Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Walcze z zbędnymi kilogramami od kąd pamietam..przedewszyst
kim
chce byc zdrowa i szczęśliwa..Za mna i przedemna ciężkie chwile... I własnie dostaje solidnego kopa od zycia..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 29950
Komentarzy: 958
Założony: 9 maja 2012
Ostatni wpis: 6 grudnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
syszunia

kobieta, 43 lat, Kraków

180 cm, 89.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 czerwca 2012 , Komentarze (10)

Tylko kilka zdań....
Jestem bardzo zmęczona..we środę wróciłam z pieczenia o 21...wczoraj a raczej dziś o 4 nad ranem... Mało tego żołądek mi świruje...boli jak cholera...a praktycznie nic nie jadłam....jestem wypluta,,,wybaczcie, ale odezwę się po weselu i życzę wam miłego weekendu , mam byc upalnie...
A ja na zmianę łykam stoperan i nospe:((( 
CUD DIETA!!!!!!!!!!!

26 czerwca 2012 , Komentarze (13)

Hejka chudziny!!!

Dziś kolejny zwariowany dzień...Rano udało mi się skoczyc na solarę żeby delikatnie się przydymić...a nie zrobić skwarka... No tak później okazało się że pieczenie ciast będzie w remizie....a nie w domu u ciotki...Masakra mówię wam na każdym kroku czegoś brakowało, cały czas telefony przywieź to a jeszcze kup to...co prawda nie jest daleko remiza od domu ciotki ale już taka reorganizacja zaburzała plan pracy...
W każdym razie jakoś nan ta robota szła...

Wróciłam do domu na 17 tą , i gazu trawniki koszenie , wyrywanie chwastów....i już jestem w domu, mąż poszedł na ostatnią noc

I tak siedzę i zaraz będe się myć i nie wiem czy dziś zrobić sobe już paznokcie...mam takie połamane że muszę tipsy zapodać:)
Nie wiem co robić i jak zaplanowac kolejne dni, jutro od nowa pomagam od rana....
Dietkowo byle jak byle kiedy byle co...No cóż nie mam czasu ani ochoty jakoś dbać o to...myślę że po tym całym weselu wszystko powróci do normy:))OBIECUJĘ .ŻE SIĘ POPRAWIĘ

A teraz spadam i patrzę co tam u Was :)))
MIŁEGO WIECZORKU, BUZIAKI:*****

25 czerwca 2012 , Komentarze (13)

Witajcie dziubunie!!

Kolejny zwariowany dzionek, jak przeczytacie co ja dziś zrobiłam powiecie SZALONA!!!!

Wczoraj było w planach że jadę kupić sukienkę, co się stało? Mój przyjechał z pracy z nocki i pojechaliśmy do mojej mamy, pierwszy plan awaryjny = mama szyje mi sukienke, i nawet nam to wyszło, dziś przymiarka była jeszcze tylko jedna....Oczywiście mama chciała żeby podjechać tam i siam a czas leci a mój chłop po nocy bez snu....No ale pojechaliśmy na sklepy...i nawet było tych kiecek w piździu...i ceny przystępne...ale co z tego jak jestem prawdziwą kobietą, mam "obfity biust, tyłek niczego sobie...heheheh Mój biedunia kochany mężuś podążał za mną, i pomagał wybierać , a nawet przymierzać...hihi Ciasno było w tej przymierzalni....hihi...Noo ale albo w biuście za mał......e, albo za krótki.......e, ja mam grube uda i muszę mieć dłuższą sukienkę, zresztą zdjęcia załacze to ocenicie.  Ale już zaczynałam się smucić z powodu tego, że nic nie mogę znaleść, a mój mnie tylko po tyłku szczelał...żebym przestała humor tracić...

No i nic nie kupiłam...a i dobrze....ale  naprawdę można popaść w  dołki na takich zakupach...przecież na miłość Boską jesteśmy ludzmi żywymi istotami a nie wieszakami.....

No i ta moja biedulka za mną wędrowała później pojechaliśmy na obiad do mamy....Była pomidorowa i naleśniki...o zgrozo jak widzicie dieta na 102...ale ale nie dajemy się, dbamy o siebie ...hihihi 

Jutro to same warzywka żeby organizm oczyścić...a zresztą mam iśc zacząc ciasta piec na wesele....masakra..tyle roboty mam jeszcze paznokcie robić 2 osobom no a ja trzecia....!!!Najważniejsza..!!!

Myślę również o fryzie kupiłam spineczki HM...będę musiałą robić jakies doświadczenia....

Mało czasu na wszystko, pogoda nie rozpieszcza dziś padało i pochmurnie...
Tak czy siak cieszę się że mam tego mojego wariata i jaki on dzielny położył się spać o 16 tej idę go budzic i wyprawić do pracy, trzymajcie sie kochaniutkie , buziaki i miłeeeeeggggoooo wieczorka:)

24 czerwca 2012 , Komentarze (12)

Witajcie kotunie moje! 
Z góry przepraszam za moją nie obecność, ale dużo się działo a czasu mi brakuje na wszystko.
Po Pierwsze pogoda dopisuje, nie pada a dziś jest upalnie, z małżonkiem razem pracujemy, a to trawnik a to remont...jestem taka zmęczona wieczorami, że padam na pysk.

Zaczynając od piątku najpierw z rana zakupy, które miały trwać dosłownie chwilę, a trwały od 8 mej do 16 tej, no ale całą wyprawka dla mężunia kupiona, garniak i buciczki .....a ja nadal nic nie mam.

 Chodzimy po placu targowym i widzę nie raz ładne sukienki i t cały czas mówię do mojego nie mam ochoty mierzyć, albo inne bzdety...aż wreszcie powiedziałam mu że boję się wejść do sklepu i spytać czy są jakieś sukienki na mnie , no porostu rozmiar duży a nie na wieszaki..że zostanę wydrwiona i wyśmiana....a mój mówi idziemy ja się spytam jak się będą komentarze czy śmiech to ich tak opierdolę że sie z ziemiom zrównają...:) dobre co:) . 
No i weszłam do jednego, spytam się , sprzedawczyni jakaś laska młodociana.ale zostałam potraktowana dobrze i się przełamałam:). Sukienki jednak nie kupiłam a za tydzień już będzie po weselu...hihi..jeszcze dam radę.
 Przed chwilą miałam tel od sis że w CH M1 jest jakiś zarąbisty sklep i że będą tam dla mnie sukienki. Muszę jechać. 
Wróciliśmy z zakupów jak wypluci wieczór a ja jeszcze sprzątać muszę, zostało mi kilka rzeczy do zrobienia bo w sobotę miałam mieć gościa , moją szefową...
No i sprzątam i godzina 22 a ja na rzęsach chodzę umyłam włosy i wykąpałam się położyłam spać. Godzina 1,30 w nocy telefon....Ja od razu zrywam się na równe nogi no bo od razu coś się stało!!!...Zaspana nie kontaktowałam za bardzo, okazało się żona kuzyna moja bliska znajoma , byłą moją druhną i w ogóle się lubimy, dzwoni że trzeba jechać z niom na pogotowie....Na początku myślała że ją coś pogryzło cała w bąblach, zaczęło i się jej robić słabo...Z dziećmi kuzyn został, więc ja pojechałam  z druhną na pogotowie...Okazało się że dopadła ją pokrzywka...ale wróciłyśmy do domu. Sobota - już praktycznie położyłam się spać no a rano nie mogłam głowy podnieść godzina 9 ta a tu gość w drodze. No dobra wstałm gość nadjechał no i co  oczywiście kawka ploteczki i grilowanie...Szefowa była u mnie pierwszy raz i podobała się jej moja hacienda :))) No i tak posiedziałyśmy razem z mężusiem ...do 17 tej....
I co i trzeba się szykować na kolejną imprę....na wieczór panienski...No na początku było drętwo, ale później płakałam ze śmiechu.....wytańczyłam się i wyśmiałam mój nie mógł uczestniczyć w kawalerskim bo poszedł na noc do pracy...smutno mi było i  jemu pewnie przykro...ale tak już jest ja się pracuje na zmiany...W każdym razie wróciłam na 3cią  do domu - trzeźwa bo za bardzo nie lubię pić...i spałam do południa dzisiaj....
Mówię wam jak czasem jest dobrze pożyć takim życiem bez zmartwień tylko się pobawić, jestem 10 lat młodsza :)
Z  dietką bywa różnie nie przykładam się, na rowerze jżzdzę , wrzuciłam na luz...zobaczymy jak to wyjdzie...Grunt że samopoczucie mam dobre no i plany na cały tydzień...pieczenie ciast na wesele, korona czy strojenie sali :)))uwielbiam takie rzeczy. A teraz spadam i patrzę co u was.

BUŹIAKI I GŁOWY DO GÓRY:*****

21 czerwca 2012 , Komentarze (12)

Witajcie!
Dziś króciutki wpis, nie mam czasu ...choć dziś czas walczę ze swoim leniwcem...Ciąg dalszy sprzątania i plewienia, jest duszno i spać mi się chciało więc się zdrzemnęłam sie 1,5 h..teraz wypiłam kawę  do roboty. Wczoraj był rower dziś też bedzie, dietkowo trochę marnie wydaje mi się że za dużo jem ale głodna jestem no cóż zobaczymy...Pozdrawiam i całuję, i lecę bo chcę:)))

20 czerwca 2012 , Komentarze (12)

Witajcie  moje skarbunie...
No nareszcie mamy upały...wczoraj spałam 3 godzinki jak wróciłam po nocce...ale czułam się dobrze no i od nowa pranie, trawnik i gotowanie..a jeszcze małe zakupy w okolicznym sklepie.
Moje drogie poczyniłam pewne decyzje, przestaje liczyć kalorie, będę się starać jeść  tak jak dotąd po 5 posiłków co 3 godziny, więcej warzyw i ograniczyć cukier, no i oczywiście ćwiczenia. Wczoraj zjadłam musli z mlekiem, kiełbaskę z grila, loda, koktajl, bułkę z wędliną i 2 godzinny jazdy na rowerze w towarzystwie męża. Nie wiem jak jak się skończy to doświadczenie, ale wrzucam na luz, chce być szczęśliwa i zdrowa, reszta się mniej liczy.

Wczoraj jeszcze wieczorem miałam bardzo przykrą sytuację a przyczynom był mój mąż - nie powiem nic więcej bo to bardzo osobiste, łzy mi się polały i tak chodzę i pytam się Pana Boga jak ja mam dać sobie radę, co robić...Bo ja go nie potrafię zrozumieć.No dziś rano, musiałam przełknąć swój"ból"gadać i zachowywac się normalnie zapomnieć o wczorajszym , od nowa pranie i muszę stwierdzić że chylę się ku końcowi,w zmywarce myje się szkło do witrynki..a za chwilę idę plewić ogródki.
 Dziś zjadłam razowiec z wędlinom i pomidorem, obiad kalafior kapusta i ziemniaki, później koktajl a na kolację muszę coś jeszcze wymyślić. Wieczorkiem będzie rowerek tym razem sama bo mąż w pracy na popołudnie...Na wagę na razie nie włażę, niech małpa nie rządzi:) Boję się straszą burzami...a ja taki tchórz jestem.

Proszę o opinie cio Wy myślicie na temat mojej zmiany w żywieniu.
Pozdrawiam i ściskam miłego dzionka :*****

18 czerwca 2012 , Komentarze (13)

Witajcie moje wojowniczki!!

Widze że się stęskiłyście za mną...No miałam ciężki weekend i z czasem i humorem ciężko...Miałam ciężkie dni, z dietą było różnie w sobotę wypiłam redsa i kiełbacha z grila była...Ale tak źle się czułąm ze od razu mi nerwy zaszalały że będę mieć powtórkę z mojego ostatniego l4...byłam przerazona...Ale całą sobotę prałam i sprzatałam, może zmęczenie mnie powaliło - no nie wiem. W czoraj byłam na chrzcinach , do 12 tej szykowanie , później msza i impreza..Troche sobie pozwoliłam i znów fizycznie czółam się fatalnie...Dzis wstałam  - o la Boga o 14 tej....:) Ale  wiedziłm że idę na noc więc chciałam naładować bateryjki...a pozartym bardzo powaznie  pracowalismy z młżonkiem nad juniorem:)))

Tak czy siak morał z tego weekendu - nie  mogę się przejmować brakiem spadku wagi , chcę być zdrowa...Diętę będę ciągnąć i ćwiczyć :)

Dziś z dietką nawet nawet...ale nie liczyłam kal, i nie jeżdziłam n aorbi, od jutra zaczynam znów to robić. Z małżonkiem rozkładalismy basen, a od jutra wolne do 2 lipca :)

Dziękuję wam za troskliwość, wiem że nie jestem samotna:) że mogę  liczyć na Was, dziękuje wam serdecznie, tak naprawdę nie jestem wyrazić swojej wdzięczności....

Z tego weekendu wynikła jeszcze jedna sprawa, zdecydowałam się iśc na dłuższy urlop. Przynajmniej sobie wszystko odsprzątam na spokojnie, nie daję rady na dwa frąty.

Oczywiście urlop od pracy nie od was:)

A teraz ide poczytać co u was moje drogie.

16 czerwca 2012 , Komentarze (15)

Witajcie kotynieńki!!!

Wczorajszy dzień,,,szkoda miejsca na opis, z farbowania nic nie wyszło, sama kupiłam farbę, jedyne co wyszło to wizyta w solarium...ale nie do końca się stało dobrze....
Znów wpadłam w zły nastrój, po prostu nienawidzę się za to co z sobą zrobiłam....co zrobiłam ze swoim ciałem, nie mogę na siebie patrzeć..a zaczęło się to jak się zobaczyłam w lustrze w solarium...masakra. Wiem to zaczyna być chore, ale nie mogę zapanować nad tymi uczuciami, po prostu nienawidzę się. Dietkowo wczoraj wyło takie sobie śniadanie i obiad były ok, później  nie miałam regularnych posiłków było już późno,zjadłam kilka ciastek  i nie ćwiczyłam.. Byłam u mamy - jest ok.

Dzis się zważyłam waga stoi, z jednej strony to ok, dobrze że nie podskoczyła bo nie wiem co bym zrobiła...Zaczynam wariować zaczynam szukać rozwiązań, może źle jem, za mało ruchu, albo tarczyca daje w dupę, albo normalny zastój wagi...

Dziewczyny no jasne ze chciałabym ważyć mniej ale moja uwaga się koncentruje się na tym jaka jestem beznadziejnie głupia, że się do takiego stanu doprowadziłam!!!
I to nie jest użalanie się nad sobą tylko złość i nienawiść. Staram się nie myśleć na ten temat bo co mi to da...ale czasem nie jest to takie łatwe. Spać mi się chce i mam lenia dobrze choć że słońce świecie będę prała i sprzątała czeka też trawnik... Z diety nie rezygnuję , postaram się jakoś sensowniej układać jadłospis może mniej chleba/??i ćwiczyć..Jakoś muszę to przetrwać...

MENU NA DZIŚ 1200 CAL

SNIADANIE 300 CAL - kawa z mlekiem,owsianka

ŚNIADANIE II 150 CAL marchewka

OBIAD 350 CAL kalafior, ksapustka młoda, 2 małe ziemniaczki, 

PODWIECZOREK 150 CAL jogurt

KOLACJA 200 CAL graham biały serek, pomidor

MIŁEGO DZIONKA KOCHANE!!

14 czerwca 2012 , Komentarze (17)

Witajcie wojowniczki!!!

Dziś kolejny dzień walki,rano po powrocie nie dałam rady cwiczyć padłam na morę jak śledz....Ale przespałam się, wstałam, zjadłam śniadanko i poćwiczyłam na orbi .

1 h - 650 cal spalone

w sumie strasznie sie pociłam...ale samopoczucie dobre. Trochę zaczyna mnie martwić ta pogoda, żeby tylko jakiejs powodzi nie było..

Ogólnie dobrze sie czułam, ale niestety rozmawiałam z mamą i się praktycznie pokłuciłam nawet nie chce mi sie gadać o tym,,,ale czuję się traktowana po macoszemu i jest mi przykro...Oczywuście odbiło się to na moim bo mi nerw zagrał...ale sytułacja opanowana złość minęła zostało trochę żalu..No cóż muszę dalej walczyć i nastrajac się pozytywnie bo tak będzie lepiej i już.

Plany na jutro? No po pracy idę do bliskiej koleżanki , jej córa ma mi położyć farbę na włosy, później planuje solarim i jak się uda, i jakies małe zakupy - musze kupić truskawki....Dziewczynki cały weekend mam wolny, oczywiście mase prania i sprzatania i pogoda moze się poprawi, zeby w ogrodzie zrobic porządki, no i w niedzielę mam chrzciny,,,znów obrzarstwo i pijaństwo...oczywiście nie dla mnie Może jakiś miły sobotni wieczór z moim spędę:).

Planuję w niedzielę  rano ważenie i mam nadzieję że ta franca się postara i będzie spadek (a najlepiej dwucyfrówka...)będzie motywacja zeby nie żreć!!!

Myślę że na dziś może trochę przekrocze 1200 cal ale trudno sobie dokładnie wyliczyć

MENU NA DZIŚ 1200 CAL

SNIADANIE 300 CAL - kawa z mlekiem, gracham ser biały pomidor , szczypior

ŚNIADANIE II 150 CAL jogurt

OBIAD 350 CAL kalafior, ksapustka młoda, 2 małe ziemniaczki, 2 czekoladki merci

PODWIECZOREK 150 CAL sałatka +merci

KOLACJA 200 CAL graham biały serek, pomidor

z uwagi na to że jestem na nocna zmianę mam jeszcze jeden posiłek w postaci jogurtu.

 

No i król Julian przyniusł mi trochę kisielu, nie miałam jak odmówic.....

Trzymajcie się chudzinki , w domu jak zwykle mam problemy z netem, mam nadzieje że jako tako będzie działac i będę miała z wami kontakt

Miłego dzioneczka kruszynki:)))

 

13 czerwca 2012 , Komentarze (20)

Witajcie kochaniutkie!!!

Syszunia wraca z mega pawerem Przepraszam jeśli wczoraj troche marnie się odzywałam ale miałam urwanie mebli...znaczy głowy..Nareszcie meble ustawione, została do zamocowania jeszcze półka na ścianie...Myślałam, że załącze zdjęcia, ale w domu za kijowy transfer netu mam a w pracy nie mogę podłączyć telefonu bo nie sur...byki blokują....

Dziś zaczynam zianę nocną , jak narazie mam lajta...ale w domu nie mogłam złapać zaakrętu....Gotowanie , pranie sprzątanie, no i dzis nie mogłam odpuścic orbitrekowi...Jeżdziłam

1 godz- 630 cal

Dietaka 1200 cal nadal, nogo opuchnięte...Chyba się zblża @...dzis włożyłam swieżo wyprane spodnie i znow są dopasowane i to bardzo a przed praniem mi się zwijały jak szarpejowi..mam nadzieje że to woda, albo skurczony materiał bo zwariuje. Tak sobie myślę że powinnam się ważyć co tydzień, faktycznie nie mogę się bać tej pindy...

Jaka natura ludzka jest zawiła, niby odpowiada mi takie jedzenie i ćwiczenia i tak myślę mogę tak cały czas bez względu na wagę...ale jednak przewiduję ,że barak spadku wagi może mieć zły wpływ na mnie.

Uważam się za dość wesołą osobę, choć już mam na kącie nerwicę  (3 lata temu). Musiałam jakoś się w garść bo nie chciałam zwariować, i znalazłam sposób by walczyć z nerwami i deprechą, a mianowicie banan na gębę

Mam tylko te niedoczynnoś tarczycy i ona nie raz daje mi popalić. Nastroj wisielczy, sennoś, zimno, deprecha..jakoś walczę ale włąśnie dzięki Wam wczoraj poczułąm sie lepiej. Dlatego z mojego serducha gorące dziękuje przesyłam  do każdego z osobna i do wsystkich razem.

Pytanko, co sądzicie na ten temat - kończę oprace o 7 rano , jakbym zjadła śniadanie o 6 tej i wróciła do domu o jakiejś 8mej bi jakbym sie dobrze czuła i przed snem poćwiczyła na orbi??

SNIADANIE 300 CAL - kawa z mlekiem, gracham,szynka

ŚNIADANIE II 150 CAL druga słaba kawa(słabiutka)+ truskawki

OBIAD 350 CAL pierogi z truskawkai polane naturalnym jogurtem

PODWIECZOREK 150 CAL młoda gotowana kapustka

KOLACJA 200 CAL graham - uwaga z odrobiną masła:) + truskawki

z uwagi na to że jestem na nocna zmianę mam jeszcze jeden posiłek sałatkę z pomidora i ogórasa:)

 

A NA KONIEC NIESPODZIANKA

Poz