Pamiętnik odchudzania użytkownika:
madzialkas

kobieta, 35 lat, P

173 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 listopada 2012 , Komentarze (3)

Ostatni raz ważyłam się tydzień temu i taką wagę sobie zanotowałam: 75.4kg. Waga nic nie spadła. Kurde, miałam nadzieję, że uda mi się chudnąć kilogram na tydzień, a tu nic z tego. Waga stoi, nawet nie ma różnicy o 0,1. To dopiero demotywujące. Może przestanę się ważyć, wejdę na wagę dopiero za miesiąc? Bo coś mi się wydaje, że jak nie zobaczę mniej, to szybko zrezygnuję.
Dzisiaj ćwiczyłam na orbitreku. Kiedyś czytałam artykuł, że aby spalić tkankę tłuszczową zaleca się trening o umiarkowanej intensywności, a nie dawanie sobie wycisku. I tak się zastanawiam, czy te moje ćwiczenie nie było za bardzo lajtowe. Jechałam 45min, dość powoli, wg mojego licznika to prędność była 14,5 i przejechałam ok. 11km, a spaliłam 130kcl. Póki co nie zależy mi na rozbudowie mięśni, a pozbyciu się tłuszczu. Chyba potraktowałam to ćwiczenie za bardzo spacerowo ;) ale i jak jestem zadowolona, że nie siedziałam na kanapie.

15 listopada 2012 , Komentarze (2)

W końcu zaczęłam działać. Przestałam sobie tylko obiecywać i dzisiaj weszłam na orbitreka. Ćwiczyłam 45min. Jechałam dość spokojnym tempem, żeby nie powiedzieć spacerowym :) Jakoś strasznie się nie zmęczyłam, ale trochę dało mi w kość. Normalnie jestem z siebie dumna. Dlaczego w końcu ruszyłam tyłek? Wczoraj jak zobaczyłam moje nogi, a raczej uda, to w oczy mi się rzucił straszny cellulit. Nie znam się na tym, nie wiem, które to stadium, ale wyglądało niefajnie. Poza tym tłuszczyk z brzucha muszę zrzucić, a samo hula hop na pewno nie wystarczy. Tak więc dzisiaj pełna motywacji wkroczyłam na orbitreka i planuję robić takie sesje co drugi dzień. I codziennie oczywiście hula hop przez pół godziny, dzisiaj wieczorkiem jeszcze pokręcę. Obym nie straciła zapału! Musiałabym tylko poszukać jakieś skocznej muzyczki do ćwiczeń. A Wy macie jakieś ulubione kawałki, przy których ćwiczycie? :)

Co do wagi to po okresie magicznie spadła do 75,4 kg. Jestem zmobilizowana, aby do Gwiazdki zobaczyć 6 z przodu. Musi się udać! Chciałabym się jakoś ładnie ubrać i pokazać rodzinie, a nie zakładać jakiś worek na siebie.

11 listopada 2012 , Komentarze (1)

Dzień szósty mojej walki. Nie objadam się i zaczęłam kręcić hula hopem, wieczorem przez pół godziny. Mam nadzieję, że dzięki temu pozbędę się tłuszczyku z brzucha. Samopoczucie nieco lepsze, chociaż jeszcze wiele pozostaje do życzenia, ale jest lepiej jak było. Tak cały czas się przekonuję, aby odkurzyć orbitreka, ale lenistwo póki co wygrywa. Jak sobie pomyślę, że mam jeżdzić na nim przez minimum pół godziny, to już wolę jakies brzuszki porobić, albo coś w tym stylu.

Tak poza tym. Możecie  coś poradzić na włosy? Strasznie mi wypadają, aż mam takie niefajne prześwity na czubku głowy. Łykam jakieś suplementy (teraz mam Merz special). Może znacie jakieś domowe maseczki na wzmocnienie włosów, albo inne sposoby?

3 listopada 2012 , Skomentuj

Dziękuję za motywujące komentarze, no tak, nie mogę się poddać, bo będzie jeszcze gorzej. Ale strasznie mi trudno się zorganizować. Najchętniej ciagle bym jadła, siedzenie w domu w ogóle mi nie służy, ale prez to opychanie nawet nie mam najmniejszej ochoty pokazywać się na ulicy. Zresztą i tak wszystkie ciuchy za małe, chodzę w rozciągniętym dresie.

Wiem, że się strasznie zapuściłam i muszę to naprawić. Ile razy to już powtarzałam, a efektu jak nie ma, tak nie ma. Do Świąt muszę coś ze sobą zrobić. Chyba w końcu postawię na ruch, tylko nie wiem, czy wybrać rowerek, czy orbitreka. I ile czasu na to poświęcić, aby coś to dało? I jak powstrzymać nieustanną chęć jedzenia? Bo ja nwet nie jestem głodna, po prostu jem dla samego jedzenia.

2 listopada 2012 , Komentarze (5)

Właśnie mam za sobą tydzień mega obżarstwa. Czuję się okropnie. Na wadze ponad 80kg, przytyć 5kg w 7 dni, niemożliwe? Jestem żywym przykładem, że możliwe. Poddaję się.

26 października 2012 , Komentarze (1)

Kolejny tydzień prawie za mną, piątkowe ważenie wykazało 74.7 kg, dość kiepsko, spadek o 0.3. Przyznaję, że nie ćwiczę, ale z jedzeniem było w porządku, tylko dzisiaj pozwoliłam sobie na mały kawałek placka z jabłkiem. To strasznie demotywuje, że waga nie chce spadać. Ostatnio, jak założyłam spodnie, to też mi nie było do śmiechu, jak się zobaczyłam w lustrze. Chciałabym zobaczyć tę głupią szóstkę na wadze, ciekawe czy do świąt mi się uda. Najgorsze jest to, że nie mieszczę się w płaszcz zimowy, który w zeszłym roku był mi dobry, a nie mam kasy na nowy. Muszę się szybciej brać za to chudnięcie.

21 października 2012 , Komentarze (2)

Dzisiaj waga mnie bardzo zaskoczyła, pozytywnie i aż mi się nie chce wierzyć. Pokazała 74.9, niemożliwe aby w ciągu dwóch dni zmalało o 1 kg. Jutro się zważę jeszcze raz i to zweryfikuję.
Wczoraj nie kręciłam hula hopem i nie było żadnej aktywności fizycznej, bo do południa byłam na imieniach (udało mi się nie zjeść nic słodkiego), a po południu do późnego wieczora siedziałam cały czas przed komputerem, otoczona książkami i próbowałam napisać esej na studia. I tak go nie skończyłam i teraz muszę się za to zabrać. Jednak postaram się dzisiaj już pokręcić hh.

19 października 2012 , Komentarze (2)

Minął tydzień bez objadania się. Szok wagaowy zmalał, ale nadal boli jak widzę te przeklęte cyferki. 75.9 kg. 1 kilogram w dół, ale czuję się strasznie ciężka. To dopiero ironia, logowałam się na vitalię z wagą 66 i chciałam się pozbyć 6kg, a teraz mam marzę, aby zrzucić chociaż 10.

Od poniedziałku kręcę hula hopem, codziennie po pół godziny. I przekonuję się, aby wziąć się za jakieś poważniejsze ćwiczenia. Mam w domu orbitreka, trzeba by było go odkurzyć, ale z moim lenistwem...

Jednak całymi dniami siedzę w domu, więc wypadałoby coś zrobić.

12 października 2012 , Komentarze (1)

Dzisiaj się zważyłam: 77,1 kg. Nie wiem, czy mam krzyczeć, czy płakać z rozpaczy. Jak ja się mogłam tak zapuścić. Czas zabrać się za siebie. Ciągle to sobie obiecuję, ale w końcu muszę ruszyć, bo będzie jeszcze gorzej. Przeanalizowałam siebie i doszłam do niewesołych wniosków. 

Całymi dniami siedzę w domu i czytam, albo spędzam czas przed komputerem, nieudolnie szukając pracy. Nigdzie nie wychodzę i jutro ma nastąpić przełom, bo zapisałam się na studia zaoczne i jutro mam pierwszy zjazd. Co za tym idzie wyrzuciłam z szafy wszystkie ciuchy i chciało mi się płakać. Te rzeczy nosiłam, jak ważyłam 65 kg, czyli w większość się nie zmieszczę. Po domu chodzę w rozciągniętym dresie, to nawet nie zauważyłam, że tak przytyłam.
Bo za tym boję się cholernie. Straciłam całą pewność siebie, której i tak miałam niewiele.

Te studia są dobrym pretekstem, aby wziąć się w garść. Jak schudnę, to poprawi mi się samoocena i może znowu zacznę się uśmiechać do ludzi. Może kogoś poznam, chociaż nie, w to i tak nie wierzę.
Muszę się zmienić, bo tylko się unieszczęśliwiam. Tylko nie wiem, od czego zacząć.

29 września 2012 , Komentarze (2)

W ciągu dwóch miesięcy przytyłam 9kg! Ważę ponad 75. Ostatno nic mi się nie układa i ze stresu, a może z bezradności jem jak szalona. Cały dzień chodzę w piżamie, albo dresie i się obżeram. Czuję się koszmarnie, ale nie potrafię wziąć się w garść. Niedobrze.