Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

pływanie, rower, muzyka. Ciężko się pływa i jeździ ciągnąc za sobą (a może dokładniej na sobie) 30 kg zbędnego balastu...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20206
Komentarzy: 48
Założony: 27 stycznia 2009
Ostatni wpis: 22 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
germania

kobieta, 58 lat, Szczecin

168 cm, 99.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 maja 2009 , Skomentuj

Potwierdzam dzień 1 zaliczony bez grzeszków. Niestety też bez ćwiczeń, ale nic to Poprawię się. Przywiozłam materiały na hula hop i teraz muszę mojego przydusić, żeby mi to wszystko zmontował. Pewnie skończy się na tym, że sama będę musiała:(. Bo z ćwiczeń teraz muszę zająć się głównie talią.

U jednej z vitalijek znalazłam tabelę idealnych wymiarów i biorąc pod uwagę, że jestem grubo koścista to wszystkoprawie pasuje tylko ta talia +10cm. Muszę ją zgubić, a w tyłku już więcej nie chcę.(W cyckach też mam +10, ale tu mogłoby zostać)

Do rzeczy dzień pierwszy o.k. Dzisiejsza waga 64,0 kg (-0,2 kg od początku)

I tak trzymać do końca maja. Chociaż pod koniec mam @ błeee...

19 maja 2009 , Komentarze (2)


mam nadzieję, że niedługo dobiję do tej zielonej kreski

19 maja 2009 , Skomentuj

Przedwczoraj zakończyłam 10 dniówkę. 64,8 kg. 1,1 kg mniej niz na początku. Trochę mało jak na 10 dni i po @, ale może być. Zdaje sobię sprawę, że im blizej celu tym trudniej. Na dodatek ostatnie 5 dni mnóstwo grzeszków.
Za to dzisiaj rano 64,2kg , a wczoraj jadłam zupełnie normalnie (SB IIfaza).
Tak więc postanowienie: Przez najbliższe 13 dni (do końca maja) ciągnę bardzo grzecznie SB II fazę bez żadnych grzeszków. Codzienny wpis do pamiętnika - przynajmniej waga - motywuje mnie to. Codzienny schemat jedzenia 3 główne posiłki, 2-3 przekąsek o ustalonych porach:
6:00 - koktail owocowy lub warzywny na bazie jogurtu z siemieniem lnianym
8:00 - śniadanie węglowe (pełnoziarnisty chleb z twarożkiem +warzywa lub sałatka na bazie czarnego ryżu z warzywami)
11:00 - koktail ten co rano
14:00 - obiad białkowy (sałatka z piersi + warzywa, tuńczyk + warzywa, chudzielec +warzywa, jajka na twardo + warzywa) - wszystko to co mogę zapakować w pojemnik i zabrac do pracy.
17:00 - kolacja białkowa na ciepło (omlet z warzywami, zupka jarzynowa na piersi, mięsko z grilla z warzywami itp)
Duużo wody w międzyczasie.

Ruch ten co do dzisiaj + hula hop
czyli:
- co drugi dzień basen
- co drugi dzień rowerek
- dwa razy w tygodniu ćwiczonka na brzuszek i nóżki
Dorzucam hula hop nie wiem ile. Zobaczę jak mi będzie szło.
To tyle na dzisiaj. Spróbuję codziennie wpisywać, chociaż w domu coś mi komputer szwankuje. Nie mogę się zalogować na swoje konto. Wszystko inne chodzi. Nie mam zielonego pojęcia co to może być, a nie mam czasu, żeby go znowu przeinstalowywać.

8 maja 2009 , Komentarze (1)

Waga początkowa 65,9 kg. Tym razen nie będę się ważyła codziennie. Następne ważenie po 10 dniach. 
Dzisiaj było tak:

7:00 - koktail z jabłka, graperfruita, siemienia, słonecznika i dyni ( te 3 ostatnie to mój dodatek - muszę bo inaczej kłopoty z panem WC)

9:00 - ten sam koktail

11:00 - jeszcze raz to samo (za każdym razem około 0,5l)

14:00 - serek wiejski light 250g z rzodkiewką, szczypiorkirm i cebulką

teraz powinnam koktail, ale chyba sobie odpuszczę, bo jestem nażarta, a o

18:00 czeka mnie grill, a na nim pierś z kurczaka z sosem czosnkowym (na bazie jogurtu greckiego light).

Doszłam do wniosku, że muszę mieć zaplanowane posiłki. OnZ zmusza mnie do pomyślenia naprzód co będę jadła. Potem mam zaplanowane, zrobione i zabrane ze sobą, zjedzone o konkretnej godzinie i nie ma miejsca na nic innego. A kiedy indziej to mam lenia i zawsze sobie myślę, "a kupię sobie coś w pracy, jakiś jogurt albo serek", a potem w sklepie diabeł za koszulę wchodzi i kusi... . Albo najgorsze jest jak zapomnę w pracy zjeść - co mi się bardzo często zdarza jak mam nieprzygotowane jedzenie. Wtedy wracam do domu i...

A z paleniem to jedna wielka kicha. Muszę sobie chyba jakieś zmiany w mózgu zaprogramować. 

7 maja 2009 , Komentarze (2)

Od jutra po 10 dniach spokojnego dietkowania na SB II faza (wyłączając 2 dni tuż przed @, koszmar i obżarstwo), wracam do OnZ v. Turbo. Dzisiaj waga pokazala 66, a więc przez 10 dni tylko 0,2 do przodu. Jak na cięzkie chwile przed @ to nie wiele skoczyło do góry.
Wystawiając swoją wolę na ciężkie próby następne postanowienie: DEFINITYWNY KONIEC Z PALENIEM. Jak do tej pory to się tak śmigałam, dzień z, dzień bez. DOŚĆ!!! Rzuciłam obżrstwo, to i palenie rzucę.

27 kwietnia 2009 , Komentarze (2)

Podsumowanie OnZ. Rano waga 65,8.

Po 10 dniach mniej o 3,4 kg. Resztę opiszę póxniej, bo najmłodsza latorośl wygania mnie od komputera.

26 kwietnia 2009 , Komentarze (3)

Szok, zrobiłam porządki w szafie i znalazłam bardzo stare krótkie spodenki. Pamiętają one czasy studenckie, czyli koniec lat 80-tych tamtego stulecia. i ubrałam je i przezyłam szok, bo są za luźne.... Ogólnie to dobre, ale jak je kupowałam to były takie bardziej uipięte a w udach nigdy takie luźne nie były jak teraz. 

I okazało się, że nigdy nie wywaliłam moich ulubionych ciuchów. Przez 20 kilka lat uzbierało się tego trochę. Były za malutkie i sobie spokojnie czekały, a teraz nie mam problemów odzieżowych. Takiej ilości spodni naraz nigdy w życiu nie miałam.

26 kwietnia 2009 , Skomentuj

OnZ v. Turbo dzień ostatni (czyli 10). Waga 66,00 kg (-3,2 kg od początku, -0,1 od wczoraj). Ciekawa jestem jutrzejszego ważenia - to będzie podsumowanie całej OnZ. Przy okazji zmienię też pasek.

Dzisiaj dzień cudo, chociaz na jedzenie nie miałam czasu. Pojechałam na basen z córciami - chciałyśmy zobaczyć jak jest w Arce - tam ostatnio moja druga połowa dostała wejściówki w nagrodę za jakiś turniej tenisowy. No i pojechałyśmy, a tam po 

1. - pusto na początku tylko my

2. woda solankowa - więc dla zdrowotności (drogi oddechowe, skóra)super

3. można siedzieć bez ograniczeń za 10 zł wstępu - małej (6,5lat) wogóle nie liczą.

A ja na dodatek mam 20 darmowych wejściówek. Hip hip hurrra!!!

Wyczołgałyśmy się po 3h (mała nie chciała wcześniej), ale przez to uciekły mi posiłki. A było tak

7:30 - jabłko + graperfruit + siemie lniane

9:30 - duża kostka gorzkiej czekolady - przed basenem

13:00 - dwa jajka na twardo - na szczęście wzięłam ze sobą, bo chyba bym padła z głodu.

14:00 - krem szpinakowo-brokułowo, kalafiorowy

16:00 - pierś z kurczaka z mikrofali z sosem jogurtowym

18:00 - jeszcze nie wiem, czy krem szp-br-kal, czy tuńczyk z serkiem.

Oba były w jadłospisie, ale jeden posiłek mi wypadł i teraz nie wiem na co się zdecydować. Ogólnie to dzisiaj mało jedzonka (ale nie jestem wogóle głodna, tylko zmęczona jak pies po basenie), a dużo ruchu.

Od jutra odżywianie po staremu, czyli SB II faza w pełnej krasie. Jeżeli nie będzie mi nic spadało, to po @ zrobię kolejną 10 -dniówkę. Bardzo dobrze się czułam mna tym jedzonku.

25 kwietnia 2009 , Skomentuj

OnZ v. Turbo dzień 9 (przedostatni) - waga rano 66,1kg (-3,1 od początku, -0,4 od wczoraj)

5:30 - jabłko+graperfruiy + siemie lniane

6:30 - basen - 600m + ful przysiadów pod biczami wodnymi

8:00 - kostka gorzkiej (90%) czekolady

9:00 - pekińska+rzodkiew+cebula+seler+ocet jabłkowy + olej

11:00 - mintaj w sosie jogurtowym

13:00 - mintaj z serem

15:30 - krem szpinakowu-brokułowo-kalafiorowy z kleksem z jogurtu

18:00 - pierś z kurczaka w sosie jogurtowym

Jutro ostatni dzień. Ciekawa jestem poniedziałkowego ważenia.

24 kwietnia 2009 , Komentarze (2)

OnZ v. Turbo dzień ósmy waga 66,5 (hip hip hurra, to wczoraj, to nie był dziwny przypadek) -2,7 kg od początku, -0,1 od wczoraj.

Dzisiaj jestem wściekła jak osa. Miałam mieć wolne w robocie i nic sobie nie przygotowałam do papania. A tu godz. 6:00 pobudka, telefon i tragiczne "Musisz być koniecznie" i przez to mam dzisiaj b. nudny jadłospis.

6:30 - pekińska+rzodkiew+seler+cebula+ocet+olej (na szczęście miałam jeszcze dwie porcje w lodówce)
8:30 - pierś z kurczaka (pokroiłam drobno i 5 min w mikrofali - nawet nie wiedziałam, że tak fajnie wyjdzie) zalana sosem jogurtowym (jogurt grecki light z przyprawami - pieprz, papryka, czosnek gran) zrobiłam z 0,5 kg piersi i całego jogurtu, więc na trzy posiłki
11:00 - surówka z rana
13:00 będzie pierś z sosem
15:00 będzie pierś z sosem
17:00 wrócę już do domku to coś wymyślę, ma być coś białkowego, może ryba i orzechy??

No i przede wszystkim jakbym wiedziała, że idę do roboty, tobym zaliczyła wcześniej basen. a tak guzik z pętelką.

Za to teraz siedzę i nic mi się nie chce....