Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę, tyję i tak bez końca- widać efekt jojo jest mi potrzebny

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 54899
Komentarzy: 973
Założony: 26 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 2 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
fiolkowaglowa

kobieta, 39 lat, Takieladnenamapie

164 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Piękny, wypłaszczony brzuszek na lato

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 czerwca 2012 , Komentarze (1)

przeczyszczenie?


 To ja Wam powiem- stres egzaminacyjny. Tak mnie przez noc przeczyściło, że rano ważyłam o 1kg mniej niż wczoraj rano w tych samych warunkach:/

A z dobrych rzeczy to ZDAŁAM ! :D Pani była bardzo miła (jak zawsze z resztą) i powiedziała, że ładnie mówię :) super!jeszcze jeden egzamin i będę mogła się umawiać na główny doktorski- ale ten chyba sobie zostawię na przyszły rok- na luty.


Miłego dnia dziewczynki!


25 czerwca 2012 , Skomentuj

Hej Dziewuszki,

Dzisiaj rano miałam wizytę u gineko, dlatego mimo moich super grubych ud i super pociętych przez meszki łydek musiałam założyć spódnicę :(  Ależ mi było wstyd!

Poza tym  moje Kochanie było mega nieznośne dzisiaj rano (dzisiaj ma egzamin z angielskiego a on jak ma egzamin to lepiej nie podchodzić bo z nerwów robi się niemiły i opryskliwy). Przykro mi trochę było bo ja wiem, że on nie spał całą noc z nerwów ale ja też nie spałam- obudziłam się z bólem brzucha (takim od stresu) i chodzę cała rozdygotana.

Bo oprócz tego, że przejmuję się jego egzaminem to jeszcze jutro jest mój! 

Strasznie się boję. Przepuściłam sobotę na czytanie Cobena- ale po prostu jak zaczęłam czytać to nie mogłam przestać:/

Wczoraj trochę popisałam- jakiś list motywacyjny, jakieś CV no ale wiem , że tego na pamięć się nie nauczę. Na dodatek dzisiaj zakuwam tą cholerną prezentację. 


Teraz coś o odchudzaniu. Wkurzyłam się na maksa bo jestem sobie tutaj z Wami już 2 miesiące i nic. Mam mocne postanowienie poprawy. Po egzaminie biorę się za siebie. DO września muszę zejść do 62 (minimum). Czyli wychodzi ok 3.5 kg na miesiąc- co moim skromnym zdaniem jest osiągalne.

Po prostu już dłużej nie mogę się na siebie patrzeć.

Dzisiaj waga rano pokazała 69  czyli przynajmniej nie przytyłam. Ale dłużej się nie zgadzam na takie rzeczy. Ma być 62 na początku września i już!!!

9.09 lecę do stanów na konferencję i mam wyglądać po prostu szałowo!- nie widzę innej opcji.

To tyle na dzisiaj :/ Niezbyt optymistycznym akcentem zaczynam tydzień ale cóż....


Buziaki dla Was- pilnujcie się i chudnijcie zdrowo! :) 



21 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Hejka,


Dzisiaj zadzwoniła do mnie moja profesorka. Umówiłyśmy się na egzamin na przyszły wtorek. Zestrachałam się nie na żarty! Został niecały tydzień a ja czuję, że nic nie umiem! Wcześniej mówiła, że nie będzie miała czasu w czerwcu  i w lipcu więc trochę sobie odpuściłam i olałam.

No nic. Jakoś tam się dogaduję w tym obcym 'jazyce' więc może zdam- byleby mieć to już za sobą! Oprócz tego, zostanie mi jeszcze jeden a potem będę mogła zastanowić się nad zmianą tematu i egzaminem końcowym. 


Moje Kochanie znowu rano biegało i znowu starał się mnie ściągnąć z łóżka- znowu z resztą bez powodzenia :( No nic- może jutro.

Ale dzisiaj się nadreptałam za wszystkie czasy... Jak jechałam do szkoły to postawiłam na tramwaj a nie metro, tyle że z obu stron wybrałam złe przystanki no i musiałam troszkę połazić. 

Do pracy cały czas chodzę pieszo. No i się nie obżeram chociaż muszę się przyznać, że za bardzo sobie ostatnio pobłażam jeśli chodzi o napoje słodzone (kawę mrożoną) :( muszę przestać to pić mimo, że to takie pyszne a tu tak duszno i gorąco....


Pozdrawiam


19 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Witam,

Ależ mi fajnie! W końcu spałam na mojej osobistej podusi. No i rano wstałam bo słonko zajrzało nam do okna. No i mam teraz na tyle blisko żeby sobie chodzić do pracy. Wiem, że to nie jakiś mega wysiłek (mam ok 700 m) ale zawsze to ruch- do tej pory było tylko wożenie dupsztala autem. 

Dietowo średnio. Wczoraj nie mieliśmy nic na podwieczorek w pracy  i wygłodniali pojechaliśmy na zakupy. No i się rozkręciłam. Były lody z automatu, i goferek z kremem :( no i drink z coli i rumu do meczu :/

No nic. Dzisiaj jestem przygotowana! Mam coś do przekąszenia w razie jak byśmy mieli zostać dłużej. 

Miłego dnia dziewczynki i powodzenia!

18 czerwca 2012 , Skomentuj

Cześć Dziewuszki,

Nie mam się czym pochwalić. Miałam się zważyć w sobotę ale spaliśmy już w nowym mieszkaniu i nie mam tam jeszcze wagi. Poza tym przyszła @ więc chodzę sobie taka napuchnięta i obolała. 

Dieta- całkiem okej- nie obżeram się i nie jem słodkości (z wyjątkiem wczoraj :(- z okazji co miesięcznego umierania Słonko poczęstował mnie lodami czekoladowymi).

W sobotę rano byliśmy na grzybach. Tylko, że grzyby zapomniały, że jesteśmy umówieni i nie zjawiły się w lesie. Ale spacer był bardzo przyjemny. No i kleszcze nas nie obsiadły tak jak ostatnio... 

Właśnie to jest dziwne w czeskich lasach- dużo mniej komarów i dużo więcej kleszcze niż w Polsce.

W sobotni wieczór był koncert na starym mieście ( z okazji meczu ). Było nawet spoko, tylko wszystkie okoliczne żule się przyplątały i robiły za nieciekawą publikę. 

Na sam mecz wróciliśmy do ogródka piwnego niedaleko od naszej kamienicy. Cała powierzchnia była wypełniona ludźmi aż po brzegi. Głównie Czesi, ale było też parę polskich stolików.

Oczywiście znowu się darłam jak głupia ;) Nawet jeden Angol mi krzyknął żebym się tak nie cieszyła tym Tytoniem bo remis nam nic nie da ;)  Za bardzo przeżywam te mecze. Wierzyłam w naszych chłopaków do ostatniej chwili! :D I bardzo mi było ich szkoda po meczu. 

Jeszcze bardziej mi było przykro jak w niedziele zobaczyłam sondę na onecie: "Wybierz najgorszego piłkarza Polski tych mistrzostw". Nie lubię obrażać ludzi bez powodu ale dziennikarze, którzy robią tego typu sondy to zwykli DEBILE! Po co podjudzać ludzi? Po co wzbudzać w nich po tym wszystkim negatywne uczucia. 

Nie wyszło, rozumiem! Ale chłopaki dawali z siebie wszystko! Świetnie grali i ja jestem z nich dumna- z każdego z osobna i wszystkich na raz!

Ech, sorki ale znowu się rozemocjonowałam.

W niedziele tylko zdychałam więc nie ma o czym pisać. 

A dzisiaj zaczęłam dzień owsianką :) wg przepisu 100krotki :) Dzięki wielkie- owsianka pyszna!

Buziaki dla Was na miły dzień :) 


14 czerwca 2012 , Skomentuj

Hej,

Humor mam dzisiaj taki sobie. Z jednej strony wkurza mnie już ta przeprowadzka- tak na prawdę to już nie wiem czy  mieszkam w starym mieszkaniu a w nowym tylko bywam czy odwrotnie :/ Poza tym mój mężczyzna zaczął strasznie kwękać i w połączeniu ze zbliżającą się @ to wszystko sprawia, że mam dość. Trzymam się w kupie bo wiem, że w sobotę będzie fajnie! Najpierw poranny wymarsz do lasu, potem koncert przedmeczowy na starym mieście no i mecz! Mam nadzieję, że w sobotnią noc będziemy się cieszyć i opijać zwycięstwo. 

A dzisiaj...


śniadanie:

2.5 francuskiego tosta

II śniadanie:

kawa z mlekiem

obiad (niestety chińczykowo :( ):

kaczka, ryż ii kapusta w occie ryżowym, niesłodzona herbata

kolacja:

2 kromki żytniego chleba pełnoziarnistego z serkiem typu almette i pomidorem, słaba herbata owocowa bez cukru 



Kurcze dzisiaj znowu nic nie gotowaliśmy na jutro i znowu będzie jakieś głupie jedzenie na mieście :( A miało być tak pięknie. 

No nic, na pewno jak już będziemy w kupie w jednym miejscu to się poprawię.

Dobrej nocy i miłego dnia jutro.


14 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Hejka,

Jeszcze podsumowanie z wczoraj:

śniadanie:
musli z mlekiem

II śniadanie:

kawa z mlekiem

obiad (restauracyjnie :/)

sałatka caprese- mała

lasagne ze szpinakiem 

podwieczorek:

2 bananany


kolacja:


1/3 torebki ryżu z sosem mięsnym i pomidorem z cebulką.


 

12 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Ależ się rozemocjonowałam! I całe Riegrove Sady! tylu Polaków i taka fajna atmosfera! coś niesamowitego! I jak ładnie wszyscy śpiewali! A ja najgłośniej ;) 


Z dietą już nie tak 'koko spoko' :/  poniósł mnie ten nastrój kibica...

śniadanie:

3 plasterki chudej wędliny,

plasterek sera,

pół jajka,

miseczka truskawek,


II śniadanie:

kawa z mleczkiem

obiad:

ziemniaki z sosem z mięska wieprzowego,

pomidorki


podwieczorek:

2 banany


nieszczęsna kolacja:


kiełbaska z grilla,

wielgachna kroma chleba,

2 duże piwa


Życzę dobrej nocy i powodzenia. 



11 czerwca 2012 , Skomentuj

Witam,

Postanowiłam zebrać się do kupy i zacząć jeszcze raz.

Postanowiłam też, że jak większość z Was, będę zapisywała co jem. Może jak publicznie będę musiała się przyznać do wtrząśnięcia wielkiego ciacha i pochłonięcia paru kanapek to będzie mi bardziej wstyd i nie będę robiła takich głupot. Warto spróbować. Nie poddam się tak łatwo. 


śniadanie: 

1.5 banana zmiksowane z mlekiem

II śniadanie:

banan i kawa z mlekiem

obiad:

parę ugotowanych ziemniaków,

2 malutkie fileciki z kurczaka w szynce parmeńskiej z zielonym pesto i szparagami

kolacja:

miska rosołu z marchewkami i porem,

kanapka: pieczywo Vasa przykryte chmurką z serka almette, kołderką z salami i pomidorową tarczą.

pewnie będzie kilka truskawek. 



Na moje oko za dużo na kolacje a za mało na śniadanie. Ale to przez pośpiech. Zobaczymy co się jutro uda wywalczyć. 


Pozdrawiam ciepło i życzę powodzenia.


10 czerwca 2012 , Komentarze (6)

Jestem beznadziejna... żadnej diety nie potrafię utrzymać. Takiej słabej woli chyba nikt nie ma... może to wina tego, że nie mam odpowiedniej motywacji- ale do cholery- ja mam ślub za rok! nie chcę wyglądać jak pasztet. i co z tego? nigdy nie byłam dobra w rzeczach do zrobienia na 'za jakiś czas'- u mnie zawsze wszystko na ostatnią chwilę. Ale nie schudnę na ostatnią chwilę- nie można tak. Poza tym sukienkę trzeba wcześniej kupić i wszystko...


Luby miał mnie wspierać i tez dupa! jemu też się nie chce ćwiczyć a już na pewno nie jest skłonny do dietowania. 


Kurcze, jak nie miałam chłopa przy boku było łatwiej- nie miałam co robić po pracy to się zwijałam z mieszkania i szłam na siłownie, a teraz jest milion fajniejszych rzeczy które sobie mogę robić z nim, w domu, bez męczenia. Poza tym jak tu trzymać dietę jak patrzę a on wpiernicza pyszniutkie kanapeczki. A mi tak brakuje chleba! No z nim się nie da! On nie zrezygnuje z pieczywa ani z ziemniaków ani z innych dodatków. A ja bez rezygnacji z tego nie schudnę. 


Beznadziejny ze mnie przypadek. Nawet się zastanawiałam czy by nie usunąć tego konta. I tak nikogo nie motywuję a tylko chyba dołuję. 

No nic. Spróbuję się jutro jakoś poprawić- zasada małych kroczków by się nie spłoszyć. Wystarczy, że zacznę od czegoś bardzo małego i prostego. Jutro przejdę się na piechtę z pracy do nowego mieszkania. Niby nic ale zawsze jakiś ruch... przy okazji załatwię swoje sprawy...


MUSZĘ ODNALEŹĆ W SOBIE SIŁĘ I SILNĄ WOLĘ- WIEM, ŻE ONE GDZIEŚ TAM SĄ. 


Dobrej nocy i wytrwałości dla Was.