Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 38945 |
Komentarzy: | 331 |
Założony: | 28 sierpnia 2011 |
Ostatni wpis: | 15 września 2018 |
kobieta, 47 lat, Za Górą
168 cm, 84.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
To nie pomyłka na pasku postępu
Ujrzałam ją dzisiaj rano na wadze. Piękne 79,5.
Po wczorajszej wizycie u dietetyczki:
Waga 81 (było 86)
Zawartość tłuszczu 32,6% (było 34,5 %)
Zawartość mięśni 32,2 % (było 31,7 % )
Zawartość wody 49,1 % (było: zdecydowanie poniżej normy)
Zawartość kości 9,6 kg (było 10 kg)
Obwód talii 95 cm (było 100)
obwód bioder 111 cm (było 111 cm czyli bez zmian)
Biorąc pod uwagę przedział czasowy pomiędzy tymi wynikami, moje zaangażowanie i determinację to nie są powalające wyniki.
Ale jakoś mnie to nie martwi. Waga spada, pomimo porządnego nawodnienia w międzyczasie organizmu, zawartość tkanki tłuszczowej maleje.
Zastanawia mnie ten poziom mięśni - kurczę tak dużo i porządnie ćwiczyłam ale jakoś niewiele masy mięśniowej nabrałam.
No i obwody - mierząc się samodzielnie w domu wydawało mi się że mam sporo większy spadek w porównaniu do tego co wyszło z wczorajszego mierzenia u dietetyczki (czyli ok. 8-9 cm w talii i 5 -6 cm w biodrach).
Tak czy inaczej wyciągam pozytywne wnioski z całej tej sytuacji i jestem spokojna, gdyż mam wewnętrzne głębokie przekonanie co do powodzenia akcji odchudzenia względem mojej osoby.
Przebyłam długą drogę, dobre nawyki żywieniowe i ćwiczeniowe weszły mi w krew i dlatego może być tylko lepiej.
No dobra, czas zabrać się za robotę.
W ub tygodniu był odpoczynek od ćwiczeń i regeneracja po kontuzji, najwyższa pora powrócić do aktywności.
Waga przez ten okres stanęła w miejscu jak zaczarowana. Dzisiaj rano 80 kg.
Od dzisiaj ruszam ze Skalpelem. Stęskniłam się za nim, niestety Skalpel II i Szok Trening na razie nie dla mnie.
W ramach rozgrzewni umyję najpierw okna w mieszkaniu.
Wieczorkiem planuję bieaganie. W międzyczasie mam wizytę u dietetyczki. Taka kontrolna, chciałabym porozmawiać o tym i o owym.
No tak aktywny dzień, idę wstawiać jaglankę
Od jutra ruszam z monodietą na dobre. Mam nadizeję, że odkawszę sobie organizm.
O bilans energetyczny się nie zamartwiam, to nie będzie głodówka, wszakże jaglanka ma sporo kalorii. I jej indeks glikemiczny niestety też jest wysoki.
Mój plan na koniec kwietnia wielce zagrożony. Miało być ustabilizowane 79 kg podczas wieczornego ważenia.
Czyli ok 2 kg mam do zbicia. Sporo.
Trafiła mi się paskudna kontuzja.
Jednak przeceniłam swoje możliwości, nie posłuchałam wcześnie sygnałów wysyłanych przez przeciążoną ćwiczeniami część ciała i tak to się skończyło.
Czyli skoro muszę zwolnić z ćwiczeniami, nie pozostaje mi nic innego jak przykręcenie kurka z kaloriami w żarciu.
15 kwietnia, plan cząstkowy wykonany
Dzisiaj połowa kwietnia, rano na wadze 80,2 kg. Wczoraj wieczorem oscylowało ok. 81 kg.
Zaplanowałam sobie, że do dzisiaj osiągnę i utrzymam wagę poniżej 82 kg (chodzi o wagę wieczorną).
Udało się, nawet z zakładką.
Zatem data i wynik zobowiązują mnie do wytyczenia nowego planu.
Oto on:
Do końca kwietnia: osiągnąć i otrzymać 79 kg wieczorem .
Tyle pokazała mi waga wieczorkiem
A reszta niech pozostanie milczeniem...
Wczoraj dałam sobie na wstrzymanie - nie męczyłam płyty z Chodakowską, nie biegałam, jedynie lekki spacerk z dziećmi, a wieczorkiem poszłam na umowione spotkanie z dawno nie widzianą koleżanką. Zamówiłam sałatkę z wątróbką drobiową i jabłkami a potem zieloną herbatkę i zrelaksowana wróciłam do domu.
Dzisiaj już bez ulg
40 min biegania
Skalpel II
Szok trening
Dieta ok, chociaż zapomniałam zjeść 4 posiłek i dopiero po ćwiczeniach (a robię je ok.21-ej) wcisnęłam w siebie jabłko.
I co zobaczyłam na wadze dziś wieczorkiem? Piękne 81,3
Normalnie chyba wojojczyłam sobie ten spadek!
Czyli realne staje się to, że wykonam swój plan, który, przypomnijmy, brzmiał: poniżej 82 kg do połowy kwietnia.