Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32943
Komentarzy: 579
Założony: 4 maja 2012
Ostatni wpis: 5 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
vitalijka90

kobieta, 33 lat, Jamajka

170 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

hahahaha w końcu przywiozłam rower do Bdg ;D cieszę się niesamowicie, jak głupi do sera. jutro go wyczyszczę, wypoleruję na picuś glancuś i heja do przodu! 15 sierpnia święto, wolne w pracy więc też na pewno pojeżdżę tu i tam! zrobię sobie 2 dni rowerkowania - mam nadzieję, że tyłek mnie nie będzie bolał xD oby te kilka treningów cyclingu przyzwyczaiło moje cztery litery do siodełka.


jaki pięknyyyyy :) niestety nie mój ;p 

jeśli chodzi o dietę... hmmm... najlepiej ominąć ten temat... nie idzie mi najlepiej, nie tak jak bym chciała. dziś np. wpadł kawałek ciasta + X cukierków michałków.... FAIL na całej linii... pocieszam się tym, że ćwiczę i dużo ruszam się w pracy, więc może moja waga tego tak nie odczuje (oby!) jutro ma być lepiej! co tam lepiej, IDEALNIE!

Ale tak jakoś zawsze jest w wakacje ze mną - trudno mi się odchudzać. co schudnę coś na studiach to przybieram x2 w wakacje (pokusy, aj pokusy!) teraz najważniejsze jest dla mnie to, żeby nie wpaść w efekt jojo i żeby nie zatracić tego, co osiągnęłam. także ALBO SPADEK ALBO ZASTÓJ! żadnych wzrostów nie chcę, im podziękujemy ;p

POZDRAWIAM!!! trzymam kciukasy :)

10 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

dziś wpis na szybko, jeszcze przed pracą, ale obiecałam pisać co jadłam więc piszę :)

wczoraj:
1) ser biały 1/2 kostki + jog. nat. + pomidor + kromka razowego
siłka
2) pierś z kurczaka + warzywa gotowane
3) herbatniki, ilość: duża:(
4) jogurt musli z biedry
5) kanapka razowego z jajkiem, sałatą i papryką
woda: 2,5 litra
sport: 1h Cycling

dziś: 
plan: ANI JEDNEGO CIASTKA PODJEDZONEGO W CIĄGU DNIA!!!
1) płatki kukurydziane + mleko + banan
siłka
2) drożdżówka
3) talerz zupy ryżowej
3) borówki, jabłko
4) ser biały (1/2 kostki) + ogórek zielony  + kromka razowego
5) hmmmm... coś tu na pewno będzie nie zrezygnuję z posiłku ;p;p jak dają 5 to biorę ;p
woda: 2,5 litra
sport: 1h Fat Burning 

na weekend jadę do domu, a tam: mamusia, teściowa i impressska. pokus a pokus! trzeba się będzie strzec! postaram się pisać na bieżąco :) 

w tym tygodniu siłka była x4!!! :D

pozdrawiam :)
NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI! :) POWODZENIA!!!!! 

8 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

HEEEEEJ :)
troszku mnie tu nie było - a i dieta nie idzie jak najlepiej.
byłam wczoraj z rańca na siłce. wycisk niesamowity, a mówiłam sobie: ha, pójdę tylko na godzinkę" przetyrała nas babka i to nieźle. pot lał się hektolitrami :p

rozmawiałam z trenerem. wnioski:
- pić wodę małymi łyczkami i często, a nie ochlewać się i latać do łazienki (tak robiłam. pamiętacie jak ciągle miałam żal do siebie, że piję tak duuuużo wody ok. 3-4 litrów dziennie a nawodnienie tak powoli wzrasta? a no jak się opijałam szklanką naraz a później leciałam do toalety siusiu... także mijałam się z celem. i powiem Wam, że teraz piję po tym małym łyczku i nie latam jak głupia do wc. zobaczymy za miesiąc jak wyniki)
- poziom tłuszczu spada - obecnie 34,2 % (norma to 20 - 32 %) więc zbliżam się do górnej granicy normy 
- waga z miesiąca na miesiąc w dół (jak dotychczas żadnego wzrostu nie było - i broń mnie Panie Boże!) 
- wzrosły mięśnie, spaliłam tłuszcz. a co za tym idzie -> wzrastają mięśnie = podnosi się metabolizm. obecnie mój to jakieś 1650 kcal. i tu mam DYLEMAT!!! chyba odejdę na jakiś czas od diety 1500 kcal na poczet przedziału 1200-1400, nie mniej, nie więcej. niestety ostatnim czasem pofolgowałam sobie: a to pełnoziarniste płatki, a to batoniki musli, biszkopty. niestety, ale na takie rzeczy nie mogę sobie jeszcze pozwolić, bo jeszcze długa droga przede mną... kurcze ale nie wiem, zapewne zaraz zjedziecie mnie za ten przedział, sama wszystkim powtarzam wkoło, że 1500 to najbezpieczniejsza dieta... jestem zwolennikiem tej liczby a tu takie paranoje??! hmmm... ale ja naprawdę mam jeszcze dużo do zrobienia... a poza tym jestem zmęczona już spadkiem 1kg/miesiąc. wiem, ze to też spowodowane jest moimi częstymi odchyłami od diety, ale no kurczaki, no! dobra zobaczymy jak się będę na takim limicie czuła - na pewno nie zamierzam się głodzić.
i
OBOWIĄZKOWO piszę codziennie co zjadłam. nie ma, że boli, że praca, że się nie chciało. to ma mnie motywować i pomóc w walce z zachciankami. Teraz było trochę luzu w diecie. a to ciasteczka, a to czipsiki. ćwiczyć, ćwiczyłam (bałam się, że przytyję w sekundę po takich "wypadach"). Także PEŁNĄ PARĄ zaczynam od jutra. REGULARNOŚĆ. ZERO PODJADANIA. SAMODYSCYPLINA. 


POWODZENIA KOCHANI!!! 
WY TEŻ DACIE RADĘ!!! 
MUSICIE TYLKO W TO UWIERZYĆ NA MAKSA! 

buśka 

5 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

tak to o mnie 
złapałam (nie wiem skąd) strasznego leniucha :(
nic mi się nie chce, a już na pewno nie chce mi się iść na siłownię
5 nocek z rzędu tak mnie wymęczyło, że nie mam na nic chęci - nikomu nie życzę pracy nocami, człowiek się przestawia i nic nie idzie jak powinno.
od poniedziałku zaczynam dwójki więc trochę regularności będzie.
dziś stawiam na rozpisanie jadłospisu, co by się nie pogubić i jakoś przetrwać ten tydzień ;p 
już zaplanowałam siłownię każdego ranka, nie musi być przecież wycisk, ważne, że się poruszam, mimo że w pracy też dużo ruchu.

ogólnie zaczęłam się irytować spadkiem 1kg/miesiąc. trochę powoli mi to idzie :/ dlatego też cały dzień spędzę na planowaniu i samoorganizacji. takie coś pomaga mi się zmotywować do dalszej walki. 

oprócz tego zarządzam dzień SPA: maseczki, peeling, paznokcie, stopy, balsamy itd. + fajna muzyka, czyli relaks relaks i jeszcze raz relaks :)

życzę przyjemnej niedzieli :)


3 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

Cześć Wam! :)
Wygrałam konkurs Vitalii - w co nadal nie mogę uwierzyć xD Właściwie oprócz wygrania 16 zł w Lotto, nigdy w życiu nie udało mi się nic wygrać :) Dziękuję bardzo za docenienie mojej pracy oraz za wszystkie gratulacje :) Miło z Waszej strony :)

W regulaminie konkursu jest napisane, że później trzeba napisać relację z pobytu i wstawić kilka fotek - także w końcu zobaczycie moją twarz, którą dotychczas ukrywałam ;p No cóż wygrana zobowiązuje :)

Teraz dam Wam ogólny zarys mnie (włosy przysłaniają twarz więc uchylam tylko rąbek tajemnicy ;p) muszę Was powoli do tego przyzwyczajać żebyście nie doznali szoku ;p
zdjęcie jak najbardziej aktualne - z tegorocznego wypadu nad Morze - jak widać pogoda zabójcza ;p

Dietkowo obecnie jako tako (dobrze z jedzeniem, gorzej z porami i regularnością) - mam 5 nocek z rzędu (dziś już będzie ostatnia!) i trochę się przestawiłam ;p wstaję o 12 - jem śniadanko, potem jakieś sprzątanie, internet ;p, o 15 obiad i po godzinie znowu spać. wstaję o 19.30, jem, szykuję się i ruszam do pracy. w pracy przerwa i tam jakaś kanapka. Całe szczęście, że już dziś ostatnia nocka i w weekend sobie odpocznę ;) Teraz wiem jak już ta praca wygląda i mogę sobie wszystko poukładać. Także weekend spędzam na rozpisaniu jadłospisu i mam nadzieję go trzymać :)

jutro Cycling - moja dupa już nie może doczekać się kolejnych zakwasów ;p

Buziaki ;* POWODZENIA!!!
niech moc na weekend będzie z nami i uchroni nas od podjadania ;)

31 lipca 2012 , Komentarze (17)

Witam :)

7-lecie Vitalii, a ja tu tak krótko. Chociaż gdyby moderatorzy portalu podliczyli wszystkie moje dotychczasowe konta, byłabym mistrzem. Tyle prób i tyle samo upadków. Zakładanie konta i usuwanie przy każdej pierwszej porażce. Wiem jednak z czego to wynikało. Kiedyś źle postrzegałam tego typu portale. Myślałam, ze każdy pisze tu tylko o swoich sukcesach i spadkach wagi. Żadnej klęski, wszyscy idealnie chudną. Myliłam się. Gdy dogłębniej poznałam Vitalię, przekonałam się, że jest tu dużo osób podobnych do mnie - powracających, ciągle walczacych. Tyle, że one mają determinację. Mimo upadku, podnoszą się, piszą o tym, dzielą się problemem i szukają pomocy, szukają motywacji. Nauczyłam się, że o porażkach trzeba umieć rozmawiać, trzeba umieć się przyznać, przed wszystkimi i najważniejsze - przed samą sobą. Teraz jestem tu na stałe. Od maja, ale najdłużej jak się da.

Napiszę i pokażę za co ją lubię. Opowiem Wam jak Vitalia pomogła mi zrozumieć siebie, sens odchudzania, pomogła, zmotywowała, czasem dała kopa, a czasem buziaka. Pytacie zapewne: jak portal internetowy może to zrobić?

Vitalia to morze artykułów i porad, to również różnego rodzaju kalkulatory (BMI, kaloryczne, wartości odżywczych, spalania kalorii), przepisy, porady, wypowiedzi lekarzy, dietetyków, sprawdzone informacje. To fora i czaty, umożliwiające rozmowę - wiem wtedy, że nie jestem tu sama, że ktoś mi pomoże, ale i ja pomogę komuś. Tu mogę wykonać swoje pomiary, zestawić je w formie statystyk. Tu dowiedziałam się, że mam zaniżoną samoocenę. A przecież trzeba uwierzyć w siebie, żeby stawać się jeszcze lepszym, żeby się zmieniać. Czytam, oglądam, przeglądam - wiem co zdrowe, wiem co spala tłuszcz, wiem, jakie są moje cele. Ale vitalia to nie tylko wirtualny świat. Vitalia to -przede wszystkim ludzie. Moderatorzy, lekarze, dietetycy i wszyscy, którzy tu są -zarejestrowani, aktywni, cisi podglądacze, komentujący, wszyscy, którzy są na diecie, którzy chcą ze sobą coś zrobić, chcą osiągnąć sukces - poczuć się lepszym, zdrowszym, lżejszym, aktywniejszym. Vitalia umożliwiła nam rozmowy ze sobą, wzajemne poznanie, motywowanie się, wspieranie, a czasem wykoananie małego kopniaczka :) Bo wyobrażacie sobie co by było, gdyby nagle, tak po prostu, Vitalia przestała istnieć? Ile osób z nas poddałoby się? Ilu byłoby trudniej? Jesteśmy tylko ludźmi - potrzebujemy kontaktu, możliwości komunikowania się, a w szczególności, gdy mamy problemy lub chcemy podzielić się swoimi sukcesami. Tworzymy wspólnotę, która ma jeden cel: schudnąć i czuć się świetnie w swoim ciele.

To takie ogólne spostrzeżenia o Vitalii :) a teraz trochę prywaty :P

Za co lubię Vitalię?

Suwaczek wagi - najlepsze narzędzie motywacji. Lubię swój suwaczek :) Ale wiecie jak to jest, gdy nie widzi się go przez jakiś czas, zapominamy na chwilę o nim (taka ludzka przypadłość). Motywacja spada. Dlatego też, jakiś czas temu zrobiłam swoje prywatne suwaczki, które są obecne praktycznie w każdej chwili.

W portfelu: mój przypominacz ile osiągnęłam, i ile jeszcze muszę zrobić. Dobry motywator na chęć kupienia czegoś niedozwolonego. Nawet nie wyobrażacie sobie ile razy byłam już przy kasie z ?pakietem słodyczy?, otwieram portfel by zapłacić, a tam? Suwaczek. Co robię? Odkładam dosłownie wszystko. Jedyny minus: pani W kasie dziwnie się na mnie PACZY xD

Suwaczek jest też na mojej lodówce: co by przypominał, żeby nie zjeśćza dużo! W ogóle czego nie ma na mojej lodówce ;p ale o tym później. Kiedyś jadłam ogromne ilości, 2-3 razy dziennie. Teraz są to małe porcje, 5 posiłków.  Z resztą jak tu teraz wejść na Vitalię i powiedzieć, że się obżerało cały dzień? Co powie klaudia2104, nikkki, klapek.babki, agatep, enneada, lycana, reiven i jaskolka88? (dzięki dziewczyny za wszystko ;*) Mała karteczka przy otwarciu lodówki przypomina mi o tym :) Na mojej lodówce jest też zdjęcie przypominające o jedzeniu ryb i piciu wody. Ostatnio przeczytałam artykuł na Vitalii o tym, że patrzenie na słodkości wzmaga apetyt i trudniej się opanować. Dlatego też ja patrzę na ładnie przyrządzone rybki i wodę - moje przypominacze, ona wzbudzają we mnie chęć jedzenia (ryb) i picia (wody).

Na lodówce obowiązkowo(!) zdjęcie  Beyonce :) i przysięga o boskie uda latem 2013 ;)

Kolejną rzeczą, za którą lubię Vitalię jest cała masa porad, służących zdrowemu odchudzaniu. Dowiedziałam się tu dużo i cieszę się, że mogę cały czas pogłębiać swoją wiedzę na temat diety. Tu zdjęcie przedstawia moje proste zasady odchudzania. Jest jeszcze kilka punktów wolnych, więc widać, że cały czas się uczę. Odchudzanie to trudny przedmiot ;p

Uzależniłam się od Vitalii ;p dużo z nas to pisze. Ale dla mnie nie jest to powód do zmartwień. Uzależniłam się kiedyś od słodyczy i czipsów - co, mi przecież szkodziło. Ludzie palą, piją, biorą, grają na kompie. Jakie tu plusy? A plusów z Vitalii jest dużo i to wyjdzie nam na zdrowie. Uzależnienie od Vitalii jak najbardziej usprawiedliwione!  
Vitalia niedługo wyprzedzi u mnie w rankingu zakładek facebooka ;p
Czasami nawet piszę o niej (co by nie zapomnieć, chociaż nie da rady ;p) w swoim kalendarzu - ale to raczej nagroda za wykonanie np. domowych czy studyjnych obowiązków. Taki pocieszacz :)

A co mówi mój chłopak, gdy widzi mnie przy laptopie? "Vitalia czy fejsbuczek?"hehe :)

Teraz coś ważnego, co zrobiła dla mnie Vitalia. Dzieki niej uświadomiłam sobie, że ma problem. Dotychczas tego nie widziałam. Szłam do sklepu i kupowałam olbrzymie ilości słodycze, by później - objadać się nimi w samotności i płakać nad swoim losem. Jadłam, jadłam, plakałam, znowu jadłam i przejedzona aż do obrzydzenia szłam spać z nadzieją, że "od jutra" się odchudzam. Rano natomiast wstawałam i miałam ochotę na "coś słodkiego". Błędne koło. Czułam się gruba, brzydka i nieszczęśliwa. Strasznie nieszczęśliwa. Nigdie nie wychodziłam, nie chciałam, żeby mój chłopak mnie przytulał. Nic nie chiałam. Zamknęłam się w sobie. Vitalia mi pokazała, że jest to choroba. Kompulsywne jedzenie. Przeczytałam wiele cennych porad, artykułów, wypowiedzi innych osób z tym samym problemem. I dzięki temu wiem, że nie jestem sama. Nie wyleczyłam się całkowicie, mam nadzieję, że dam radę kiedyś to zrobić. Ale dużo rozumiem. Zaczęłam rozumieć siebie - to najważniejsze. Uświadomiłam sobie, że słodycze i chipsy tak naprawdę mnie unieszczęśliwiały. A szczęście można osiągnąć na rozmaite sposoby. Robię różne inne rzeczy, oby tylko nieobjadać się. Teraz jestem szczęśliwą kobietą. Uprawiam sport, chodzę na spacery, na grzyby, nad jezioro, odkładam pieniądze na ubrania (zamiast wydawać je na słodycze), wchodzę na portal i mówię sobie: "jestem tu, więc jestem silna".


29 lipca 2012 , Komentarze (1)

Byłam dziś na grzybach :) znalazłam 7 maślaków, 6 jagód i 1 poziomkę  miszcz 

Dzisiejsze menu:
1) 2 jajka na twardo + 1,5 kromki razowego z masłem + 2 pomidorki + łyżeczka majonezu light
2) gotowana ryba tilapia, 3 konserwowe, 2 łyżki kaszy jęczmiennej + mizeria z jog. nat.
3) jabłko
4) galaretka z jogurtem + 7 biszkoptów
5) sałatka rybna, ogórki konserwowe, chleb chrupki x2 z pasztetem drobiowym
woda: 2,5 litra
sport: TOTALNE ZERO! dzień leniucha u mnie :)

wiecie co? czytam Wasze pamiętniki (lubię czytać od samego początku) i czasami mam wrażenie, że nadają się one na niezłe książki :) fajna lektura na wakacje :)
Gratuluję Wam dotychczasowych sukcesów i życzę powodzenia w osiąganiu następnych - bo kto, jak nie my? w końcu jesteśmy tutaj i chcemy ze sobą coś zrobić - to już jest sukces :)
DAMY RADĘ? TAAAAK, DAMY RADĘ!!!


pozdrawiam :)


28 lipca 2012 , Komentarze (3)

to nic, że piszę notkę 3 raz... Vitalio, czy nie da się z tym czegoś zrobić??

Dzisiejsze menu: 
1) jajecznica z 2 jaj + kromka razowego z masłem + 2 pomidory + mięta
2) mleko kokosowo-pistacjowe (muller) + 2 małe banany
3) drożdżówka z budyniem + piwo Somersby (like it
) -na plaży-ale było gorąąąco!)

4) serek homo 0% jabłkowo-cynamonowy
5) 2 frankfurterki gotowane + pomidorki + kromka razowego

Woda: 2,5 litra

Sport: pływanie w jeziorku + uwaga DZIEWCZYNY!!!! Strasznie zazdrościłam Wam (a w szczególności Klaudii, pozdrawiam :) ROWEROWANIA  niestety w mieście, w którym obecnie mieszkam nie mam swojego roweru ;( dlatego też, dziś, tj. 28 lipca PIERWSZY RAZ W ŻYCIU wybrałam się na zajęcia CYCLING, czyli trening rowerowy Ossssstry wycisk, lało się ze mnie jak nie wiem co! Wszystkie koleżanki, które schudły mówiły, ze bardzo debrze spala się tu tkankę tłuszczową, ale że wycisk ogromny. I tak też było. Skusiłam się też opisem treningu na stronie internetowej mojego klubu: "Regularne uczestnictwo w zajęciach Cycling przynosi znakomite efekty w spalaniu tkanki tłuszczowej oraz uzyskaniu jędrnych ud i pośladków."  Także zamierzam ćwiczyć to regularnie! Jestem zadowolona :D Co więcej trener powiedział, że jak na pierwszy raz poradziłam sobie świetnie :D ha! Ale dodał, żeby się nie zraziła do treningów wieczornymi i jutrzejszymi bólami pośladków, bo tak jest zawsze na początku. A dupa boli i to niesamowicie! 


wczoraj natomiast, byłam u lekrza medycyny pracy (takie tam formalności związane z nową pracą). Lekarka zapytała mnie o wzrost i wagę (ona oczywiście podeszła do tego jak do rutynowego badania) i ja, pierwszy raz od jakiś 2 lat mogłam z czystym sumieniem powiedzieć prawdę, co więcej ta prawda nie była gorsząca. Wcale nie wstydziłam się tego wyniku! :D dla mnie to była wielka chwila, moment jak z filmu, słyszałam normalnie fanfary. A ona przeszła najzwyczajniej w świecie do następnego pytania xD czym zgasiła moją wyobraźnię -.- tak się podniecam, ale musicie wiedzieć, że za każdym razem, będąc u lekarza i podając wagę, słyszałam komentarze: "to otyłość/nadwaga", "musisz schudnąć", "nie doniesiesz ciąży", "będziesz miała problemy z ciśnieniem". btw - Ciśnienie to ja akurat mam książkowe i proszę się ode mnie odczepić :p wracając, wczoraj nie usłyszałam nic. Żadnego komentarza, cmokania, ciumkania, wzdychania i nie widziałam żadego grymasu na twarzy. Super! Ale w sumie jej brak reakcji nie jest do końca satysfakcjonujący. Ja chcę, i to bardzo, żeby następnym razem, gdy jakiś lekarz zapyta mnie o wagę, zrobił wielkie WOW i ogromne oczy, słysząc obecną wagę i widząc poprzednią w karcie-koszmarne 97 kg?


motywacja: NA BARDZO WYSOKIM POZIOMIE!!! swoją drogą, zajebiste musi być uczucie, gdy wchodzisz na uniwerek w październiku z wagą np. o 10 kg mniejszą :D


looookam co u Was :)

buziaki  

dajcie czadu 

 

26 lipca 2012 , Komentarze (4)

helooooooł 

dzisiejsze menu:
1) 2 kanapki razowego z wędliną + 3 pomidory
2) jagodzianka (domowej roboty) + mały piernik + mięta
3) 8 pierogów (domowej roboty): 4 z mięsem, 4 ze szpinakiem, szklanka pomidorówki z jog. nat.
4) 3 nektarynki + śliwka
5) jog. nat. + jagody + błonnik (te farfocle ;p) + 2 łyżeczki cukru
woda: 3 litry

od razu widać, że rodzinka była, wszystko jem teraz domowej roboty! sama zdrowa żywność, bez konserwantów i sztucznych barwników xD 
mam nową pracę dorywczą haha, na produkcji, zobaczymy co z tego wyjdzie. plusy: umowa o pracę, weekendy wolne (bardzo z tego się cieszę baaaaardzo ;D będę co weekend gdzieś sobie jeździć ;) minusy: produkcja ciastek xD no gorzej trafić nie mogłam ;p akurat ja??? to będzie wieeeeelka próba dla mnie i moich słodyczanych ciągotów ;p chyba, ze jak będę na nie codziennie patrzeć to mi zbrzydną  

jakie zajebiste pomidory sprzedają na giełdzie! 

dziś byłam w bibliotece, wypożyczyłam sobie kilka książek, jedną Grocholi, wszyscy się tak nią podniecają to zobaczę czy faktycznie jest kim ;p lubię książki lekkie, przyjemne, z humorem, o odważnych i nowoczesnych kobietach. nie znoszę za to horrorów itp itd. filmów nawet takich nie oglądam. chyba jestem za wrażliwa do takich rzeczy xD

później jeziorko: pokazałam swoje tłuszcza wszystkim plażowiczom, na szczęście było ogromnie dużo ludzi i nikt na mnie nie zwrócił uwagi haha :P

przejęła się za to moja siostra, która straaaaasznie przytyła i nie ma odwagi sie odchudzać. szkoda mi jej, ale z drugiej strony codzienne X paczek czipsów + cola to chyba przesada. w każdym bądź razie, szła bardzo niepewnie, była smutna, patrzyła na wszystkie grube kobiety i próbowała pocieszyć się, że "może" jest szczuplejsza, choć tak nie jest. widziałam jak się męczy. Kiedyś to ja tak się męczyłam, zanim weszłam na plażę badałam teren i szybko chowałam się za parawanem, lub w przypadku jeziora, za długą tuniką. niech miną te czasy bezpowrotnie! wiem, że teraz jest już lepiej, nie trzęsie mi się tak strasznie cielsko, ale to i tak nie jest dla mnie wystarczające. wszędzie widzę niedoskonałości, jest nad czym pracować - zdaję sobie z tego doskonale sprawę. mam nadzieję, że przeczytam ten post za rok - w wakacje 2013 - i będę wtedy ważyć jakieś 65 kilo, albo i mniej, i będę zadowolona, i nic nie będzie mi się trzęsło. 



hehe chyba napiszę sobie jakąś wiadomość na wadze do samej siebie ;p

jakie sweet pastelowe kolory, podobają mi się hehe 

Pozdrawiam i życzę wytrwałości :)

25 lipca 2012 , Komentarze (2)

Hej Kochane! :)

Na początku podam Wam przepis na CIASTECZKA OWSIANE, żeby nie zapomnieć:

Składniki:
250 g płatków owsianych
0,5 szklanki mąki
2 jajka
125 g margaryny
60 g cukru
1 opakowanie cukru waniliowegi
1  łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 małej łyżeczki soli

1)      Margarynę rozpuszczam na patelni. Póżniej dodaję płatki owsiane i smaże aż się zarumienią. Posypuję to cukrem zwykłym i cukrem waniliowym. Mieszam aż się rozpuści. Później przekładam wszystko do miski.

2)  Do mąki dosypuję proszek do pieczenia i sól. Wymieszane składniki dodaję do miski z płatkami owsianymi. Dodaję rozbełtane jajka i dokładnie mieszam.

3)      W tym momencie dodaję różne składniki, tu według uznania, np. cynamon, kakao, wiórki kokosowe z 1/2 szklanki mleka, rodzynki, bakalie, sezam, słonecznik.

4)      Blachę smaruję masłem i nakładam łyżką masę w kształcie kółek

Piekłam 30 min: Pierwsze 15 min na ostatnim poziomie, kolejne 15 min półkę wyżej (średni poziom). Ale z doświadczenia wiem, że co piekarnik to inne pieczenie, więc trzeba sprawdzać i wybadać czas. 

ok.

Tadaaam! Zmieniam pasek, dziś po raz kolejny, 81,5!!! Więc jest spadek ;) cieszę się z tego pół kilo jak głupia ;p co prawda dziś dzień odstępstwa od diety: przyjechała odwiedzić nas rodzina mojego chłopaka. Trochę poleciałam z dietą, ale trudno żebym sama robiła sobie na obiad piersi czy jadła w cieniu serek wiejski. W takie dni niestety nie da się ściśle trzymać dietki. Cały dzień się pilnowałam, wszędzie pokusy, na koniec w sumie zawaliłam? ZAWALIŁAM.

Dzisiejsze menu:
1) ser biały z jog. nat. I szczypiorkiem, 1/2 pomidora, 1/2 jabłka
2) kawa Anatol waniliowa z mlekiem, 3 ciastka markizy, śliwka
3) 2 małe kawałki pizzy + Redds cytrynowy (nie mogłam odmówić teściowej ;p)
4) 4 pierniki, zielona herbata
5) hmmmm? tu poleciałam po całości ? 15 kostek ptasiego mleczka :(
woda: 2,5 litra

Kalorie na pewno przekroczone. Ale nie poddaję się i nie lecę po następne słodycze tak, jak bywało to kiedyś. Tego się już uczę powoli ? gdy zawalisz trzeba od razu się podnieść i walczyć dalej. Moje myślenie po zjedzeniu czegoś niedozwolonego wyglądała niegdyś następująco: i tak już zawaliłam więc dzień jest do dupy, jak zjem coś jeszcze to się nic nie stanie bo i tak już się stało. Zjem więcej i pójdę spać a od jutra zacznę od nowa. ALE NIE!!! Teraz wiem, że nie można cignąć tego w taki sposób. Po grzechu należy zastopować a nie dać się wciągnąć w wir obżarstwa.

Dziś był bardzo miły dzień. Rodzinka jak mnie zobaczyła to powiedzieli, że widać różnicę, widać jak schudłam. Gratulowali mi. Ja jednak powiedziałam, że to jeszcze nie koniec i teraz się nie poddam. Wielokrotnie widzieli mnie ?będącą na diecie? i ?niebędącą na diecie? czyt. Trochę szczulejszą (-5kg bo tyle wytrzymywałam) i grubą (efekt jojo). Teraz to jest mój największy wynik w hostorii odchudzania. Nigdy nie doszłam do takiej liczby. Teraz jestem dużo mądrzejsza i nie zaprzepaszczę tego dla jedzenia :) wiem, że potrwa to długo, ale warto dla końcowego efektu ;)

Buziooooki :)