Witajcie
Nie wiem jakim cudem, ale już jest 7 kwietnia.. czyli prawie tydzień mnie nie było ? A ja myślałam, że dzień, dwa... Szok, jak ten czas leci, zdecydowanie za szybko.
To zdecydowanie nie mój czas. Niedziela zleciała raz dwa, ale w dobrym humorze. Niestety nie mogę tego powiedzieć o poniedziałku. Zdążyłam wyjechać z domu i za rogiem samochód mi stanął. Zdążyłam tylko zjechać z drogi na pole tzn na taki zjazd na pole. I co młodzież do szkoły nie pojechała, bo jak? Poszłyśmy do domu, ja tylko zostawiłam za szybą kartkę, w razie gdyby ktoś miał problem z tym, że samochód stoi. Wkurzona na maksa... oj byście mnie tego dnia widziały. Kolega przyjechał dopiero popołudniu, ale niestety nic nie zdziałał... Samochód stał na poboczu 3 dni. Wiecie jakiego miałam stracha.... bo we wsi obok ukradli ciągnik :) z podwórka ? Szok. Ale na szczęście od siebie z tyłu domu wdziałam, czy stoi samochód. Co nie oznacza mojego lęku. Cóż, życie.
Do dziś liczyłam kalorie, piłam wodę, nie jadłam słodyczy... Ale dziś, dziś to mnie wzięło... dół niesamowity, dół psychiczny... Woda pita, kalorie nie liczone i zjadłam jajo czekoladowe... Czyli wytrwałam 24 dni bez słodyczy. Myślę, że jest nawet ładnie, ale dzisiejszy dzień na straty idzie. Ale jutro też jest dzień, prawda? Przez te 24 dni, uwierzcie mi, nie raz i nie dwa, miałam ochotę zjeść słodkie, ale jakoś udawało mi się to obejść i zastąpić je owocami. Jednak dzisiejszy dzień wykończył mnie psychicznie i poległam. Cóż zdarza się, ale myślę, że nie ma tragedii, i tak wytrzymałam więcej, niż myślałam. Jeden dzień nie przekreśla wszystkiego, pamiętajcie.
Być może w niedzielę zjem coś słodkiego u rodziców, a może nie. Ale później dalej będę tzn postaram się trwać bez słodyczy. Zobaczymy. Pomyślałam też nad pewnym planem.. Tzn planem treningowym. Żeby się nie zniechęcać, rozbiję sobie treningi, a co mam na myśli ? Otóż to : orbitrek x2 w tygodniu, rower x 2 w tygodniu, trening z piłką, ekspanderem x 2 w tygodniu, hula hop 2-4 razy w tygodniu, skakanka 2x w tygodniu. Hmmm myślę, że tu łatwiej byłoby trzymać się aktywności. Chociaż sama już nie wiem, jak to wszystko ułożyć. Póki co to luźny pomysł. Jak się położę, pewnie będę to rozplanowywała ;) Muszę przeanalizować plan lekcji dziewczyn, aby wszystko zgrać. To nie takie łatwe.
Wiem, że jak się uprę, to dokonam swego i będę trwała. Tak samo było, ze słodyczami ( no nie licząc dna dzisiejszego ;) Mały wypadek przy pracy ;)
Za chwilę 40stka a ja daleko w polu :( Już dziś wiem, że nie osiągnę celu, ale idę dalej. Robię swoje, nawet jak nie zawsze jest łatwo. Działam. Pamiętaj nie zawsze jest łatwo i kolorowo, ale warto. Za jakiś czas sobie podziękujesz. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia.
Zdrowych, Spokojnych Świąt dla Was Vitalijki :* Pamiętajcie, róbcie wszystko z głową. Święta są po to aby się radować, a nie załamywać, bo zjadłaś za dużo ;) Święta to tylko dwa dni, zaraz wrócisz na dobre tory. Powodzenia :* :* Głowa do góry. Ściskam :*