Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

film ( kryminał, s-f, dramat, komedia, obyczajowy ); muzyka; książka ( patrz film ); udało mi sie w miesiącach letnich schudnąć 3 kilo, a zawsze wtedy tyję; postanowiłam iść za ciosem ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 111158
Komentarzy: 2275
Założony: 8 września 2011
Ostatni wpis: 2 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazia66

kobieta, 58 lat, Świętochłowice

160 cm, 73.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: do wakacji chudnąć co najmniej 2 kg miesięcznie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 marca 2012 , Komentarze (7)
wczoraj byłam na giełdzie kwiatowej ( prawie 3 godziny chodzenie i ogladania ), kupowałam ozdoby świąteczne dla stoiska, powiem wam że świetne i piękne rzeczy można tam kupić, na ogół są to różne ozdoby do domu ( takie dostępne w kwiaciarniach ) poza oczywiście kwiatami i stroikami wszelkiej maści, ale można kupic i piękne firanki ( od jednego stoiska nie mogłam odejść ) i skapki też, ktoś wie co to takiego ??? bardzo ładne "spodeczki" w kształcie imbryka do zużytych torebek herbacianych, kupiłam od razu 2 ( jedna pod torebki a druga będzie dobra do cytrynki ), dokładnie takie jak  w linku
https://app.vitalia.pl/zaparzacz-kubek-z-zaparzaczem-kubki-skapki-spodki-i2219359726.html
sztuka po 5 zeta więc grosze, dlatego wzięłam od razu dla bratowych po jednym ;) piękne ozdoby świąteczne były, ale dla siebie już nie kupowałam bo robiłam już zakupy dekoracyjne 2 tygodnie temu ;)
potem posiedziałam u koleżanki na kawce, a ona bardzo prosiła żebym została na obiedzie ( więc moje menu wzięło w łeb ), a potem szybki powrót do domu i kanapa bo tak mnie rozbolał brzuch że masakra ( @ ), a dzisiaj rano nic, zero @, ani kropli, jak ręka odjął a wczoraj na finał taki ból
wczoraj starałam się jeść mało więc mam nadzieję że z obiadem ( rosołek a jakże, a do tego kluski z rolada i kapustą ) mimo wszystko było nieźle
wczoraj też zakupiłam sobie skarbonkę-świnkę, żeby przejść do czynów i naprawdę wypowiedzieć wojnę słodyczom za każdy dzień bezsłodyczowy 2 idzie do skarbonki, może coś tam się z tego uzbiera a ponieważ nie potrafię żyć całkiem bez słodyczy ustalam zasadę że do słodyczy nie zaliczam batonika fitness ( którego okazyjnie daję sobie prawo zjeść ) ani łyżki miodu dodawanej do wody z cytryną a pitej codzienne na czczo, a zaliczam wszelkie ciasta, ciastka, żelki, inne batoniki, marcepany, czekolady, lody itp.
wielokrotnie próbowałam odstawić słodycze, ale nic z tego, jadłam chrom i inne badziewie które miały spowodować że na słodkie ani spojrzę efekt taki że nauczyłam się pić herbate i kawę niesłodzoną, ale słodzik sypki dodaję do sałatek, koktaili i innych rzeczy wymagających dosłodzenia, nie jestem w stanie zrezygnować ze smaku słodyczy całkiem mam nadzieję że świnka będzie dodatkowo motywować

24 marca 2012 , Komentarze (14)
dieta stoi i ma mnie w d....e, no uczciwie rzecz biorąc to ja ją mam właśnie tam dzisiaj kolejna próba, wczoraj własciwie się udało, więc możi i dzisiaj bedzie ok, ruchu dalej brak, ale w tej kwestii plany mam wielkie na jutro, o ile pogoda się nie spieprzy bo może być różnie podobno do końca marca ma nie być za ciepło, tak do 10 stopni odczuwalna więc pytam się gdzie ta wiosna ????? utopili ją zamiast marzanny czy jak
pomyślałam że chyba będę wpisywac tutaj swój dzienny jadłospis, może tak będzie trochę łatwiej a w każdym bądź razie chociaż bardziej mobilizująco więc zapodaję za dzisiaj
śniadanie to chleb drwala z makrelą w pomidorach oraz szynką, z pomidorkami
potem była wczesny obiad w postaci zupy;krem z brokuła a do techo chlebek z szynką i pomidorkami
na przekąski były kolejno: jogurt naturalny i surówka z marchewki i pomarańczy z orzechami
na kolację bedzie sok wielowarzywny oraz twarożek z rzodkiewką i papryką
całość 1255 kalorii, i oby tak się dzień zakończył
na jutro sobie zamarynowałam podudzia ( tzw. pałki ) z kurczaka a do tego będzie pyszna ratatuja którą zrobiłam i mam już ostatnią porcję
poza tym zrobiłąm dzisiaj pyszną sałatkę z tuńczyka z groszkiem, papryką, serem żółtym oraz ogórkami konserwowanymi, tu jest zagrożenie bo sałatka naprawdę pyszna a nieco kalorii jednak ma ( ser i majonez, co prawda więcej jogurtu naturalnego niż majonezu, ale jednak )
co do produktów light to kupuję czasami colę lub pepsi w tej wersji, bardzo mi smakuje ale staram się pić rzadko ( jeśli już kupuję to tylko 1l chociaż to nieekonomiczne ), kupuje chudy twaróg i twarożki ziarniste ( ale nigdy w opcji 0% bo to 0sensu ) i mleko chude, ser żółty wcale nie ma dużo mniej kalorii niż zwykły za to ma dużo mniej wapnia, dlatego czasami jem plasterek zwykłego; ale pewnie jak większość z was przeszłam przez etap kiedy wydawało mi się że light jest zdrowsze i jest drogą do schudnięcia, jednak od wielu lat uważam że lepiej jeść wszystko ale ewentualnie mało
staram się pracować nam akceptacją siebie, póki co pierwszy etap to każdorazowe modelowanie włosów, bo przyznam się że mam w naturze takie przylizane włosy, kiedyś nie do pomyślenia  było żebym włosy tylko umyła a od kilkunastu miesięcy włosów właściwie nie modelowałam ( pewnie podświadomie uważałam że nie warto bo i tak źle wyglądam ), drugą rzeczą do zrobienia już którą sobie wyznaczyłam to większe dbanie o ciało ( powrót do stosowania maseczek, regularne farbowanie odrostów, regularne balsamowanie się i dbanie codzienne o stopy i dłonie ) bo i tu się zaniedbałam od jakiegoś czasu a wiemy wszystkie jak się po tych rzeczach humor poprawia, nawet ja to dobrze pamiętam 

20 marca 2012 , Komentarze (12)
szlag mnie trafi, wcięło mi cały długi wpis, i już mi się nie chce rozpisywać
w skrócie:
żarcie robi ze mną co chce, jem a potem żałuję, ba, żałuję już w trakcie jedzenia ale nie potrafię przestać  efekt taki że waga znowu bliżej wagi wyjściowej na pasku
poza tym nie ćwiczę, nie potrafię się zmobilizować
ostatnio czasami pojawia się myśl żeby zaakceptować się taką jaka jestem, z nadwagą, ale nie potrafię, a czasami widuję kobiety z nadwagą, ale pięknie ubrane, zadbane, uśmiechnięte, i  wyraźnie zadowolone i pogodzone z sobą, dlaczego ja tak nie potrafię ??? dlaczego zawsze byłam z ciałem na bakier i parę razy na granicy depresji z jego powodu ??? afirmacja się u mnie nie sprawdza, próbowałam, i chociaż jest parę rzeczy z których jestem zadowolona ( jak szczupłe łydki i kostki czy całkiem ładne oczy ) to ciągle myślę że to za mało żeby wogóle zacząć się starać zdaję sobie sprawę że w ten sposób marnuję swoje życie, bo ciągle podświadomnie uważam że to co dobre spotka mnie dopiero jak schudnę, czyli błędne koło
poużalałam sie trochę i koniec, jutro mam dzień wolny, ale też całą listę spraw do załatwienia, z odgruzowywaniem mieszkania na pierwszym miejscu, a katar u mnie gigant, już od piątku, niby smarkam i oddycham przez nos ale już kilka minut po wysmarkaniu potrafię mieć pełny nos, efekt tego taki że gardło podrażnione bo wysuszone bo pewnie w nocy oddycham przez usta, więc też nic mi się nie chce, nie wiem jak was ale mnie bardziej dobija katar niż inne dolegliwości
dla tych co trzymaja się dietowo, w ostatnim odcinku "wiem co jem" było na temat produktów light, oczywiście żeby zachować smak produktu wraz z obniżeniem % cukru czy tłuszczu coś iść musi, na ogół to nadmiar węglowodanów albo innego badziewia, czasami brak tłuszczu odbywa się kosztem braku wartości odżywczych ( jak w mleku 0% gdzie brak też witamin rozpuszczalnych w tłuszczu, albo w żółtym serze gdzie naprawdę niewiele mniejsza kaloryczność odbywa się kosztem radykalnego obniżenia ilości wapnia ), poza tym rżną nas na cenach produktów light aż niemiło, a poza tym często produkty typu ligh sa bardziej kaloryczne niż wersja podstawowa
konkluzja programu taka że można i warto kupować produkty nabiałowe ( typu twaróg czy mleko odtłuszczone, ale nie 0% ) i napoje pod warunkiem że spożywa się je umiarkowanie a nie w litrach dziennie, a reszta produktów light nie jest godna naszej uwagi 
a teraz do was pozaglądam

15 marca 2012 , Komentarze (6)
witam
powiem wam że z dnia na dzień bardziej jestem zadowolona że zdecydowałam się na te brwi, budze się rano, patrzę do lustra i mam brwi, myję twarz, patrzę do lustra i mam brwi, cudowne uczucie dobrze wydane pieniądze już się umówiłam na korektę na 10 kwietnia
dzisiaj miałam dawno zaplanowaną wizytę u okulisty, wysiedziałam się za wszystkie czasy bo ponad 2,5 godziny  a jaka przepychanka przed gabinetem kto kiedy wchodzi, masakra sądziłam że okulary do dali pewnie wymienię bo od roku widzę przez nie mniej ostro, ale doktorka powiedziała że nic z tego, bo okulary do dali dobiera się w/g odległości na 5 metrów , a tu widziałam dobrze, i że tak to jest że im dalej tym mniej ostro cóż, kolejna wizyta max za rok, a to dlatego że gdzieś się tam dopatrzyła początków zaćmy taki początek co to dopiero podczas badań wychodzi, a pacjent nie odczuwa żadnych niedogodności, powiedziała że oczywiście za młoda jestem na to bo to raczej dotyczy +/- 55 latków, ale jak przeczytałam w necie, pojawia się ( tak jak u mnie widoczna tylko w badaniach ) po 40-stym roku życia a objawia się ( czyli pacjent zaczyna mieć odczuwalne problemy z widzeniem ) w wieku 50-60 lat ,mój tata ma nowe soczewki w obu oczach, nie wiem na ile to choroba związana poprostu ze starzeniem się organizmu a na ile zależna od innych czynników 
wczoraj byłam u brata, pożyczyłam pompkę, piłkę dzisiaj dopompowałam ale ciągle wydaje mi się miękkawa, a dopompować bardziej się już nie da nie wiem jak twarda powinna być ta piłka do ćwiczeń, w planach miałam dzisiaj marsz ( w końcu kiedyś muszę zacząć ) ale zabrakło czasu z powodu okulisty, jutro mam szkolenie i pewnie znowu sie nie wyrobię, a nie mam zamiaru maszerować po zmroku, uważam że to nieco niebezpieczne w sobote i niedzielę jestem zajęta poza domem od 8 do 18, więc znowu dupa teoretycznie mogłabym wstać wcześnie rano, ale ja sowa jestem i o wstawaniu o np. 6 rano mowy nie ma waga powoli schodzi do tego co na pasku, więc przez tamten chorobę mam tak naprawdę zmarnowane 2 tygodnie ( jeden co przytyłam a drugi co powracam do punktu wyjścia )

13 marca 2012 , Komentarze (5)
przynajmniej nie muszę brwi ciągle domalowywać ;) no i problem plaży czy basenu też rozwiązany :)
kasa owszem spora ale specjalnie czekałam na ofertę jakąś ciekawą na grouponie ( zapłaciłam 299 zeta z korektą  a kreski na powieki były po 199 zeta ), wiem, niektórzy twierdzą że oferty z groupona to tylko "gorsze" gabinety są, ale bez tego bym nie dała rady, a tak to mam jeszcze wykupiony już od dawna zabieg laserowego usuwania owłosienia, w 3 powtórkach, na 2 strefy, wybrałam pachy i bikini bo z nogami to się już dawno uporałam za pomocą depilatora, a bikini mi niestety wrastało, więc depilator to za mało skuteczny przedmiot :) po 3 razach włosów się całkowicie raczej nie pozbędę, ale napewno znaaaacznie je przerzedzę więc "po" będzie już dużo prościej :)
ból niewielki bo smarują maścią znieczulającą i dosmarowują w trakcie zabiegu jak bardziej boli, po nie boli wcale :)
natomiast kreski na oczach podobno powodują duże opuchnięcia i tutaj naprawdę trzeba zapewnić sobie wolne, ale dziewczyna u której byłam wyglądała pięknie pomimo że bez makijażu, dopiero jak się przyjrzałam to zauważyłąm że na napewno kreski na oczach a i chyba usta tez miała zrobione :) ja na swój zabieg przeznaczyłam pieniążki ofiarowane na boże narodzenie , w maju mam urodziny więc pieniązki przeznaczę albo na usta albo na kreski :)
rok temu z pieniążków grudniowych zafundowałam sobie kilka zabiegów mikrodermabrazji po której cera się nieco zmatowiła i w koncu mogłam się pozbyć starych i zatwardziałych zaskórników więc w ogólnym rozrachunku też było dobrze :)
kiedyś z pieniążków urodzinowych usunęłam włoski na brodzie, co prawda część dalej rośnie ale teraz daję sobie jakos rade pensetką, chociaż gdybym mogła to poszłabym znowu na ich usuwanie ;)
a jeszcze dawniej za pieniązki urodzinowe usunęłam laserowo 2 znamiona z twarzy które mi ogromnie przeszkadzały bo rosły ( zaczynały przypominać brodawki ), a po ich usunięciu okazało się że poza mężem nikt nie zauważył że ich nie mam ;) ale i tak ja się po ich usunięciu lepiej czułam :)
prawda jest taka że wole sobie nie kupić ciucha ( tym bardziej że tego bardzo nie lubię robić ) ale odłożyć kaskę na jakiś "kosmetyczny" cel

13 marca 2012 , Komentarze (7)
mój makijaż wygląda trochę jak tatuaż, tzn. skóra jest zabarwiona, sądziłam że można zrobić makijaż metodą tzw. piórkową, ale powiedziano mi że w moim przypadku się nie sprawdzi, za mało włosów i za jasne, tylko całościowo, przy okazji zmiana kształtu brwi, miałam obiekcje ale odpowiedź była taka że jak mi się nie spodoba to na korekcie wrócimy do kształtu jaki był, teraz się przyzwyczajam, nawet nieźle jest, ale na korekcie chyba jednak trochę pogrubie kreski, takie jak teraz mam wydają mi się trochę nienaturalne, to pewnie kwestia przyzwyczajenia, jak ktoś miał zawsze cienkie to do grubych nie przywyknie, a ja miałam jednak nieco grubsze niż teraz pewnie poproszę o pogrubienie
najgorzej byłą jak wyszłam, kreski wymalowane czarną kredką powodowały że czułam się jak klaun, ale po 3 dniachgórna warstwa zeszła i teraz mi się kolor i jego intensywnośc podoba, kto wie, może nawet nieco je przyciemnię na korekcie, w zależności jak będę wyglądała za tydzień, bo teraz to jeszcze się naskórek złuszcza więc i kolor może złagodnieć ( bo jak pani powiedział, naskórek jest kremowy i łagodzi kolor barwnika )
wiem natomiast że na korektę też muszę zarezerwować z 3 dni wolnego bo brwiami typu klaun to nie wyszła bym nawet ze śmieciami ;) nie zapodam wam zdjęć bo brak mi kabelka do komórki żeby zdjęcia przerzucić do kompa a kartę boję się przełożyć do drugiej komórki bo mi się może zapodziać ważna dokumentacja firmowa :(
generalnie żałuję że zmieniłam komórkę kilka miesięcy temu bo teraz czekam z przerzucaniem zdjęć na męża, bo on to jakoś potrafi zrobić ;)a
a makijażu nie żałuję, teraz mogę się pozastanawiać nad makijazem ust albo kreskami na powiekach które podobno dają świetny efekt głębi spojrzenia ;)

13 marca 2012 , Komentarze (5)
hejka
niestety trochę mi się pochorowało, a co za tym idzie i przytyło tak to jest jak w domu jestem i mam duuuuużo czasu ale co było to było, trzeba znowu podjąć walkę, wczoraj dobrze ( zdrowo i w granicach 1200 kalorii ) a i dzisiaj się zapowiada dobrze, jadłospis i jedzenie naszykowane, powinno być w granicach 1300 ruchu nie było bo choroba, a poza tym zrobiłam te brwi permanentnie i jednym z zaleceń było na pierwsze dni żadnych sportów, bo pot na twarzy chwilowo niewskazany, no i jeszcze zakupioną piłkę nie daję rady właściwie nadmuchać a pompka w garażu, a siłą płuc owszem napompowałam, ale ona miękka jest i jak na niej usiądę to się prawie do połowy zapada, muszę wziąść pompkę od bratowej bo jak mam garaż SAMA otwierać to mnie cholera bierze domknąć go nie potrafię dobrze poza tym wczoraj cały dzień "w terenie" na załatwianiu różnych spraw" a dzisiaj w pracy, dopiero jutro będzie czas na rozpoczęcie marszów i ćwiczeń
wczoraj min. robiłam USG piersi, śmiesznie było bo wykonywała jej starszy pan, właściwie to dziadek, stukał po klawiaturze jednym palcem ale za to bardzo szybko ;) oczywiście wyniki będą dopiero przy wizycie u lekarze czyli 22-go ale już wczoraj mruczał że on tu nic specjalnego nie widzi, a SPECJALNIE się przyjrzał tej piersi gdzie niby jakieś zmiany są poza tym dermatolog zapisał mi antybiotykoterapię, właściwie to tęż się na to nastawiałam, lekarka powiedziała że może powinnam odstawić nabiał wszelaki bo nasiła trądzik, na co mi szczęka opadła pierwsze o czymś takim słyszę jakoś nie zauwałżyłam żeby nabiał pogarszał sprawę ostateczne rozwiązania co do leczenia zostawiłam sobie na ostateczność, mam nadzieję że antybiotyki coś poradzą, bo w przeszłości już poprawiały stan skóry na jakiś czas
to tyle u mnie a teraz do was pozaglądam

4 marca 2012 , Komentarze (9)
wiecie co, kupiłam dzisiaj na wyprzedaży fajne szpilki, wyyyysokie, z platformą i odkrytymi palcami, w kolorze przetartego jeansu, będą na wiosnę jak znalazł, bo bedą pasować do szala który kupiłam i do którego chciałam dobrać buty, żeby nie wszystko było jak zawsze na czarno czy szaro ;)
ze względu na nadwagę prawie wogóle nie kupuję sobie ubrań, zakupy to dla mnie mordęga, a i chyba karzę się w ten sposób i uważam że moje ciało nie zasługuje by wyglądać ładnie, w każdym bądź razie jesli kupuję coś to głównie dodatki, buty, torebki, szaliki ;)
czasami myślę sobie że jestem dla siebie za sroga, zbyt krytyczna, jak mawia mój małż jestem zbudowana z kompleksów, i to prawda, tyle że moje kompleksy dotyczą wyłącznie wyglądu, w sferze ducha i umysłu mam dobre zdanie o sobie samej, nie wiem tylko czy kiedykolwiek uda mi się siebie zaakceptować, bez względu na to czy będę chuda, szczupła, zwyczajna czy gruba ;) i próby zmian zawsze się kończyły się fiaskiem ;)

ale koniec tematu ;) przynajmniej chwilowo

4 marca 2012 , Komentarze (11)
wczoraj waga pokazała niespodziewanie ponad 77 a dzisiaj już grzecznie 76.2 czyli tyle ile oczekiwałam za ubiegły tydzień fakt że wczoraj czułam się "pełna" bo wypróżnienie było niewielkie, muszę jutro sobie owsiankę zjeść bo widać że chleb pełnoziarnisty jedzony przez 2-3 dni nie daje takich efektów jak owsianka
wczoraj poza planowym jedzeniem wsunęłam jeszcze ciasteczko owsiane co dało w sumie 1450 kalorii, cóż, i tak nieźle, na dzisiaj jadłospis zaplanowany na 1395 kalorii, mam nadzieję nie przekroczyć, może się uda
do ćwiczeń z Vity potrzebna mi piłka duża, muszę więc pilnie zakupić jutro a najdalej we wtorek, co prawda planowałam i przymierzałam się już dawno do jej zakupu ale jakoś tak schodziło, tym bardziej że hamowałam siebie samą myślą "znowu kupisz nowy sprzęt który potem będzie ci leżał, wykorzystuj to co już masz", ale teraz piłka to element strategii więc zakup będzie, muszę tylko poszukać bo może uda się nabyć gdzieś tanio, bo w marketach widziałam w normalnej sprzedaży od 40 zł w górę, ale kiedyś w Lidlu była za 25 zeta więc ceny mogą się naprawdę różnić z drugiej strony czasu mało więc będzie co bedzie

dzisiaj informacja o tragedii, nie wiem czy zawsze taka byłam czy też od kilku lat sie taka miękka zrobiłam, strasznie mnie wzruszają takie historie, czytam albo oglądam relacje i płacze, nie rzewnymi łzami ale łzy płyną, tym niemniej nie wstydzę się tego tylko czasami kłopot jest w publicznym miejscu

kłopot ostatnio mam ze skórą, zawsze miałam problemy z cerą, wykwity ropne na porządku dziennym, ale raczej związane z hormonami bo twarz wyglądała lepiej lub gorzej w zależności od dnia cyklu, ale to co się dzieje od kilku miesięcy to tragedia w stylu greckim, nieustanne guzki, bolące, gojące się tygodniami, plamy po ich zagojeniu, kratery po tych najgorszych, i to w zasadzie bez względu na porę, czy to w czasie @, po, przed czy w połowie cyklu, do tego zajęły nowe miejsce, masowo pojawiają się na szyi, leki złuszczające i antybiotyk so działania miejscowego nie działają, żelem antybiotykowym już w zasadzie nie smaruję się punktowo tylko całe obszary na twarzy, no poprostu dół jak krater z tego powodu mam, jestem umówiona na 12 do dermatologa i chyba poproszę lekarkę o jakieś uderzeniowe leczenie, nie obchodzą mnie nawet skutki uboczne takiej terapii, jestem poprostu zdesperowana, mam 46 lat a wyglądam gorzej niż nastolatka w której waqriują hormony, a robiłam w listopadzie badania hormonów i okazało się że po tylu latach w końcu ich poziom jest w normie, i to na tyle w normie że odstawiłam antykoncepcję i @ normalnie jak nigdy przedtem od 3 dni codziennie stosuję maseczkę z glinki zielonej, ale ona już nie zapobiega tylko łagodzi to co jest :(

3 marca 2012 , Komentarze (10)
wczoraj poza planem dietetycznem jeszcze zjadłam dosłownie kilka kąsków ( bo nawet nie kesów )  z ugotowanego indyka, mięsko dietetyczne przecież, zwłaszcza gotowane, a dzisiaj cholera waga pokazała ponad 77 noż ja ją cholerę pi...pi...pi...pi....
bywa i tak, ale trzeba patrzeć do przodu a nie rozpamiętywać jak napisała Miecia
plan na dzisiaj to niecałe 1400 kalorii, może dzisiaj będzie mi łatwiej bo mam całodniowy dyżur w pracy a jak jestem zajęta to mniej myślę o jedzeniu, ale wiadomo, tak ma większość z nas jutro też cały dzień więc już wczoraj sobie ugotowałam tego indyka, będzie jako obiad a na rosołku ugotuję zupę-krem z porów, taka ale cebulowa pycha jest ;) ale żeby mnie zaspokoiła musi miec wkładkę mięsną więc podudzia z indyka ugotowałam od razu 2
plan na przyszły tydzień to: makijaż permanentny brwi we wtorek, trzymanie się diety a PRZEDE WSZYSTKIM wdrożenie ruchu, generalnie planowałam to co zawsze czyli marsze godzinne i dodatkowe zestawy ćwiczeń, ale w nowej Vicie jest plan ćwiczeń pod tytułem "spal wreszcie ten tłuszcz" czyli zestaw ćwiczeń na 3 miesiące rozpisany przez Piotra Łukasika, jak piszą trenera wielu polskich gwiazd, rozpiska na 1-szy miesiąc to marsz w szybkim tempie ( od 6 do 6,5 km/h ) z tygodnia na tydzień wydłużany od 30 minut do 60 minut w 4-tym tygodniu, + ćwiczenia 3*tydzień, przy czym ćwiczenia tez sa wdrażane od 2 ćwiczeń ( 3 serie po 20 powtórzeń każde ) w 1-szym miesiącu do 6  w 3-cim miesiącu, mnie tych ćwiczeń wydaje się trochę mało, więc albo będę robić od razu wszystkie, albo może się okazać że ćwiczenia są na tyle trudne że poprzestanę na tym co jest rozpisane nigdy do tej pory nie korzystałam z takiej rozpiski gazetowej ( tylko z rozpiski która miałam jak chodziłam regularnie na siłkę ) więc postanowiłam spróbować i zobaczę co z tego wyniknie , a tak wogóle to pan Piotr mądrze mówi że "bez względu na to czy zaczynamy się odchudzać po raz pierwszy, czy jest to kolejna próba, trzeba działać w zgodzie z własnym organizmem. To jest banalne i mniej atrakcyjne od diet, które obiecują szybki sukces, ale właśnie to na dłuższą metę naprawdę działa .....zazwyczaj ponosimy klęskę bo za szybko chcemy odnieść sukces. Patrzymy krytycznie w lustro na miesiąc przed wakacjami czy ślubem i stwierdzamy: wyglądam za grubo. Podejmujemy szybkie, nieprzemyślane działania całkowicie sprzeczne z naszym dotychczasowym stylem życia - diety eliminacyjne lub bardzo ograniczające kalorie, mordercze trening. organizm tego nie lubi, traktuje to jak zagrożenie, niechętnie więc sięga do rezerw energii, a nawet jeśli się uda je zużyć to potem są one szybko uzupełniane", niby to wiemy ale jak często się tak właśnie zachowujemy ???? każda chce już, szybko, najlepiej 2-3 kilo tygodniowo, żalimy się że waga za tydzień pokazała tylko 30 deko a nie 1,5 kilo same się w to wkręcamy teraz ja sama spróbuję się do tej wiedzy zastosować, pamiętam jak się denerwowałam jak ileś lat temu jadłam 1000 kalorii i ćwiczyłam codziennie albo w domu albo na siłowni, i dziwiłam się i wk....łam że nie chudłam
Teraz mam założenia dietetyczne ( 1300-2000 kalorii dziennie ), jem zdrowe i wartościowe produkty, mam możliwość dosłodzenia sobie życia ale zdroworozsądkowo i wdrażam rozpiskę ruchową , i będę sobie powtarzać że w te wakacje nie założę jeszcze bikini, ale na do zimy to schudnę tak jak chcę czyli te 15 kilo, które nie powinny już wrócić bo chudłam powoli i ćwiczyłam