Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania: głównie względy zdrowotne, a tak w ogóle to zaczynałam w 2009 roku ważąc 163 kg. Instagram: potatocourier

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 92736
Komentarzy: 1581
Założony: 5 września 2011
Ostatni wpis: 12 kwietnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
luumu

kobieta, 36 lat, Kraków

168 cm, 106.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 września 2013 , Komentarze (2)

dzisiejsze atrakcje spożywcze zjedzone i też planowane.
śniadanie: bułka z jajkiem i pomidorem.
drugie śniadanie: sałatka z kuskusu i warzyw.
lanczyk: bułka z masłem i papryką czerwoną.
późny obiad: pikantny rosół z makaronem.
poko: druga, większa porcja sałatki z kuskusu i warzyw.

dlaczego tak się dzieje, że większość z Was ćwiczy jak najęta, nie może doczekać się następnego razu, a dla mnie trening, choć regularny, jest po prostu kolejnym przykrym obowiązkiem do odbębnienia? i choć widzę efekty, choć później jakieś tam endorfinki czuję, to na myśl o 15:30 robi mi się słabo. później już jakoś to leci i bez problemu pedałuję co najmniej 20 minut, a potem turlam się po karimacie z zestawem na pupę. ale naprawdę nie lubię tego robić.

smartfon nadal w serwisie, bo nie potrafią zdjąć simlocka. serwisant dzwoni co chwilę, windując cenę za wykonanie usługi, a ja szału dostaję. na razie życzą sobie 80 zł.
a tak bardzo chciałam robić słit focie mojego jedzonka i Wam pokazywać.

i kupiłam agrafkę. niestety różową. a podobno lubię kolor różowy. no cóż. testy w niedzielę, bo dopiero wtedy wracam do siebie z "dyżuru" w domu matki.

buziaczki.

17 września 2013 , Komentarze (4)

dzisiaj zjadłam / zjem.
śniadanie: owsianka ze śliwkami.
drugie śniadanie: bułka szpinakowa, połowa serka bielucha z prażonymi pestkami słonecznika i chilli.
obiad: bułka szpinakowa, połowa serka bielucha ze szynką, prażonymi pestkami słonecznika i chilli.
poko: śliwki, śliwki, śliwki!

no, to do jutra. 

16 września 2013 , Komentarze (7)

ojciec: coraz ciebie mniej. matka cię głodzi?
ja: eee...
ojciec widział mnie ostatnio 13 maja. to dobrze, że zauważył te 10 kg różnicy.

oprócz dobrego słowa, ojciec przywiózł mi również smartfona. a właśnie odkładałam kasę na jakiegoś. będę mogła oszczędności przeznaczyć na duperele.

menu na dziś:
brunch: surówka z marchwi, jabłka, gruszki z sosem z jogurtu naturalnego i migdałów.
obiad: schab pieczony z ziemniaczkami.
poko: jogurt owocowy.

coś z sensem jutro lub też we środę. buziaczki.

13 września 2013 , Komentarze (5)

trzy dni bez internetu. tęskniłam za Wami i za swoim różowym pamiętniczkiem.

brak neta spowodował u mnie przypływ energii. wczoraj pobiłam własny rekord pedałowania bez przerwy - 61 minut!!! dzisiaj za to nie czuję siedzenia.
w nagrodę kupiłam w C&A ładny czarny sweterek.

dziś zjadłam kaszkę Mleczny Start o smaku truskawkowym (w domu tego jest cała hałda), owsiankę na wodzie,  pęczak z sosem pomidorowo - cebulowym i 1/2 kostki sera typu feta. niespecjalnie dużo objętościowo, acz po podliczeniu wszystkiego wyszło coś koło 1100 kcal.
muszę jednak nosić ze sobą wagę. 8D

miłego popołudnia kochane Vitalijki.

10 września 2013 , Komentarze (6)

menu na dziś.
śniadanie: naleśnik z ratatują i dwoma plastrami szynki.
drugie śniadanie: domowa muffinka jogurtowa.
obiad: ratatuja, kromka chleba pełnoziarnistego.
poko: dwie domowe muffinki jogurtowe.

no, w końcu odzyskałam rowerkowy rytm. najgorsze jest pierwsze pięć minut rozruchu, a potem jakoś już leci. żałuję, że nadal mam zepsuty telewizor, bo bym na pewno próbowała cały odcinek jakiegoś serialu pedałować, a jak już kiedyś wspominałam, zawsze, gdy wchodzę na rowerek, w radiu zaczynają puszczać pościelówy.

buziaczki.

6 września 2013 , Komentarze (1)

wczorajsze plany a rzeczywistość.
śniadanie: owsianka z płatków owsianych i płatków ryżowych, połowy szklanki mleka 2% i dużej nektarynki (według pewnego kalkulatora całość ma 349 kcal).
drugie śniadanie: pół grahamki, sałatka pomidorowa.
obiad: placki ziemniaczane (beznadziejne wyszły, bo nie mam w piekarniku grzania od góry) + domowy sos czosnkowy.
poko: drugie pół grahamki z musztardą, plaster dwa plastry anonimowej szynki.
aktywność fizyczna: 15 20 minut na rowerku, zestaw na pelikany.

menu na dziś.
śniadanie: owsianka z płatków owsianych i płatków ryżowych, połowy szklanki mleka 2% i łyżeczki siemienia lnianego. świeża figa.
drugie śniadanie: jajko sadzone na kromce chleba pełnoziarnistego.
obiad: 90 g pełnoziarnistych wstążek z pieczonym jabłkiem i brzoskwinią.
poko: jabłko, jogurt naturalny, kromka chleba pełnoziarnistego.
aktywność fizyczna: spacer.

5 września 2013 , Komentarze (7)

no to obiecane focie. są złe, ja jestem źle, choć wygodnie ubrana i w ogóle. a mogłam założyć czarne spodnie.
szkoda, że Luby nie złapał w kadrze również tarczy.
tu udało mu się uchwycić moment tuż po wypuszczeniu strzały.
no i mój najlepszy wynik. zresztą najlepszy w ogóle podczas naszego strzelania. nie wszystkie dziurki na tarczy są nasze, bo tarczę znaleźliśmy w krzakach. potem znalazł się jej właściciel i nas opieprzył. nasze strzały są oznaczone przez większe dziurki, gdyż używamy tradycyjnych drewnianych strzał z aluminiowymi grotami. najlepsze było pod koniec, gdy chciałam iść już pozwiedzać Poznań, a Luby powiedział, że pójdziemy, gdy trafię w żółte lub czerwone. i trafiłam w czerwone.
no, to trzy focie, które jako jedyne nadawały się do pokazania. i tak, mam różowe paznokcie. buziaczki.

5 września 2013 , Komentarze (4)

wczorajsze plany a rzeczywistość.
śniadanie: bułka szpinakowa, dwa jajka na półtwardo.
drugie śniadanie: jogurt naturalny mały, pół bułki szpinakowej.
obiad: placki ziemniaczane z programu "Rewolucje na talerzu", o ile będzie mi się chciało je zrobić. szklanka rosołu z makaronem i marchewką.
poko: pół bułki szpinakowej, sałatka pomidorowa. porcja kuskusu z chilli (zatoki to kochają).
aktywność fizyczna: 10 minut na rowerku (przyzwyczajam się z powrotem) i zestaw na pupę oraz pelikany.

plany na dziś.
śniadanie: owsianka z płatków owsianych i płatków ryżowych, połowy szklanki mleka 2% i dużej nektarynki (według pewnego kalkulatora całość ma 349 kcal).
drugie śniadanie: pół grahamki, sałatka pomidorowa.
obiad: placki ziemniaczane, o których była mowa wczoraj + domowy sos czosnkowy.
poko: drugie pół grahamki z musztardą, plaster anonimowej szynki.
aktywność fizyczna: 15 minut na rowerku, zestaw na pelikany.

popołudnie spędziłam z niezwykłym mężczyzną - Aleksandrem Wielkim. kupiłam jego biografię Lubemu w lutym. i wyjeżdżając, wysępiłam ją do czytania w pociągu. A. protestował, bo nie przeczytał jeszcze, ale mi pożyczył. zaczęłam czytać w Łodzi i tak mnie wciągnęła, że do rzeczywistości wróciłam dopiero koło Miechowa (ca. 3 godziny podróży). i wczoraj kontynuowałam czytanie. to chyba najlepsza książka, jaką czytałam w tym roku. minusem jest tylko duża liczba wtrąceń po francusku i łacinie, które nie zawsze rozumiem.
dla zainteresowanych: Peter Green - Aleksander Wielki. Biografia

dziś dorzucę jeszcze posta ze słit fociami jak strzelam z łuku. zło. zło. zło.
buziaczki.

4 września 2013 , Komentarze (8)

menu na dziś.
śniadanie: bułka szpinakowa, dwa jajka na półtwardo.
drugie śniadanie: jogurt naturalny mały, pół bułki szpinakowej.
obiad: placki ziemniaczane z programu "Rewolucje na talerzu", o ile będzie mi się chciało je zrobić.
poko: pół bułki szpinakowej, sałatka pomidorowa.

źle się czuję. chyba to zapalenie zatok, bo mam większość objawów. cóż. Luby mieszka na strasznym wygwizdowie i mnie zawiało w poniedziałek. całe szczęście, że czapki są teraz modne, bo będę mogła nosić czapkę nawet przy piętnastu stopniach nie narażając się na śmieszność.

kupiłam karimatę, żeby się turlać po podłodze. przepłaciłam za nią, bo kosztowała 38 zł, ale nie chciało mi się szukać gdzieś dalej tańszej. nadal za to nie mam kabla, żeby zgrać sobie na komórkę fit gify.

Luby wczoraj mnie rozśmieszył stwierdzeniem, że następnym razem, gdy do niego pojadę, będę jadła dietetycznie i osobiście będzie wydzielał mi porcje. już to widzę, patrząc przez pryzmat dokarmiania mej osoby pączkami i kremem "przecież od łyżeczki nie przytyjesz" czekoladowym.

do juterka kochane Vitalijki. 

3 września 2013 , Komentarze (3)

no to już jestem w Krakowie. jak zwykle pociąg miał koszmarne opóźnienie.

na wagę wskoczę dopiero za tydzień, bo muszę dać sobie czas na mały detoks, bo jak zwykle obżerałam się niezdrowymi rzeczami. Luby jeszcze bardziej.

dziwnie się czuję we własnym domu. przede wszystkim pokój wydaje mi się zbyt duży. xd

no, to na razie tyle. jutro wystosuję wpis z większym sensem. a teraz idę czytać Wasze pamiętniczki.