Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1072133
Komentarzy: 36990
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 kwietnia 2023 , Komentarze (12)

Witajcie 

       Wiadomo kobieta zmienną jest. Ale od początku. jak minęła sobota? Kiepsko, ale plusem tego dnia jest to, że zrobiłam godzinny trening na orbitreku 

     To jedyny pozytywny aspekt tego dnia, plus kroki 14805. Kalorie nie liczone i z tym wiąże właśnie się zmiana taktyki u mnie. Zauważyłam, że do 100 dni daję radę liczyć kalorie. Nawet gdy atmosfera w domu licha. Jednak potem wystarczy dzień czy dwa bez liczenia i ciężko wrócić. Dlatego pomyślałam sobie, że tym razem sprawdzę, przetestuję inną opcję. 

     A mianowicie jedzenie intuicyjne które opiera się na tym, że nie liczymy kalorii. Kalorii liczyła nie będę, ale zdjęcia dalej będę robiła ( aby mieć obraz tego co jem). Będę jadła wtedy kiedy poczuję głód. Jednego dnia mogą być zjedzone 3 posiłki innego 4. Bez podjadania. Oczywiście będę kontrolowała wagę, niestety bez tego ginę. Będę starała się wybierać mniejsze zło w posiłkach. Jak wyjdzie zobaczymy. Woda dalej w obiegu. Do tego treningi tak jak wcześniej pisałam minimum 3-4 w tygodniu. 

    Na chwile obecną tzn to jest trzeci tydzień kiedy właśnie udaje mi się w tygodniu zrobić 4 treningi. W tym tygodniu króluje orbitrek, a to dlatego, że @ na horyzoncie. Wtorek kroki 20700 oraz rower 40 minut, piątek kroki 24065 oraz orbitrek 30 minut, sobota  kroki też ładnie bo 14805 oraz orbitrek 60 minut ( co widać na wcześniejszym zdjęciu) oraz dzisiejszy trening czyli orbitrek 60 minut kroków na chwilę obecną mam 14541. 


    Nawet udało się spalić więcej kalorii ;) Także kolejna piąteczka do skarbonki wpadła. Skarbonka robi się coraz cięższa i zapełnia się. Kiedyś z góry ustalałam sobie, co kiedy będę ćwiczyła. Teraz biorę się za to, na co mam teraz ochotę. Tak jak teraz, gdy mam okres, to na rower nie wsiądę, więc orbitrek dobra opcja. Cieszę się, że wracam do treningów. Kwiecień jest o niebo lepszy od marca, pod tym względem. Do końca miesiąca jeszcze 7 dni czyli równy tydzień. Jest szansa na wykorzystanie tego ;) Tym bardziej, że młoda chodzi tylko d o czwartku do szkoły. Jutro kończy o 13.30 a nie o 16.10 więc to spora różnica i szansa dla mnie. Ale nic na siłę, jak będę się dobrze czuła zrobię trening, jeśli nie, trudno. 

      Jeśli chodzi o dzisiejsze jedzenie, wygląda tak: 

ŚNIADANIE:  chleb pszenny ( brak innego w domu) pasztet domowej roboty, ogórek, ketchup oraz awokado , które pokochałam

OBIAD: pół pity z kurczakiem, serem, miksem sałat, ogórkiem, prażoną cebulką na to sos ketchup-majonez

PRZEKĄSKA do filmu: mała kawa, kiwi, truskawki,, baton smoothie z Biedronki, oraz chrupki sóli pieprz widoczne na zdjęciu 

KOLACJA: cienka kiełbasa śląska smażona a'la na grillu oraz grzanki czosnkowe i herbata biała 

      Ta kiełbaska chodziła za mną od miesiąca ;) Więc zjadłam, co prawda nie miała być na kolację, ale tak wyszło. Ten baton spoko (zjadłam bo data była do 28kwietnia) ale w smaku średni, jak dla mnie słodki.. Niestety drugi będę musiała zjeść w tygodniu bo do data do 1 maja. Tak to jest gdy się długo przechowuje słodycze. Te batony kupiłam pół roku temu... i zalegały w szafce. 

    Apropo słodyczy, sporo dziś wyrzuciłam, bo były otwarte, a długo nie były jedzone. Także opróżniłam szuflady, zrobiłam porządek ;) Aż miło się otwiera teraz szuflady :) Część też zabiorę jutro do rodziców, oddam bratu :) te co całe, a których wiem, że nie zjem ;) Podzielę się, mniej będą kusiły hihihi. 

          Pamiętajcie aby wszystko robić z głową. Jeśli masz ochotę zjeść słodkie, zrób to... no może nie całą tabliczkę.. ale pasek, dwa.. Nie odmawiajmy sobie wszystkiego ;) Bo to błędne koło. Takie moje małe spostrzeżenie... ale pamiętajcie aby wszystko robić w swoim tempie, rytmie. Na swoich zasadach. Pamiętajmy też, że w tydzień, miesiąc nie przytyłyśmy... więc odchudzanie mus potrwać. To jest proces, nie maraton ;) Trzymam za was kciuki. Powodzenia w ostatnim tygodniu kwietnia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam cieplutko :* :) 
     

21 kwietnia 2023 , Komentarze (26)

Witajcie 

        Weekend czas zacząć, ale zanim weekend to czwartek, który był ciężki. Wczoraj przed czasem dostałam okres i początkowo czułam się ok. Jednak w południe zaczęła boleć mnie głowa, ale pomyślałam sobie, okres stres,  mało jadłam....może to jest powód. Nie brałam tabletki, chciałam przeczekać. Jednak jak wracaliśmy po 13ej do domu... to była męczarnia. Dobrze, że M prowadził, bo ja nie wiem jakbym wróciła samochodem do domu. Tak mnie oczy bolały, strasznie, raziło mnie światło, nie mogłam mrugać. Do tego stopnia, że jak jechaliśmy, zakryłam oczy szalem, dosłownie.... i jak była ciemność, to przynosiło mi to ulgę. 

     W domu było podobnie, zasłoniłam rolety, mało tego jak leżałam, to nakryłam oczy kocem... ale dalej czułam się źle. Oczy to nie był jedyny problem, bo zaczęło mi być niedobrze i niestety wymiotowałam. Położyłam się ponownie, M zrobił mi zimny okład.. To były najgorsze 4 godziny, no może 5 godzin. Dopiero wieczorem mi zaczął przechodzić ból. Nie życzę nikomu takiego bólu. Nawet M się wystraszył, bo nie widział mnie kilka lat w takim stanie.

    Treningu wczoraj nie było, nie było liczenia kalorii... nawet o tym nie myślałam. Nie robię sobie wyrzutów... było, minęło. Dziś jest nowy dzień...samopoczucie lepsze, chociaż chwilami znowu kręciło mi się w głowie. Niestety okres rządzi się swoimi prawami. Fakt dziś nie liczyłam kalorii ( znowu ) ale za to dziś wpadł trening. Odkurzyłam orbitreka :) 

    Wpadło 30 minut, mało, dużo... zależy jak na to spojrzeć. Cieszę się, że mimo okresu, dałam radę wskoczyć na orbitreka. Nie było lekko... zeszłam mokra jak świnka ;) Ale za to jaka szczęśliwa. Chciałam jeszcze 10 minut poćwiczyć, ale zaczynało mi się kręcić w głowie, dlatego uznałam, że te 30 minut jest ok. Do tego dorzucę kroki, na chwilę obecną mam już 22629 :) także jest dobrze. 

    W tym tygodniu to drugi trening, we wtorek był rower plus kroki 20700, W środę też ładnie wpadły kroki 18056, w czwartek podobnie bo 18981, aaa zapomniałam o poniedziałku wpadło 16005 kroków. Także mogę powiedzieć, że tydzień nie jest taki stracony ;) A myślałam, że gorzej to wygląda. Jednak tabelki fajna sprawa, widać wszystko czarno na białym. 

     Chciałabym wrócić znowu do liczenia kalorii, być może  jutro się uda. Nic na siłę. Jak się uda, będzie super. Najważniejsze, aby głowa nie bolała... aby nie wrócił wczorajszy stan. 

    Pamiętajcie aby słuchać swojego organizmu. Nic na siłę. Trzymam za Was kciuki, aby weekend minął dobrze. Pamiętajcie, aby wszystko robić z głową...Masz ochotę na słodkie zjedz, ale może nie całą tabliczkę, ale pasek , dwa... Chcesz zjeść chipsy zjedz, ale może nie całą paczkę, ale część... Wszystko jest dla ludzi :) Powodzenia. 

19 kwietnia 2023 , Komentarze (20)

Witajcie 

         Za mną dwa dni małego zjazdu psychicznego. Czasami są gorsze chwile i ja właśnie miałam takie dwa dni. Nie liczone kalorie, brak treningu. Liczę, że jutro będzie lepiej, że jutro będzie moc. Tzn wczoraj zaliczyłam trening a w zasadzie dwa... bo najpierw wpadł rower....

     A drugi to kroki, ponad 20 tyś. Także dyszka wpadła do skarbonki. Dziś bez treningu, ale takie dni też bywają. Jutro będzie lepiej. Nie ma innej opcji, przecież taka niemoc nie może trwać wieki, prawda? ;) 

      Nie, to, że się poddałam, ale nie chciałam nic na siłę robić. Czułam, że mam gorszy czas i wolałam go przeczekać. Jutro wyjdzie " słońce" i będzie dobrze. 

    Pamiętajcie, żeby się nie poddawać. Walczymy. Nawet gdy mamy pod górkę, pamiętajcie, że wszystko mozna pokonać... bo wszystko siedzi w głowie ;) 

     Dzisiejszy dzień jeśli chodzi o samopoczucie średnie, ale sen mój tez pozostawia wiele do zyczenia 

    Jak widać na załączonym obrazku, niestety mało spałam. Nic dziwnego, że czuję się średnio, a do tego za oknem dziś cały dzień praktycznie deszczowo... to też nie pomaga. Ale działam dalej, pomimo, że wpadły słodkości dziś, idę dalej. Zamykam dzisiejszy dzień, a jutro będzie czysta kartka.

      Trzymam za Was kciuki. Działajcie, róbcie swoje, w swoim tempie, na swoich zasadach ;) Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :* :) 

17 kwietnia 2023 , Komentarze (24)

Witajcie 

         Czy Wam też tak szybko mijają dni? Mam wrażenie jakby przeciekały przez palce. Dosłownie. Kilka słów podsumowania ostatnich dni. 

        Sobota hmmm i moje 40- urodziny. Dziękuję pięknie wszystkim za życzenia. Jesteście Kochane.  To był dziwny dzień.... ale dzięki córce to był nawet miły dzień. Rano zrobiłam mi śniadanie, pancake z nutellą i brzoskwiniami ( tego dnia nie liczyłam kalorii,wpadły też słodkości) 

      Po śniadaniu pojechałam z M na zakupy, a po powrocie zastałam takie cudo

    Moja córka sama zrobiła mi mini torcik :) sama zrobiła te kwiatki i serduszka.... Wzruszyłam się, że mam tak samodzielne dziecko. Bez problemu sobie sama da radę w przyszłości. Posmakowałam oczywiście tego torciku. W środku i na zewnątrz krem śmietanowy i dodatkowo przełożony brzoskwiniami, pycha. 

     Udało się również w dniu urodzin wskoczyć na rower

        40 minut na 40 urodziny ;) Można powiedzieć, że polubiłam się z rowerem. Także zaliczyłam 4 treningi w tygodniu na rowerku.  Popołudniu po rowerku, pooglądałam coś z młodą, pogadałyśmy. Około 20 zawieźliśmy ją do miasta, po 23 odebraliśmy i tak minęła sobota. Szybko.... 

      Niedziela hmmm dłużyła mi się, strasznie. Pogoda też średnia była, ponura. Do południa pojechałam z M do miasta coś załatwić, i wpadłam na pomysł aby zajrzeć do chińskiej. Co prawda dziewczyn z nami nie było... ale my zjedliśmy w lokalu, a dziewczyny dostały z dowozem do domu ;) Zanim się obejrzałam, już był wieczór. 

      Dzisiejszy dzień tzn poniedziałek, od rana nawet spokojny, miły. Tak jak w sobotę nie liczyłam kalorii, tak w niedzielę i dziś już tak. Chociaż dziś zdecydowanie za mało kalorii wpadło. Teraz dopijam jeszcze kawę i nic nie wciągnę. Ale dodam, że niedziela i poniedziałek bez słodyczy ;) Wiem, że pisałam odnośnie słodyczy, że nie jem ich do urodzin. A skoro urodziny były w sobotę, to przecież już mogę, prawda? Owszem, ale póki mnie specjalnie nie ciągnie do nich, to nie jem. Jeśli najdzie mnie ochota, zjeść do kawki, zjem. Jeszcze jedna sprawa- skarbonka ;) Wstępnie tzn w grudniu, pisałam, że będę zbierała do urodzin, ale jednak będę jeszcze zbierała, może do imienin.... które mam w maju ;) A może do wakacji. Zobaczymy, póki co wrzucam. Jeśli się zapełni i nie będę mogła wrzucać, kasiorki, otworzę ;) Sama jestem strasznie ciekawa ile uzbierałam :) 

      Dziś samopoczucie nawet spoko, chociaż powiem Wam... że muszę chyba przepracować swój wiek. Tzn w głowie :( wiem, że są tu młodsze ale i starsze osoby ode mnie. Jednak dla mnie ten wiek, 40 lat... brzmi poważnie... nie wiem nawet jak to wytłumaczyć. Boję się, że teraz lata zaczną jeszcze szybciej mijać, nie wiem, dziwne uczucie. Ktoś powie, że może jestem głupia, niemądra... ale takie dziwne uczucie mam z tym wiekiem. Chyba muszę do niego dojrzeć, oswoić się. Chwilę mi to zajmie, ale dam radę. 

     Idę dalej po swoje, nie poddaję się. Ty też działaj, nie poddawaj się. Za jakiś czas sobie podziękujesz. Trzymam za Was kciuki. Cudownego nowego tygodnia. Powodzenia. Przyjemnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 


14 kwietnia 2023 , Komentarze (13)

Witajcie 

      Znowu nie było mnie kilka dni, ale mam wrażenie jakby wisiało nade mną jakieś fatum. We wtorek byłam w mieście, normalnie jechałam samochodem. W środę dziewczyny już normalnie do szkoły. Wyjechałyśmy z domu, jak zawsze... jechało się jak zawsze. Ale niestety zonk w drodze powrotnej. Dobrze, że to się stało koło rodziców, bo miałam gdzie zostawić samochód. Zła, wściekła, zadzwoniłam do brata, aby nas zawiózł na wieś, aby dziewczyny się spakowały i aby je przywiózł do rodziców. No ale ostatecznie tylko  moją córkę zabrał, bo druga miała praktyki więc mogła jechać w czwartek rowerem. 

    Tak jak postanowiłam, tak zrobiłam. Młoda w czwartek poszła z moją mamą do dentysty, bo od niedziel coś ząb ją pobolewał. Ja nie mogłam dojechać, nie miałam jak dostać się do miasta na 7.30, dlatego też młoda poszła z moją mamą. Oczywiście problemy, że nie jest prawnym opiekunem itp... Mama tłumaczyła, córka tłumaczyła... że nie mam jak na ta godzinę dojechać. Została młoda powiedzmy przyjęta, bo tylko zajrzała do buzi, posłała, na prześwietlenie i tyle, bo jak wcześniej wspomniałam nie jest opiekunem prawnym moja mama. I zapisała pani młodą na dziś. 

     Dziś już pojawiłam się z młodą osobiście. Szybko poszło, a nie zapowiadało się. Następna wizyta za miesiąc. To już młoda będzie odważniejsza ;) Dzisiejszy dzień też nie należy do jakiegoś super dnia. Młoda po dentyście długo spała. Dobre 5 godzin, z dwiema pobudkami. Na szczęście już nie boli tzn boli jedynie od znieczulenia, bo już puściło. Ale to przetrwa jakoś .Najważniejsze, aby nocka była spokojna. Bo od niedzieli, do wczoraj codziennie tabletka na noc. 

     Samopoczucie dzisiejsze jak napisałam średnie. Być może cała ta sytuacja z młodą, a może powodem jest to, że jutro kończę 40 lat :( I marzył mi się wypad nad morze.... no marzył ale nie  będzie zrealizowany. Zresztą sama jutro spędzę ten dzień. Przykre to... Ale cóż widocznie na to zasłużyłam. No dobra ale nie ma marudzić, dzień jak dzień będzie i tyle. 

    Dziś już udało mi się policzyć kalorie, i zaliczyć dzień bez słodyczy. Bo niestety ostatnie dwa dni nie było liczenia i słodkości wpadały... ale to była bezsilność spowodowana ostatnimi wydarzeniami w domu i poza. 

     Ale najważniejsze, że dziś dzień pod tym kątem udany......a i jeszcze dziś wpadł trening czyli rower :) 

    Zadowolona, bo strasznie mi się nie chciało ;) Ale ruszyłam dupkę, włączyłam Netflxa , oglądałam i kręciłam. Posiłkowo dzień może nie jest idealny, ale cóż bywa i tak. Waga leciutko w górę, ale zaraz spadnie... musze kilka dni pilnować kalorii i będzie ok

ŚNIADANIE; dopiero o 11 :( 3 kromki chleba ( z salami, metką bawarską oraz boczkiem domowej roboty) i ogórek  oraz kawka mała 

OBAD: cukinia faszerowana serem feta z mango plus ser 

KOLACJA; płatki z mlekiem zwykłe kukurydziane i kawa mrożona, ale tylko 50ml. więcej nie dałam rady. Tak jak kiedyś ją uwielbiałam, teraz nie weszła na nic :( 

      Także działam dalej, Ty też działaj, rób swoje. Nie patrz na innych. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Spokojnego weekendu :* :) 




11 kwietnia 2023 , Komentarze (19)

Witajcie

     Kolejny dzień za mną. To był dziwny dzień... sama nawet nie umiem określić dlaczego, ale tak odczuwam. Dziś młodzież jeszcze ma wolne, dopiero jutro szkoła. Z samego rana szybko  do rodziców, bo musiałam coś wydrukować.. ale okazało się, że nie działa mamy laptop :( I lipa. Może jutro to ogarnę. W drodze powrotnej do Biedronki na szybkie zakupy i do domu. Dziś obiad taki gwizdany, nie miałam ochoty nic robić- przyznam szczerze. Tak też bywa i nie ma w tym nic złego. 

     Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: krakersy i jajko z majonezem i rzeżuchą ( nie miałam ochoty nic jeść) 

OBIAD: zapiekanka z kurczakiem z Biedronki ( średnia jak dla mnie, jadłam ją pierwszy raz...a pracowałam 9 lat w Biedronce i nigdy jej nie kupiłam- dopiero dziś) 

KOLACJA: koktajl truskawkowy, grzanki czosnkowe, ogórek, sokoliki, frankfurterka oraz awokado ( które uwielbiam-tzn ostatnio się zakochałam ) oraz pomarańcza i kawka którą teraz dopijam ( zimna) 

      Jestem zadowolona z dnia dzisiejszego. Nie przekroczone kalorie, dzień bez słodkiego zaliczony i dodatkowo trening był 

       Wpadł rower. Ostatnio go polubiłam ;) Może za jakiś czas polubię inne sprzęty na nowo. Zobaczymy. Póki co korzystam z tego, że lubię kręcić na rowerku. Także w tym tygodniu już mam dwa razy rower zaliczony :) 

         Cieszę się, że dałam radę wrócić na dobre tory. Wagi nie znam ;) Może jutro albo pojutrze wejdę i sprawdzę, póki co nie chcę się wkurzać. To cud, że nie poległam dziś, bo mój sen wygląda tak: 

        Szału mój sen nie robi. Już od dłuższego czasu, tak wygląda mój sen. To cud, że jeszcze funkcjonuję, ale szybko to odczuwam... w postaci krwi z nosa, z rana. No cóż.... może kiedyś się wyśpię. 

      Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy, walczymy idziemy po swój cel. Rób to w swoim tempie, na swoich zasadach- pamiętaj o tym, nic na siłę. Za jakiś czas sobie podziękujesz. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia i udanego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

10 kwietnia 2023 , Komentarze (18)

Witajcie

        Znowu nie było mnie kilka dni. Czas zdecydowanie za szybko mija. Sobota minęła nawet nie wiem kiedy, za nią niedziela też raz dwa minęła. Byliśmy na obiedzie u rodziców ( jedyny miły akcent świąt) Wczoraj i dziś skusiłam się na słodkie ( bo dostałam i szkoda wyrzucić, ale na szczęście po kawałku. 

       Jednak zauważyłam, że po zjedzeniu dwóch  jajek czekoladowych, kupionych w biedronce chyba firma magnetic ( pyszna mleczna czekolada) Bolał mnie strasznie żołądek. Plus  dwa kawałki sernika u rodziców ( wielkość 10x10 łącznie) Czyli morał taki, że nie mogę jeść czekolad, bo refluks znowu szaleje. Także póki co będę trwałą bez czekolad wszelkich czy batonów. Na jak długo? Nie wiem. Na pewno do urodzin nie będę jadła czyli do piątku. Powiem Wam, że wytrwałam pełne 24 dni, bo 25 dnia się skusiłam - to był straszny dzień. Także jestem zadowolona z takiego wyniku. Szczerze, nie spodziewałam się tylu dni bez słodkiego. 

    Dalej trwając bez słodyczy, będę wrzucała 1 zł do skarbonki, 1 zł za limit kaloryczny oraz 5 zł za trening. Tu się nic nie zmienia. Także skarbonka się zapełnia, a ja dalej nie wiem czy zbieram do urodzin czy może dłużej ;) A może do uzyskania swojego celu? To byłoby coś :) Czyli jeszcze 7,2 kg mi zostało. Całkiem możliwe, że osiągnę to w tym roku. No nic, zbieram, później będę myślała. A może Wy zbieracie do skarbonki to mi podpowiecie jak robicie, czy zbieracie do osiągnięcia celu czy może jakiejś konkretnej daty? 

    Wczoraj i dziś bez liczenia kalorii. Z liczeniem wracam jutro. Za to treningi ładnie wpadły od soboty czyli sobota rower 40 minut, niedziela hula hop 20 minut i dziś 50 minut rower :) 

     Nie wiem czy to pisałam, ale ostatnio myślałam właśnie nad takim układem aktywności czyli 

- orbitrek x 2 w tygodniu

- rower x 2 w tygodniu 

- trening np z piłką, ciężarkami itp x 2 w tygodniu 

- hula hop x 2 lub 4 w tygodniu

- skakanka x 2 lub 4 w tygodniu 

      I powiem Wam, że  w zeszłym tygodniu  udało się zrobić dwa razy rower, raz hula i jeden raz ekspander. Także to może się sprawdzić. Zresztą nie narzucam sobie sztywnego reżimu bo na mnie to działa odwrotnie. Powoli, małymi krokami będę robiła, tak jak teraz. A co z tego wyjdzie zobaczymy. Jedno jest pewne, że w kwietniu ( a mamy dopiero 10 dzień miesiąca) zrobiłam więcej treningów niż w marcu. Bo w marcu było tylko 1 raz hula i ewentualnie kroki. Także cieszy mnie to bardzo. Dobrze miesiąc zaczęłam, oby tak dalej. 

    W tym miesiącu nie wstawiłam wyzwania z piciem wody. Ostatnio mało osób się zapisywało i uznałam, że nie ma sensu.  Może jeszcze wrócę do tego. Zobaczymy. Albo tutaj będę Was motywowała do picia wody ;) 

     Cieszę się, że święta dobiegają końca. Są najgorsze święta jakie w swoim jeszcze 39 letnim życiu przeżyłam. Nawet po rozwodzie nie miałam tak skopanych świąt i pseudo klimatu. Ale nie ma co wspominać, trzeba iść dalej ;) 

      Także działamy, walczymy. Nie poddajemy się. Mam nadzieję, że święta miło Wam minęły, bez obżarstwa ;) A nawet jeśli... to wracamy na dobre tory. Powodzenia. U mnie  dziś już było liczenia kalorii, ale bez fotek. Także jutro na pełnych obrotach :) Jeśli dam radę. 

      Pamiętajcie, nic na siłę, rób wszystko w swoim tempie, na swoich zasadach. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. Do jutra :* 

     

7 kwietnia 2023 , Komentarze (11)

Witajcie 

     Nie wiem jakim cudem, ale już jest 7 kwietnia.. czyli prawie tydzień mnie nie było ? A ja myślałam, że dzień, dwa... Szok, jak ten czas leci, zdecydowanie za szybko. 

     To zdecydowanie nie mój czas. Niedziela zleciała raz dwa, ale w dobrym humorze. Niestety nie mogę tego powiedzieć o poniedziałku. Zdążyłam wyjechać z domu i za rogiem samochód mi stanął. Zdążyłam tylko zjechać z drogi na pole tzn na taki zjazd na pole. I co młodzież do szkoły nie pojechała, bo jak? Poszłyśmy do domu, ja tylko zostawiłam za szybą kartkę, w razie gdyby ktoś miał problem z tym, że samochód stoi. Wkurzona na maksa... oj byście mnie tego dnia widziały. Kolega przyjechał dopiero popołudniu, ale niestety nic nie zdziałał... Samochód stał na poboczu 3 dni. Wiecie jakiego miałam stracha.... bo we wsi obok ukradli ciągnik :) z podwórka ? Szok. Ale na szczęście od siebie z tyłu domu wdziałam, czy stoi samochód. Co nie oznacza mojego lęku. Cóż, życie. 

     Do dziś liczyłam kalorie, piłam wodę, nie jadłam słodyczy... Ale dziś, dziś to mnie wzięło... dół niesamowity, dół psychiczny... Woda pita, kalorie nie liczone i zjadłam jajo czekoladowe... Czyli wytrwałam 24 dni bez słodyczy. Myślę, że jest nawet ładnie, ale dzisiejszy dzień na straty idzie. Ale jutro też jest dzień, prawda? Przez te 24 dni, uwierzcie mi, nie raz i nie dwa, miałam ochotę zjeść słodkie, ale jakoś udawało mi się to obejść i zastąpić je owocami. Jednak dzisiejszy dzień wykończył mnie psychicznie i poległam. Cóż zdarza się, ale myślę, że nie ma tragedii, i tak wytrzymałam więcej, niż myślałam. Jeden dzień nie przekreśla wszystkiego, pamiętajcie. 

     Być może w niedzielę zjem coś słodkiego u rodziców, a może nie. Ale później dalej będę tzn postaram się trwać bez słodyczy. Zobaczymy. Pomyślałam też nad pewnym planem.. Tzn planem treningowym. Żeby się nie zniechęcać, rozbiję sobie treningi, a  co mam na myśli ? Otóż to : orbitrek x2 w tygodniu, rower x 2 w tygodniu, trening z piłką, ekspanderem x 2 w tygodniu, hula hop 2-4 razy w tygodniu, skakanka 2x w tygodniu. Hmmm myślę, że tu łatwiej byłoby trzymać się aktywności. Chociaż sama już nie wiem, jak to wszystko ułożyć. Póki co to luźny pomysł. Jak się położę, pewnie będę to rozplanowywała ;) Muszę przeanalizować plan lekcji dziewczyn, aby wszystko zgrać. To nie takie łatwe. 

      Wiem, że jak się uprę, to dokonam swego i będę trwała. Tak samo było, ze słodyczami ( no nie licząc dna dzisiejszego ;) Mały wypadek przy pracy ;) 

      Za chwilę 40stka a ja daleko w polu :( Już dziś wiem, że nie osiągnę celu, ale idę dalej. Robię swoje, nawet jak nie zawsze jest łatwo. Działam. Pamiętaj nie zawsze jest łatwo i kolorowo, ale warto. Za jakiś czas sobie podziękujesz. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. 

  

     Zdrowych, Spokojnych Świąt dla Was Vitalijki :* Pamiętajcie, róbcie wszystko z głową. Święta są po to aby się radować, a nie załamywać, bo zjadłaś za dużo ;) Święta to tylko dwa dni, zaraz wrócisz na dobre tory. Powodzenia :* :* Głowa do góry. Ściskam :* 

1 kwietnia 2023 , Komentarze (11)

Witajcie 

    Szybkie podsumowanie wczorajszego dnia. Ogólnie do samego rana dzień spokojny, nawet przyjemny. Dziewczyny poza domem do 18 ;) To luzik w domu heheh. Ale tak na poważnie, trochę ogarnęłam póki nikogo nie było, nikt się nie plątał i mogłam na spokojne umyć podłogi. Czas zleciał zdecydowanie za szybko i trzeba było odebrać dziewczyny. Po drodze jakieś zakupy i do domku. M zaczął robić sobie kolację i nagle młoda pyta czy pojedziemy po jajka ( bo teraz jest szał na te z Harrym ) mówi, nie ma problemu, zjem i jedziemy... No i jak powiedział, tak zrobił. Zjadł  i w drogę. Ciemno, mokro, strasznie ale jajka kupione. Dziewczyny zadowolone. Ja mniej, bo jak wyjechaliśmy z domu około 20, tak wróciliśmy o 21.30 Szybko mycie i spać. Dlatego też brak wczorajszego wpisu. Tylko z pozycji łóżka, coś tam zajrzałam do telefonu i spać. 

    Niestety mam kiepskie czasy snu. Głęboki sen to 20 minut, czasami 30 minut... a jak jest 50 minut to sukces wielki. Nic dziwnego, że chodzę senna od długiego czasu. Jeszcze teraz była ta zmiana czasu, a ja zwykle potrzebuję dobrego tygodnia na przyzwyczajenie się. Także może nowy tydzień będzie już lepszy ( chociaż hmmm wiem, co mnie czeka więc niekoniecznie hihi) 

     Posiłkowo wczorajszy dzień wyglądał tak


ŚNADANIE: bułka kajzerka wieloziarnista z pasztetem domowej roboty ( od mamy ) plus ogórek 

II ŚNIADANIE: jogurt proteinowy pychaaaa polecam 

OBIAD: ziemniaki, ogórek kiszony i paluszki rybne 

KOLACJA: pomarańcza, kiwi, ogórek, parówka z kurczaka  grzanki pomidorowe

     Kaloryczność ok chociaż do limitu jeszcze trochę zostało. Mimo wszystko byłam najedzona a to najważniejsze. 

     Dzisiejszy dzień też wcześnie rozpoczęty, ale spokojnie przebiega. Troszkę porządków, czas na maseczkę w trakcie robienia obiadu ;) Potem chwila na rozprostowanie nóg ;) Czułam, że muszę i drzemka na pół godziny. Padłam , nie wiem kiedy. Pomogło na chwilę. Dziś treningu też nie było, ale kroki powyżej 10 tyś ;) jest. Dodatkowo 19 dzień bez słodyczy ( wczoraj też dzień bez słodyczy) Cieszy mnie to. Waga powoli spada po okresie i dziś tak samo jak wczoraj pokazała 64,6 kg a jeszcze niedawno pokazywała 65,1 kg ( jakiś tydzień temu) Także idzie w dobrym kierunku, to również cieszy.... bardzo. Bo 64, 7 kg ostatni raz widziałam w sierpniu 2021 roku, więc szmat czasu temu. Działam, idę dalej po swoje, nie poddaje się. Posiłkowo dziś dzień wygląda tak : 

ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista z pasztetem i ogórkiem ;)  nie może się zmarnować plus pieczarki nadziewane serkiem oraz mała kawa 

OBIAD; pizza na tortilli z serem, szynką 

PRZEKĄSKA do filmu: pomarańcza, truskawki, kwi oraz popcorn 

KOLACJA: jajko na twardo, ogórek, parówka z kurczaka  grzanki czosnkowe oraz kubeł kawy


    Dziś lekko przekroczone kalorie, ale to nic. Liczy się tygodniowy raport ;) Nie ma co się załamywać, trzeba działać. Może wolno ale idę do celu. Pamiętaj o tym, rób swoje, po swojemu. Robisz to dla siebie, działasz dla siebie. Nie pod publikę, pamiętaj, że to co działa na mnie, może nie zadziałać na Ciebie i odwrotnie. Dlatego metodą prób i błędów, działamy po swojemu. Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się, walcz o lepszą siebie, bo warto. Powodzenia. Spokojnej nocki i udanej niedzieli. Pozdrawiam :* :) 


30 marca 2023 , Komentarze (7)

Witajcie

       Nie wiem jak Wy, ale ja zasypiam na stojąco dziś. Kompletnie nie wiem co się dzieje, zakręcony dzień, dosłownie od samego rana. Najpierw pobudka o 5. W sumie jak się okazało, mogłam wstać później... ale panny mają długie ogonki do zbierania się ;) No i dziś dodatkowo M w domu. Ale udało się ogarnąć i śmignąć do miasta. Kilka spraw do załatwienia. I do domu odwiozłam M, a ja z powrotem do miasta po młodą do szkoły i znowu do domu. Szybko obiad  szykowanie się na zebranie rady rodziców... hmmmm w sumie dobrze, że nie jechałam szybciej do miasta, bo zebranie się nie odbyło, zostało przełożone. Z jednej strony się cieszę, bo kompletnie nie miałam siły jechać i siedzieć tam godzinę. Ale z drugiej strony jest to odłożone na wtorek.. a to przed świętami i sami rozumiecie. No ale cóż. Jak mus to mus. 

       Dzisiejsze jedzenie tyle o ile jest policzone, zdjęcia zrobione, ale nie jest to szczyt marzeń kulinarnych. Dlatego dziś bez fotek, tylko relacja 

śniadanie: chleb pszenny, pasztet od mamy, ketchup ( bo zabrakło ogórka kiszonego, a on najlepszy ) 

II śniadanie:  jaglanka z jabłkiem i cynamonem z tymbarka - swoją droga pyszne i zjadłam dwa opakowania po 100 gram i na chwilę byłam syta

obiad:  5 pierogów z jagodami i nieszczęsna zupka chińska, która za nic mi nie smakowała bleee ( chyba zmieniły mi się kupki smakowe) 

kolacja: pomarańcza, kiwi, truskaw, paluchy serowe i wielki kubek kawy - bez niej zasnęłabym w tym momencie

       Pociesza mnie fakt, że policzyłam mimo wszystko kalorie. Woda wypita i do tego 17 dzień bez słodyczy zaliczony. Także dzień ogólnie na plus. A powiem Wam, że kompletnie nie miałam weny na jedzenie dziś, ani na picie wody... ale gdzieś tam w głowie była wena na słodkości :) Chyba dlatego, że wszystko w biegu dziś robiłam. Cieszę się, że nie poległam. Ale to też zasługa owoców. Zamiast batona czy czekolady owoce, fajny patent. Chciałoby się zrezygnować ze słodyczy całkowicie, ale we wszystkim jest cukier. Taka prawda. Dlatego od czasu do czasu chyba będę robiła takie detoksy słodyczowe ;) Wyjdzie tylko na zdrowie. 

       Liczę, że jutro będzie lepszy dzień, bardziej zaplanowany. Ja to jednak lubię mieć zaplanowane wszystko. Chociaż teraz już mniej planuję, niż kiedyś. Powoli staram się żyć dniem dzisiejszym. Ale wiem też, że zaplanowane posiłki się u mnie najbardziej sprawdzają. Nie zawsze mi się chce, wieczorem układać jadłospis, więc bywa tak, że układam rano w telefonie. To trzyma mnie w ryzach i nie pozwala szaleć z jedzeniem ;) 

     Ale pamiętajcie nic na siłę. Wszystko z głową. Róbcie to w swoim tempie, nie pod publikę, ale dla siebie. Trzymam za Was kciuki. Spokojnego wieczoru i udanego piątku ;) Powodzenia. Pozdrawiam :) :*