Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła kobieta, pełna entuzjazmu i słomianego zapału :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7104
Komentarzy: 197
Założony: 5 stycznia 2012
Ostatni wpis: 21 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
shirka

kobieta, 40 lat,

164 cm, 85.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 stycznia 2012 , Komentarze (6)

Zakupy wymknęły mi się spod kontroli. :) Ale co było, już się nie odstanie. ;) Teraz właśnie jem śniadanio-obiad. Wiem, wiem kanapki to nie obiad, ale przynajmniej śniadanie. A oto moje 4-bułkowe śniadanie i przekąski na po śniadaniu ;)

12 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Telefon dzwonił o 7.11. Oczu otworzyć nie mogłam, tym bardziej uporać się z wyłączeniem alarmu. To jest naprawdę skomplikowane, trafienie w czerwony punkcik i przesunięcie go nawet nie wiem w którą stronę. ;) Zamiast o 7.11 wstałam o 9 i to z wielkimi trudnościami. ;) Wczoraj spać nie mogłam więc do późnych godzin nocnych zaczęłam kolejną książkę "Gra anioła" Carlos Ruiz Zafon. Po nocach czytam, a rano podnieść się z wyra nie mogę. Teraz dopiję kawę i ruszam powydawać pieniądze. Lista zakupów zrobiona, będę się jej ściśle trzymać. ;)

12 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Aby pożegnać tradycję kupowania jedzenia w nadmiernych ilościach, które i tak ląduje w koszu, przeterminowane, postanowiłam zrobić listę zakupów na jutro ;)
1)suszone śliwki,
2)pomidory, ogórki, papryka, sałata, marchew, fasolka szparagowa
3)jabłka, jagody, truskawki, ananas
4)ser biały, mleko, jogurt wiśniowy i waniliowy z rabarbarem
5)wędlinę z polskiej półki
6)ten śmieszny chleb, co kupuję

Do tego bez wymigiwania się zrobię jutro porządny dietetyczny obiad ;)

11 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Ja wszystko rozumiem, ale żeby aż tak wodę w sobie kumulować? :) Obudziłam się po 6 godzinach snu po 12 godzinnej zmianie. Wszystko na jedno oko wygląda dobrze, więc z przeszkodami otwieram drugie oko. Topornie szło jak cholera. Zaglądam do lustereczka, już mam pytać kto tu wcale, aż tak źle nie wygląda, a tu co jest do jasnej cholery!? Mam brzuch jak opona do koła. Sama nie mogłam w to uwierzyć, jeszcze wczoraj było tak pięknie ;) Uderzyła mnie myśl i zaraz znikła bałagan w oczach... ;) Okres mi się zbliża. A wtedy wyglądam na co najmniej 5 kg więcej, niż naprawdę ważę. Teraz zerkam na tę oponkę i myślę, że przez najbliższe 7 dni będę musiała ją ze sobą wszędzie zabierać ;) 

10 stycznia 2012 , Komentarze (8)

Naprawdę nie wiem czym to jest spowodowane ;) może moja waga się popsuła ;) Weszłam sobie na nią tak dla picu, myślę a zobaczymy ile mi przybyło, a tu niespodzianka 82,7 kg ;) Oczywiście dopiero, co wstałam i musiałam po ważeniu coś zjeść. Wczoraj w pracy za bardzo się nie napracowałam. Jako przekąskę zjadłam paluszki, jabłko i popiłam paluszki puszką coli diet ;) Pas założyłam na jakieś 120 min ;) To pewnie ten mój entuzjazm tak na mnie działa. ;) Jutro wybiorę się na zakupy, jakieś warzywa, owoce i mam straszną ochotę na suszone śliwki ;)

9 stycznia 2012 , Komentarze (3)

No i koniec wolnego. Za niedługo muszę zasuwać do pracy. Narzekać na nią nie będę, bo z 12 godzin pracy robi się właściwie 4 godz. ;) Wieczorem 2 i rano 2, plus w nocy jedna godzina przerwy na sen. Resztę mojego czasu pochłania oglądanie tv, albo czytanie książek i pas slendertone. Mogłabym ćwiczyć owszem, ale w nocy nie mam na to ani siły, ani ochoty. Płaszczenie tyłka przed tv wygrywa :) Dziś zrobiłam 300 brzuszków i na tym poprzestałam. Zaraz zabieram się za bańki chińskie. :) Peeling gruboziarnisty poszedł w ruch, teraz masaż z bańkami, potem krem antycellulitowy, na końcu getry antycellulitowe i mogę zasuwać na te 12 godzin lenistwa ;) Dwie nocki przede mną ;)

8 stycznia 2012 , Komentarze (4)

McDonald's: Big Mac + małe frytki + latte z niewyobrażalną ilością cukru ;)  = śniadanie przed zakupami, ;) a po zakupach shake waniliowy medium :)
Odpokutowałam to niezdrowe jedzenie: 500 brzuszków (aż mnie brzuch boli ;) ), 22 min na platformie wibracyjnej ;) jeszcze na godzinę założę pas - niech się ciało kurczy ;)

8 stycznia 2012 , Komentarze (3)

Podobno mam, tak twierdzi kumpel. :) Coś mi się zdarza ostatnio, że przy kasie panie ekspedientki naliczają mi większą sumę do zapłaty. Ale nie czuję się z tego powodu wyjątkowa. ;) Nie ich wina, że ceny na półkach różnią się od rzeczywistych. Pewnie większość osób dopiero w domu uświadamia sobie, że coś kosztowało więcej, niż się spodziewał zerkając na cenę. Stoję sobie grzecznie w Boots'ie Pani przy kasie skanuje dwa peelingi z Garniera i coś co miało przypominać spirytus salicylowy :) a tu cena ponad 15 funtów. Grzecznie pytam, czy mi się coś w koszyku rozmnożyło. ;) Ona z niezbyt rozgarnięta miną pyta, o co mi chodzi, więc tłumaczę, że Peeling jest w promocji, a ona naliczyła mi normalną cenę. Tym razem ze skwaszoną miną mówi, że pójdzie sprawdzić. Ja grzecznie czekam, ponaglana smsami, że w trybie natychmiastowym mam opuścić sklep, bo ileż można w sklepie z kosmetykami siedzieć ;) Wraca owa przemiła Pani i mówi, że mnie bardzo przeprasza i już nabiją cenę promocyjną. Za często mnie to ostatnio spotyka ;) Naoglądałam się filmików o bańkach chińskich ;) a tam peeling gruboziarnisty, bańki chińskie i spirytus salicylowy ;) Celluless coś ostatnio przepuszcza powietrze, czyli nie zasysa zbyt dokładnie, za to wierzę, że chińszczyzna zadziała ;)

8 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Coś musiało mi się pomylić ;) Ostatni raz ważyłam się zaraz po świętach i 88kg prześladowało mnie :) Dziś zapomniałam o tym, że miałam się zaraz po spaniu ważyć ;) Wstałam o 9, więc to i tak sukces ;) wypiłam kawę, wypaliłam papierosa i nagle mnie olśniło. Waga. Z duszą na ramieniu na nią wskoczyłam, niech się dzieje co chce. ;) 83,7 kg :))))))) Tak samoistnie sobie schudłam, coś mi tu nie gra, ale nie będę się zagłębiać w szczegóły. Najważniejsze, że waga zjechała w dół. W nagrodę jadę dziś na zakupy z moimi kolegami ;)))))

8 stycznia 2012 , Komentarze (2)

A miało być tak pięknie ;) W planach miałam położenie się spać o przyzwoitej porze i pobudki jutro o 8 rano. No i faktycznie leżę w tym łóżku, z boku na bok się przetaczam, a snu jak nie było, tak nie ma... Nawet mi się muzyki nie chciało słuchać... Ale gapić się po ciemku w sufit nie zamierzałam. Wygrzebałam się z łóżka, oświeciłam się (dosłownie i w przenośni ;) ), wzięłam do ręki książkę, którą już chyba z 10 razy przekładałam. Ostatnio zatęskniłam za normalną książką. A to będzie już druga "fizyczna" książka w tym tygodniu... :) W każdym bądź razie z moich planów położenia się wcześnie spać, nici ;) A książka już od pierwszej strony bardzo mnie zaciekawiła ;) Chyba zakupię więcej pozycji tego autora ;) Krzysztof Kotowski "Marika" - idę niech mnie pochłonie ;) ale nadal zamierzam wstać o 8 ;) albo przynajmniej wyciszyć telefon jak zacznie mi brzęczeć nad uchem o w/w porze ;)