Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od zawsze byłam taka, jaka jestem teraz- niewymiarowy pulpecik (mały biust, duuuuży brzuch). Były momenty, że na prawdę pogodziłam się z tym, jaka jestem, jednak konsekwencją każdego takiego momentu były 3 kilogramy więcej, bo przestawałam się kontrolować.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91113
Komentarzy: 1299
Założony: 1 maja 2012
Ostatni wpis: 19 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
emiiily

kobieta, 34 lat, Legnica

165 cm, 78.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 października 2013 , Komentarze (3)

Hej:)
dzisiaj dodaję posta dlatego, że zbierałam się do tego już od kilku dni, ale coś zebrać się nie mogłam:) jutro dodam coś obszerniejszego, ze zdjęciami:)

Jutro mija miesiąc, od kiedy podjęłam kolejną decyzję o odchudzaniu, jak na razie jest bardzo dobrze;) Jutro dużo się dzieje- najpierw rano ważenie, potem impreza urodzinowa, a przed nią pewnie multum zakupów, przygotowań itp:)

Dziś wiele pisać nie będę- rano sh, potem siłownia, poczta, dom, odwiedziny u przyjaciółki:) a teraz nadrabiam czas przed kompem:)

Mam cichą nadzieję, że waga zejdzie poniżej 80 kg:) ale to napiszę wam jutro:)

nawet mój S. stwierdził, że jakoś tam mnie trochę ubyło:p
nic nie cieszy bardziej, niż to, że facet zauważa niewielką zmianę;)


Jutro będzie małe podsumowanie ostatniego miesiąca:)

DOBREJ NOCY!!:)

13 października 2013 , Komentarze (9)


Witajcie dziewczyny:) Co tam u Was? Jak minęła Wam niedziela?
Miałam dziś wybrać się na siłownię, ale nie wyszło, miałam małą sprzeczkę z moim S. i niestety nie udało się. Ale nadrobiłam chociaż troszkę ten niedosyt i dzień rozpoczęłam od
10 min Booty Shaking Waist Workout- Lose inches off your waist by shaking your hips!

http://www.youtube.com/watch?v=r_J8btnIEKQ - rewelacyjne ćwiczenia:)
Mam zakwasy w boczkach, cudowne uczucie:D


Po południu udałam się na zakupy- zbliżają się moje urodziny, postanowiłam coś sobie kupić, tak na poprawę humoru:) Wbiłam się w moje nowe (ostatnio jeszcze lekko przyciasne, dziś w sam raz) tregginsy i pojechałam na miasto:)

Pojechałam głównie z zamiarem kupna butów, ale najpierw w moje ręce wpadła również koszula z H&M, identyczna jak ta, tylko ma troszkę szersze paski. No i buty, w których się zakochałam:) <3


No i poprawiłam sobie humor:)

Jeśli o MENU chodzi to podsumowując dzień dzisiejszy:
ŚNIADANIE: grahamka z serkiem fit, pomidorem i szczypiorkiem

OBIAD: kasza gryczana z piersią z kurczaka w sosie pomidorowo- paprykowym+ duszona marchew z cukinią

"PRZEKĄSKA" w trakcie zakupów- kawa zimna z Piotra i Pawła

KOLACJA: jogurt brzoskwinia- marakuja, dodałam do tego garść muesli, kilka kawałków ananasa z puszki, żurawinę i 2 suszone śliwki+ Kinder Pingui (ehh;p)
Teraz skusiłam się jeszcze na banana, ale i tak pewnie pójdę spać po północy, więc zdąży się uleżeć:P



Planuję jeszcze (i mi się uda, musi!!!) zrobić Mel B- trening abs i jeszcze raz Tiffany na noc:)


A, no i oczywiście nie wytrzymałam, musiałam sprawdzić, czy waga dobrze waży, stanęłam rano i szok- 81,7 kg:) czyli coś spadło od wczoraj:) Mimo wizyty u siostry S. i celebrowania urodzin.
Ale kolejne ważenie dopiero w sobotę:P
Oby było 7 z przodu:)

Podrzucam Wam jeszcze moją stylizacje na wczorajsze urodziny chrześnicy S;)

Sukienka jest z sh, lity to prezent od chłopaka na zeszłoroczne urodziny, naszyjnik zegarek- Reserved, bransoletka Allegro:)


Śpijcie dobrze;) Ja lecę jeszcze was poczytać chwilkę:)


12 października 2013 , Komentarze (5)

Wagę ogarnęłam:) Na tyle, że stoi teraz w jednym miejscu, mój S. się zważył i zatwierdził jej pozycję, niby teraz waży dobrze. No...to za tydzień się przekonam tak na prawdę, jak mi się chudnie, bo teraz wygląda na to, że miałam błędne pomiary i nie wiem nawet, ile chudnę. Ale nic, zaczekam jeszcze ten tydzień;)

Póki co waga pokazuje 82,5 kg, z tego co pamiętam w zeszłym tygodniu pokazywała jako drugi wynik 83,6 kg, ale przyjęłam pierwszy błędny pomiar, więc podsumowując- bilans w tym tygodniu to około 1 kg mniej:)

Niedawno wróciłam z urodzin chrześnicy mojego S, trochę pojadłam, ale na szczęście nie było jakichś tłustych rzeczy:)

Zjadłam trochę sałatki z porem i ananasem, jajka faszerowane grzybkami, łososiem, zawijasy serowe z twarożkiem, łososiem, szczypiorkiem, pieczone udko kurczaka i wypiłam trochę soku pomarańczowego. Ogólnie Kasia gotuje dość lekko, więc nie ma co płakać:D
 No i nie obyło się bez tortu niestety;P Ale to nic, jakoś nie żałuję, że zjadłam kawałek torcika:)


Zaraz lecę spać, a jutro rano...witaj siłownio!!:)

Menu przed urodzinami:

Śniadanie: serek wiejski ze szczypiorkiem
II śniadnaie: crunchella z dżemem
Obiad, kolacja etc- na urodzinach, patrz wyżej:)


dobrej nocy:)

12 października 2013 , Komentarze (7)

I to dosłownie, jestem wściekła jak cholera:/ Wychodzi na to, że od początku przyjęłam zła wagę i teraz, jak waga pokazuje dobrze okazuje się, jakbym wcale nie schudła, a wręcz przybrała 0,2 kilograma. Nosz jak widzę po sobie, że schudłam! Nie czaję:/

Ważę się zawsze w jednym miejscu i zawsze ta waga pokazuje kilka różnych wartości, w rozpiętości aż 2 kilogramów, to duże wahanie. Zawsze przyjmowałam tę najracjonalniejszą opcję (czyt. najmniejszą), jak każda kobita. Dzisiaj staję rano i co widzę- 79,4 kg! Zgadzałoby się, bo widzę po sobie i po ciuchach, że jest mnie trochę mniej, brykam 3 razy w tygodniu na siłownię, jem serki wiejskie i jogurty, piję wodę, nie jem słodyczy i nie jem na noc. Jestem cała w skowronkach. Do czasu, aż staję ponownie, notabene w tym samym miejscu i co widzę? 83,2 kg! Ej, to nie fair! Staję znowu i co? 82 kg. A ważę się zawsze na kafelku w kuchni, gdzie jest stabilnie. Ubrałam się i wściekła pojechałam do elektronicznego po nową baterie, bo myślę sobie: "Pewnie to bateria mnie stresuje". Wróciłam, wymieniłam i co? Dupa, waga pokazuje 82,8 kg, czyli już nie 79,4...Dlaczego?:( Być może chudnę, ale widocznie moje poprzednie pomiary były zaniżone i teraz nawet nie wiem, ile schudłam, bo poprzedni pomiar również był tym najmniejszym jaki uzyskałam podczas ważenia. Wściec się idzie, noooo:(

Kurde, ile ja w końcu ważę??!!

8 października 2013 , Komentarze (3)

U was tez tak cieplo jak u mnie?:) dzisiaj krótko bo pisze do was z telefonu, gdyż mój S. ma teraz "chwilę dla siebie" i ogląda filmiki na necie:D

Rano zaliczyłam siłownię:

bieżnia 45 minut-500 kcal
orbitrek 40 minut-260 kcal
Brzuszki- 100
+ rower po miescie 30 minut:)

Jestem zadowolona:) zmierzam teraz do tego, by biegac na bieżni godzinę,  juzr wkrótce. ..:)

Menu:

Sniadanie: serek wiejski ze szczypiorkiem i rzodkiewka
II: jogurt pitny
Obiad: makaron z sosem pieczarkowym i kurczakiem+ surowka z burakow
Kolacja: pol grahamki z serkiem fit, salata, wedlina z indyka i kielkami
+ chodzil za mna od kikku dni budyn wiec sobie zrobilam ten z serii Slodka Chwila:)

Moja fotorelacja z ostatniego tygodnia:)





6 października 2013 , Komentarze (5)

Witajcie:) rzadko tu zaglądam, a to głównie z powodu braku czasu. Rozpoczął się ostatni rok studiów, poza tym trochę czasu zajmuje mi handel i ciągle zapominam o foceniu swojego codziennego menu:) czasem może to i lepiej:P

Dziś intensywny dzień- rozpoczęłam go 1,5 godzinną wizytą na siłowni. 40 minut biegałam na bieżni, 30 minut jeździłam na orbitreku + 110 brzuszków na przyrządzie.

Po południu wybrałam się z S. na długi spacer, przeszliśmy 6 km i spaliliśmy około 500 kcal:)
Na siłowni na bieżni i orbitreku spaliłam ponad 600 kcal.


Jeśli chodzi o wagę- w tym tygodniu -1 kg porównując z poprzednim ważeniem. Było trochę grzeszków, więc i tak się cieszę, że coś na minusie jest:)

DZISIEJSZE MENU:

Śniadanie(w porze II śniadnaia): Activia malinowo- porzeczkowa (mniam)
OBIAD: pierś z kurczaka w sosie pieczarkowym, z kaszą gryczaną i surówką z pora
DESER: 3x kostka gorzkiej czekolady
PRZEGRYZKA PODCZAS SPACERU: banan+ kefir 0%
KOLACJA: bułka grahamka z serkiem fit, łososiem, pomidorem i kiełkami
+ skusiłam się jeszcze na serek Danio Light. Ale sobie wybaczam:)

Jutro obiecuję dodam jakieś fotomenu z ostatniego tygodnia, bo trochę zdjęć zrobiłam, ale nie chciało mi się ich zrzucać na komputer;)

 CZEKAM NA MOBILNĄ WERSJĘ VITALII!!!!!!!!!!!!!!!:)

Dogadałam się z moim S. i na urodziny funduje mi karnet na kolejny miesiąc siłowni:)


A tu mój mały instagramowy mix:)




30 września 2013 , Komentarze (2)

Wiecie czemu lubię poniedziałki? Bo w poniedziałki jest dostawa w moich ulubionych lumpach i kupiłam sobie jak co poniedziałek jakieś szmatki :D

Jeśli chodzi o moje postanowienie- ostatni tydzień nie było najlepiej, ale nie było też najgorzej. Troszkę sobie pofolgowałam,, bo byłam chora i byłam dwa dni w domu, a wiadomo- jak się jedzie do mamy na wieś to nic tylko jeść:P I tym sposobem spałaszowałyśmy uszka z grzybami i ciastko, ale na szczęście ograniczyłam się do dwóch- sukces:D dwóch ciastek, bo uszek zjadłam nieco więcej:P Ale...sądziłam, że w dniu ważenia na wadze będzie więcej kg i że załapię doła, a tu proszę- 83,3 kg! Przez przeziębienie nie ćwiczyłam, ale nie było też tragicznie, bo nie jadłam na noc, piłam wodę i herbatę, jadłam kurczaka i kaszę na obiad.

Mimo niewielkiego spadku wagi cieszę się, bo normalnie to powinnam przybrać trochę, ale na szczęście jest dobrze;)

Wiecie co? Wykupiłam sobie karnet studencki na siłownię, wcześniej jak pracowałam to korzystałam z MULTISPORTA, teraz już niestety mi to nie przysługuje, ale kurcze- fajnie się czułam jak chodziłam na siłkę. W domu nie umiem się zmobilizować żeby ćwiczyć, jak już spróbowałam tamtych sprzętów to mój orbitrek przy nich trzeszczy i jest cholernie niewygodny do użytkowania. Dlatego też się w takowy karnet zaopatrzyłam, ale ma jeden minus- studencki moge wykorzystywać tylko do 16, w weekendy mam cały dzień. Ale nie ma co płakać, dzięki temu jest taniej:D

Dzisiaj byłam na pierwszym od 1,5 miesiąca treningu, pobiegałam, pojeździłam na orbitreku, porobiłam brzuszki i skręty talii. Tyle zdążyłam, bo późno się zebrałam i lada moment zastałaby mnie godzina 16:00.

Jesli o menu chodzi:
śniadania nie zdążyłam, bo trzeba było do kolejki do lumpa się ustawić;p
II śniadnaie (czyli moje I)- jogurt pitny
obiad: makaron z sosem serowym (makaron razowy)
Obiad zjadłam około 18, to bardziej taka obiado-kolacja
Zaraz skuszę się jeszcze na nektarynkę i na dziś to tyle:) Niewiele, ale dzisiaj miałam dzien w biegu więc nawet głodna nie jestem

Buziaki!!:)*


22 września 2013 , Komentarze (6)

Witajcie:)

Niedziela będzie dla mnie dniem ważenia, tak postanowiłam. Od razu po pobudce wstałam i pobiegłam z wagą do kuchni (tam mam najstabilniejszą powierzchnię),
stanęłam i...na wadze 84 kilogramy.
Dobrze:) Bo ostatnio było 85,9 kg.
To spowodowało, że nabrałam motywacji na dzisiejszy dzień:)

Dzisiaj dzień lenia :D Siedzę sobie całe popołudnie i wystawiam aukcje na Allegro:p

zajrzyjcie:)

http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=7800471 



Za 147 dni, czyli dokładnie 15 lutego CHCĘ...MUSZĘ być o te 15 kilogramów lżejsza:) POSTANOWIONE!!:)

Wkrótce zamierzam poćwiczyć, ale jeszcze nie wiem, czy z Chodakowską czy z Mel B.
Chodakowskiej się troszkę boję, bo nie mam silnych mięśni i na pewno pierwszy raz po tak długiej przerwie będzie demotywujący i męczący.

Doradźcie mi- KTÓRE ĆWICZENIA WEDŁUG WAS SĄ LEPSZE? PO KTÓRYCH WAM BYŁO LEPIEJ? POSTAWIĆ NA EWKĘ CZY NA MEL?
KILLER, TURBO czy SKALPEL?


Ale cóż...CO TERAZ JEST DLA MNIE CIĘŻKIE, ZA JAKIŚ CZAS BĘDZIE JEDYNIE ROZGRZEWKĄ:)

Jak zwykle- FOTOMENU:)


ŚNIADANIE: muesli + szklanka kefiru truskawkowego


II ŚNIADANIE: grahamka z serkiem fitness, sałatą, plasterkiem wędliny, pomidorem, twarożkiem i rzodkiewką


OBIAD: duszona pierś z kurczaka w curry, z kaszą gryczaną (1/2 torebki), leczo (bez kiełbasy), kalafiorem i ogórkiem




Kolacji jeszcze nie było i jeszcze nie postanowione, co będzie:) Dopiszę;)

EDIT: udało mi się zrobić połowę skalpela, za słaba jestem:/ Muszę najpierw wzmocnić sobie mięśnie, lepiej mi się współpracuje z Mel B i chyba przy niej zostanę. Jestem po treningu ABS, więcej dziś nie dam rady, bo strasznie rozbolała mnie głowa:/

EDIT: na kolację była jajecznica z 2 jajek, z kurczakiem, wędlinką, pomidorem i ogórkiem

21 września 2013 , Komentarze (6)

Noo...wczoraj był czas na płacz i rozpacz z powodu zaprzepaszczonej szansy, a dziś?
Dzisiaj jest moment, w którym trzeba się wziąć w garść i dążyć do celu.


MÓJ CEL?
Chcę wrócić do wagi, w której czułam się dobrze, a mianowicie 69-70 kg- to na początek. Chcę to osiągnąć do 15 lutego 2014, bo tego dnia będzie trzecia rocznica mojego związku z S. i chciałabym wskoczyć w jakąś ładną MNIEJSZĄ kieckę:)


Tym razem już musi się udać, nie ma innego wyjścia!!!!!!!!!!!!!!:)
Bo powiem wam, że chwilami to aż mi głupio... Tyle razy próbowałam, tyle razy podchodziłam do zmiany sposobu odżywiania, stylu życia...I tyle razy się nie udawało. Aż się boję, jak będzie teraz, ale wierzę, że się uda, MUSI się udać!:)


Wczoraj wybrałam się do znajomych na imprezę i jestem z siebie dumna- nie wypiłam piwa (po nim mam zawsze gastro i pochłonęłabym pół lodówki) i nie tknęłam chipsów:D

DZISIEJSZE MENU:

ŚNIADANIE- kefir (musiałam lecieć na uczelnię i nie zdążyłam zjeść nic w domu)
II ŚNIADANIE: zjadłam z przyjaciółką tosta i wypiłyśmy kawę:)

misssia13 <3<3<3<3<3 :* 



OBIAD: pieczona pierś z kurczaka z 1/2 torebki kaszy gryczanej, ze świeżym pomidorem, ogórkiem oraz z kalafiorem (i odrobiną sosu czosnkowego)
+ zielona herbata


PODWIECZOREK: mandarynka

EDIT 20:30:
KOLACJA: bułka fitness z wędliną

MOŻE BYĆ TYLKO LEPIEJ!!:)

EDIT 23:10:

do dzisiejszego dnia dorzucam
MEL B - 10 minutowy trening brzucha
MEL B- 10 minutowy trening pośladków
20 minut orbitrek



20 września 2013 , Komentarze (6)

Można przytyć 5 kg w miesiąc? Można i ja jestem tego idealnym przykładem. Jestem na siebie tak wściekła, aż tak zła nie byłam dawno. Jak można zaprzepaścić to, na co pracowało się tyle czasu? Tyle z Was potrafi się spiąć i schudnąć te 5-6 kilogramów tak o, po prostu odstawiając
pewne produkty, a ja nie potrafię nawet zacząć.
Ja, im bardziej chcę schudnąć, tym bardziej tyję.

Pojechałam na urlop- Poznań i Warszawa. Zamiast wykorzystać ten czas na zmniejszenie posiłków i na spacerowanie po mieście, co ja zrobiłam? JADŁAM wszystko, nie patrząc na to, że przecież przez cały miesiąc latałam na siłownię i wydalałam z siebie siódme poty, by być szczuplejszą. Najłatwiej to zaprzepaścić w 10 głupich dni:/

Straciłam pracę i co zrobiłam? Owszem, ze stresu schudłam 3 kilogramy, ale w szybki i sprawny sposób zajadałam je z nudów wszystkim, co popadnie. Rezultat? Nadprogramowe 5 kilogramów.

Utrata pracy= utrata karty multisport, a co za tym idzie- bye bye siłownio.

Jestem na siebie tak wściekła, że aż rozryczałam się dziś rano. Zawsze osiągam większą motywację, jak popatrzę sobie na zdjęcia ludzi, którzy już zmagali się z tym problemem i walkę wygrali. Wczoraj oglądałam wieczorem program na polsacie "FAT KILLERS" i wiecie co? Cholernie podziwiam tych ludzi, ale i im zazdroszczę. Mają pełne wsparcie, ustalone treningi, osoby, które ich motywują. Boję się, że ja sobie nie poradzę, po raz kolejny sobie nie poradzę, po raz kolejny odpuszczę...

A mnie kto motywuje? Nikt. Mój współlokator jeszcze na złość (rzekomo twierdzi, że chce mnie zahartować) kupuje batona i zjada go przy mnie wiedząc, że łatwo mi nie jest.

Samej mi się nie uda, potrzebuję pomocy. Nigdy tyle nie ważyłam...

To zdjęcie ustawiłam sobie na tapecie
w komputerze, jak na nie patrzę to aż wyrzuciłam batoniki muesli z szafki


A to ja w 2011 roku,wtedy ważyłam jakieś 15 kg mniej niż teraz. Dorzućcie sobie 15 kg do mnie na tych zdjęciach- to ja teraz. Jednym słowem- masakra.zwyczajnie z hmowska koronką
bufki amisu