Kolejny dzień i kolejne myśli...Za miesiąc będzie 6 lat jak jestem po rozwodzie...To jest temat który chyba nie pozostanie bez echa...Wiem może i nie powinnam wracać do tego tematu...ale Moje dziecko zawsze będzie mi przypominało,że miałam męża...Zastanawiam się dlaczego doszło do rozpadu mojego małżeństwa...Te piękne czułe słówka...były owszem... do czasu gdy urodziła się nasza córka...A później czar prysł...To wszystko stało się tak szybko...Ciąża nie była planowana...Tak to była wpadka...Chyba nie dojrzał do roli ojca, męża...Nie mówię,że ja od razu dojrzałam... bo trochę to trwało...Teraz z perspektywy czasu uważam,że 22 lata to nie jest dobry wiek na macierzyństwo...Jednak stało się i dziś Moja córka ma 9 lat... Czy żałuję? Nie... tzn...nie żałuję tego że mam dziecko... Żałuję tylko tego,że ojcem jest ten człowiek a nie inny...Ale czasu też nie cofnę...Zostaje mi życie z łatką rozwódki...
Rozwódka... brzmi dumnie... tak kiedyś powiedziała Moja koleżanka :) która sama jest z rozwódką...Ale czy ja tak uważam? Niekoniecznie... Pamiętam jak wyszłam z sali rozpraw...Moje myśli krążyły i nie potrafiły się skupić... łatwo nie było...Jednak wiedziałam,że dzięki wsparciu rodziny dam radę...Tak też się stało...Chociaż nie tak do końca...Smutek,żal,złość, rozczarowanie...Takie uczucia we mnie aż się gotowały...Zostałam skrzywdzona i spowodowało,że postanowiłam z nikim się nie wiązać... Hmmm tak ma chyba większość kobiet...To normalne, naturalne,że w tej sytuacji każdy facet to drań...Ale z drugiej strony po jakimś czasie zaczęło mi brakować bliskości...Do seksu mnie nie ciągnęło...Ale brakowało mi rozmów z facetem...
Tak właśnie poznałam Pana S...Na czacie...i dziwnym trafem i On był w trakcie rozwodu...Znajomość kwitła...pamiętam ile to czasu rozmawialiśmy przez tel...Fajnie wspominam ten okres w swoim życiu...Nie żałuję tej znajomości...Kontakt mamy do dziś...i jest dla mnie dużym wsparciem...Prawdziwy przyjaciel....