Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Odchudzam się bo przede wszystkim chce się podobać sobie i być zadowolona ze swojego ciała.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 39908
Komentarzy: 549
Założony: 12 lipca 2011
Ostatni wpis: 18 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
duska17

kobieta, 31 lat, Poznań

183 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lutego 2014 , Komentarze (4)

Najgorsze co teraz mogę zrobić to się poddać.. Znowu nie jest mi łatwo, jest cholernie ciężko. Znowu te czarne myśli i płacz. Mimo to przetrwam, a potem sama sobie podziękuję za kilka miesięcy. 
Pojawiło się tyle nieprzyjemnych spraw, które powoli mnie przerastają. Jak już się dzieje coś złego, to oczywiście seriami, nagle wszystko naraz zwala się na głowę.. 
Dobra, idę się uczyć, ale nie mam już kompletnie motywacji.:( Czuję się totalnie beznadziejna, głupia, nieatrakcyjna.:(( Z resztą sama nie wiem po co to piszę, musiałam chyba z siebie to wyrzucić, ale czy jest mi lżej?! 

15 lutego 2014 , Komentarze (1)

Tak narzekałam na tę sesję, a ona już prawie się skończyła..:) Zostały tylko jeszcze dwie poprawki. Najważniejsze, że egzamin, którego się najbardziej obawiałam i który musiałam zaliczyć, geografię polityczną, udało mi się napisać na 4. Jestem super zadowolona. :) A z gleboznawstwa wpadło 4,5. :) 
Poprawki tak jak napisałam mam dwie, na jeden egzamin to przyznam po prostu się nie nauczyłam, bo dzień później była polityczna, a ja byłam taka spanikowana, że uczyłam się tylko na nią. A z drugiego wprawdzie nie mam jeszcze wyników, ale ten egzamin to był jakiś kosmos. I to dosłownie haha Pisałam z chemii i fizyki Ziemi. Mój kierunek nie dostał jeszcze wyników, chociaż czekamy już 2 tygodnie. :o Ale z tego co wiem, to innym kierunkom nie poszło za dobrze, zdało po parę osób. 
Głupio się przyznać, ale przestałam ćwiczyć totalnie.:( Owszem czasem pójdę na zumbe, ale ćwiczenia domowe strasznie zaniedbałam. Po prostu chyba jakiś chwilowy brak motywacji+ naprawdę dużo się uczyłam przez ostatnie 2 tygodnie. Jadłam trochę więcej, ale były to zdrowe rzeczy, chociaż dwa dni temu pozwoliłam sobie na troszkę więcej i pofolgowałam ze słodyczami, ale teraz wracam do normy. Mam zamiar za chwilę przećwiczyć turbo spalanie.:) 
Nie mniej jednak jadłam ostatnio najpyszniejsze lody na świecie, ale potraktowałam je jako nagrodę za egzamin zdany na 4,5.  No i piłam przepyszny smoothie z bananem i truskawką w Juice Drinkers w Poznaniu.  

28 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Zaliczyłam piątkowe kolokwium, jestem przeszczęśliwa!! :) Ale tyle egzaminów przede mną, aż nie wiem za co się zabrać.:o Politycznej uczę się codziennie po trochu, ale mam ją dopiero w piątek 7 lutego. Wcześniej mam 3 egzaminy, a przez to, że tak strasznie denerwuję się tym z geografii politycznej nie potrafię skupić się na nauce niczego innego..Boję się, bardzo boję się tej sesji, ale wierze, że się uda, nie ja pierwsza i nie ostatnio, która przez to przechodzi.:) 

Wczoraj już tradycyjnie 2 godziny zumby, a dzisiaj zaliczyłam 2 wf-y. Pierwszy zajęcia fitness, musiałam odrobić, bo mnie nie było na zajęciach, a drugi to siatkówka na którą chodzę normalnie. Ale coś ostatnio nawala mi kolano, strasznie mnie boli, zawsze miałam problemy z kolanami, ale tak boleć to jeszcze nie bolało nigdy.:( Smaruję jakimiś maściami, ale nic nie pomaga. A stabilizatora żadnego w domu niestety nie mam. Przyczyn może być wiele, trenuję praktycznie codziennie. Znaczy się prawie każdego dnia jestem aktywna, albo zumba, albo wf, albo jakieś ćwiczenia. Staram się jednak zawsze zrobić dzień lub dwa regeneracji albo po prostu ćwiczyć lżej. Zwracam też uwagę na poprawność wykonywania ćwiczeń, w pokoju mam duże lustro więc mogę się kontrolować. Nie wiem czy powinnam udać się do ortopedy czy po prostu zwolnić tempo, albo kupić inne cudowne smarowidło. :( 

A o taki brzuch walczę i się nie poddam.:)

26 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Cały dzień trzyma się mnie wspaniały humor!! Sama nie wiem z czego on wynika, przecież jest mroźno i w ogóle nieprzyjemnie, a ja od rana chodzę z wielkim bananem na twarzy.:) No chcę mi się śpiewać, tańczyć i nie wiem co jeszcze. Nawet sesja przestała mnie tak przerażać. Oby ten stan trwał jak najdłużej
Wczoraj wieczorem skatowałam się jeszcze turbo spalaniem, ojj taki wycisk był mi potrzebny. Cóż może to endorfiny trzymają od wczoraj? 
Dzisiaj od rana się uczyłam, nauka łatwo mi wchodzi do głowy więc nie jest źle, trochę posprzątałam, a popołudniu wzięłam się za skalpel. I tak jakoś mi minął dzień. Teraz czuję już, że ledwo trzymam oczy otwarte, powieki same się zamykają więc zmykam pod prysznic, ten mnie trochę rozbudzi więc powtórzę sobie coś jeszcze, poczytam gazetę i do spania.;) 


A tutaj taka sobie ja. :) 

25 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Właśnie wróciłam z zumby. <3 Nieźle się napociłam przez godzinę, zajęcia były z nowym trenerem. Tak prowadził mężczyzna.:) Pochodzi z Tunezji i jest na czym oko zawiesić. No i daję niezły wycisk, wczorajsze zajęcia też były z nim. 

Na śniadanie zjadłam 2 kromki pełnoziarnistego chleba, jeszcze cieplutkiego, dopiero co wyjętego z piekarnika. Mam to szczęście, że moja mama robi sama chleb. Do tego kakao z cynamonem. Na 2 śniadanko koktajl z banana+pomarańcza+kiwi+4 łyżki jogurtu naturalnego. Coś wspaniałego! A obiad za godzinę. Szykuje się pierś z kurczaka z kuskusem i gotowana marchewką. Mniam.:)

Dzisiaj zapowiada się cały dzień nauki, muszę zacząć zakuwać do geografii politycznej, egzamin za 2 tygodnie, ale materiału jest baaardzo dużo, a ja muszę zdać ten egzamin! I to najlepiej w pierwszym terminie. Założyłam sobie, że przysiądę i spróbuję wszystko zaliczyć za 1 razem. Będzie ciężko, ale jak się uda będę mega zadowolona. I w nagrodę sprawię sobie jakiś prezent. Jeszcze nie wiem co, muszę pomyśleć. 

Więc zabieram się za naukę. Miłego dnia kochane!:*  


 

  



 

22 stycznia 2014 , Komentarze (6)

Żeby wykładowca zapomniał o zaliczeniu.. Takie rzeczy tylko w Poznaniu, tylko na UAM. HAHA  No więc, zaliczenia nie było, wszyscy czekaliśmy 40 minut, aż w końcu jakaś dziewczyna z innego kierunku poszła zapytać do dyżurki, co się dzieję z wykładowcą i okazało się, że ten zapomniał, że dzisiaj miał być egzamin..:) Także jest przełożony na za tydzień, mam więcej czasu to sobie utrwalę to co już umiem, bo w sumie byłam przygotowana.:) Ale nie narzekam, zawsze to dodatkowy tydzień. 
Z ustnego egzaminu z hiszpańskiego wpadła 5 za to!!:)) 
W sumie sesja nie zaczęła się tak źle i mam nadzieję, że  tak dobrze się skończy. 

Najchętniej poszłabym teraz spać, bo nie wyspałam się dzisiaj, bo do późna czytałam tę nieszczęsną ekonomię. Ale uciekam się jeszcze wymęczyć trochę na zumbie, czuję, że potem będę spać do południa. W piątek czeka mnie zaliczenie ćwiczeń z geografii przemysłu, ale nie spodziewam się niczego nadzwyczaj trudnego.:) 

Minusem całej tej sytuacji jest fakt, że gdy jestem niewyspana, to jestem tak strasznie głodna, dosłownie mogłabym zjeść całą lodówkę. Ale nie daję się, jem zdrowo mimo, że za 5 minut robię się znowu głodna!:) Jutro będę wyspana to powrócę do "Normalności"

21 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Dzisiaj się zmierzyłam i zanotowałam 2 cm mniej w talii i 2 cm mniej w obwodzie brzucha, na wysokości pępka!! Jestem szczęśliwa i oczywiście walczę dalej.;) 

Tak naprawdę robię wszystko byle się nie uczyć.;) Aaaa zabierzcie mi komputer, bo nie zdam. No, ale nic muszę się zebrać i wziąć za tę ekonomię. Podejście nr 5676, + 2 zaśnięcia.;) I jeszcze ten ustny z hiszpańskiego jutro, muszę przypomnieć sobie słówka i gramatykę. Wszystko jak zwykle na ostatnią chwilę..;D Dlaczego nie mogę by poukładana i zorganizowana?! Dobrze, że chociaż wczoraj zdałam co tygodniową wejściówkę z geomorfologii. Zostały jeszcze tylko 3 i koniec z tymi ćwiczeniami.;) 
Tegoroczna sesja to prawdziwy pogrom, zeszłoroczna to było nic w porównaniu do tej. Jeżeli zdam wszystko będę najszczęśliwsza na świecie i dumna z siebie jak nie wiem! 

No nic czas przysiąść do nauki, sama niestety nie wejdzie do głowy..:)  


Ehh tak bardzo chciałabym żeby lato wróciło..

19 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Wczoraj przeżyłam cudowny dzień, jeden z tych, które na pewno zapamiętam do końca życia. Ale od początku... 

 Wczoraj w moim mieście (Poznaniu) odbywały się warsztaty z Ewą Chodakowską. Rejestracja zaczynała się od 12. Dotarłam do klubu jakoś 10 minut przed, a kolejka dziewczyn czekających po opaski uprawniające do wejścia już była ogromna. Mimo tego wszystko przebiegało szybko i sprawnie. Na warsztaty poszłam sama,  Moje koleżanki preferują raczej tryb siedzący, a siostra, która z chęcią by ze mną się wybrała mieszka we Francji. Szafki były 2 osobowe więc zgadałyśmy się z jedną dziewczyną i dzieliłyśmy wspólnie szafkę i w sumie przez całe warsztaty trzymałyśmy się razem. Była bardzo, miła i sympatyczna, ogólnie wszystkie osoby, które tam się pojawiły takie były, atmosfera była wspaniała.  
Najpierw wskoczyłyśmy szybko do szatni się przebrać, potem na salę.Dziewczyn było około 300. :o Zajęłyśmy miejsca na samym początku tuż pod sceną.
O 13 zaczął się trening z Ewą. Ehhh dała nieźle popalić, trening był świetny, coś na zasadzie turbo spalania, czyli mojego ulubionego treningu. Co do Ewy, jest przesympatyczną kobietą, nie spodziewałam się, że aż tak drobną. No i ma najładniejszy brzuch jaki w życiu widziałam.:) 
 Wiele razy spotykałam się z opiniami, że Ewa jest przesłodzona i cukierkowa. Ohh musiałybyście ją widzieć w trakcie treningu.. Nie odpuszcza nikomu, krzyczy, widziała wszystkich, którzy sobie odpuszczali i motywowała ich.   
Po treningu godzina oddechu, czyli spotkanie z dietetyczką, btw dietetyczką z portalu vitalia.pl hah.:) Bardzo miła kobieta, ciekawie mówiła, ale nie dowiedziałam się nic nowego, wszystko, że tak powiem już wiedziałam. Miała troszkę utrudnione zadanie, bo podczas gdy przemawiała, Ewa zeszła  no i ustawiła się do niej ogromna kolejka  po zdjęcia i autografy. Ja sobie siedziałam i słuchałam, bo wiedziałam, że na pewno będzie jeszcze okazja na wspólne zdjęcie, w końcu to dopiero początek warsztatów. 
Godzina 15 to trening z Puzlem, czyli mężem Ewki. Trening niesamowity, pełen humoru, śmiechu. Puzel wziął trąbkę, podzielił nas na dwie "drużyny". Każde trąbnięcie oznaczało bieg, ręką wskazywał czy do przodu czy do tyłu, ręką w górze to poskoki, a w dół stanie w półprzysiadzie. I tutaj specjalnie nas przetrzymywał, z radością wykrzykując "squeeze your pupka" haha <3  
Koniec treningu, 15 minut przerwy, oddechu, czegoś na szybko do zjedzenia i zaczyna się zumba. Zumbę kocham cały sercem już od roku więc mimo zmęczenia, dawałam z siebie wszystko. Aleee szaleństwo. Pot się lał strumieniami, a ja cieszyłam i podskakiwałam jak głupia. 
Po zumbie znowu chwilka przerwy i czas na trening z..Tomkiem. <3 Po 3 treningach byłam naprawdę zmęczona, spocona, ale z uśmiechem na twarzy ćwiczyłam i podobało mi się. Mimo, iż czułam palące uda i pośladki dawałam z siebie wszystko. Ohh już nie wspomnę jaki ten Tomek jest przystojny i umięśniony.:) A widok z pierwszego rzędu był naprawdę niezły hah.:)  
Po treningu znowu ogromna kolejka do Ewy. Znowu zdjęcia i autografy. Udało mi się ustawić gdzieś z przodu. To cudowne, że Ewa każdemu chciała poświęcić chwilkę uwagi. Każdą przytulała i dopingowała. Wiem, że może brzmię trochę jak ślepo zapatrzona fanka, ale podziwiam tę kobietę. Podziwiam za to co robi, jak motywuję i jak fantastyczną jest osobą.  
Przy wyjściu na każdą uczestniczkę czekały prezenty: kalendarz, autorska płyta Ewy z szok treningiem i skalpelem 2, dezodorant adidas i napój oshee.  

Dzisiaj jestem cała obolała, ale dobry humor trzyma się mnie od wczoraj. Mam jeszcze więcej zapału, dostałam takiego kopa motywacyjnego i energetycznego. Skoro przetrwałam 4 godziny treningu to mogę wszystko!!:) Nie ma rzeczy niemożliwych. 

 

17 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Już jutro warsztaty z Ewą, jestem strasznie podekscytowana!!! Cały dzień pełen aktywności fizycznej i uśmiechu, czyli to co kocham najbardziej. :) Mam nadzieję, że uda mi się zrobić jakieś zdjęcia i może wziąć autograf hah.;)  

Ostatnio przećwiczyłam skalpel wyzwanie i już wiem skąd ta nazwa. Rzeczywiście bardziej wyczerpujący niż ten zwykły. Daje w kość. Chociaż ten z krzesłem, skalpel 2 też jest fajny. Włączam je wszystkie do swojego treningu. 

Jak narazie motywacja jest, duuuużo motywacji, ćwiczę codziennie, chodzę na zumbe. W poniedziałek 2 godziny, a w środę jedna. Uwielbiam to szaleństwo, nie sądziłam, że tak bez skrępowania będę trząść tyłkiem hah. A ja tak czekam na każde zajęcia, to jest takie szaleństwo. Nie przeszkadza mi nawet ten tłum, który przychodzi na zajęcia. Dosłownie kobieta przy kobiecie. I to w różnym wieku, co jest najbardziej fajne. Od takich młodych dziewczyn z gimnazjum po panie w wieku 50+. Czasami nawet jakiś rodzynek przyjdzie. Myślę, że to wszystko za sprawą instruktorki, która jest po prostu genialna i zaraża pozytywną energią.:) Jutro jest maraton zumby, ale idę już na warsztaty z Ewą. Z czegoś musiałam zrezygnować, a maratony są dosyć często, a jak wiadomo takie warsztaty z Ewą w moim mieście mogą się już nie powtórzyć. :)

W ogóle sesja się zbliża nieubłaganie, a ja tak się boję.:( I muszę się spiąć, chciałabym wszystko zaliczyć bez poprawki żeby mieć szybciej wolne. A po sesji jadę do Szkocji do siostry, strasznie się cieszę, dawno u niej nie byłam.:) Uwielbiam ten kraj i tych ludzi. 

Jeżeli chodzi o moje odżywianie to jest wzorowo! Same zdrowe posiłki i przekąski. Ostatnio, jako iż codziennie jadam na śniadanie owsiankę, chciałam spróbować czegoś innego. Oczywiście owsianka to najlepsze śniadanie pod słońcem, ale chciałam zjeść coś innego niż zwykle. I akurat weszłam na facebooka i Ewa jakby czytała mi w myślach wrzuciła przepis na omleto-naleśnik. A przepis banalnie prosty. Wystarczyło zmiksować banana z dwoma jajkami i hop na patelnię. Matko jakie to było pyszne. I takie puszyste. Zrobiłam do tego mus jabłkowy. Byłam w siódmym niebie smakowym>:) Polecam!! 
Ogólnie zauważyłam, że zmieniło się moje podejście do odżywiania. Kiedyś na szybką przekąskę wybrałabym jakiś jogurt owocowy z pełną ilością cukru, a teraz nie mam nawet ochoty i zamiast tego wolę naturalny wymieszać z orzechami czy bananem. Polubiłam zielona herbatę, nie pijam już soków z kartonów, pijam tylko takie świeżo wyciśnięte. Zapomniałam już jak smakuję białe pieczywo, teraz tylko jadam pełnoziarniste. Nie wspominając już jak bardzo kocham warzywa. A pomyśleć że jak byłam mała to warzywa był moją zmorą. Nienawidziłam ich.:) 

Dzisiaj za to mam ochotę na ciasteczka owsiane więc wieczorem zabieram się do pieczenia. Co najfajniejsze nie dodaje się do nich ani grama mąki czy masła, a są pyszne! Znalazłam też w necie fajny przepis na frytki z selera, spróbuję zrobić w niedzielę.:)

 


12 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Dzisiaj byłam z ciocią na zajęciach pod nazwą antycellulit. Trochę się bałam, że może nie dam rady, bo ciocia, która chodzi już długo nastraszyła mnie, że jak na pierwszy raz może być ciężko. Ale wcale nie było, owszem trzeba było być cały czas w ruchu i wymachiwać rękami non stop, czego czuję już skutki hah;) ale nie wyszłam na czworakach.:) Jakąś tam kondycję mam, bo ćwiczę dużo w domu i chodzę jeszcze na zumbe. Kupiłam karnet na zajęcia fitnessowe więc teraz będę chodzić już regularnie i strasznie się cieszę. Myślę też o karnecie na basen.

Ostatnio bardzo dużo rozmyślam nad swoim życiem. Jakoś tak po Nowym Roku mnie naszło. Głównie wszystko sprowadza się do studiów. Studiuję geografię i nie jest to mój wymarzony kierunek ba ja nawet w liceum nie przepadałam specjalnie za tym przedmiotem więc czemu na niego poszłam? To dobre pytanie. Była to moja druga opcja, pierwszą była filologia angielska, stety niestety zabrakło mi 0,6 pkt. I tak wiedziałam, że na geografię dostanę się na pewno, a musiałam mieć jakąś opcję w przypadku gdybym nie dostała się na filologię. No i się nie dostałam i utknęłam na kierunku średnio mnie interesującym. Praktycznie geografia jest super ciekawa natomiast w teorii wszystko sprowadza się do super nudnych wykładów gdzie wykładowcy czytają z kartki i ćwiczeń na których zadania to czarna magia, a ja czuję się jak totalna kretynka. Ćwiczenia brzmią interesująco nie powiem.. astronomia, meteorologia i klimatologia, hydrologia to naprawdę może wydawać się ciekawe. Ale ćwiczenia są nudne, to nie jest chyba normalne żeby ulubionym przedmiotem studentki drugiego roku był wf? haha  Dzisiaj rozmawiałam z mamą i powiedziałam, że chciałabym studiować dietetykę. Bardzo bardzo. Odżywianie interesuję mnie już od dłuższego czasu. Lubię czytać artykuły na ten temat, odnajdywać jakieś ciekawostki, a do tego wprost uwielbiam zdrowe jedzenia i wynajduję coraz to nowe przepisy. Czuję, że mogłabym się tyle dowiedzieć i chciałabym, bo teraz jestem kompletnym laikiem. Myślałam o studiach na uczelni wyższej nie wiem jeszcze co i jak. Ale geografię chyba i tak skończę. Jestem już na 2 roku i rzucenie tak od razu wszystkiego chyba nie miałoby sensu. Dietetykę odkładam po licencjacie. Czuję, że może się udać.:)