Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zwykła dziewczyna ze skłonnością do zjadania o jeden talerz spagetti za dużo i wieczną chęcią zrzucenia kilku kilogramów :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4589
Komentarzy: 23
Założony: 13 stycznia 2012
Ostatni wpis: 6 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karmela91

kobieta, 33 lat, Szczecin

153 cm, 45.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 marca 2012 , Skomentuj

Właśnie dowiedziałam się, że moja waga jednak nie odejmuje 0,5 kg i jestem z tego powodu baaardzo zadowolona! Jednak nie jestem aż taka gruba ;P

I przeżyłam dzisiaj szok. Na śniadanie zjadłam maluteńką bułkę grahamkę i miała podobno 230 kcal. Szok. Szkoda, że nie mam wagi kuchennej żeby to zweryfikować, ale skoro tak napisali w internecie to pewnie tak jest .. :P W każdym razie policzyłam te 230 kcal dla świętego spokoju. Ale bułka była naprawdę malutka! Zwykle nie jem bułek tylko chleb razowy i chyba to jednak lepszy wybór.

Jeny ale bym chciała do Wielkanocy ważyć 50 kg .. póki co idzie mi to bardzo opornie. Zanim przekonałam się jak to ciężko schudnąć chociaż kilka kilogramów, to zakładałam, że do Wielkanocy będę ważyć 48 kg (marzycielka ;D). Po ostatnim ważeniu wyzbyłam się złudzeń. Mam tylko nadzieję, że misiek odda mi w przyszłym tygodniu kasę bo chciałabym iść na fitness ..

12 marca 2012 , Komentarze (2)

śniadanie: owsianka i gruszka = 278 kcal
obiad: mięsko, warzywka na patelnię, surówka wiosenna + koktajl molke kur na deser = 480 kcal
kolacja = 2 kromki wasy, twarożek, pomidor = 170 kcal

Razem ok 926 kcal i zamierzam jeszcze zjeść z moim misiem pyszny deserek, a mianowicie:
mrożone truskawki zmiksowane z jogurtem naturalnym przekładane bitą śmietaną "śnieżką light". Jeździliśmy dzisiaj ładnie i wymęczyliśmy się za wszystkie czasy, więc mam nadzieję, że to nie zaszkodzi!

Edit: Zjadłam ten deser dosyć dużą porcję, jabłko i 4 herbatniki ;( to pewnie jakieś 350 jak nie więcej ;((

11 marca 2012 , Komentarze (2)

Od jakiegoś czasu obserwuję u siebie różne objawy, ale do tej pory łączyłam je z zupełnie różnymi czynnikami. Najbardziej doskwierał mi problem z >nieelegancko mówiąc< sikaniem. Cały czas siusiam. No powaga, pół godziny bez siku to już sukces. I do tego ciągle che mi się pić. Błędne koło. Próbowałam nawet ograniczyć picie, bo myślałam, że to jakieś zapalenie pęcherza .. ale to nic nie dało. Do tego jestem ostatnio okropnie .. rozbita. Nie mam doła, ani jakiejś depresji .. po prostu nic mi się nie chce, cały dzień potrafię leżeć w łóżku. Jakaś kompletna utrata mocy. No i wpisałam w internet to siusianie i wyskoczyła mi cukrzyca. Do objawów zaliczono również poczucie permanentnego zmęczenia i pogorszenie wzroku. No i jakby do mnie pasuje.
Tylko, że nie chudnę jak to podobno przy cukrzycy typu I bywa ;P
Jak nie przejdzie mi to siusianie to polecę do lekarza normalnie.

11 marca 2012 , Skomentuj

Dzisiaj chyba przesadziłam z obiadem. Krótko mówiąc przeżarłam się .. No ale tak to już jest w weekendy .. za dużo czasu na jedzenie :P
śniadanie: 200 ml mleka 0%, 3 łyżki płatków, pół gruszki, kilka winogron = ok 290 kcal
II śniadanie: kawa z mlekiem, kromka chleba, serek 0%, 100 g surówki wiosennej = ok. 145 kcal
obiad: pół torebki ryżu brązowego,dwa kawałki mięsa z sosem, 100 g surówki, kalafior = ok 562 kcal!
a po obiedzie jeszcze kilka winogron i kawa z mlekiem - ok 50 kcal

Dzisiaj już tylko lekka kolacja ... bo to przesada :P

Edit: Na kolacje zjadłam gruszkę i winogron = ok. 180 kcal

Razem daje nam to 1227 kcal

10 marca 2012 , Komentarze (1)

A więc, dzisiaj myślałam o tym, co sobie postanowiłam i jest już dużo lepiej. Szczerze mówiąc to jak zaczęłam liczyć kalorie, to doszłam do wniosku, że chyba wcześniej jadłam za mało.

Śniadanie: 2 kromki chleba litewskiego, serek naturalny do chleba 0%, pomidor, kawa z mlekiem 0% = ok 160 kcal (kto by pomyślał, że kromka chleba ma 60 kcal .. całe życie słyszałam, że chleb jest strasznie kaloryczny!)

II śniadanie: gruszka, pomarańcza i łyżka jogurtu 0% = 150 kcal

Obiad: 250 g warzyw na patelnię (greckie z Biedronki), dwa nieduże kawałki mięsa (chyba wołowiny) 150 g lekkiego serka wiejskiego = 431 kcal

Kolacja: 170 g chudego twarogu, pół gruszki, winogron = 260 kcal

Jak widać na kolację nie zjadłam chleba ani płatków, bo podobno nie wolno. I jestem bardzo dumna ze swojego pomysłu z twarogiem. Jutro zrobię sobie twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką. Albo można też jajecznicę bez chlebka.
Swoją drogą ciekawe jak mocno w naszej kulturze jedzenia zakorzenione jest jedzenie chleba. Nie wiem, czy zauważyłyście, ale Polacy do prawie wszystkiego jedzą chleb ;D A najpopularniejszą potrawą na śniadanie, kolacje i przekąskę jest właśnie kanapka. Szczerze mówiąc to na początku bardzo ciężko było mi wymyślić jakiś posiłek bez chleba .. a przecież można zjeść tak wiele innych rzeczy :P
Jeśli chodzi o ruch to godzinka jazdy na rolkach (mimo, że trochę padało i ciężko się jeździło) i zaraz może porobię brzuszki ^^

10 marca 2012 , Skomentuj

W piątek rano się ważyłam i wyszło 51.9 .. ; (( Czyli w prawie 3 tygodnie schudłam kilogram :P Trochę się tego spodziewałam, bo cierpię na bardzo irytującą przypadłość bardzo wolnego chudnięcia. Podczas gdy moje koleżanki spadają z wagi jak tylko nie zjedzą kilka razy kolacji, to ja ćwiczę, uważam na to co jem i dupa. Chudnę tyle co nic. Może jem za dużo? No ale mniej już nie mogę .. Nie mogę pozwolić sobie na to, żeby chodzić ciągle głodna, bo nie jestem wtedy w stanie wywiązywać się ze swoich obowiązków. No cóż .. postanowiłam, że tym razem schudnę bez względu na wszystko. Nie poddam się i będę walczyć póki nie schudnę (jeszcze 6 kg) i koniec!
Od dzisiaj planuję:
1. Całkowicie wyeliminować węglowodany z kolacji (do tej pory tylko je ograniczałam, ale często nie potrafiłam sobie odmówić kromeczki chleba).
2. Bardzo mocno ograniczyć słodkie jogurty ( kupowałam te light, ale one też nie są chyba zbyt dobre). Powiedzmy maksymalnie 3 tygodniowo.
3. Pić wodę! Ostatnio miałam zapalenie pęcherza i nie piłam prawie nic, bo sikałam jak pojebana. Od teraz 1,5 litra wody dziennie i nie ma zmiłuj.
4. Więcej warzyw! Bo jadłam ich chyba za mało ..
5. I najważniejsze - zacznę wreszcie prowadzić dzienniczek, w którym będę spisywać kalorię, ruch i wypitą wodę!
Nie trzeba się poddawać tylko poprawić technikę, o!


Edit: Właśnie zafundowałam sobie oględziny w lustrze i mimo małego spadku wagi wyglądam DUŻO lepiej niż na początku odchudzania!
i to się liczy ^^

8 marca 2012 , Skomentuj

Oj znowu wracam po długiej przerwie. W lutym miałam małe załamanie diety, ale na szczęście już od prawie trzech tygodni jest ok :) Trzy tygodnie stukną w poniedziałek i w ogóle fajnie, że już tyle się trzymam ^^
Zaktualizowałam pasek wagi 25.02 ważyłam 52,7 kg. I kolejne ważenie w sobotę. Po cichu liczę na 50,7 .. :) 51 też jakoś zniosę .. ale jak będzie więcej to kogoś zamorduję :P Co prawda nie jestem jakoś specjalnie zadowolona ze swojej diety .. miałam okres i troszkę sobie zaszalałam. No, ale nic. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Chociażby dlatego, że prawie codziennie uprawiam >uwaga, uwaga< SPORT.
Postanowiłam sobie, że jak wrócę do domu na Wielkanoc to moja waga wskaże 48 kg .. już nie pamiętam kiedy ostatnio tyle ważyłam..Także mam miesiąc czasu na schudnięcie 3 kg .. myślę, że to wykonalne ; )

13 stycznia 2012 , Skomentuj

Znowu nadszedł czas na dietowanie z Vitalią :)
Co prawda nie wiem ile ważę, bo nie mam czasu pójść do sklepu i kupić sobie wagi .. Stara gdzieś mi zaginęła (tak, tylko ja na całym świecie potrafię gdzieś zgubić wagę) i od tamtej pory oddaje się niebezpiecznemu procederowi zgadywania swojej wagi :P Patrząc w lustro wydaje mi się, że nie ma jeszcze tych 55 kilo, ale wole nastawić się na więcej i później pozytywnie zaskoczyć niż później płakać jak ostatnio kiedy mentalnie zatrzymałam się na 51 kilo a wskazówka niespodziewanie zatrzymała się na 56 .. :P Obiecuje więc, że zaraz po okresie dorwę gdzieś jakąś maszynę ważącą,
Od zeszłego czwartku chodzę na aerobik i siłownię Co prawda tylko 3 -4 razy w tygodniu ale zbliża się sesja i w ogóle mam więcej zajęć niż w zeszłym roku (czy tendencja nie powinna być przypadkiem spadkowa? -.-) więc mimo szczerych chęci nie dam rady chodzić częściej. Ostatnio miałam siłownię pod samym domem i biegałam tam codziennie .. hmm gdybym się nie przeprowadziła to byłabym teraz niezłą laską :P Mam jednak zamiar kupić sobie piłkę taką do fitballu i ćwiczyć sobie z nią codziennie w domu :)

Z dietą bywa różnie .. :P Problem w tym, że nie mam pojęcia ile kalorii powinnam jeść .. wszystkie kalkulatory podają zupełnie inne wartości, które różnią się między sobą o jakieś 300 - 400 kalorii więc jakoś bym się tym nie sugerowała :) A do diet 1000 czy 1200 kalorii jakoś nie mam zaufania. Szczerze mówiąc to wydają mi się po prostu śmieszne .. Ja jako normalny człowiek średnio aktywny w ciągu dnia, chodzący od czasu do czasu na aerobik jedząc takie ilości po prostu nie byłabym w stanie normalnie funkcjonować. Cały czas chodzę wtedy głodna, nieustannie myślę o jedzeniu, jestem rozdrażniona, osłabiona, nie mogę się uczyć, nigdzie nie wychodzę, żeby przypadkiem nie skusić się na piwo czy kilka orzeszków, które spowodowałyby ogromny wyłom w tej drakońskiej diecie. Ja bardzo dziękuje za takie życie :P Generalnie stawiam na ruch i nieobżeranie się i ciekawa jestem czy z takim podejściem uda mi się schudnąć :)

Ostatnio trochę pogrzeszyłam jedzeniowo, ale czuję się trochę usprawiedliwiona, bo po pierwsze nie byłam jeszcze oficjalnie na diecie, a po drugie miałam obowiązek obświętować z kilkoma osobami spóźnione urodziny .. Jutro też czeka mnie dzień z % i to jeszcze z drinkami .. więc znowu nie będzie zbyt wzorowo.

Dzisiaj zjadłam:
-rano dwie kromeczki chleba fitness z twarożkiem, kawa z mlekiem
-na uczelni jabłko i jogobella musli -miałam jej nie jeść ale jakoś tak wyszło niefortunnie ;(
-na obiad pół torebki ryżu i warzywa na patelnie polane jogurtem naturalnym
-na kolacje w sumie spora miska płatków (vitella?) z mlekiem 0,5 %
-koło 21.00 wypiłam jeszcze sok z 3 małych pomarańczków :( - ale jutro będę miała okres więc i tak dobrze, że tylko sok!

I proszę mi nie mówić, że to za dużo, bo ja nie zamierzam jeść na śniadanie połowy grejpfruta i dwóch łyżek twarogu .. ;/

Aktywność fizyczna szczerze mówiąc żadna, bo strasznie mnie boli głowa ;/