Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam większa i od zawsze mam okropne kompleksy z tego powodu. Wstydzę się tego jak siebie widzę i jak widzą mnie inni. Podejmowałam już wiele prób zrzucenia nadmiaru kilogramów, ale zawsze kończyło się to porażką. Zaczęłam mieć dość tego, że nienawidzę siebie, że wstydzę się siebie, że nie akceptuję tego jak wyglądam, że się sobie nie podobam. I tego, że nie ma osoby, której bym się podobała. A każdy z nas chce być pożądany, w mniejszym czy większym stopniu. Chcę wreszcie porzucić wszystkie blokady, stać się otwartą na ludzi, czuć się dobrze we własnej skórze. Więc biorę się od nowa za siebie, z nową motywacją, z determinacją, z chęcią walki o siebie. Z nadzieją, że tym razem osiągnę sukces.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6417
Komentarzy: 78
Założony: 22 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 9 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
muzaa

kobieta, 27 lat, Warszawa

175 cm, 87.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 października 2013 , Komentarze (3)

Zaczynam się łamać... Wczoraj i dziś miałam tak okropne dni, że nie mogę. Humor kompletnie nie dopisywał, cały czas coś się psuło i nic nie szło po mojej myśli. Do tego kłótnia z najlepszą koleżanką i bardzo mało snu... Dzisiaj w szkole się podłamałam na maksa, już myślałam, że nie wyrobię.
No ale wróciłam do domu i było trochę lepiej. Okropnie mi się nie chciało, ale postanowiłam pójść pobiegać. I tak mnie brzuch rozbolał podczas biegania, że to jakaś masakra  A to dziwne, bo wcześniej czułam się dobrze. Pod sam koniec biegu złapał mnie taki skurcz z lewej strony brzucha, że normalnie zwijałam się z bólu. Dobrze, że byłam już blisko domu, bo bym nie doszła. Ale pewnie ledwo 30 minut dałam radę, może nawet mniej, bo po prostu wysiadałam dzisiaj. Niepokoi mnie to trochę, bo taka sama sytuacja była w zeszłym tygodniu, a to jet na prawdę taki ból, że chociaż chciałam, to nie dawałam rady. Pomyślałam, że porozmawiam o tym jutro z moim panem od wf, bo on oferowałam pomoc i mówił, że możemy do niego przychodzić z jakimikolwiek problemami zdrowotnymi, jeśli potrzebujemy jakieś porady dotyczącej ćwiczeń itp., więc może zapytam go, co to może być... Na pewno jutro odpuszczę bieganie, a spróbuję w domu się poruszać trochę, może wezmę steper albo płytkę z fitnessem. Mam nadzieję, że przy tym ten ból się nie pojawi.
Dietę niby trzymam dalej, ale co z tego, jak z ruchem tak kiepsko idzie? Mam zamiar kupić karnet na basen. Nie lubię chodzić na basen, bo wstydzę się, ale kocham pływać i przynajmniej to jest dla mnie przyjemność, nie to co bieganie czy łażenie na tym steperze. Mam nadzieję, że dotrzymam tego i już niedługo będę latać na pływalnie. Waga krąży między 92-93 i to już pewnie od dobrego tygodnia czy dwóch  Naprawdę nie jest dobrze no. Boję się, że sobie odpuszczę, a nie chcę, bo muszę w końcu doprowadzić tę walkę o sobie do końca. Nie wytrzymam już dłużej ze sobą, jak dalej będę tak wyglądać.
Ale nie jest dobrze, oj nie... Nie wiem co to będzie  W każdym razie trzymam za Was kciuki, oby Wam szło lepiej niż mi. Powodzenia.

27 października 2013 , Komentarze (3)

Znowu w ogóle nie pisałam tutaj  Ale to dlatego, że ten tydzień był raczej kiepski. W poniedziałek okropnie bolał mnie brzuch, więc darowałam sobie aktywność fizyczną. We wtorek też nie czułam się dobrze, ale stwierdziłam, że pójdę biegać. W połowie tak źle się poczułam, że myślałam, że nie dobiegnę do domu. W środę i czwartek też sobie odpuściłam, miałam tylko wf w szkole. A w piątek szłam na noc kinową, więc aktywność odpadła. No a z kolei zjadłam trochę słodyczy w kinie. Wczoraj babcia upiekła szarlotkę, też zjadłam kawałek. Więc lipa ogólnie. Ale już od jutra się ogarniam i biorę ostro do roboty, mam nadzieję, że nic mi na drodze nie stanie. Dzisiaj humor nie dopisuje, bo miałam mieć spotkanie i nie wypaliło niestety. Ale oby jutro było lepiej.
Trzymam kciuki za Was wszystkie, oby Wam szło lepiej niż mi. Trzymajcie się!

Mały edit.
Spotkanie się jednak odbyło! Krótsze niż miało, ale i tak humor się poprawił ;) Dobrze trochę wyjść do ludzi i wyrwać się z domu. Było całkiem miło. Więc teraz jestem bardziej chętna do działania!

20 października 2013 , Komentarze (2)

Wczorajszy i dzisiejszy dzień nie należą do zbytnio udanych... Dietę trzymam w zasadzie, ale wczoraj byłam u lekarza i u babci, więc nie miałam czasu się poruszać. Dzisiaj się niby zmusiłam, żeby pójść pobiegać, ale jakoś tak szybko się zmęczyłam i ledwo przekroczyłam 40 minut, już myślałam, że nie dam rady. Więc kiepsko. Jeszcze troszkę chyba za lekko się ubrałam, mam nadzieję, że mnie nie przewiało. 
Kiepsko ostatnio z motywacją, jakoś straciłam zapał. Próbuję dalej, ale jakoś trudniej idzie. W ogóle tyle mam roboty i tak mało czasu, nie wysypiam się... Generalnie humor nie dopisuje ostatnio, dziś w szczególności.
Byłam dziś na małych zakupach przy okazji i kupiłam sobie sukienkę w Marks&Spencer, bo była w promocji. Od przedszkola miałam na sobie sukienkę chyba jeden, jedyny raz, na ślubie, ze dwa lata temu, może trzy... Spódnic też nie noszę w sumie. Kupiłam ją, ale z nastawieniem, że może oddam. Bo jest śliczna i nawet przyzwoicie w niej wyglądam. Ale mam pewność siebie na minusie i nie lubię się wyróżniać, pokazywać ciała, zwracać uwagę na siebie, na swoje braki i wady... Więc mimo iż mi się podoba, to pewnie i tak rzadko będę chciała ją nosić, bo się będę mała, co inni pomyślą. Tak samo miałam z ramoneską, którą kupiłam na jesień... Podobała mi się i myślałam bardzo długo czy ją zostawić czy oddać... Zostawiłam. Ale założyłam ją może ze trzy razy... Eh, tak to już ze mną jest. Za bardzo się przejmuje, co inni pomyślą. No i wyglądam źle, to trzeba przyznać. Ale niech to będzie motywacją, bo nawet najlepszy ciuch nie odejmie mi tych kilogramów i nie wyczaruje nowej sylwetki. Więc muszę wreszcie pozbyć się tej nadwagi, bo chcę wyglądać dobrze!
Pozdrawiam Was wszystkie. Obyście miały więcej motywacji, niż ja teraz, bo bez niej jest dużo ciężej. Trzymam kciuki i powodzenia!

A na koniec foto sukienki. Nie znalazłam identycznej, ale moja jest prawie taka sama, tylko kołnierzyk skórzany i nie ma paska... Oczywiście ja nie wyglądam w niej tak dobrze, jak modelka poniżej...

17 października 2013 , Skomentuj

Wczoraj nie dałam rady dodać wpisu. Generalnie jadłospis u mnie jest codziennie bardzo podobny, więc zaraz napiszę taki mniej więcej za wczoraj i dzisiaj. Tylko wczoraj szłam do szkoły na 12:40, więc godziny trochę przesunięte. No ale to szczegół. Jeśli chodzi o aktywność, to wczoraj było ładnie, bo miałam wf (co prawda średnio intensywny) i biegałam 50 minut. Dziś niestety gorzej, bo się nie wyspałam i jestem strasznie zmęczona, więc nie dałam rady dziś się poruszać. No... Co poza tym? Nic chyba. Jadłospis:

Śniadanie w domu - grahamka - jedna połówka z serem, szynką, pomidorem, sałatą, a druga z białym serem +herbata;
W szkole - grahamka z sałatą, ogórkiem, szynką + mały ogórek zielony (gruntowy) i rzodkiewka + mała butelka wody
Obiad - sałaka z kurczakiem zawinięta w tortille (małe placki x2)
Do tego herbata i kawa.

No, to chyba tyle, nie mam siły więcej pisać. Chciałabym, żeby efekty były trochę szybsze.. No ale trudno. Spróbuję więcej ćwiczyć, ale nie mam czasu na nic w ogóle... No dobra, kończę. Trzymam kciuki za wszystkich!

15 października 2013 , Skomentuj

W ogóle nie mam na nic czasu. Wpis dodaję w ekspresowym tempie. Spałam dziś jakieś 5 godzin. W szkole byłam od 8:00 do 16:30. Wróciłam po 17 i cały czas siedzę nad lekcjami. Mam tyle nauki, że to jakaś masakra. Chciałam iść pobiegać, ale nie zdążę, więc pójdę jutro. Ale aktywność jakaś była, bo miałam 2 godziny wf i nawet dość intensywne, więc ujdzie jakoś. 

Jadłospis (mniej więcej).
Ok. 6:00 - grahamka z szynką i serem + herbata
Między 8:00-16:30 zjadłam jedną grahamkę z sałatą, ogórkiem, szynką + mały ogórek zielony (gruntowy) + małe jabłko + mała butelka wody
Ok. 17:30 - dwa kawałki duszonego mięsa + łyżka stołowa ryżu i łyżka stołowa kukurydzy + ogórek gruntowy + herbata
Wypiłam jeszcze jedną herbatę i kawę do tego.
No i zjadłam ze dwie czekoladki, żeby pobudzić mózg do myślenia, bo padam na twarz, a jeszcze sporo roboty przede mną. Ale dwie czekoladki, to chyba nie dramat.

Jutro aktywność na pewno będzie większa. Mierzyłam się, są nawet rezultaty, ale nie mam czasu się teraz nad tym rozpisywać, więc przy okazji jakoś. Pozdrawiam Was wszystkie i życzę wytrwałości! Trzymajcie się. 

13 października 2013 , Komentarze (2)

No więc trochę mnie nie było, ale diety nie porzuciłam. Biegam co drugi dzień i na szczęście zdrowotnie mi się udaje. Bałam się, że znowu się rozchoruję, ale jest okej. Waga powoli idzie w dół. Mam nadzieję, że do końca roku zejdę kilka kilo poniżej 90, ale tak naprawdę stabilnie. Bardzo bym się cieszyła ;)
Kiepsko trochę u mnie z czasem, ale postaram się regularnie pisać, bo to pomaga trochę bardziej się pilnować i być konsekwentną. No i motywacji też dodaje. Więc postaram się znaleźć chwilkę na wpis każdego dnia. 
Dzisiaj zrobiłam sobie trening Total Fitness Chodakowskiej, który był kiedyś w gazecie, w Shape. Dawno go kupiłam, ale w necie pewnie można znaleźć. Całkiem niezły, akurat 45 minut. Nie dałam z siebie 100%, ale i tak poczułam ćwiczenia. 
Dobra, kończę na dziś. Naskrobię coś jutro. Pozdrawiam Was wszystkie i trzymam mocno kciuki! 

3 października 2013 , Skomentuj

A więc ostatnio troszkę zaburzyło mi się wszystko, ponieważ moja choroba przeciągała się niemiłosiernie. Dopiero w poniedziałek wróciłam do szkoły, a i tak nie byłam jeszcze w pełni sił. Nie przytyłam, bo jadłam niewiele przez ten cały czas, kiedy siedziałam w domu. Nadal jestem osłabiona strasznie i jeszcze ostatki kataru i kaszlu nie chcą mnie opuścić. Do tego miałam okropny ten cały tydzień, ponieważ zrobiło mi się trochę zaległości w szkole, więc roboty od metra, mało snu, dużo stresu - zmęczona jestem, ale na szczęście jutro już piątek.
Więc z powodu braku czasu i braku sił odpuściłam sobie ćwiczenia w tym tygodniu. Zacznę znów od poniedziałku. Nawet nie jestem tak bardzo zła na siebie, bo dzisiaj, jak było ważenie w szkole, to wyszło 92 kg, więc jest dobrze, waga powolutku, ale nadal idzie w dół. Mam tylko mały problem, boję się, że przez bieganie znów się rozłożę. Nie wiem jak się ubierać, kiedy jest już tak chłodno. Muszę się ubrać cieplej, ale z drugiej strony, nie za ciepło, bo się zgrzeję... Obawiam się strasznie, nie mogę znów być chora, ale nie chcę rezygnować z biegania, bo to jak do tej pory jedyne, co się dla mnie sprawdzało. Zawsze trudniej mi się zmotywować do ćwiczeń w domu. A chcę nadal gubić kilogramy, a bez ruchu się nie da... No nie wiem, będę o tym myśleć, zobaczymy co się wydarzy. 
A więc tak całkiem wracam od poniedziałku, a jak na razie pozdrawiam Was wszystkie i trzymam kciuki za mój i Wasz sukces. Damy radę! ;)

22 września 2013 , Komentarze (2)

Tak jak w tytule, dziś wypadałby 6 dzień pisania tutaj, ale nie poprawiło mi się, więc stwierdziłam, że nie będę pisać codziennie, bo nie mam po prostu o czym. Jem niewiele, coś muszę jeść, żeby organizm miał siłę do walki z chorobą, ale staram się jak najmniej, bo ruch zerowy. Miałam nadzieję iść do szkoły jutro i powrócić już do ćwiczeń, ale jak pisałam, nie poprawiło mi się. Nie jest dobrze :( W środę mam ważne wyjście z wolontariatem, więc przydałoby się iść do szkoły. Mam nadzieję, że do tego momentu już wyzdrowieję. Ale nadal będę osłabiona, więc kiedy wrócę do ćwiczeń, to już w ogóle nie wiem... 
No ale nie poddaje się, staram się przeczekać to i za bardzo się nie frustrować, bo to w niczym nie pomoże. Wierzę, że będzie dobrze. Mam taką nadzieję... Trzymajcie się wszyscy ciepło, powodzenia!

19 września 2013 , Komentarze (3)

I stało się niestety to, czego się obawiałam - jestem chora  Byłam u lekarza, dostałam jakieś tabletki i inne takie, zwolnienie do końca tego tygodnia. Jeśli mi się nie poprawi, to i na przyszły tydzień dostanę. Czuję się mega kiepsko i jestem zła na siebie, bo z ćwiczeniami będzie gorzej teraz. Nie mam siły, a nawet gdybym miała, to muszę się oszczędzać, żeby się szybko wykurować i nie narobić sobie zbyt dużych zaległości w szkole. Obawiałam się tego, że w końcu i mnie dopadnie, no i niestety tak się stało 
Nie mam zamiaru się poddawać, co to, to nie. Nie ma takiej opcji. Dalej wszystko jest, jak było. Po prostu troszeczkę jestem zawiedziona i wkurzona na siebie. No ale mówi się trudno. Trzeba przeczekać i dalej brać się do roboty. Nic nie jestem w stanie zrobić, więc uzbrajam się w cierpliwość i w jeszcze więcej pozytywnej energii, że będzie lepiej. Bo co innego mogę zrobić? No nic. Mam nadzieję, że u Was trochę bardziej pozytywnie, że jesteście zdrowe i w pełni sił do walki o piękną sylwetkę! Trzymam za Was wszystkich kciuki  


I chcę Wam dodać piosenkę, przy której lubię biegać, ponieważ łapię przy niej dobre tempo i dodaje mi ona sił. Poza tym jest, według mnie, bardzo piękna i niesie ważne przesłanie. Sprawia, że czuję się lepiej. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Wierzcie w siebie! 






18 września 2013 , Skomentuj

Na początek dziękuję wszystkim za wsparcie! Na to właśnie liczyłam, wracając z odchudzaniem na tę stronę i bardzo Wam jestem wdzięczna, że motywujecie mnie, dodajecie wiary, że to ma sens i że rzeczywiście mogę osiągnąć sukces ;) Taka pomoc jest bezcenna, na prawdę dziękuję.
Co do dzisiejszego dnia, to jest lepiej z ruchem, niż było wczoraj. Wcześniej wróciłam ze szkoły i lepszy nastrój mam. No i nie padało dzisiaj i teraz też nie pada na szczęście, więc lecę biegać zaraz ;) Więc będzie ok. 45 minut biegu, może godzina, zobaczę, jak mi będzie szło + do tego całkiem intensywny wf w szkole. Więc nie jest źle chyba ;) 
Jadłospis:
Śniadanie w domu, ok. 8:00 - grahamka, z serem i szynką +herbata
Drugie śniadanie w szkole - jabłko i woda
Po powrocie do domu, ok. 15:00 zjadłam to samo co wczoraj, czyli ryż, warzywa i mięso
Poza tym jeszcze jedna herbata po objedzie i szklanka mleka będzie po treningu. I to tyle.
Nastawienie mam nadal dobre, czekała mnie jeszcze dziś miła niespodzianka, więc już w ogóle miły dzień miałam, to i energia do biegania jest ;) Pozdrawiam wszystkim i trzymam za Was kciuki. Uda nam się. Powodzenia!