerwca 2012 , Skomentuj

I znowu dawno nie pisalam, w pracy jest w miare co robic, wiec nie bardzo mam czas ;) Weekend to byla dietetyczna tragedia, nawet nie ma co mowic. Wczoraj mialo byc juz idealnie, ale tez sie nie udalo - po pracy pojechalam czatowac pod Sheratonem na reprezentacje Holandii (za namowa i w towarzystwie Lubego). Udalo mi sie dostac do srodka do hotelu, a konkretniej do hotelowej restauracji, juz nie bede sie rozpisywac jak ;) pilkarze przechodzili doslownie 3 metry ode mnie, no ale wada taka, ze jak juz sie siedzi w restauracji, to trzeba cos zamowic - pozarlam pyszna salatke, ktora niestety nie byla zbyt dietetyczna ;)

A jeszcze w tym tygodniu Boze Cialo - mam problem z trzymaniem diety w dni wolne, jakos tak wiecej pokus. No nic, mam nadzieje, ze jakos sie do slubu wyrobie z tym odchudzaniem ;)

31 maja 2012 , Komentarze (1)

Dzisiejsza waga 64,0 :D Pomierzylam sie i wszedzie oprocz ud spadki - wredne te uda. Odkad schudlam nie moge powstrzymac sie od zakupow - wczesniej mialam do nich totalna awersje. A wczoraj wydalam zdecydowanie za duzo pieniedzy na ciuchy ;) Ale przynajmniej kupilam kilka fajnych rzeczy, w tym switna czarna mini spodniczke ;)

 

musze w koncu tu wrzucic jakies swoje zdjecie, ale caly czas sie ociagam, bo wiem, ze jeszcze schudne - po co sie chwalic tym tluszczykiem ktory jeszcze teraz jest ;) no ale jeszcze to przemysle :)

 

A teraz do pracy, koniec siedzenia na Vitalii na dzis :)