Odchudzam się już od 8go marca tego roku, waga startowa 114.
Tak tak, typowo słoniowa. Dzisiaj z wyrzutami sumienia, że jestem obżartuchem i żeby uczcić dzisiejszy pomiar wagi - 103,10, najadłam się tak, że aż uszyskami wychodzi. Schudłam już 10,90 i już nie mam siły ruszyć tego dalej. Poza tym jestem przeziębiona i nie mogę myśleć o niczym innym jak o jedzeniu. Jem wszystko co mam pod ręką. Dzisiaj pobiłam wszystkie rekordy wpychając w siebie 2 wieeelkie bułki z ziarnami zbóż + CAŁY serek kanapkowy Hohland, 1 gołąbka, lizaka, 6 ciastek, i miska cini minis z mlekiem ponad 3 % tłuszczu. Mam dość, jestem wściekła na samą siebie. Tłuszczu spi*^&!@%#!!!!!!!!