Pamiętnik odchudzania użytkownika:
morella

kobieta, 35 lat,

175 cm, 91.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: z szacunkiem dla siebie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2013 , Komentarze (2)

- miesiączka przyszła
- praca magisterska oddana
- dieta i ćwiczenia trwają
- oczekuję na wyniki ostatniego egzaminu
- staram się uczyć do aplikacji, idzie bardzo powoli

Pojutrze ważenie i mierzenie.

Poza tym, chyba upadłam na głowę, bo kupiłam wieeele rzeczy w Rossmanie.
Kto nie wie- jest -40% na art. do makijażu i pielęgnacji.

Miłego!

21 maja 2013 , Komentarze (3)

Chcę, żeby wszystko w moim życiu miało swój czas.
Staram się, żeby tak było.

Wkuwam na ten egzamin ostatni, choć nudne to przeraźliwie!

Czekam też (coraz mniej spokojnie) na ocenę promotora dot. rozdziałów pracy, które mu przesłałam.
Trzeba jeszcze bibliografię sporządzić, wykaz skrótów, spis treści.
Wstęp i zakończenie napisać (nie mam pojęcia, co tam umieścić, bo moja praca na pewno nie ma przełomowego znaczenia dla nauki ani nie rozwiązuje ważkich problemów ludzkości).

Miesiączki nadal niet.
Test zrobię jutro po egzaminie.
Tak czy siak, studia skończyć muszę.

20 maja 2013 , Komentarze (10)

Miesiączkę miałam dostać w ubiegłą niedzielę, czyli osiem dni temu.
Niedawno odstawiłam tabletki (jakieś 3 miesiące temu), mam sporo stresu i jestem na diecie.
Mój organizm może się troszkę rozregulować, prawda?
Uspokajałabym samą siebie, gdyby nie pewien epizod, który zdarzył nam się jakieś 3 tyg. temu.

Czekam i czekam.
I nic.
Tylko zapachy czuję intensywne.
Sutki mnie bolą.
I paniczna myśl się pojawia: bez żartów, nie teraz.

Kończę dopiero studia.
Muszę się dostać na aplikację.
I sama się utrzymywać.
To naprawdę bardzo, bardzo, bardzo zły moment na dziecko.
Nie chodzi nawet o moje plany i ambicje (choć także), ale o moją psychikę- nie jestem gotowa na bycie dobrą mamą. I o finanse- żadnego zabezpieczenia materialnego nie posiadam. 

W środę mam ostatni egzamin na studiach.
Wszystkie rozdziały pracy wysłałam już do promotora, czekam na opinię.
W weekend był "Bal prawnika" na naszej uczelni, ale...
Czy ja już mówiłam, że ta cala maskarada z ludźmi, którzy chodzą jakby kije połknęli, mnie nie kręci?
Zwłaszcza, gdy trzeba za nią zabulić kilkaset zł.

Z dietą wszystko dobrze.
Trochę spacerowaliśmy przez weekend, po lasach i łąkach.

Boję się.

Mam nadzieję, że u Was świetnie!

15 maja 2013 , Komentarze (5)

Poniższy tekst pożyczyłam sobie z pamiętnika jednej z Was:)
Jest cudownie prosty i cudownie motywujący!:

I don't stop when I'm tired, I stop when I'm done!

I wiecie co? Ja się zamierzam tego trzymać!
I w kwestii diety i nauki!

Weszłam dzisiaj na wagę i pokazała -1,3 kg.
Pamiętam, że tyle (83 z hakiem) ważyłam ostatnio jakieś 3 lata temu.
Czyli mały sukcesik.
Jednak uwierzę w skuteczność swojego odchudzania, jak zobaczę "7" na początku.

Przestałam się ważyć co tydzień.
Robię to raz na dziesięć, dwanaście dni.
Teraz jestem opuchnięta przez zbliżającą się @. Ale co tam.

Moja kuzynka, która również ma problem z nadwagą, poszła do dietetyka jakiś czas temu.
Ma ułożoną dietę.
I zero ruchu.
P. dietetyk jej powiedziała, że schudnie bez ćwiczeń, a ćwiczenia spowodują tylko, że będzie jej się chciało więcej jeść...
Dodam, że ta dziewczyna nie jest jakaś bardzo otyła, w takim sensie, że stawy mogłyby być narażone na niebezpieczeństwo przy ćwiczeniach.
Poprosiłam kuzynkę, żeby zapytała, jak jej dieta będzie miała wyglądać, kiedy już schudnie.
Pani odpowiedziała, że wtedy można jest wszystko, byleby się zmieścić w obliczonym limicie kalorycznym.
Nie wiem, co o tym sądzić.

Nie wiem, dlaczego dietetyk nie poleca czegoś, co poprawia nasze zdrowie i kondycję.
Przecież, na litość boską, w odchudzaniu nie chodzi  tylko o mniejsze cyferki na wadze, prawda?

Czy ja już jestem jakaś głupia?

13 maja 2013 , Komentarze (12)

Wczoraj wieczorem wyszliśmy z T. na spacer w poszukiwaniu bzu.
Przy okazji spędziliśmy sami jakieś 3 godziny, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
I rozbawiał mnie do rozpuku.

Czasami aż się boję, że nie mogę być wiecznie taką szczęściarą.

Z dietą wszystko dobrze.
Zbliża mi się miesiączka wielkimi krokami, jestem cała opuchnięta.
Ale pojadę dzisiaj na rowerze do bibliotek pooddawać książki do magisterki.
Jutro wypożyczę następne.

Oto, co upolowaliśmy:

10 maja 2013 , Komentarze (5)

Jeszcze niedawno zastanawiałam się, jak to zrobić, żeby przekroczyć magiczne 60 stron pracy.
Limit podany przez promotora wynosił 50, ale sami rozumiecie...
Zastanawiałam się, skąd wziąć treść na te kilkadziesiąt stron tekstu.

Teraz przyszedł moment, kiedy zastanawiam się:
"Cholera, jaki jest górny pułap ilości stron w pracy magisterskiej?"

Cóż, jestem na 85 stronie.
Do napisania jeszcze sporo.
Pomysłów coraz więcej.
Koncepcja się rozrasta wykładniczo.

Piszę godzinami, od rana do wieczora (z przerwą na obiad, wyjście do sklepu).
Odkrywam, że mięśnie karku i nadgarstków mogą niesamowicie boleć.
A nogi puchnąć w kostkach od długich godzin spędzonych pod biurkiem.
I oczy...
Czy to pieczenie naprawdę może nie przechodzić, mimo kropli?


Za to dietę trzymam, ile sił:) Nawet na rowerek wskakuję i jadę, zaraz po przebudzeniu. 
Co prawda pierwsze 15 minut śpię na siedząco, ale co tam!

9 maja 2013 , Komentarze (7)

Jakieś mnie zniechęcenie dopadło, bo chudnę wolno.
Nikt nic nie zauważa.

Wiem, że jak pracowałam na te kilogramy intensywnie kilka lat, to nie znikną, ot tak.
Ale doskwiera mi to wszystko powoli.

Może mam jakąś chwilę załamania.

8 maja 2013 , Komentarze (4)

Mój Tata wraca z obczyzny!:):)
Może niektóre z Was pamiętają mój rozpaczliwy wpis o tęsknocie za Tatą, który na emigracji ciężko pracuje.
W przyszłym tygodniu wraca!:)

To jest wiadomość kwartału!

A poza tym piszę nadal, wczoraj do 21.
Dzisiaj też jak najdłużej.
Jestem przy zbiegu odpowiedzialności pracowniczej z dyscyplinarną.

Moja kotka mnie dzielnie wspiera:



Wczoraj, mimo, że padałam na twarz, to pojeździłam na rowerku 20,5 km oglądając "Prawo Agaty". 

Mam nadzieję, że u Was jest szał ciał i waga leci:)

6 maja 2013 , Komentarze (9)

Wkuwam intensywnie.
Wstałam po 7, od ponad godziny ogarniam magisterkę.

Mój promotor napisał o ostatnim rozdziale pracy: "bardzo dobra pod względem merytorycznym". 
Ciekawe, bo ja zupełnie tego nie czuję.
Wydaje mi się, że piszę zbyt prosto, banalnie, jakoś tak nie czuję satysfakcji.

Dieta idzie świetnie.
Po prostu nad wszystkim panuję.
Wszystkim odmawiam.
Nie skusiłam się ani na chipsy, ani na ciastka, ani paluszki.
Było tego u mnie pełno przez weekend, bo wpadli znajomi z ich filmem z wesela i przywieźli tonę niezdrowego żarcia (ach, kobieca solidarność! I. wiedziała, że jestem na diecie).
Ale za to ja przyjęłam gości dietetyczną sałatką z brokuła, grzankami z pomidorami i bazylią i koktajlami arbuzowymi.

Na filmie byliśmy często z moim T. ujęci na parkiecie, całkiem nieźle nam te tańce idą (uwielbiam z Nim tańczyć, ale dotąd wydawało mi się, że przyjemność z tego płynie tylko dla mnie, a postronni obserwatorzy raczej cierpią na ten widok;)). 
Jedyne co mi się nie podobało, to ja.
A właściwie moje grube nogi.
Cała reszta była nawet ok.
I choć byłam zażenowana swoim wyglądem, to cieszyłam się, że jestem już szczuplejsza o kilka kilogramów, niż wtedy, w grudniu.
A będzie jeszcze lepiej!:)

Aha, i postanowiłam, że już nie będę oszczędzać na ubraniach na takie okazje- gdybym miała lepiej dobraną sukienkę i żakiet, a nie jakieś stare z dna szafy- prezentowałabym się pewnie choć trochę lepiej.
A tak, potomni będą mnie oglądać właśnie taką- z grubymi nogami, okropnymi kolanami...

W ogóle marzy mi się, żeby zacząć kompletować sobie ładną bieliznę.
I pidżamkę do spania też jakąś bardziej seksi.

Nie codziennie trzeba spać w wyciągniętym t- shirtcie, prawda?



30 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Ta przyjaciółka, o której Wam wspominałam, pojechała wczoraj do szpitala i musi tam zostać do czwartku, wtedy będzie miała cesarkę.

Ciągle teraz sms'ujemy, żeby jej się nie nudziło i czekamy na narodziny:) 
Jest to trochę nerwowe oczekiwanie, bo jest spore ryzyko, że dzidziuś urodzi się z jakąś wadą, ale lekarze nie potrafią jej sprecyzować.

Ja, żeby trochę odpocząć, wybrałam się na dłuższy spacer.
Zajrzałam też oczywiście do saloniku prasowego i wybrałam dwa czasopisma. 
Prenumeruję "POLITYKĘ", którą czytam od pierwszej klasy liceum.
Jak tylko przyjdzie mój czytnik, to sobie zamówię elektroniczne wydanie.

A dzisiaj nabyłam:



"Zwierciadło" to chyba obok "SENSU" moje ulubione pismo o takiej lekkiej tematyce, które kupuję od czasu do czasu.
Mogę z czystym sumieniem polecić oba magazyny i oczywiście, wspomnianą wcześniej "POLITYKĘ".
A "Women'sHealth" to pierwsze w moim życiu pismo z gatunku "diet/sportu/zdrowego odżywiania"! 
Cóż, jak już się odchudzać... :)

A jakie Wy pisma polecacie?