Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

przerażona zdjęciem w kostiumie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14733
Komentarzy: 238
Założony: 23 maja 2012
Ostatni wpis: 19 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ciezkacukierniczka

kobieta, 40 lat, Warszawa

168 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

4 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Po Bioxetinie który łykam od miesiąca mam mega apetyt (miało być inaczej) i częste kompulsy. Słodyczepochłaniam w ilościach hurtowych. Wczoraj nażarłam sie tak że aż bolał mnie brzuch.

Dziś staję sobie na wasze, przerażona wcześniejszym brakiem możliwości dopięcia bluzki, i co widzę???? Osiągnełam piękna liczbę 86!!!! Oznacza to ze w ciągu miesiąca przybylo mnie 4kg.

A teraz poważnie. W pt idę znów do lekarza żeby zmienił mi tabletki. Czuję się po nich masakrycznie. Kawa już nie pomaga. Chodze śpiąca. Myśłałam że mnie trochę pobudzą a tu dupeczka. Śpię wszedzie. Ni o ten apetyt.

Mam nadzieję że szybko coś się zmieni.

26 maja 2014 , Komentarze (2)

Dziś Dzień Mamy. Z dnia na dzień jestem bardziej dumna ze swojej nowej roli. Wczoraj popłakałam się kiedy mój 3latek sam (w kościele) rozpiął i zapiął koszulę na guziki. Dziś rano siedziałam przy lóżeczku Młodej, patrząc jaka ona już jest duża. Nawet nie wiem kiedy tak urosła. Moje maluchy stają sie powoli samodzielne. Już dawno odkryłam że są oddzielnym bytem. Musiałam do tego dojrzeć. Kocham je bardzo.

Macierzyństwo to nie tylko słodki lukier. Są też łzy, pot, ból i gromy z jasnego nieba. Na szczęście w przyrodzie jest równowaga. Po łzach jest uśmiech, po pocie ochłodzenie, po bólu radość a po burzy słońce.

Przed ciażą, nie miałam kontaktu z malymi dziećmi. Nie cierpiałam ich. Nawet nie jestem chrzesną (każdy wiedział  że się nie nadaję). Po ciąży zawalil mi sie cały świat. Moja niezależność uciekła do mysiej nory. Pojawiły się koleżanki Frustracja, Bezsilość, Złość. Miłość szła powoli, przyglądając się z ukrycia. W końcu się ujawniła i dzieci przysłoniły mi cały świat. Jestem dla nich. Nasze chwile są dla mnie najważniejsze. Chciałabym żeby wiedzialy ze mam dla nich zawsze czas a ich sprawy sa dla mnie najważniejsze. przez 4 ostatnie lata przeszłam niesamowitą metamorfozę. To uśmiech Małej napedza mnie do działania a słowa syna "mama jesteś gigantka", dają mi siły.

Pięknie jest być mamą.....

23 maja 2014 , Komentarze (2)

Nie znosze weekendów. Zawsze jest awantura. Od środy już wzrasta ciśnienie i myslę że jutro rano będzie kulminacja. Masakra. Ja też jakoś depresyjnie. Po lekach mam fazę na sen. Nie miałam z tym problemów a teraz spałabym caly czas.

W momencie kiedy urodziła sie spadkobierczyni, mój M oszalał na jej punkcie. Nie widzi już syna tylko ją. Sam ostatnio stwierdził że syn go denerwuje i nie ma ochoty się nim zajmować. Młody za to czasem ciągnie do ojca, a ten go skytecznie odstrasza. M myśli że skoro ma już 3 lata, to już powinien sam wlać sobie wody z butelki i nie chcieć nic od rodziców. Wczoraj nie włączył mu dobranocki, bo "już jest za duży". Młody nie ogląda za duzo telewizji i moim zdaniem może obejrzeć coś przed snem. Wg M nie. Rekompensuję mu to czytając duże ilości bajek. Niestety skutek jest taki że po przeczytaniu ostatniej, zasypiam wtulona w syna. On ma dopiero 3 latka i nie nalezy od niego wymagać Bóg wie czego. Czasem m wrażenie że on jest zwyczajnie zazdrosny. On szaleje, nie rozmawia tylko krzyczy i wydaje polecenie. Pochwały są tylko gdy ja to na nim wymuszę. We wt jest w przedszkolu dzień mamy i taty. M stwierdził że nie dojedzie bo ma ważniejsze sprawy. Na Boga, co jest ważniejsze niż występ dziecka????

Wczoraj chcial go uderzyć. Powiedziałam ze jeśli to zrobi to wyrowadzę się z domu. na to on że jestem psychiczna obo hoduję dzieci a nie wychowuję a później rosną takie sieroty. Najbardziej mnie boli jak sie do niego zwraca. Dołuje go zamiast wspierać. Krytykuje zamiast motywować.

21 maja 2014 , Komentarze (1)

Dziś kontrolne ważenie. W związku z ostatnimi kompulsami które miałam, nie spodziewalam sie spadku. No i się nie myliłam. Waga pokazała 85kg. Poszalalam nie ma co... :) Życie. Mam nadzieję że Bioxetin załatwi ten temat. Na razie jedyne skutki uboczne jakie mam to zawroty głowy. mam nadzieję że z czasem miną.

W czoraj zaliczyłam prace ręczne. Zacżełam robić kostium żonkila dla mojego pierworodnego na przedstawienie z okazji Dnia Matki. Na razie mamy płatki i opaskę. Brakuje jeszcze środka kwiatka. Do tego zielona bluzeczka i spodenki i będzie gitarka.

Nie mam motywacji do ruchu. Powinnam coś zacząć ze sobą robić bo całkiem się zapuściłam. Chodakowska poszla w odstawkę przez moje dołki. Biegać się nie chciało bo padało. Masakra.

3majcie się ciepło

20 maja 2014 , Komentarze (5)

Witam.

W pt odwiedziłam psychiatrę. Wizyta trwała około godz. Ryczalam przez całą więc wyszłam wypompowana. Opowiedziałam jej co się ze mną dzieje. Stwierdział że to silna depresja. Wypisała receptę na Bioxetin, zapisała na wizytę za 2 miesiące i prosiła o znalezienie psychologa bo sama sobie z tym nie poradzę. Lek, poza polepszeniem nastroju ma też zatrzymać moje napady bulimiczne. Zobaczymy. Biorę od soboty. Pierwsze efekty mają byc widoczne po 3-4 tyg.

Wczoraj byłam na rozmowie o pracę w konkurencyjnej sieci. Rozmowa przebiegała bardzo ciekawie. W pewnym momencie to ja przejełam inicjatywę. Niestety ich płaca skutecznie mnie zniechęciła. Ustaliliśmy ze jeśli dadzą mi tyle ile chcę to widzimy cię za 3 miesiące.

Ciezko mi strasznie. Nie moge się pozbierać do gromady. Strasznie dużo wysiłku kosztuje mnie stwarzanie pozorów że jest super.

Po 2 dniqach nieobecności i weekendzie nie mam w pracy w co rąk wlożyć. Masakra. Odezwę sie w wolnej chwili,.

14 maja 2014 , Komentarze (1)

Wczoraj wybrałam się do Centrum. Urwana ze smyczy domowych obowiązków wyruszyłam na poszukiwania butów dla mojej małej niewiasty. W Smyku na Chmielnej nie było rozmiarów. Nie chciało mi się jechać do Zlotych. Pomysłałam ze skoro już tu jestem, poszperam w szmatkach dla siebie. Ostatnie spodnie noszę prawie każdego dnia, wymieniając je na pranie ze spudnicą (swoją droga nie wiem jak do tego doszlo że sie tak zapuściłam). Jeden skle, drugi, trzeci.... i "Kanion Rio Grato" w głowie. Spodni całe tabuny. Biorę rozmiar 42 (taki miałam przed 2 ciążami), niestety, trochę ciasno. Biorę 44. jest ok ale za długie (nie chce mi się ich skracać. No to może zamiast gorących dżinsów (idzie lato, upały) coś modnego jakieś 3/4 lub 7/8- elegancko do pracy. Niestety, producenci spodni, nie przewidzieli że ich odbiorcy mają tchoche tęższe łydki i nie wszystkie nogi wejdą w ich waskie spodenki. Efekt- wróciłam do domu z niczym. Frustracja 100%. Łzy w oczach. i jeszcze to zdanie meża- czemu sobie nic nie kupiłaś? Niebawem ostatnie spodnie zlecą Ci z tylka i nawet nie będziesz miała w czym jechać na zakupy. Poza tym chodzisz już jak ostatnia fleja.

To prawda, jestem niemiłosiernie zapuszczona. Ostatni raz kupiłam sobie ciuch jakieś 4 lata temu. Później mysłałam już tylko o dzieciach. MOja wypłata starczała tylko an niańkę i paszę dla dzieci i dla nas, czasem jakiś ciuszek dla nich ale już byłam na debecie. Nie chciałam prosić męża o kasę bo jak kiedyś sie poskarżyłam że mi nie starcza, to wykrzyczał mio co robie z kasą. I tak to już poszło.

Szczerze to ja już nawet nie potrafię sobie nic kupić. Krążyłam wczoraj między wieszakami i obserwowałam inne kobiety, jak sa ubrane. Niestety nie potrafie już nawet dobrać sobie ubrania. Chciałabym wygądać elegancko mimo nadwagi ale to mnie przerasta.

Samo wyjąsie było dla mnie czymś dziwnym. Nie rozmawiam z nikim poza ludźmi w pracy, mężem i rodzicami. Kiedyś było inaczej. Nie mogłam usiedzieć na miejscu. Jestem staruszką w ciele 30latki.

 W pt psychiatra. Zobaczymy.

30 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Mam problem ze sobą, mam problem z dziećmi.

Mój 3letni spadkobierca, albo przechodzi bunt 3latka albo negatywnie reaguje na całą sytuację w domu.

Jego zachowanie, budzi we mnie taką agresję, że czasem ledwo mogę nad sobą zapanować. Na razie kończy się na krzykach. Nigdy nie doszło do rękoczynu. Nie ogarniam. Wczoraj afera, że nie chce iść do przedszkola. Jak poszłam go odebrać- afera że nie chce jeszcze wychodzić. Dziś nie chciał sie ubierać, później przez 30 min wybierał zabawke do przedszkola. W przedszkolu cyrki. Nie pomagają groźby, prośby. Tragedia. Mam nadzieję, że specjalista pomoże mi w jaki sposób sobie z tym radzić. Jest niesamowicie uparty i złośliwy. Poprosze o rady.

29 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Nie było mnie bo nie mam siły odpalić kompa. Świat mi się wali. W pracy jestem zawieszona w niewiedzy. Nikt nie chce ze mną porozmawiać, gdzie przechodzę, kiedy i za ile. Na domiar złego, dowiedziałam sie wczoraj, że Szef nie chce mnie tak szybko puścić i odwleka to w czasie jak się da.

W domu tragedia. Ciągłe pyskówki, krzyki płacz z bezsilności. Szkoda mi tylko dzieci że muszą w tym uczestniczyć. Nie mam siły rano zwlec się z łózka, nie chce mi się uczesać, umalować. Pochłaniam tylko tony jedzenia- to daje mi trochę szczęścia i śpię jak po zapiciu alkoholowym. Przesypiałabym całe dnie ale są i obowiązki którym muszę sprostać. Wczoraj np. wrzeszczałam z bezsilności, mój M stwierdził żebym się nie darlo bo za chwile ktoś wezwie policję. Nie daję sobie rady z emocjami. Niedzielę przespałam i przepłakałam. To już 2 w tym miesiącu. Każdego dnia jest gorzej. Głowa już nie przestaje mnie boleć. Nie daję sobie rady z najprostrzymi sprawami. Nie mam siły się ubrać, wyglądam jak strach. DOBRZE ŻE w pracy nie mam kontaktu z dużą ilości ludzi. Tyję. Nie mam co na siebie włożyć. Na zakupy nie chce mi się jechać bo jestem za gruba- co kupię sobie worek na kartofle?

Zapytałam wcoraj swojego M kiedy ostatnio powiedział mi że mnie kocha, kiedy pochwalił, kiedy przytulił. Kiedy nie krytykował. Wyszedł z pokoju. Kazał mi sie przestać mazać i ogarnąć się. Tyle że ja nie mam siły.

Zapisałam się do psychiatry. Może pomoże. Na szczęście nie naleze do osób które się tego wstydzą. Wizytę mam 16 maja. Liczę ze dostane jakieś tabletki przywracajace chęc do życia...

WAGA PO DOŁKACH EMOCJONALNYCH O 5KG DO GÓRY

1 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

No i klops. Miałam wczoraj poćwiczyć. Organizm zaprotestował. Poszlam usypiać syna i padłam. Zamiast wstać i zrobić coś dla siebie- padłam. Spałam z nim do 2:00 aż obudziła się Młoda na butlę. Półprzytomna nakarmiłam ją, przewinęłam, wstawiłam kaszę gryczaną (kilka miesięcy temu odkryłam na nowo kasze i nie wyobrażam sobie dnia bez nich) i poszłam się myć. Rozbudzona prysznicem misternie wklepywałam w swoje metry kwadratowe skóry, różne specyfiki. W efekcie kasza się trochę przypaliła. Ciężka to była noc. Nie mogłam później zasnąć. Młoda się kręciła a ja słyszałam każdy jej oddech. Na szczeście Pierworodny  spał jak zabity.

Dziś od rama Pierowrodny wstał w dobrej formie. Uśmiechniety, zadowolony. Robię już wszystko żeby nie drażnić w nim lwa. Nie chce mieć problemów przy wyjściu do przedszkola. Niestety nie udało się. Najpierw afera że przy myciu oblałam mu piżamę. Później że nie chce iść do przedszkola. Afera przy windzie to już standard bo ja gapa zapomniałam ze to on musi nacisnąć przycisk. Spóźnieni czekaliśmy az winda zjedzie na dół i późiej znów ją przywołamy na górę. Po drodze płacz bo mu zimno w nogi... itd itd. Masarka. Jeszcze tylko za 30lat i będzie spokój.