Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ofiara efektu jojo, niestety :/ Docelowa waga, to waga jaką miałam jeszcze kilka lat temu. Potem był wyjazd zagraniczny, stres w pracy i zaczęły się moje problemy nie tylko z wagą ale również ze zdrowiem. Teraz powoli wychodzę z anemii w jaką wpędziły mnie różnego rodzaju diety i chcę, na prawde bardzo chcę czuć się dobrze w swoim ciele. Obecna waga powoduje u mnie wyłącznie depresję i niechęć do siebie samej.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3473
Komentarzy: 51
Założony: 11 marca 2012
Ostatni wpis: 4 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
plaskagrubaska

kobieta, 40 lat, Rzeszów

165 cm, 69.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 marca 2012 , Komentarze (2)

Moje kochane,dzisiaj caly dzien na warzywkach na parze, jablku i klementynce:)Aaaa i serek Danio light byl:) Nie ze nie chcialam,nie mialam normalnie czasu taka zabiegana bylam.
Bylo pieknie do wieczorka,ale krecilo mi sie w glowie od niedojedzenia. 
Wyszlismy potem ze znajomymi na kawe a skonczylo sie na kawie i pizzy niestety.Zjadlam ze dwa kawalki,masakra.Nie jestem z siebie dumna ale glod wzial gore..Jaki z tego motyw? nie glodzic sie kobiety kochane bo potem mozna pozrec wszystko co pojawi sie przed oczami.
Na szczescie skurczony zoladek nie przyjal tego dobrze i mam obrzydzenie do pizzy teraz hahah:) Szczescie w nieszczesciu,nie bedzie mnie wiecej ciagnelo do tego syfu. 
Waga sie dala oblagac i pokazala dzis wieczorem po tej okropnej pizzy 68,8jupiiii!
Takze od jutra grzecznie Ale nie bede sie odzywac az do poniedzialku bo planuje relaksacyjny weekend u kolezanki:) Potrzebuje odskoczni od zwariowanej pracy, skomplikowanego zycia i calego tego szumu wokol mnie.Takze odezwe sie pewnie w poneidzialek lub wtorek.
Trzymajcie mi sie dzielnie dziewczyny i nie zapominajcie o naszym wspolnym celu!
POzdrawiam was bardzo serdecznie i zycze udanego weekendu! buziaki ogromne

14 marca 2012 , Komentarze (2)

Za wsparcie:) niesamowicie mieć was dziewczyny:) Dziekuje kochane:*
Nussi,nie wiem ile tych brzuszkow ale nie tak duzo jakby sie moglo wydawac:)cwicze spokojnie z uwagi na plecki, wiec szalu nie ma:)
Waze sie i mierze rownoczesnie. Kiedys chcialam sie tylko mierzyc ale ciekawosc bierze gore hehe:)
Dzisiaj wogole jestem jakas taka zmeczona kochane, nie mam sily na te brzuszki,oczy mi sie same zamykaja.Moze to mala ilosc jedzenia? pewnie tak.. no ale teraz nie przerwe,organizm musi sie przyzwyczaic.
Dzisiejszy dzien,zjadlam wiecej niz zwykle i byl maly grzeszek.Mam nadzieje,ze jutro sie poprawie:) A wiec wszamane zostalo:
-duza kawa
-musli z platkow gorskich owsianych.zytnich.orkiszowych i rodzynek +mleko
potem byla:
-herbatka zielona x2
-herbatka na cere
-woda mineralna(zbyt malo dziisaj ale dzien w biegu)
na obiad:
-warzywka na parze z kurczakiem i potem dorzucone jajeczko (oczywiscie sciete na patelni)
-GRZECH: lód o wartosci kalorycznej 247

i dosc spora kolacja:
-jogurt
-klementynka
-kilka suszonych sliwek
-buleczka razowa +szprot w oleju

Powiem szczerze,ze mam wyrzuty sumienia ale moj organizm po tych ostatnich kilku dniach zlozonych z warzyw i salatek zaprotestowal. Waga stoi w miejscu i do tego jest problem z wc Zobaczymy co ten judasz jutro pokaze,oby choc troszke  mniej.

Kochane moje dziewczyny,pieknie wam idzie,jestem dumna i jestescie dla mnei inspiracja:* dziekuje:*

13 marca 2012 , Komentarze (2)

I nie mowie tu o tej wstretnej, demobilizującej pogodzie, która niedługo doprowadzi mnie do szalu
Juz sie tak cieszylam na sloneczko,dluzsze dni i przyjemniejsze powietrze do biegania a tu znow musze czekac i znow zostaja mi tylko brzuszki.
Wiecie co,mam takie dziwne wrazenie,jak nigdy dotąd. Jem te warzywa z kurczakiem na parze,staram sie unikac wszelkich "syfów" a waga jak zaklęta pokazuje to przeklęte 68,65kg!
Tre cialo szorstka szczota kazdego ranka teraz,nacieram sie tymi wszystkimi ujedrniaczami bo mam potworny cellulit, no i oczywiscie trzeba zapobiegac wiodczeniu skory. W koncu zalozylam sobie spora utrate wagi... Ale czuje sie jakos dziwnie lzej..Patrze na siebie w lustro i wydaje mi sie,ze mam mniejszy brzuszek,nie taki balon jak zawsze. Czy to mozliwe?On oczywiscie dalej jest ale chyba nie taki "napompowany"jak zawsze.

Dzisiaj mialam szalony dzien w pracy,mnostwo na glowie i wszystko w biegu. Bylam bliska zlamania sie ale znowu wytrwalam.
A zjadlam tak:
Sniadanie:
-duzzza kawa z mekiem bez cukru
-serek danio light waniliowy
-nopalina

w porze obiadowej:
-salatka z kabanosem(ta od mamy, pyszna)
-herbatka na cere

kolejny posilek:
-warzywa na parze,spora porcja i znowu bez kuraka,bo na sam zapach mnie mdliło
-woda

I POTEM PRZYSZEDL ZGUBNY WIECZÓR.
Wybralam sie z siostra do fryzjera na zabieg z keratyna. Fantastyczny,polecam. A potem poszlysmy na kawke do najblizszego lokalu.
I tam zapachniala mi ta cholerna,zdradziedcka pizza! Na szczescie dzieki skutecznym namowom siostry,wzielysmy sobie po salatceTak wiec 
na kolacje byla:
-salatka grecka.
Teraz jestem juz po kolejnych 30minutach brzuszkow.
Tym optymistycznym akcentem pozdrawiam was moi kochani U was tez do przodu?
Ja dalej mam motywacje,wiec sie staram jak moge:)

12 marca 2012 , Komentarze (2)

Byłam dzisiaj niesamowicie grzeczna,aż jestem z siebie dumna:)
Co było na śniadanie pisałam we wcześniejszym wpisie. A co było potem?
Powiem szczerze, że mam powód do radości
Zjadłam:
- troszke sałatki z fasolką, kukurydzą, cebulką i kabanosem (od mamy)
- potem był moj ulubiony zapychacz: 2łyżeczki kawy zbożowej+1łyżeczka kakao pół na pół z wodą- daje uczucie sytości
-potem zwykła kawka z mlekiem
-ziółka na cere
-warzywka na parze (jakieś pewnie 250gr)
-woda mineralna
-cappuccino bez cukru oczywiście
-a na koniec, około 18.20 była mała sałatka 
Myślałam,że nie wytrzymam ale dałam rade! Jestem troszke głodna ale nie  jest źle:) ważne, że dałam rade sama ze sobą!

Aktywność:
pół godzinki delikatnych brzuszków (kręgosłup, nie moge przesadzać).

A wam jak poszło? jak tam dziewczyny? :)

Moja waga wskazuje aktualnie 69,2kg. Wiem, że to niedobrze ważyć się na wieczór ale gdy ma się wage, pokusa jest niemal nie do pokonania:)
Mam nadzieje,że rano będzie lepiej! Trzeba coś na tym pasku wagi zaktualizować:)

12 marca 2012 , Skomentuj

Nie wiem jak u was ale u mnie słoneczko takie piękne, choć jeszcze troche chłodno!
Dzień zaczęłam od szczotkowania ciała szorstką szczotką, potem była:

- Nopalina (wyczytałam kiedyś tutaj na vitalii,że normalizuje procesy trawienne, co potwierdzam),
- 2 kanapeczki (chleb szenno-żytni) z twarogiem rozdrobnionym jogurtem a na to plaster sera żółtego
-herbata zielona


A teraz siedzę w pracy. Zaraz będę parzyć algi brunatne do picia(obrzydlistwo ale zdrowe, więc warto spróbować).

Pojawię się po południu a na razie życzę wszystkim miłego, słonecznego dnia!

11 marca 2012 , Skomentuj

A tak siedzę i czytam niektóre z wpisów dziewczyn na vitalii. Chciałabym mieć taki problem i mieć np 56kg wagi i odchudzac sie do 46ciu :D
Nie pisze zlosliwie. Tez jak bylam mlodsza zawsze uwazalam,ze cos tam mam za duze, ze musze schudnac. Ahh te piekne czasy:) a teraz po stresach w pracy, po skomplikowanych relacjach rodzinnych,problemach zdrowotnych, problemach z facetami dorobiłam się prawdziwego problemu w postaci zbędnych 10kilogramów.
Tak, bije się w piersi, bo nie można zrzucać winy na zdarzenia losowe,brakło mi siły, wpadłam w depresje i zaczeło się albo niedojadanie albo przejadanie.Moja wina tylko i wylacznie.No i brak silnej woli:)
A wy moje kochane, mlode , zgrabne kobietki sprobujcie pokochac te swoje kilogramki i skupcie sie nie na odchudzaniu a na aktywnosci ruchowej. Mowie z doswiadczenia, mysle,ze u mnie to w duzej mierze zawinilo. Skonczyl sie przymusowy wf w szokle hehe, zaczela sie wyczerpujaca praca-jedna, druga a ruchu zawsze bylo malo. Za malo. 
Tak wiec zaczynamy go stopniowo wprowadzac wraz z moim chorym kregoslupkiem hihi:)
Buziaki serduszka kochane:*

11 marca 2012 , Komentarze (2)

No więc drogi "pamiętniczku" hehe:) witam cię ponownie!

Okazało się, że bez ciebie nie daję rady, więc spróbujmy ponownie,co?:) Dwa razy się nie udało, więc teraz musimy sobie jakoś poradzić:) Jestem z tym sama, a rodzina, wiadomo jak to rodzina- potrafi się tylko i wyłącznie wymądrzać i  mówić rzeczy w stylu "Oooo, chyba ci się przytuło". Ehhh... No więc trzeba sobie samemu poradzić.

Dlaczego pamiętnik i dlaczego na vitalii?
Bo motywuje do codziennych wpisów i kontrolowania tego co jem i czy robie coś więcej, by pozbyć się tych okropnych zwałów tłuszczu:/
Największy problem.. patrze w lustro i widzę te wszystkie mankamenty, które "przyrosły" do mojego ciała w ciągu ostatnich 4-5 lat.

Zawsze miałam w miare szczupłe nogi a teraz mam masywne uda, pokryte strasznym cellulitem. Co do tyłka, ciężko powiedzieć, sama się nigdy nie oceniałam hihi ale teraz jest dwa razy większy i zbyt masywny:( Najgorszy jest jednak brzuch. Ta wstrętna "oponka" spędza mi sen z powiek:( I to jest moja największa zmora. Z nią muszę walczyć.

No więc zaczynamy, a właściwie już zaczełam. Od tygodnia staram się jeść zdrowiej, mniej i unikać wszelkich grzeszków. Oby się udało!

Do jutra, dobranoc :*